2023-10-11 12:56:22 JPM redakcja1 K

Opozycja polityczna pokłada wielkie nadzieje w zmianę przebiegu wyborów w Polsce za sprawą wielkiego zgromadzenia zwolenników w Warszawie

Donald Tusk twierdzi, że ,,Marsz miliona serc'' to ostatnia szansa na uratowanie demokracji w kraju.

Donald Tusk mierzy się z brutalną kampanią przed wyborami parlamentarnymi 15 października. Fot.: Beata Zawrzel/NurPhoto/Shutterstock.

Największa koalicja opozycyjna w Polsce żywi głębokie zaufanie w kwestii pojawienia się swoich zwolenników mających tak licznie wypełnić główne ulice Warszawy, w niedzielę, na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi, których to wynik głosowania ciężko przewidzieć. Donald Tusk, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który przewodzi głównej koalicji opozycji wezwał sympatyków do zebrania się w centrum Warszawy w południe w ramach, jak to sam określił, ,,Marszu Miliona Serc'' eksponującym siłę przed wyborami 15 października.  

Pojawią się tu wszyscy, którzy pragną, lepszej Polski. Ktoś powie, że jest to górnolotne hasło, ale każdy, kto ma w sercu Polskę, powinien chcieć pokazać, że wierzą i to ma moc - powiedział Tusk w niedzielnym wywiadzie wyemitowanym w stacji TVN.  

To będzie jedna z największych manifestacji ostatnich lat w Europie.  Z całą stanowczością będzie to jedno z najważniejszych wydarzeń w polskiej polityce od czasu odzyskania przez kraj niepodległości” - powiedział

Tego rodzaju protest odbywa się, gdy brutalna kampania wyborcza wkracza w swą końcową fazę. Niezależnie od stosowanej retoryki, to Tusk nadal zmaga się z silnymi przeciwnościami, jeśli chodzi o jego starania w walce o fotel premiera – boryka się z rozłamem, brakiem jedności w szeregach opozycji oraz z bezwzględną kampanią rządową skierowaną przeciwko jego ugrupowaniu, która nie ustaje w staraniach przedstawienia go jako pozbawionego patriotyzmu niemieckiego sługusa.  

Nieprzerwanie rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość, która doszła do władzy w 2015 roku, to prawicowo-populistyczne ugrupowanie, które zwiększyło nakłady pieniężne na sprawy socjalne i zdobyło poparcie elektoratu na obszarach wiejskich i w mniejszych ośrodkach, jest stale oskarżane o podważanie norm demokratycznych oraz ograniczanie praw kobiet i mniejszości. Partia toczy także spory z Brukselą i zachodnimi sojusznikami o praworządność, choć jej krytyka została nieco wyciszona na arenie międzynarodowej, odkąd rząd reprezentujący stanowisko Polski stał się kluczowym graczem w koalicji państw wspierającej Ukrainę.  

Tusk, który sprawował urząd premiera w latach 2007 – 2014, a potem objął stanowisko w Zjednoczonej Europie, by powrócić do polskiej polityki i poprowadzić ugrupowanie w według niego najważniejszych od dziesięcioleci wyborach w kraju. By tym samym wykorzystać ostatnią szansę na uratowanie demokracji w Polsce.  

Opozycja jest dobrej myśli, licząc na to, że marsz będzie miał podobny wydźwięk do tego czerwcowego, w którym to na ulice stołecznego miasta Warszawy wyszło około 500 tys. ludzi, tym samym zwiększyło to poparcie sił opozycji i rozpoczęło kampanię na poważnie. Jednak, zarówno koalicja zgromadzona wokół Tuska, jak i partia obecnie rządząca - każda z nich jednogłośnie twierdzi, że są pewni dobrego rezultatu uzyskanego w wyborach, to większość obserwatorów twierdzi, że bardzo trudno jest przewidzieć ich ostateczny wynik.    

PiS prawdopodobnie zdobędzie więcej głosów niż Koalicja Obywatelska Tuska, jednak zarówno wielkość ugrupowań, potencjalne sojusze - wszystko to w połączeniu ze sposobem działania polskiego systemu wyborczego oznacza, że właśnie szereg tych drobnych czynników może wpłynąć na ostateczny wynik.  


Krzysztof Bosak lider skrajnie prawicowej Konfederacji, może być jedynym sojusznikiem, z którym rządząca partia PiS mogłaby utworzyć koalicję. Omar Marques/Getty Images

Jedno z ważniejszych pytań to takie, dotyczące kwestii czy mniejszym partiom, koalicjom uda się dostać do parlamentu. Aby utworzyć realnie funkcjonującą koalicję, Tusk prawdopodobnie będzie potrzebował poparcia partii lewicowej i koalicyjnej Trzeciej Drogi, której poparcie oscyluje w granicach progu wyborczego to jest na poziomie 8 procent. W przypadku, gdy ich notowania spadną jeszcze poniżej, ich głosy zostaną rozdzielone między inne partie, a brak proporcjonalności pomoże wówczas PiS, gdyż w owej sytuacji jest faworyzowaną  partią, bo uzyskuje największą liczbą głosów.  

Jeśli obóz Trzeciej Drogi nie zdobędzie tych 8 procent, to wszyscy będziemy mieli przegwizdane - usłyszeliśmy to z jednego ze źródeł pochodzących z otoczenia Tuska. Pokazuje to jak wąski margines może zadecydować o przyszłości politycznej Polski. Czarnym koniem tych wyborów może być Konfederacja, która przyciąga wielu zwolenników wśród młodych Polaków i to ona może okazać się jedynym sojusznikiem, z którym PiS mógłby stworzyć realną koalicję. 

Zarówno rząd jak i opozycja oparły swoje kampanie wyborcze na takim przekazie jakie to katastrofy będą czekały Polskę w przypadku przegranej odpowiednio jednej bądź drugiej ze stron. Ministrowie rządu wielokrotnie wysuwali oskarżenia wobec Tuska o umożliwienie setkom tysięcy migrantów dostania się wewnątrz kraju i prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucał Tuskowi jednoczesne zaprzedanie kraju zarówno Niemcom jak i Rosji. Trzeba powiedzieć Tuskowi nie – mówił z trakcie kampanii. A jeśli nie zrozumie, powiemy mu to jeszcze raz tylko po niemiecku.  

PiS zbudował swoją kampanię w znacznym stopniu na obawach związanych z kwestią migracji, głosząc wszem i wobec o decyzji rządu w sprawie wzniesienia muru na granicy państwa z Białorusią, by skutecznie powstrzymać napływających migrantów i uchodźców. Twarde weto rządu w sprawie relokacji migrantów, zostało osłabione i jest rzucany cień na te sprawy ze względu na skandal wizowy, w którym miano dopuścić się korupcji sprzedając tysiące polskich wiz pracowniczych mieszkańcom Azji i Afryki, nie jest jednak pewne jaki przekaz będą miały echa skandalu wśród wyborców  PiS-u.  

Tymczasem Tusk i skupiona wokół niego koalicja wskazują na dalszą erozję demokracji na przestrzeni lat za rządów PiS-u i sugerują, że wybory mogą być głosowaniem ostatniej szansy na uratowanie demokracji w kraju, przy tym ochronić prawa kobiet oraz osób LGBT+. Przyznał też, że starcia rządu PiS grożą ostatecznym wyjściem Polski z Unii Europejskiej.  Za sprawą swojej głupoty i niekompetencji, ale też świadomie ten rząd wyprowadza Polskę z Unii Europejskiej – podsumował Tusk na środowym spotkaniu w Bydgoszczy. 

Dział: Polska

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE