„Rok 2023 może być ostatnim, w którym to ludzie dominowali na scenie muzycznej” – Brian May o nadziejach i obawach dotyczących wpływu AI na branżę muzyczną

Getty Images

W październikowym numerze magazynu Guitar Player z 2023 roku Brian May prezentuje swój rozszerzony album „Star Fleet Project” 
z udziałem legendarnego gitarzysty Eddiego Van Halena.

W tym ważnym wywiadzie gitarzysta Queen opowiada o roli Eddiego na EP-ce z 1983 roku oraz wyjaśnia, dlaczego potrzebował zgody Alexa Van Halena przed wydaniem tego epickiego tribute z okazji 40. rocznicy powstania zespołu.

W innym fragmencie Dr May dzieli się swoimi przemyśleniami i uczuciami na temat przyszłości Queen oraz opisuje zagrożenia, 
jakie sztuczna inteligencja stanowi dla muzyki.
 

Obecnie wiele dyskutuje się na temat sztucznej inteligencji i jej potencjalnych zastosowań w muzyce. Czy jest to technologia, 
z którą miałeś styczność lub którą wykorzystywałeś w swoich badaniach naukowych?

Owszem, skupiam się na AI głównie w kontekście artystycznym. Myślę, że za rok krajobraz będzie zupełnie inny niż teraz. Nie wiemy, 
w jakim kierunku to zmierza. Nie będziemy wiedzieli, co zostało stworzone przez sztuczną inteligencję, a co przez człowieka. Wszystko stanie się bardzo niejednoznaczne i zagmatwane. Moim zdaniem rok 2023 może być ostatnim, w którym ludzie naprawdę dominowali 
na scenie muzycznej. To poważne i nie napawa mnie optymizmem. Myślenie o tym napełnia mnie strachem, na co przygotowuję się ze smutkiem.

Myślę, że sztuczna inteligencja przyniesie wiele wspaniałych rzeczy i poprawi zdolność ludzi do rozwiązywania problemów. Jednak jej potencjał do czynienia zła jest znaczący. Nie chodzi tylko o muzykę, bo w muzyce nikt nie umiera, ale ludzie mogą zginąć, jeśli AI zaangażuje się w politykę i dominację nad światem. Uważam, że cała sprawa jest naprawdę przerażająca. Jej konsekwencje są bardziej dalekosiężne, niż ktokolwiek przypuszczał – z pewnością bardziej, niż mi się wydawało.
  

Czy to cię przeraża, czy motywuje do dalszej pracy jako twórca?

Zawsze zajmuję się różnymi projektami. Często gościnnie występuję na nagraniach innych artystów, co bardzo lubię. Jednak wszechświat jest teraz innym miejscem i słychać tam nasze echa. Jednak gdzie my, jako artyści, faktycznie się w nim znajdujemy, nie jestem pewien. Nadal mamy coś do powiedzenia, ale metody i media są teraz zupełnie inne. Myślę, że jest to dla nas pewnego rodzaju walka, 
aby pozostać na czele tego wyścigu.

Na szczęście mamy wokół siebie młodych ludzi. Pytamy ich, co robić. [śmiech] Połączenie różnych pokoleń może przynieść wiele potężnych rezultatów. Wciąż jednak korzystamy z metod, których nauczyliśmy się przez lata, zarówno w studiu, jak i podczas tras koncertowych.

Co zabawne, zapomnieli o starych sposobach. Kiedy więc wchodzę do czyjegoś studia, mówię:  „A co by było, gdybyś zrobił to tak?” 
i sugeruję coś, co wszyscy robili 40 lat temu. A oni na to: „Och, racja. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o czymś takim!”

Dlatego połączenie starego i nowego ma wartość, która niesie ze sobą wielką siłę, co bardzo sobie cenię. Ale żeby nadążyć, 
muszę płynąć dość szybko. Nawet jeśli chodzi o włączenie telewizora! [śmiech] Tak można to ująć.