Recenzja drugie sezonu The Last of Us: „ Zwrot akcji pozbawia kwintesencji serialu”
Adaptacja gry wideo zdobyła uznanie fanów za swoją ponurą, lecz poczciwą atmosferę w pierwszym sezonie. Wśród pozorów cywilizacji, drugi sezon jest nierówną odyseją.
Źródło grafiki: HeroWall
Po mimo wszystkich zmutowanych potworów wałęsających się w serialu, The Last of Us nigdy nie było opowieścią o zombie. Pierwszy sezon wypadł wybornie przez ogromna więź pomiędzy Joel a Ellie- głównymi bohaterami serialu. Ellie to osierocona nastolatka, która została zmuszona do podróży przez cały kraj, ostatecznie zostaje przyszywaną córką Joela.
Zombie dodawały grozy, suspensu i akcji, ale siła opowieści tkwiła w relacji między dwójką bohaterów, przetrwała apokalipsę zombie, stając się nową rodziną.
W drugim sezonie następuje daleko idący zwrot akcji, prawdziwie oszałamiający w tym jakże przebojowym serialu, ale jak dobrze kojarzę, zbyt oszałamiający, by go zepsuć. Zmiana elementów serialu może działać błyskotliwie, tak jak wtedy, gdy The Bear w pierwszym sezonie prowadził swój sklep z kanapkami, zaś w drugim sezonie zaczął prowadzić wykwitną restaurację. Ale wielka zmiana w The Last of Us jest druzgocącym wyborem twórców.
Wciąż są dobre i emocjonalne momenty. Pedro Pascal nadal potrafi wejść w rolę charyzmatycznego poruszającego Joela, pozwalając nam zobaczyć zarówno zatwardziałego niedobitka, jak i człowieka, w którym przetrwała ta wrażliwość. Za to Bella Ramsey wciąż ostro definiuje silną wolę jako Ellie. Sam zwrot akcji pozbywa całej kwintesencji serialu, pozostawiając pomniejszoną wersję wspaniałego serialu, jakim kiedyś był.
Nowy sezon rozpoczyna się jednak intesywnie, pięć lat po jej zakończeniu historii.
Joel i Ellie osiedlili się w Jackson w stanie Wyoming, a początkowe odcinki płynnie przywołują klimat dawnego westernu. Miasto otoczone jest murami obronnymi, a głównymi ulicami poruszają się wozy konne. Mieszkańcy poruszają się na koniach, w tym także Joel i Ellie, patrolując obszar poza bramami w poszukiwaniu zarażonych.
Chociaż Ellie mieszka w garażu domu Joela, jest na niego wściekła, a serial nie spieszy się z wyjaśnieniem dlaczego. Można tylko domyśleć się dlaczego.
Gdy kończył się poprzedni sezon, wyciągnął ją prosto ze stołu operacyjnego, gdzie chirurdzy mieli zamiar wykorzystać jej odporność do wyleczenia zarazy, co z pewnością doprowadziło by ją do śmierci. (To dramat telewizyjny, a nie nauka).
Joel zabił ludzi, aby uciec, a następnie okłamał ją. Okazuje się, że to nie był jej jedyny powód gniewnej postawy wobec Joela.
Wokół nich kilku urzekających aktorów ożywia miasteczko Jackson.
Lojalny brat Joela, Tommy (Gabriel Luna), jest w tym sezonie bardziej pierwszoplanową postacią. Catherine O'Hara jako Gail, lekceważąca terapeutka w miasteczku, delikatnie pomoże Gail z gorzkimi rosterkami po stracie męża. Isabela Merced jest szczególnie żywiołowa jako energiczna Dina, która właśnie zerwała ze swoim chłopakiem, Jesse (Young Mazino). Nie można winić Merced, ponieważ scenarzyści od samego początku zbyt mocno sugerują możliwy romans Diny z Ellie.
„ Historia straci na znaczeniu, kiedy Ellie i Joel zostaną wysłani poza Jackson na niebezpieczną wycieczkę.”
Najbardziej ekscytująca, pełna akcji scena pojawia również bardzo szybko, kiedy hordy zainfekowanych szturmują barykady Jackson, mieszkańcy miasta strzelają do nich z dachów. Niebezpieczeństwo nadchodzi jednak także z innych miejsc. Kaitlyn Dever wcieliła się w rolę Abby, bezlitosnej nowej postaci, która poszukuje Joela, poprzysięgając sobie zemstę za jego napaść w szpitalu. Podobnie jak w pierwszym sezonie, mamy do czynienia ze społeczeństwem, w którym zabijanie ludzi nabiera innego znaczenia moralnie i nawet zainfekowani bliscy muszą zostać zastrzeleni.
Abby jest tylko jedną z postaci, która zmaga się z takimi pytaniami: kiedy zabijanie jest dopuszczalne w tym post-apokaliptycznym świecie? Jak ludzie oddzielają zemstę od sprawiedliwości? To wciąż ożywczy temat.
Ale historia szybko się psuje, kiedy Ellie i Dina zostają wysłani z dala od Jackson w niebezpieczną podróż. Scena po scenie, ataki zombie mogą być wstrząsające. Stworzenia wyglądają obrzydliwie, mózgi wylewają się z ich głów, gdy wyskakują z cienia w ciemnych piwnicach. Ale ataki przychodzą teraz zbyt regularnie i są przewidywalne.
Niezależnie od tego, jak bardzo można kibicować Ellie i Dinie, aby ich do się do nich przekonać, spędzają za dużo czasu na unikaniu zainfekowanych - tak jakby zabijanie zombie naprawdę było celem serialu - ale ich związek nie może się równać z Joelem i Ellie. Odcinek retrospekcyjny, który wypełnia pięć lat Joela i Ellie między sezonami, jest wymowny i należy do najlepszych z nowej serii. Ale ujawnia również, jak bardzo serial opiera się na głębokiej relacji między nimi.
Widownia The Last of Us zawsze była podzielona między widzów, którzy znają grę wideo, na której jest oparta (grupa mniej prawdopodobne, że będzie zszokowana jakimikolwiek zwrotami akcji) i ci, którzy nie wiedzą lub ich to nie obchodzi. Ale sama gra nie może być traktowana jako święty tekst, jeśli ma działać jako telewizja, a pierwszy sezon genialnie przekształcił ją w serial oparty na postaciach.
Z jego rozproszonym dramatem emocjonalnym, zbyt często ten sezon wydaje się zwykły, jeszcze jeden serial oparty na grze, który może popsuć opinie o nim.
Dział: Premiery
Autor:
Caryn James | Tłumaczenie Adam Świerk — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.bbc.com/culture/article/20250407-the-last-of-us-season-two-review