2024-09-09 23:02:16 JPM redakcja1 K

Steven Wilson: „Zawsze była niechęć do udostępniania moich utworów w radiu”

Nie zawsze jakość i wszechstronność artystyczna wiąże się z sukcesem komercyjnym w świecie muzyki, szczególnie obecnie kiedy jej ilość jest przeogromna i skondensowana do coraz to krótszych formuł, są jednak artyści którzy stale się rozwijają, idą z duchem czasu, nie tracąc przy tym charakteru i zyskując ciągle wiernych fanów, a nie konsumentów.

Źródło: headlinermagazine.net

The Daily Telegraph nazwał kiedyś Stevena Wilsona „najbardziej utytułowanym brytyjskim artystą, o którym nigdy nie słyszeliście”. Fascynującym aspektem jego trwającej dekady kariery, jest to że; trzykrotnie wyprzedał Royal Albert Hall i wydał więcej albumów niż niektóre zespoły starszej daty razem wzięte. Oprócz rozległej kariery solowej, jest założycielem ukochanego zespołu Porcupine Tree. Omawiamy jego zdolność do odkrywania siebie na nowo z każdą nową płytą, nowy, jedenasty album Porcupine Tree, Closure/Continuation, oraz wspaniałe wydarzenie, związane z odsłuchem albumu, które miało miejsce w Londynie i Los Angeles. Tak więc, choć Wilson nie należy do grona celebrytów, jego nazwisko jest często na językach ludzi w świecie muzyki alternatywnej. Zwłaszcza, że jest bezsprzecznie jednym z największych żyjących obecnie muzycznych „kameleonów”. Oprócz muzyki, którą wydaje pod nazwiskiem i pod szyldem Porcupine Tree, był i nadal jest członkiem wielu grup z różnych gatunków, w tym Blackfield, Storm Corrosion i No-Man. Żadna z tych grup najprawdopodobniej nigdy nie zawita na mainstreamowych stacjach radiowych, takich jak BBC Radio 1.

Wczesne kroki Wilsona w muzyce, gdy dorastał w Hemel Hempstead, Hertordshire, sprawiają wrażenie, że nigdy nie miał szans na swoje 5 minut w świetle reflektorów - w przeciwieństwie do przełomu, jaki nastąpił w jego karierze pod koniec lat 80-tych. „Pamiętam, że kiedy miałem około 16 lat, graliśmy wieczorami w lokalnym ratuszu w Berkamsted” - mówi. „Byliśmy tak niestrawni dla publiki, że poprosili nas o opuszczenie sceny po dwóch piosenkach. Myślę, że i tak wiele byśmy nie zarobili”.Chociaż można by przypuszczać, że muzyk tak alternatywny, a nawet awangardowy jak Wilson, będzie zadowolony że jego muzyka nie trafia do każdego, to nie do końca tak jest. Czuję on „lekką frustrację”, że zawsze stacje wzbraniały się od puszczania moich utworów w radiu. „Przez 30 lat nigdy nie byłem w telewizji we własnym kraju. Spróbuj znaleźć inny zespół lub artystę, który miał stałe notowania w Top 10 najlepszych albumów danego roku, ale nigdy nie był w brytyjskiej telewizji. Nigdy nie wystąpiłem w programie Later...with Jools Holland, który miał łącznie jakoś z 30 sezonów”. W rzeczywistości program miał 58 sezonów, aby potwierdzić słuszność tezy Wilsona. Podczas gdy jego muzyka jest daleka od przystępnej, w porównaniu do piosenek takiego Eda Sheerana, było wielu awangardowych artystów, których muzyka jakoś znalazła drogę do odpowiednich stacji radiowych, a nawet do Jools Holland. Radiohead i PJ Harvey pojawili się w tym programie, a ich muzyka tym bardziej do przystępnych nie należała.

Źródło: headlinermagazine.net

Jednak na pewno Wilson nigdy nie mógł narzekać, na to, jak duża i lojalna jest jego rzesza fanów, z czego wielu jest z nim od dekad. A bardzo istotną częścią jego popularności jest Porcupine Tree. Istnieje nawet wspólne przekonanie pośród fanów, że zespół odegrał kluczową rolę w przywróceniu do łask muzyki rockowej w latach 90-tych.  Skład zespołu uzupełniają wieloletni członkowie jak Richard Barbieri na keyboardzie i Gavin Harrison na perkusji, ich nowy album dokłada już 11 płytę studyjną do ich dyskografii. I być może mogłoby być ich więcej, jako że Closure/Continuation jest ich pierwszym wspólnym albumem od 2009 roku, czyli okresu, w którym Wilson był zajęty swoją karierą solową. „Ten album powstawał dosłownie 10 lat” - mówi Wilson. „Zaczęliśmy grać ze sobą już w 2012 roku. Było wiele powodów, dla których trwało to tak długo - moje zainteresowanie ponownym uruchomieniem zespołu nieco osłabło na przestrzeni lat. Ale kiedy doszło do pandemii i lockdownu, zdałem sobie sprawę, że to świetna okazja, by dokończyć ten materiał”. Wilson zdradza, że może to być ostatni album Porcupine Tree, mówiąc: „Pomyślałem wtedy, że warto zrobić tę ostatnią płytę razem i sprawmy, by była bardzo satysfakcjonującym zamknięciem historii zespołu. I myślę, że nadal taki mamy zamiar. Ale absolutnie nigdy nie powiedziałbym że już nie wrócimy do studia, bo jaki jest sens całkowitego zamykania drzwi? „Ale jednocześnie podejrzewam, że poza tym wrócę do bycia samowystarczalny i moja uwaga znowu skupi się nad tym co robię pod własnym nazwiskiem. Tak naprawdę to już napisałem moją kolejną solową płytę”.

„Jak przekonać kogoś do podróży w celu posłuchania albumu, którego równie dobrze może posłuchać w domu? Odpowiedzią jest Dolby Atmos”.

Mając to na uwadze i wiedząc, że zarówno Wilson, jak i każdy z członków Porcupine Tree mieli swoje własne projekty muzyczne w ciągu tej dekady, fascynujące jest doszukiwanie się nowości tematycznych i dźwiękowych jakie wprowadzili oni do Closure/Continuation. „W międzyczasie nagrałem cztery płyty” - wspomina Wilson. „A różnicę między nimi są ogromne, co odzwierciedla najnowszy album Porcupine Tree. W 2012 roku byłem w trakcie tworzenia bardzo tradycyjnego, progresywnego albumu zatytułowanego The Raven That Refused To Sing. A mój ostatni solowy album (The Future Bites, wydany w zeszłym roku) to w zasadzie bardzo współczesny elektroniczny pop. „Na przykład jeden z pierwszych utworów, które napisaliśmy na ten album, Chimera’s Wreck, to długi progresywny utwór, który trwa 10 minut i składa się z kilku różnych faz. Ale ostatni utwór, który napisaliśmy razem, Walk The Plank, to bardzo elektroniczna piosenka, która właściwie nie posiada żadnej ścieżki gitarowej. Ten album jest zbiorem moich zmieniających się zainteresowań”.

Rzeczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę te dwa utwory, które pojawiają się obok siebie na albumie, to nie tylko potwierdzają one to, co mówi Wilson, ale są również dowodem na to, dlaczego Porcupine Tree są zespołem, który jest ceniony przez tak dużą rzeszę fanów. Chimera’s Wreck to rockowa odyseja złożona z wielu części instrumentalnych, podczas gdy Walk The Plank ze swoimi klawiszami i elektroniką mógłby się znaleźć na takiej płycie Kid A od Radiohead, aż do momentu wejścia perkusji Harrisona. Nic dziwnego, że jest to idealna płyta na imprezę odsłuchową. A jeśli nie wiesz, czym jest tzw. listening party, to zasadniczo jest to sytuacja, w której grupa miłośników muzyki spotyka się i słucha muzyki, zwykle w całości. I choć oczywiście taka praktyka miała już miejsce kilka razy, to listening party stosunkowo niedawno stały się pełnoprawnymi wydarzeniami, często na premierę albumu pojawia się sam artysta.

Impreza w przypadku Closure/Continuation była szczególnie wyjątkowa, ponieważ zespół połączył siły z L-Acoustics, aby dać największym fanom możliwość wysłuchania albumu na niesamowitej platformie oprogramowania L-ISA Studio, i zapewnić miks na ultra-wysokiej rozdzielczości 18.1.12 w miejscach jak Highgate i Los Angeles. Wilson uwielbia miksować w Dolby Atmos, więc z przyjemnością odwiedził L-Acoustics w Highgate w północnym Londynie, aby wziąć udział w przygotowaniach do wydarzeń „Uwielbiam takie wydarzenia, ale jak przekonać kogoś do podróży w inne miejsce, aby posłuchać albumu, którego można posłuchać w domu na własnym zestawie stereo? Odpowiedzią jest oczywiście dźwięk przestrzenny, zapewniony przez Dolby Atmos. „Większość ludzi nie jest w stanie słuchać muzyki, w jakości jaką zapewnia Dolby Atmos, który zapewnia bogate doznania dźwiękowe i rozbudowany system audio z subtelnym dźwiękiem przestrzennym, nie mieli takiej okazji. A piękno polega na tym, że wszyscy wyłączają telefony, przyciemniają światła, a ty po prostu aktywnie słuchasz bez żadnych rozpraszaczy. Tak właśnie słuchałem albumów, gdy byłem młodszy”.

„Piękno polega na tym, że wszyscy wyłączają swoje telefony, przyciemniają światła, a ty po prostu aktywnie słuchasz bez żadnych rozpraszaczy”.

Jeśli chodzi o współpracę z L-Acoustics, Wilson „przyniósł pliki i skalibrowaliśmy miks tak, aby działał jak najlepiej na ich konkretnym systemie. Całość brzmiała naprawdę wyjątkowo. Myślę, że fakt, iż Atmos jest już dostępny, a miksy przestrzenne zyskują na popularności w przemyśle muzycznym, a to bardzo dobra wiadomość”. Można to interpretować jako chęć Wilsona do zasłużonego odpoczynku, ale jak wspomnieliśmy, jest on gotowy do wydania kolejnego solowego albumu. Kto wie, jakimi gatunkami, instrumentami, technikami produkcyjnymi i całą resztą będzie się tym razem bawił ten dźwiękowy wirtuoz, kiedy przyjdzie czas na jego następny projekt. Jego niesamowita muzyka może nie przyniosła mu światowego rozgłosu, ale Steven Wilson jest marką samą w sobie, z masa zagorzałych wiernych fanów, na których z całą pewnością zasługuje.

Dział: Muzyka

Autor:
Adam Protz | Tłumaczenie: Damian Mądry – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki

Źródło:
https://headlinermagazine.net/steven-wilson-theres-always-been-a-resistance-towards-having-my-songs-on-the-radio.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE