Refleksje przy odśnieżaniu posesji
Dosypało na południu Polski. Pół metra bieli. Zima przyszła wcześniej, niż zwykle. Rozjaśniał jesienny krajobraz. Smreki uginają swe gałęzie, pod naporem ciężkiego opadu. Do tego mróz... W słonecznej poświacie, pod błękitnym „sufitem”, niebieskiego sklepienia, skrzy się połyskliwe, śnieżne tworzywo...
Obraz autorstwa Standret na Freepik.
Zabielił się świat, jak należy. Śmieci przysypane. Pięknie! Stosunkowo wcześnie przyszedł pierwszy atak zimowej aury. Przełom listopada i grudnia, a wraz z opadami, pojawił się mróz i białe szaty zachowały swój powab na dłużej. Z perspektywy właścicieli prywatnych posesji, nie wszystko, co białe, bywa przyjemne. Przy tak obfitych opadach, bez odśnieżania ani rusz! Stosunek do tej niewdzięcznej fizycznie harówy, można traktować niczym egzamin ludzkich charakterów. Lepszy od wszelakich testów psychologicznych... W uproszczeniu, istnieją dwa typy rozumowania.
Perspektywa moja. O 5 rano pobudka. Niedziela. Kawusia. Muzyka. Trudno czytać i pracować, patrząc w stronę okna, ponieważ bajkowe widoki rozpraszają. „Chciwe” oczy pragną się nasycić głęboką bielą i wciąż prószącym śniegiem. Niepodobna, nie wrócić pamięcią do dzieciństwa, kiedy zimy były naturalnym elementem kalendarza. Prawdziwe zimy. Z mrozem i śniegiem. Ale, ale... W południe trzeba wyjechać z podwórka samochodem... Chodnik również wymaga przetarcia... No nic! Skończę pisać artykuł i... jazda! Łopata, miotła – już czekają, przezornie przygotowane wieczorem... Mroźne powietrze filtruje płuca z każdym oddechem. Krajobraz obfitej bieli, rozjaśnia poranek, nim uczyni to brzask. Roboty huk, ale nic to! Coraz cieplej. Bogu niech będą dzięki, że niedziela... Nie trzeba się spieszyć! Cudownie! Trudno sobie odmówić przerw. Nie dla odpoczynku, lecz by nie uronić tego piękna! Uroczo! Kilka posunięć łopatą, ulubioną pomarańczową, i nawet tęgi mróz niestraszny. Rozkoszne ciepło ogarnia ciało! Jest energia. Rześkie powietrze. Bajka! Gałęzie, powyginane ciężarem białego puchu, już nie są smutne... Ależ tego śniegu dużo! Humor dopisuje. W wiadomościach podawali, że mają problem z powołaniem nowego rządu. A gdyby ulepić tych kilkadziesiąt bałwanów? Materiału wystarczy i na jedno wyjdzie! Znacznie taniej...
Ale można też inaczej. Złorzeczyć na wszystko...! Ledwie taki delikwent otworzy oczy i szuka powodów do zmartwień. Białe paskudztwo! Ciężka dola... Łopata klei się do śniegu. Kiedy to skończę?! Zamęczę się... Znowu kości i mięśnie będą piekielnie boleć! Przeklęty los! Głowa dotyka co chwilę nachylonych konarów. Brrr... Lód i śnieg za kołnierzem... Mokro! Brzydko! Zimno... Na cholerę to gówno sypie?! Białe. Wstrętne! Lepkie gówno! Mokro w butach. Skarpety do zmiany... Od łopaty już czuć przetarcia. Będą bąble... K....a! Za co to?! I po co komu śnieg? Romantykom porąbanym? Chyba nigdy nie odśnieżali, żeby się móc tym syfem zachwycać! A tak w ogóle, to Bóg litości nie ma! Nawet w niedzielę człek nie wypocznie! Za co mnie to spotyka?
Tak też można widzieć! Tylko, czy warto? Wybierzcie sami! Nim nadejdzie odwilż...
Dział: Publicystyka
Autor:
Jacek Zyguła
Źródło:
Felieton autorski