18.06.2023 JPM Redakcja

Nowy sezon Czarnego lustra tylko sporadycznie jest tym, czym powinien być

Nowy sezon Czarnego lustra jest zawsze czymś wyjątkowym, zwłaszcza odkąd Netflix oportunistycznie przejął ten antologiczny serial science-fiction w 2015 roku. Po czterech latach od sezonu 5, najnowsza seria osiąga mniej więcej dwie na pięć gwiazdek pod względem niezapomnianych odcinków w serii, która bardziej skłania się ku horrorowi i nie przypomina tego, za co uważany jest ten uznany serial.

Podkreślając pozytywy, Joan is Awful to niemal natychmiastowy klasyk. W odcinku tym Annie Murphy wciela się w rolę Joan, pracownicy działu kadr z nudną pracą i równie nijakim chłopakiem, która nagle odkrywa, że jej życie jest odtwarzane niemal w czasie rzeczywistym w ulubionym serwisie streamingowym, zwanym Streamberry.

Odpowiedzi na pytania „dlaczego" i „jak" są niezwykle sprytne. Joan jest zrozumiale skonfliktowana z byciem graną przez Salmę Hayek Pinault, która zanurza się w roli z dużym zaangażowaniem. Nie jest też przypadkiem, że Joan najlepiej ilustruje charakterystyczny dla serialu niepokój związany z technologią i tym, jak może ona wpływać na nasze życie.

Wicelider, Beyond the Sea, jest najdłuższym z odcinków, trwającym 80 minut, i posiada element science-fiction, przywołujące na myśl 2001: Odyseję kosmiczną, z udziałem pary astronautów (Aaron Paul i Josh Hartnett), którzy mogą rzutować swoją świadomość z powrotem na Ziemię, umożliwiając im interakcję z żonami i rodzinami. Kiedy w domu dochodzi do nieprzewidzianego zdarzenia, zmienia to dynamikę ich relacji, co może być bardzo, bardzo kłopotliwe w dwuosobowej misji, której przetrwanie zależy od tego, czy oboje spełniają swoje role.

Poza tym, jakość wyraźnie spada w Mazey Day, w którym skonfliktowana paparazzi (Zazie Beetz) zaczyna ścigać słynną aktorkę i zdobywa więcej, niż się spodziewała; Loch Henry, w którym para młodych aspirujących filmowców (Samuel Blenkin i Myha'la Herrold) wraca do rodzinnego szkockiego miasteczka tego pierwszego, gdzie bohaterka dowiaduje się o nikczemnej przeszłości, która popycha ich do świata prawdziwej zbrodni; oraz Demon 79, bez wątpienia najdziwniejszy i najbardziej polaryzujący z całej serii, w którym spokojna sprzedawczyni (Anjana Vasan) jest mało prawdopodobnym przewodnikiem wybranym przez biurokratycznego demona (Paapa Essiedu), aby uratować świat przed zagładą.

Jak zwykle producent Charlie Brooker zajmuje się pisaniem scenariuszy (współpracując z Bishą K Ali przy Demon 79), a odcinki są na ogół zarówno zabawne, jak i prowokujące, w tym wspomniane wcześniej żartobliwe spojrzenie na platformę, która je obsługuje.

Mimo to, Czarne lustro wyróżnia się jako, Strefa mroku naszych czasów, umiejętnie wykorzystując obawy związane z mediami społecznościowymi, grami i sztuczną inteligencją, a także innymi współczesnymi rozrywkami i udogodnieniami.

Nowy sezon zadaje kilka ciosów na tym froncie, ale poza tym wydaje się być przerażający, nie będąc konsekwentnie wyróżniającym się w sposób charakterystyczny dla jego najlepszych odcinków.

Brooker pozostaje bystrym obserwatorem współczesności, z wyostrzonym słuchem na obecne powiązania popkultury, polityki i technologii. Ale tam, gdzie Czarne lustro kiedyś wydawało się odważne i nowe, najnowszy sezon tylko sporadycznie wznosi się na poziom, który wyniósłby go na szczyt listy oglądania Streamberry - przepraszam, Netflix.

Pięcioodcinkowy szósty sezon Czarnego lustra ma swoją premierę 15 czerwca w serwisie Netflix.

Dział: Widowisko

Autor:
Brian Lowry | tłumaczenie: Wiktoria Piotrowska

Źródło:
https://edition.cnn.com/2023/06/15/entertainment/black-mirror-season-6-review/index.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE