2024-08-29 23:29:35 JPM redakcja1 K

„Obcy: Romulus” to godny powrót do kultowej serii sci-fi (Recenzja)

W sierpniu 2024 roku, do kin zawita kolejna odsłona kultowej już serii „Obcy”, która na przestrzeni dekad zaliczała swoje zwloty i upadki, pięćdziesiąt lat po oryginalnym Obcym, Fede Alvarez pokazuje, że ta franczyza ma jeszcze dużo dobrego do zaoferowania.

Wstrząsająca scena z filmu Obcy: Romulus. Zdjęcie: 20th Century Studios

Reżyser filmu Fede Alvarez nie odkrywa tu koła na nowo, ale pokazuje jak pokazać je dobrze w świeżym wydaniu.
Wybierając się pod wieczór na pokaz w IMAXIE nowej produkcji studia 20th Century Studios Alien Romulus, aby przekonać się, co reżyser Fede Alvarez ma w zanadrzu na siódmy film z serii Obcy, byłem bardzo sceptycznie nastawiony i pełen obaw. 

W końcu od premiery „Obcy: Przymierze” minęło siedem lat i film spotkał się z mieszanymi recenzjami i nie przyjął się tak dobrze jak sam reżyser Ridley Scott by chciał, mimo możliwości, jaką dała mu jego pozycja w Hollywood. Czy będzie to kolejna niepotrzebna analiza mitologii świata Obcego, czy coś świeżego i pomysłowego? Zgaśmy światła i przyjrzyjmy się temu „perfekcyjnemu” organizmowi.

Kiedy pojawiły się napisy końcowe po 118 minutach seansu i niezwykle satysfakcjonującej przygodzie z ksenomorfami i ich niewinnymi ofiarami na pokładzie z pozoru opuszczonej stacji badawczej Weyland-Yutani, poczułem, że w końcu odpowiedni ludzie za kamerą i zaangażowani aktorzy, przywrócili serie na odpowiednie tory. To kolejna godna produkcja w tym uniwersum, która nie odcina się tak bardzo od poprzedników, i można to porównać do tego czym Przebudzenie mocy J.J. Abramsa, było dla świata Gwiezdnych Wojen, a jeśli potrzebujesz sobie odświeżyć wiedzę na temat całej serii Obcy, możesz się zapoznać z naszym przewodnikiem, który pokaże ci w jakiej kolejności oglądać serię, nasz subiektywny ranking filmów od najgorszego do najlepszego oraz gdzie możecie wszystkie je obejrzeć.

Akcja filmu rozgrywa się około dwie dekady po tragicznych wydarzeniach z Obcego: Ósmy Pasażer Nostromo, i kilka lat zanim oddział znany z filmu Obcy: Decydujące Starcie udał się jako Colonial Marines na polowanie na obcych, Romulus wydaje się być bliskim kuzynem tych dwóch filmów, będąc gdzieś pomiędzy oryginalną wizją horroru Ridleya Scotta a pompatycznym filmem akcji Jamesa Camerona. 

Romulus oddaje należny szacunek tym kultowym już produkcją dzięki sprytnym nawiązywaniu i częstym, ale nie nachalnym puszczaniem oka do widza, ale przy okazji tworząc swoją własną wizje i tożsamość filmową.

Wszystko rozpoczyna się w obskurnej kolonii Weyland-Yutani należącej do Jacskon’s Star Mining Co., gdzie grupa młodych pracownika ma dosyć nieludzkiego traktowania i środowiska korporacyjnego, zbierają się na odwagę i wyruszają pożyczonym statkiem kosmicznym, aby zebrać zasoby w tym paliwo, na opuszczonym lub wycofanym z użytku okręcie, który orbituje nad ich przestrzenią. Ich głównym celem jest dolecieć na terraformowaną planetę o nazwie Yvaga III, gdzie mają nadzieję w końcu ujrzeć prawdziwe słońce.

Okazuję się, że okręt Renaissance jest oczywiście własnością Weyland-Yutani i kiedyś działała jako baza badawczo-rozwojowa do dalszych eksperymentów nad DNA ksenomorfów w celu przyśpieszenia ewolucji człowieka (i stworzenia idealnego organizmu!). Główny trzon fabularny jest sprytnie przeniesiony prosto z finału pierwszego Obcego. W prawdzie niektórzy fani mogą przewrócić oczami na jedno z bardziej oczywistych nawiązań, ale nie jest to chamska nostalgia i niesie sens fabularny dla filmu. 

Nie musimy długo czekać, aż w zapyziałych i zniszczonych modułach stacji, nazwanych Romulus i Remus na cześć słynnego rzymskiego mitu, dochodzi do spotkania z wylęgarnią młodych obcych. Następnie mamy do czynienia z wszystkimi brutalnymi motywami jakimi się cieszy ta seria od dziesięcioleci, gdy dorosłe ksenomorfy wpadają w amok i zaczynają polować na naszych bohaterów. A jak wiadomo: „W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku”.

W Romulusie występuje niezwykle mała, sześcioosobowa obsada, lecz kadrę aktorów należy pochwalić za ich bardzo fizyczne i autentyczne występy. W filmie występują Cailee Spaeny (Rain), David Jonsson (Andy), Archie Renaux (Tyler), Isabela Merced (Kay), Spike Fearn (Bjorn) i Aileen Wu (Navarro). Sama kreacja Jonssona, jako postać syntetyka Andiego, warta jest ceny za bilet, a jego sympatyczny portret skonfliktowanego androida prezentuje sporo warstw człowieczeństwa.

Pod względem wizualnym Romulus to wspaniała i wystawna uczta, złożona z zapierających dech w piersiach kadrów kosmosu. Warto wyróżnić sekwencje obejmujące skazaną na zagładę stację kosmiczną sunącą po pierścieniach pobliskiej planety oraz sekwencję lawirowania pomiędzy żrącą krwią ksenomorfów przy zerowej grawitacji. Meksykański autor zdjęć Galo Olivares (Gretel & Hansel) odpowiadał za oświetlenie i paletę kolorów, inspirując się pracą fotografa Dereka Vanlinta, znanego z oryginalnego Obcego, zapewniając jednocześnie niepokojący klimat zaszczucia w kosmosie, jak i ekscytującą atmosferę.

Pomysłowa ścieżka dźwiękowa kompozytora Benjamina Wallfischa to kolejny z dużych plusów Obcego: Romulusa, która czerpie inspiracje i motywy z symfonicznego arcydzieła Jerry’ego Goldsmitha z oryginalnego Obcego i wojskowych-marszowych utworów Jamesa Hornera z drugiej części. Ale to, w czym geniusz Benjamina się wykazuje, to wplecenie muzyki industrialnej z syntezatorami, które się świetnie komponują z trzymającymi za gardło scenami akcji, do tego czasami brzmią jak melodie techno z lat 90. i słuchać nawet wpływy Nine Inch Nails. 

Projekty kosmitów stworzonych we współpracy z Legacy Effects, wykorzystuję połączenie audio-animatroników i aktorów, efekt finalny przywołuje na myśl kostium aktora Bolaji Badejo z pierwszego Obcego. Mimo że jesteśmy 100 lat w przyszłości, rzuceni w odległe zakątki kosmosu, nadal w głębi jest to film o potworach, a produkcja jest wypełniona wszelakiej maści projektami kosmicznych organizmów które wyglądają jak prawdziwe.

Kilka pierwszych opinii na temat Obcego: Romulusa przed zniesieniem embarga na recenzje wspomniało, że reżyser Fede Alvarez (znany z Martwego Zła i Nie Oddychaj) posilił się na odczuwalną wolność reżyserską w kulminacyjnych momentach filmu, i nie każdemu przypadła ona do gustu. I wszędzie, za każdym rogiem, w każdym korytarzu, zaznaczone na każdej maszynie, zawsze obecne widmo Weyland-Yutani i jego wyczuwalny cień.

Efektywny i skuteczny w wykonaniu Obcy: Romulus działa z precyzją gry wideo, atrakcjami jak z obcego parku rozrywki, przerywaną śliniącymi się istotami pozaziemskimi i solidną fabułą, postaciom, którym łatwo kibicować, wspaniale skomponowaną muzykę i w połączeniu dostajemy powrót do korzeni Obcego. Czego można więcej chcieć od wysokobudżetowej, masówki hollywoodzkiej, która pojawia się na łamach kultowej serii w samym środku lata?

Alvarez stworzył godny dodatek do kanonu Obcego, szanując klasykę, a jednocześnie spoglądając w przyszłość. Romulus jest pewną siebie produkcją i spełnia każdą obietnicę jaką dobry sequel powinien spełnić. Film nie wchodzi może w kanon klasyków obok swoich starszych części, ale godnie wyznacza kierunek na przyszłość całej serii.

Dział: Widowisko

Autor:
Jeff Spry | Tłumaczenie: Damian Mądry – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.space.com/alien-romulus--movie-review

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE