The Boys to serial o superbohaterach na miarę ery Trumpa
Jedna z lepszych satyr na współczesną Amerykę, opakowana w popularny nadal nurt filmów i seriali super bohaterskich, który ukazuje ich jako małostkowych, łasych na pieniądz, rozpieszczonych celebrytów. Produkcja Amazona stara się nam pokazać, co by było, gdyby naprawdę wśród nas żyli ludzie mający super moce, i w jaki sposób by je wykorzystywali.
Zdjęcie: IMDb
W mrocznej super bohaterskiej satyrze ze studia Amazona to bohaterowie-celebryci są złoczyńcami.
Można by pomyśleć, że w ciągu 81 lat od wydania pierwszego komiksu „Superman”, każda iteracja historii super bohaterskiej została już napisana i nie da się zrobić z tym pomysłem nic oryginalnego. Jednak jeden zestaw wątków fabularnych pozostaje zaskakująco słabo rozwinięty: ten, w którym super bohaterowie są złoczyńcami. Oczywiście historie, w których opinia publiczna błędnie uważa super bohaterów za złoczyńców, istnieją od czasu „Zielonego Szerszenia” (1936), a rządowe ograniczenia dotyczące nadludzkich mścicieli stanowią historię serii „Watchmen” i „Iniemamocnych”. Rzadkością pozostają jednak scenariusze, w których jest odwrotnie — w których łatwowierne masy wychwalają obdarzone mocą jednostki, które ich zdaniem ich chronią, ale w rzeczywistości wykorzystują ich i mają w pogardzie ich marne życie.
Takie jest główne założenie The Boys, serialu Amazon opartego na komiksach Gartha Ennisa i Daricka Robertsona. Tematy arbitralnej władzy, korupcji i manipulacji mediami dostarczają hiperbolizowaną wizję ery Trumpa do pozornie ogranego świata dramatu superbohaterskiego. W pierwszym odcinku główny bohater, ślamazarny sprzedawca elektroniki o imieniu Hughie Campbell (Jack Quaid), widzi swoją dziewczynę przypadkowo unicestwioną przez A-Train, hiperszybkiego członka elitarnej drużyny superbohaterów znanej jako The Seven. Korporacja zarządzająca grupą, Vought (korporacja telewizyjna, która odpowiada za całą bohaterską narrację drużyny), próbuje spłacić Hughiego w ramach umowy o zachowaniu poufności. Rozwścieczony Hughie dołącza do The Boys, grupy byłych oficerów CIA, którzy wiedzą, jacy bohaterowie są naprawdę i postanawiają ich zabić.
Część uroku tego serialu pochodzi od tego, że rolę się odwracają, i tym razem nie kibicujemy super bohaterom. Przemoc w serialu połączona z czarnym humorem nie jest nowością na ekranie: sekwencja, w której „chłopaki” próbują wymyślić, jak pozbyć się Translucenta, super bohatera o niewidzialnej i nieprzeniknionej skórze, którego uwięzili w naelektryzowanej klatce, scena jak rodem z filmów Quentina Tarantino albo „Breaking Bad”. Jednak taka ilość czarnej komedii nigdy dotąd nie była tak systematycznie stosowana w uniwersum super bohaterskim. Najwięcej slapstickowych gagów przypisano podróbce Aquamana o nazwie The Deep. (Supermoc komunikowania się z rybami aż prosi się o wyśmianie).
Zdjęcie z Amazon Prime Video
Jednak The Boys nie jest ukierunkowany głównie na humor. Postacią przypominającą Supermana jest latający blondyn o laserowych oczach o imieniu Homelander (Antony Starr), który nosi amerykańską flagę jako pelerynę. Początkowo scenarzyści wykorzystują to, żeby złapać widzów za nos, ale prawdziwy zakres kłamstwa i megalomanii Homelandera stopniowo się ujawnia. Serial prezentuje groteskowe sceny pełne absurdu i makabry, w tym niekomfortową do oglądania scenę z samolotem. Podobnie jak spektakl Homelandera powołującego się na boską sankcję przed ksenofobicznym tłumem uwielbiających go ewangelicznych chrześcijan.
Socjopatyczny gwiazdor telewizyjnego reality show, owijający się flagą, by usprawiedliwić swoje zepsucie — polityczny komentarz nie jest tu do końca ukryty. Jednak The Boys w niezwykle subtelny sposób podchodzi do interakcji między mocą super bohatera a instytucjami świata rzeczywistego. Wielu wcześniejszych super bohaterów miało moralnie napięte relacje ze swoimi korporacyjnymi lub rządowymi zwierzchnikami (patrz Iron Man), ale Homelander jest z pewnością pierwszym, który ma erotyczną fiksacja na punkcie swojej szefowej, wiceprezesie firmy Vought. To, co ta metafora sugeruje na temat relacji Ameryki z wielkim biznesem, pozostawiamy do własnej interpretacji.
Mimo całej swojej oryginalności The Boys potrzebuje kilku klisz, aby jego historia zadziałała. Hughie okazuje się komputerowym geniuszem elektroniki. Starlight (Erin Moriarty), młoda kobieta o świecących oczach, która dołącza do grupy The Seven w pierwszym odcinku, jest naiwną osobą o dobrym sercu, podobnie jak Hughie. Pozwala to scenarzystom wrzucić tradycyjnego super bohatera do swojego zakrzywionego uniwersum dla kontrastu. Ostatnim stereotypem jest przywódca „chłopaków” Billy Butcher (Karl Urban), zrzędliwy i diaboliczny agent z chęcią zemsty na Homelanderze. Podobnie jak Siedmiu — a właściwie jak wszyscy super bohaterowie w serialu — Butcher i reszta grupy o dobrych intencjach są zasadniczo samozwańczymi stróżami prawa. Wydaje się to słabością serialu, który stara się kwestionować odrzucenie proceduralnej sprawiedliwości i zarządzania, które leżą u podstaw mitu superbohaterskiego.
Zdjęcie z Amazon Prime Video
Trudno jednak zarzucić „chłopakom” brak ambicji. Oryginalny zarys oryginalnego komiksu, napisany w samym środku wojny w Iraku, został odrzucony przez swojego pierwszego wydawcę, wydawał się groteskową kalką DC Comics (Komiks finalnie otrzymał innego wydawcę). Jeśli chodzi o serialową adaptację, Donald Trump obiecał już zemścić się na Jeffie Bezosie, dyrektorze generalnym Amazona, za sposób, w jaki został przedstawiony w Washington Post, którego Bezos jest właścicielem. W obliczu takich gróźb Amazon zasługuje na uznanie za wyemitowanie serialu, który wyraźnie satyryzuje styl politycznej dyskusji prezydenta.
Siła The Boys bierze się z ataku na nieliberalny samosąd uosabiany przez The Seven, a także z chęci ich fanów, by wspierać i podążać za swoimi ciemiężycielami. Istnieje nazwa dla tego pragnienia, żeby zostać wybawionym przez wspaniałego herosa, wolnego od instytucjonalnych kontroli i równowagi, łączącego nacjonalizm i władzę korporacyjną — nazywa się to faszyzmem. Widzowie wiedzą, jak wyglądają takie siły, gdy zostaną one zaprezentowane. Było to jasne w latach trzydziestych XX wieku, nawet, wtedy gdy bohaterowie pojawiali się po raz pierwszy w zbiorowej wyobraźni. Czy w prawdziwym życiu super bohaterowie mogą być naszymi wrogami? Czy mogą być tymi złymi? Oczywiście, że mogą być.
Dział: Kino
Autor:
M.S. | Tłumaczenie: Damian Mądry - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.economist.com/prospero/2019/08/27/the-boys-is-a-superhero-series-for-the-trump-era