2025-01-14 01:08:13 JPM redakcja1 K

Poprzez pustkowia – recenzja serialu Fallout

Fallout jest serią postapokaliptycznych komputerowych gier fabularnych, stworzoną przez studio Interplay Entertainment. Chociaż akcja osadzona jest w XXII i XXIII wieku, retrofuturystyczne realia i oprawa graficzna nawiązują do powojennej kultury Ameryki lat 50. XX wieku, stanowiąc połączenie nadziei na stworzenie nowych technologii i strachu przed nuklearną zagładą (stąd też nazwa serii, oznaczająca opad promieniotwórczy).

Zdjęcie: Amazon Prime Video 

Muszę zaznaczyć, że mimo iż grywam w gry wideo (i to stosunkowo dużo, nieważne czy online czy single-player) to nigdy nie mogłem przemóc się do tej serii. Wciąż jednak jak najbardziej ją doceniam, wiele o niej słyszałem, czytałem, czy naoglądałem się (nierzadko) kilkugodzinnych esejów, lecz moje własne doświadczenia nie są szczególnie obfite. Z serią legendarnych RPG-ów spotkałem się pierwszy raz przy okazji Fallout 4 i nie był to najlepszy start. Nie był to w ogóle najlepszy Fallout, ot taki bardziej symulator zbieracza i tworzenia wiosek quasi Simsy niż gra RPG do jakich przyzwyczaiła mnie seria, ale ogólny zarys świata przedstawionego rozumiem i pracę deweloperów doceniam. Uważam, że jestem laikiem Fallouta, ale wiem na tyle dużo, że myślę, że mogę w miarę rzetelnie ocenić ten serial i moje obserwacje będę formułował na podstawie właśnie tej perspektywy.

Krótko mówiąc - zarówno fani gier, jak i fani seriali doczekali się czegoś na co warto było czekać. Jestem bardzo zadowolony z tego co dostaliśmy, a dostaliśmy jedną z najlepszych adaptacji gier wideo w historii, przynajmniej jeśli chodzi o ekranizacje.

Fabuła rozgrywa się wokół trójki protagonistów: Ghoula – tajemniczego kowboja i łowcy nagród, Maximusa - żołnierza Bractwa Stali i Lucy – uciekinierki z krypty 33. Ich historie są skonstruowane w sposób przypominający filmy Tarantino, szczególnie moment kulminacyjny historii. Historie bohaterów regularnie się przeplatają i bezpośrednio wpływają na siebie. Taki sposób prowadzenia narracji wydaje się idealny na ekranizację Fallouta – serii gier ze światem przedstawionym o ogromnej skali. Kompletnie nowa historia w uniwersum wydaje się być całkiem niezłym pomysłem. Ekranizacja jakiejkolwiek części serii byłaby niemożliwym do zrealizowania projektem, z uwagi na ich skalę. Dzięki takiemu podejściu reżyser może skupić się na nowej historii i kreować ją wedle uznania, nie martwiąc się o zatracone wątki, czy inne problemy nękające ekranizacje starające się być wiernymi oryginałowi. Ponadto podzielenie narracji na trzy główne wątki prowadzone przez trzech bohaterów o skrajnie różnych ideologiach, historiach i ambicjach pozwala w zgrabny sposób przedstawić świat gier z kilku perspektyw, co jest szczególnie ważne przy adaptacji gry, która skupia się na odgrywaniu ról. Takie rozwiązanie powinno zadowolić zarówno hardcore'owych fanów serii gier, jak i osoby niezaznajomione z serią. Mam wrażenie, że taki sposób adaptacji wychodzi ostatnio najlepiej, co pokazuje Cyberpunk: Edgerunners. Dzięki stworzeniu nowej historii w znanym już świecie, możemy docenić zarówno jak twórcy poradzili sobie z materiałem źródłowym oraz jak podeszli do tworzenia nowych scenariuszy.

Samą historię oceniam również jako dobrą, ale nie obyło się bez potknięć. Zaskakująco dużo tu mniejszych lub większych dziur fabularnych, ale nie jest to coś, co mogłoby znacząco wpłynąć na seans. Być może wielu nieścisłości nie wychwyciłem z prostego faktu mojej ekscytacji samym faktem przeniesienia Fallouta na srebrny ekran. Dzięki wspomnianemu podziałowi narracji każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Mamy tu trochę kina szpiegowskiego, pustynnej postapokalipsy, kina akcji i innych gatunków. Wychodzi to zaskakująco dobrze, bo każdy wątek wciąga, cały czas zachowany jest ten suspens, jaki potrzebny jest, by utrzymać uwagę widza. Powstał taki miszmasz, ale to w końcu Fallout. Sama fabuła jak najbardziej pasuje do materiału źródłowego i mogę wyobrazić sobie, jak zdarzenia ukazane w serialu mogłyby się wydarzyć w świecie gry. Najbardziej pochwaliłbym prawdopodobnie wątek Ghoula, granego przez Waltona Gogginsa, z racji, że pokazuje nam świat poprzez liczne w serialu retrospekcje ukazujące jego życie przed wojną oraz obecne perypetie bezwzględnego bandyty. Główny wątek (historia Lucy) również trzyma w napięciu i jest dobrze napisany. W nim śledzimy losy mieszkanki krypty, która musi odnaleźć porwanego przez bandytów ojca na pustkowiach. Zastosowano tu znów fajny zabieg, znany na pewno fanom gry. Jej historię śledzimy z oczu osoby, która nie jest zaznajomiona z brutalnym światem gry, toteż widz poznaje niebezpieczeństwa i dziwactwa serii z jej perspektywy. Moim najmniej ulubionym wątkiem jest ten Maximusa. Według mnie za bardzo polegał on na postępie innych wątków, by w punkcie kulminacyjnym mógł do nich dołączyć i wybrzmieć dopiero na koniec. Przez takie rozwiązanie cierpi też sama postać rycerza, wypada on zdecydowanie blado na tle innych bohaterów. Dużo lepiej niż sam wątek fabularny radzi sobie ogólna wierność do materiału źródłowego. Pojawia się większość znanych frakcji, niektóre postaci itd.

Mówiąc o najnowszym dokonaniu Amazona, nie jest możliwe nie wspomnieć o wspaniałej scenografii. W niesamowitym detalu przeniesiono świat gier na srebrny ekran. Krypty, pustkowia, bazy wojskowe, czy w mniejszej skali – kostiumy, bronie i inne elementy wyposażenia są wyciągnięte żywcem z gry. Warto przy tym wspomnieć, że serial korzysta niemal wyłącznie z efektów praktycznych, tych komputerowych poza niektórymi designami potworów nie uświadczymy. Czuć, że każdy dolar budżetu serialu został przeznaczony, by uczynić go jak najwierniejszym wizualnie, jak to tylko możliwe. Należy przy tym dodać też, jak świetna jest sama ścieżka dźwiękowa, która składa się zarówno z kawałków z gier, klasyków Johnny'ego Casha, czy całkowicie nowych utworów stworzonych na potrzeby serialu, które idealnie wpasowują się w ten pokręcony, postapokaliptyczny klimat.

Najlepsze, co mogę powiedzieć o nowej serii Amazona, jest to, że zachęciła mnie do dania drugiej szansy grom. Po skończeniu seansu nie mogłem się doczekać, by wejść w buty jednej z postaci i poprowadzić swoją historię w świecie pustkowi. Uważam ten serial za must-watcha, nawet jeżeli nie gustujesz w grach wideo.

Dział: Kino

Autor:
Maciej Łoziński - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
Tekst autorski

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE