„Jak rozwijający się ornament z krepiny": Serpentine prezentuje swój pierwszy ruchomy pawilon
Marina Tabassum zbudowała awaryjne domy dla mieszkańców delty Gangesu przy użyciu trawy i bambusa. Jej pawilon Serpentine - po części tropikalna szklarnia, po części biurowiec z lat 70. – to eleganckie, medytacyjne miejsce na zbyt drogą kawę

Zainspirowany ceremonialnymi namiotami w Azji Południowej... Pawilon Mariny Tabassum. / Zdjęcie: Guy Bell/Shutterstock
W przeszłości pawilony przybierały formę nadmuchiwanych balonów, chwiejących się plastikowych piramid i wykopanych w ziemi legowisk wyłożonych korkiem. Powstał też kokon z włókna szklanego wsparty na głazach, ogród dzikich kwiatów otoczony ścianami pokrytymi smołą oraz zestaw falistych zadaszeń, pokrytych polerowaną stalą i postrzępionym łupkiem. Teraz, aby uczcić 25 lat budowania eksperymentalnych struktur na swoim trawniku przed wejściem, londyńska galeria Serpentine zaprezentowała swój pierwszy pawilon o ruchomej konstrukcji.
„Ilekroć pojawia się pomysł na projekt” - mówi Marina Tabassum, architektka z Bangladeszu, autorka tegorocznej ruchomej struktury „zdajesz sobie sprawę: «Och, to już zostało zrobione».” Jest to odwieczny dylemat każdego projektanta wybranego do tego prestiżowego corocznego zlecenia: jak wymyślić nowatorską strukturę w napiętym terminie, która zachwyci odwiedzających park, zabawi sponsorów korporacyjnych i spodoba się kolekcjonerom, którzy ostatecznie mają nabyć tę rzecz - a także, co najważniejsze, będzie miejscem serwowania przesadnie drogiej kawy.
Do ćwierćwiecza kopułowych, cylindrycznych i kokonowych kawiarni w Serpentine, Tabassum dodała teraz pawilon w kształcie kapsuły. „Kapsuła czasu” - tak opisuje swoją 55-metrową konstrukcję, utworzoną z drewnianych łuków o wysokości 28 metrów, pokrytych półprzezroczystymi brązowymi panelami, miejscami otwartymi na wejścia i widok na pojedyncze drzewo miłorzębu, poetycko posadzone zgodnie z wieżą dachową galerii. Sklepione zadaszenie kończy się doniosłą kopułową absydą na obu końcach, przypominając tropikalne szklarnie i kościelne nawy, podczas gdy zygzakowata okładzina nadaje jej wygląd rozwijającego się ornamentu z krepiny, jakby w każdej chwili złożyć się samoistnie.
Tabassum nie myślała o żadnej z tych rzeczy. Zamiast tego przytacza „shamiana”, ceremonialne namioty wznoszone na świąteczne spotkania w południowej Azji. Ich „piękna jakość przefiltrowanego światła” jest tym, co chciała tu przenieść. Pierwotnie miała nadzieję pokryć swoją konstrukcję grubymi kawałkami juty, ale połączenie przepisów przeciwpożarowych i brytyjskiego deszczu uniemożliwiło realizację planów. Szkoda, że zrezygnowano z materiału. Przyciemniony brązowy plastik, zamocowany do masywnej stalowej ramy, umieszczonej między dużymi, brązowymi łukami, mniej przypomina świąteczny namiot niż sklepione atrium biurowca z lat 70-tych - niemniej jednak eleganckie.
Plastik spełnia swoje zadanie, chroniąc przed deszczem i filtrując światło przez różnie przyciemniane panele, ale ma korporacyjną estetykę sprzeczną z pracą Tabassum w Bangladeszu. Jej budynki charakteryzują się szorstką cegłą, surowym betonem i wykorzystaniem smukłego bambusa - i ich zdolnością do zrobienia wiele przy minimalnych środkach. Zbudowała domy awaryjne dla mieszkańców delty Gangesu, które są esejami o lekkiej, modułowej elegancji, z wykorzystaniem tkanej trawy i bambusa. Ten pięciomiesięczny pawilon letni wydaje się w porównaniu z nim niezwykle zaawansowany technicznie i intensywny wysokoemisyjnym dwutlenkiem węgla.
Jest to powszechne przekleństwo corocznego zlecenia, w którym pomysły architektów często gubią się w tłumaczeniu przez szybkich i zorientowanych na prefabrykację inżynierów i budowniczych Serpentine, Aecom i Stage One. Plany ziemnych cegieł skutkują blokami drewna; pomysły na przezroczyste panele przynoszą arkusze sklejki frezowanej CNC; marzenia o ręcznie robionych glinianych kopułach kończą się jako prefabrykowane drewniane cylindry. Jakakolwiek nadzieja na prawdziwy eksperyment materiałowy zostaje ostatecznie utracona, co wydaje się podważać główny punkt komisji.
W tym roku dysonans nie jest bardziej widoczny niż w gadżetach kinetycznych. Gdy rozmawiamy, 10-tonowy fragment kapsuły Tabassum zaczyna się poruszać z niezauważalną prędkością, zamykając jedną z luk. „Chciałam zachować poczucie otwarcia na park” - mówi. „Dlatego bardzo ważne było zachowanie tych przerw w konstrukcji. Ale to wymaga również zadaszonej przestrzeni dla 200 osób na imprezy, więc musieliśmy być w stanie ją zamknąć”. Mówi, że rozwiązanie - podziemna maszyna hydrauliczna - było jedną z najdroższych części projektu, a wydaje się ogromnym wysiłkiem jak na przesunięcie o 1,4 metra. Trudno dostrzec różnicę przed i po tym wielkim manewrze.
Zaskakująco solidna forma pawilonu wynika częściowo z tego, że są one przeznaczone do życia w parkach i ogrodach należących do ich milionerów-kolekcjonerów. Nie ogłoszono jeszcze przyszłości kapsuły Tabassum, ale ma ona pewien pomysł. „Jeśli moje życzenia mają jakąkolwiek wartość, chciałabym, aby stała się biblioteką” - mówi. Wskazując na jego późniejsze życie, wyposażyła ją w regały i kolekcję książek, które celebrują bogactwo bengalskiej kultury, literatury i poezji oraz ekologii Bangladeszu.
W międzyczasie chce, aby było to miejsce dialogu. „To był rok naznaczony nietolerancją, wojnami, niezliczonymi ofiarami śmiertelnymi, protestami i represjami” - mówi. „Chciałbym, aby była to przestrzeń, w której ludzie mogą się spotkać, zapomnieć o różnicach i po prostu porozmawiać o człowieczeństwie”. Czy to może być pierwszy pawilon protestacyjny?
Jest to odpowiednio spokojna przestrzeń, w której dyskusje nie są gorące, a absydy powinny zapewnić doskonałą naturalną akustykę podczas wykładów i wydarzeń. Poczucie spokoju jest jednak zniwelowane przez to, co znajduje się tuż obok.
Niczym zuchwały wujek w krzykliwej komediowej koszuli wpychający się na zdjęcia ślubne, drugi pawilon został zbudowany zaledwie kilka metrów dalej, po drugiej stronie ścieżki wejściowej, starając się przyćmić obudowę Tabassum. Jest to dzieło 88-letniego Sir Petera Cooka, współzałożyciela radykalnej grupy Archigram z lat 60-tych, byłego szefa szkoły architektury UCL Bartlett - a ostatnio konsultanta w zakresie pustynnych fantazji dla reżimu Arabii Saudyjskiej.
„Pawilon zabaw” Petera Cooka/ Zdjęcie: Oliver Wainwright
W zadziwiająco nieprzemyślanym posunięciu, Serpentine zleciło Cookowi wyczarowanie „pawilonu do zabawy” na 25-lecie swojego istnienia, sugerując, że sama praca kobiety z globalnego Południa nie jest wystarczająca. Wyglądająca jak pognieciony cheeseburger, z kopulastym baldachimem przypominającym górną część bułki, unoszącym się nad fluorescencyjnym pomarańczowym cylindrem, pokrytym czymś, co wygląda jak kuliste smugi keczupu i musztardy, struktura Cooka jest niezgrabna. To „głupiec, żartowniś, psotne dziecko”, jak twierdzi w towarzyszącym mu tekście, przypomnienie, że „nigdy nie powinniśmy traktować siebie zbyt poważnie”. Można było mieć nadzieję na nieco więcej powagi niż ten pijacki szkic z serwetki.
Sponsorowany przez Lego, zawiera toporną serię plastikowych wież z klocków, podczas gdy żółta plastikowa zjeżdżalnia jest przykręcona z boku, jako zachęta do „stania się częścią tej wesołej całości”. W swojej desperackiej próbie bycia zabawnym, żałosna konstrukcja służy jedynie jako przypomnienie, że pobliskie place zabaw w parku są o wiele bardziej pomysłowe i zabawne niż ta wyprana okazja sponsorska. Wielu innych młodych architektów mogłoby wyczarować bardziej pomysłową przestrzeń do zabawy, gdyby galeria potraktowała ten pomysł poważnie.
Dlaczego Cook? Może zorganizowali seans. Jako powód Serpentine podaje pośmiertne życzenia swojej pierwszej architektki pawilonu, Zahy Hadid. Bettina Korek, dyrektorka naczelna i Hans Ulrich Obrist, dyrektor artystyczny, powiedzieli w oświadczeniu: „Zaha Hadid od dawna wyobrażała sobie współpracę między Serpentine i Peterem Cookiem, którego radykalna filozofia projektowania doskonale współgra z jej przekonaniem, że „eksperymentom nie powinno być końca”. Teraz ta wizja staje się rzeczywistością”.
Ale być może zgnieciony burger Lego Cooka stanowi odpowiednie zakończenie tego 25-letniego zlotu pawilonów, tradycji, która wydaje się mieć swój dzień. Mógłby on pójść w ślady kanciastego namiotu Zahy, który niespodziewanie znalazł się w parku rozrywki Flambards w Kornwalii, gdzie cieszył się drugim życiem, organizując przyjęcia urodzinowe dla dzieci, aż do zamknięcia tego miejsca w zeszłym roku. Możemy oczekiwać, że w nadchodzących latach struktura Cooka zostanie odkopana na parkingu McDonald's, a wesołe dziedzictwo Archigramu zostanie ozdobione wyrzuconymi Happy Meals.
Serpentine Pavilion Mariny Tabassum jest otwarty od 6 czerwca do 26 października; pawilon zabaw Petera Cooka jest otwarty od 11 czerwca do 10 sierpnia.
Dział: Wydarzenia
Autor:
Oliver Wainwright | Tłumaczenie: Bartłomiej Linek – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.theguardian.com/artanddesign/2025/jun/03/serpentine-movable-pavilion-marina-tabassum