Zdjęcie: Getty Image/iStockphoto
Nowe badania sugerują jednak, że ekspozycja na fluor w trakcie ciąży może być powiązana z późniejszymi zaburzeniami neurobehawioralnymi u dzieci. Jednak nawet autorzy, którzy zostali poproszeni o zbadanie tej kwestii w oparciu o wcześniejsze obawy dotyczące wpływu fluoru twierdzą, że jest zbyt wcześnie, aby zaprzestać dodawania tego minerału zwalczającego próchnicę do wody pitnej. Nowe badanie wykazało, że kobiety, które miały wyższy poziom fluoru podczas ciąży, zgłaszały później, że ich dzieci częściej miewały napady złości, skarżyły się na bóle głowy niewiadomego pochodzenia i bóle brzucha oraz wykazywały inne podobne objawy w wieku 3 lat. Pierwsze badanie tego rodzaju w Stanach Zjednoczonych, pojawia się w momencie, gdy coraz więcej miast decyduje się na wprowadzenie zakazu stosowania fluoru w publicznych systemach wodociągowych.
„Nie sądzę, że jesteśmy w sytuacji, w której mówimy, że woda nie powinna być fluoryzowana. Jest to ogólnie uważane za jedno z największych zwycięstw w dziedzinie zdrowia publicznego, z pewnością dla społeczności dentystycznej”- powiedziała autorka badania Tracy Bastain, profesor nadzwyczajny klinicznych nauk populacyjnych i zdrowia publicznego w Keck School of Medicine na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. „Wyniki badań dają mi jednak do myślenia, kobiety w ciąży powinny prawdopodobnie pić jednak przefiltrowaną wodę”- dodała Bastain. W badaniu, opublikowanym w JAMA Network Open, przeanalizowano próbki moczu pobrane od 229 kobiet w trzecim trymestrze ciąży. Uczestnikami były głównie Latynoski mieszkające w Los Angeles, biorące udział w bieżących testach prowadzonych przez Centrum MADRES ds. Rozbieżności w Zdrowiu Środowiskowym USC. Centrum te pracuje nad zrozumieniem, w jaki sposób różnorodne toksyny i inne zagrożenia dla środowiska wpływają na społeczności o niskich dochodach i inne marginalizowane społeczności.
Na potrzeby nowego badania naukowcy poprosili matki o wypełnienie listy kontrolnej umożliwiającej ocenę zdrowia emocjonalnego i behawioralnego ich dzieci w wieku do 3 lat. Dzieci, których matki miały wyższy poziom fluoru w moczu, były o 83% bardziej narażone na szereg problemów neurobehawioralnych, w tym lęk, reaktywność emocjonalna i dolegliwości fizyczne, takie jak niewyjaśnione bóle głowy i brzucha. W formularzach znalazły się także pytania dotyczące objawów, które mogą wiązać się z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, np. tendencji do nienawiązywania kontaktu wzrokowego. Z badania wynika, że podczas gdy u dzieci, których matki miały wyższy poziom fluoru, ryzyko wystąpienia tych objawów było wyższe, Bastain stanowczo przestrzegała przed interpretowaniem wyników jako czegoś więcej niż tylko prawdopodobieństwa. „Z pewnością nie oznacza to, że dziecko ma autyzm. Nie mamy nawet informacji na temat diagnozy autyzmu w przypadku dzieci objętych badaniem” – dodała.
Narodowy Instytut Zdrowia i Agencja Ochrony Środowiska sfinansowały badanie USC. Bastain powiedziała, że zespół badawczy chciał przyjrzeć się konkretnie potencjalnemu wpływowi fluoru na rozwój dziecka ze względu na obawy wyrażone przez innych naukowców. Na przykład badanie z 2019 r. opublikowane w JAMA Pediatrics wykazało, że poziom IQ był nieco niższy u 3 i 4-letnich dzieci, których matki w czasie ciąży miały wyższy poziom fluoru w moczu. Doktor Mark Moss, dyrektor oddziału stomatologii zdrowia publicznego w Szkole Medycyny Stomatologicznej Uniwersytetu Wschodniej Karoliny w Greenville w Karolinie Północnej, spodziewał się, że odkrycie wywoła zamieszanie, ale zalecał ciągłą ostrożność. „To coś, czemu warto się jeszcze bliżej przyjrzeć” – powiedział Moss, który nie był zaangażowany w nowe badanie. „Ale jeśli chodzi o praktykę zdrowia publicznego, nie, nie oznacza to naciśnięcia przycisku pauzy (w sprawie fluoryzacji)”. Objawy zidentyfikowane przez matki w badaniu niekoniecznie odpowiadały poziomowi diagnozy klinicznej.
„Można powiedzieć, że wzrosło prawdopodobieństwo wystąpienia choroby na granicy subklinii, trudno powiedzieć jednak, że uzasadnia to ponowne rozważenie kwestii zdrowia publicznego” – powiedział dr Nathaniel DeNicola, ginekolog-położnik prowadzący prywatną klinikę w Yorba Linda w Kalifornii. Mimo to DeNicola, który nagrywa podcasty na temat możliwego wpływu toksyn środowiskowych na zdrowie kobiet w ciąży, zaleca swoim ciężarnym pacjentkom stosowanie filtrów do wody w celu usunięcia z niej innych potencjalnie szkodliwych substancji chemicznych, takich jak pestycydy. Nie był on zaangażowany w nowe badania. DeNicola stwierdził, że mocną stroną badania jest to, że autorzy podjęli próbę zbadania narażenia na działanie ołowiu, który jak powszechnie wiadomo, powoduje problemy neurorozwojowe u dzieci. Jednak stężenie ołowiu mierzono tylko w pierwszym trymestrze ciąży i nie odpowiadało ono czasowi pobrania próbek fluoru. Badanie miało zatem kilka wad. Naukowcy nie byli w stanie powiedzieć, czy kobiety biorące w nim udział piły fluoryzowaną wodę.
Badanie MADRES może nie dotyczyć innych populacji lub obszarów kraju. Eksperci niezwiązani z nowym badaniem stwierdzili, że pojedyncza próbka moczu pobrana raz w czasie ciąży nie jest wiarygodnym wskaźnikiem prawdziwego narażenia na działanie fluoru. Bastain przyznała, że próbki pobrane w ciągu 24 godzin byłyby „nieco bardziej adekwatne”. „Jeśli badacze naprawdę chcą zbadać wpływ spożycia fluoru i jego efekty na zdrowiu, należy przeprowadzić szczegółowe badania na obszarach, w których woda jest naturalnie fluorkowana w niskich i wyższych stężeniach” – powiedział dr Johnny Johnson, dentysta dziecięcy i prezes Amerykańskiego Towarzystwa Fluoryzacji. „Takie obszary istnieją w USA i można je łatwo wykorzystać w celu zbadania wszelkich skutków zdrowotnych”.