Wielki samotny artysta i jego 78 zaginionych obrazów
W młodości Henry Orlik wystawiał swoje prace obok mistrzów, takich jak Salvador Dalí. Po ponad 40 latach nieobecności ponownie trafił w centrum zainteresowania, ponieważ miejsce jego 78 zaginionych obrazów jest owiane tajemnicą.
Zdjęcie: BBC
Przez dekady samotny artysta pracował w mieszkaniu komunalnym, gdzie piętrzył i zwijał płótna oraz rysunki. Jednak dorobek 77-letniego Henry'ego Orlika, który obecnie mieszka w Swindon, jest znacznie mniejszy, niż powinien być. Duża część zaginęła, gdy przebywał w szpitalu w 2022 roku po udarze i nigdy nie została odnaleziona. Bez pełnej kolekcji swoich obrazów Orlikowi trudno jest ocenić wartość tych, które mu pozostały. Jego oniryczne obrazy wywołują łzy w oczach handlarzy sztuką, z jednym, który opisuje artystę jako „jednego z wielkich Brytyjczyków”.
-„Mam za sobą 38-letnią karierę w świecie sztuki i uważam, że te dzieła są po prostu wyjątkowe”, powiedział Grant Ford ze swojej galerii w Marlborough w Wiltshire.
Ford, który po raz pierwszy od lat 80. wystawia prace Orlika, przez 30 lat był specjalistą w światowej sławy domu aukcyjnym Sotheby’s.
Grant Ford został poproszony o przyjrzenie się obrazom Orlika i był zachwycony. Zdjęcie: BBC
Z Fordem skontaktował się prawnik, który próbował pomóc Orlikowi, niezdolnemu po udarze do chwycenia pędzla, w odnalezieniu jego 78 zaginionych obrazów. Poprosił go również o wycenę tych, które pozostały.
„Ten artysta, o którym kilka miesięcy temu nic nie wiedziałem, powinien być uważany za jednego z naszych mistrzów”, powiedział Ford. „Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Myślę, że jest po prostu oszałamiająco dobry”.
Orlik miał kilka prac wystawianych obok takich artystów jak Dalí w latach 70., ale w latach 80. wycofał się z życia publicznego, rozczarowany komercyjnym światem sztuki. Jednak dla eksperta Forda nie było możliwe wycenienie prac Orlika bez sprzedania kilku z nich.
Przyjaciel Orlika przechodził przez dzieła kawałek po kawałku, nagrywając je i odpowiednio przechowując. Zdjęcie: Winsor Birch
W tym miejscu z pomocą przyszedł Jan Pietruska, przyjaciel rodziny Orlika z dzieciństwa.
Pan Pietruska wyjaśnił, że to podczas pobytu Orlika w szpitalu został on eksmitowany z mieszkania komunalnego w Londynie. Mieszkanie zostało opróżnione, ale nie wiadomo, co się stało z jego zawartością. W związku z tym wycena pozostałych prac stała się kluczowa dla zrozumienia, co zostało utracone. Orlik, z pochodzenia Polak, przyjechał do Wielkiej Brytanii z rodzicami w 1948 roku, gdzie przebywali w różnych obozach przesiedleńczych, zanim przenieśli się do Swindon. Orlik obecnie mieszka w domu swojej zmarłej matki w tym mieście, gdzie jest pod opieką, ale ma trudności z mówieniem. Na szczęście przez lata przechowywał tam wiele swoich dzieł.
Henry Orlik mieszka obecnie w domu swojej zmarłej matki w Swindon. Zdjęcie: Winsor Birch
Pan Pietruska zaczął przeglądać tę masę dzieł, dostarczając je na wystawy w Londynie i Wiltshire.
„Zacząłem je rozwijać, więc zabrałem je do polskiego centrum społecznościowego, ponieważ mieli dużą salę taneczną”, wyjaśnił. „Zrobiłem im zdjęcia, zacząłem je katalogować, numerować, nadawać im nazwy, a potem wkładać do tub”.
Kiedy Ford po raz pierwszy sprowadził część prac do Londynu na wystawę w tym roku, około 30 dzieł osiągnęło wartość 400 000 funtów – większość sprzedała się, zanim drzwi wystawy zostały otwarte dla publiczności, uzyskując ceny od 5 000 do 40 000 funtów za sztukę. Druga wystawa w The Little Gallery w Marlborough miała internetowych licytujących, oferujących dziesiątki tysięcy funtów.
James Clifford był zdeterminowany, by kupić jeden z obrazów Orlika, pędząc przez Londyn na swoim motorowerze. Zdjęcie: James Clifford
Jednym z kupujących był James Clifford, który na co dzień prowadzi firmę logistyczną, a w wolnym czasie jest zapalonym miłośnikiem sztuki. Kiedy przeczytał o Orliku w mailu z aktualnościami o sztuce, wyruszył przez Londyn na swoim skuterze do galerii i przekonał ich, by wpuścili go przed otwarciem dla publiczności. Pomimo wczesnego przybycia zauważył, że na parterze galerii większość etykiet obrazów była już oznaczona czerwonymi kropkami. Zostały już sprzedane.
„Zobaczyłem pierwsze z nich – moja szczęka dosłownie opadła. Pomyślałem, że to jedne z najbardziej niezwykłych dzieł, jakie widziałem”, powiedział.
Był zdeterminowany, aby zdobyć jedno z nich dla siebie, więc dokonał impulsywnego zakupu, czego wcale nie żałuje.
„Poziom umiejętności jest jednym z najlepszych, jakie widziałem”, stwierdził.
Te małe zawijasy stworzone przez Orlika są tym, co nazywa on „pobudzeniami”. Zdjęcie: BBC
Dla niewprawionego oka pierwszą rzeczą, którą można zauważyć w pracach Orlika, jest ich precyzja. Niektóre z nich mają charakter science-fiction. Ford wyjaśnił, że Orlik zawsze interesował się fizyką, co widać w jego pracach. Używa maleńkich zygzaków na obrazach, które tworzą kolory, nazywając je „pobudzeniami”. Jego przyjaciel, Pietruska, powiedział, że aby osiągnąć ten efekt, Orlik czasami używał zaledwie kilku włosków na pędzlu, co mogło zajmować ogromne ilości czasu. Najpierw uczył się w Swindon College of Art, gdzie studiowali również Gilbert O'Sullivan oraz projektant logo Virgin Atlantic Ken White, a potem uczęszczał do Cheltenham School of Art. Pietruska cieszy się, że jego przyjaciel w końcu zyskuje uznanie.
„To po prostu starszy facet ze Swindon, któremu się udało”, powiedział. „Cieszę się, że udało mi się odkryć te dzieła”.
Mimo całej zaprezentowanej sztuki, dziesiątki jego prac zniknęły w kluczowym momencie, gdy był w szpitalu. Rozpoczyna się poszukiwanie tego, co mogło się z nimi stać.
Dział: Obraz
Autor:
Sophie Parker | Tłumaczenie: Wiktoria Mikołajczyk – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/