2024-10-21 09:58:14 JPM redakcja1 K

Czy sławni ludzie powinni mówić nam tak dużo o swoich chorobach?

Dla niektórych celebrytów ujawnianie wszystkiego jest częścią reklamowania produktu. Dla innych wygląda to na bardzo nieprzyjemny obowiązek.

Zdjęcie: Photo illustration by Celina Pereira

 

Zeszłego lata Celine Dion stworzyła zapierający dech w piersiach moment dla kultury. Było to podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, tuż po długim, głupkowatym i bardzo maksymalistycznym przygotowaniu do zapalenia kotła olimpijskiego. Nagle pojawiła się ona, stojąc na tarasie migoczącej wieży Eiffla w błyszczącej sukni Dior. Gdy zaśpiewała, z widowni rozległy się zarówno oklaski, jak i coś, co brzmiało jak zbiorowy jęk przyjemności. Celine Dion żyła i śpiewała. A jeśli nie płakałeś, to tylko dlatego, że nie wiedziałeś.

Dion nie jest jedyną gwiazdą, która zaprosiła publiczność do bycia świadkiem życia z poważną chorobą. Film dokumentalny Lady Gagi z 2017 roku, „Gaga: Five Foot Two” ujawnił codzienne zmagania gwiazdy z fibromialgią, a w zeszłorocznym filmie “Still” Michael J. Fox - przełomowa postać w transparentności choroby celebrytów - jeszcze bardziej uchylił kurtynę na temat tego, jak poważna stała się jego choroba Parkinsona. Selma Blair, która spędziła część swojej kariery na ukrywaniu objawów, ostatecznie ujawniła diagnozę stwardnienia rozsianego, a następnie zaczęła publikować w mediach społecznościowych bardzo osobiste aktualizacje. W zeszłym roku w jednym z wydań brytyjskiego Vogue'a znalazła się na okładce w beżowej sukience, lakierowanych czółenkach i lasce, a nagłówek głosił, że jest „dynamiczna, odważna i niepełnosprawna”.

Dla fanów, te narracje mogą stworzyć swego rodzaju kolejkę górską uczuć. Widzisz Lady Gagę osłabioną i szlochającą z powodu nieubłaganego bólu całego ciała - a następnie, wkrótce, zawieszoną na szczycie stadionu w Houston podczas występu w przerwie Super Bowl. Jesteś świadkiem Celine Dion w rozdzierającym serce, okropnym napadzie, a następnie wyśpiewującej piosenkę Edith Piaf z tak wielkich wysokości.

Celem jest z pewnością pokazanie, że takie gwiazdy są tylko ludźmi, że ich życie i ciała mają taki sam potencjał cierpienia jak nasze. Ale szalone wzloty i żałosne upadki, które oferują nam te historie, wydają się wręcz nieludzko ekstremalne. Oglądając je, zacząłem się zastanawiać, czy występujące w nich gwiazdy nie czują się uwięzione przez pozornie niezbędne hollywoodzkie ramy, w których inspiracja i dramat muszą mieć pierwszeństwo przed niuansami i otwartością. Dion i Gaga muszą dostosować się do chorób, na które nie ma znanego lekarstwa. Co więc robią teraz? Odpowiedź jest synonimem ich pracy: występować.

Wideo Middleton jest po prostu dziwne.

Od dawna na osobach chorych spoczywał ciężar odgrywania jakiejś roli społecznej. Podczas rewolucji przemysłowej, gruźlicza nędzarka była obdarzona pięknem i mistycyzmem. Niedawno, jak błyskotliwie opisano w bestsellerze Barbary Ehrenreich z 2009 roku, „Bright-Sided”, pokolenie wyżu demograficznego opatentowało archetyp „wojownika” raka, tej odważnej i pozytywnie myślącej duszy, która udowodniła, że nawet choroba może być darem. A w sferze celebrytów ostatnie kilka dekad udowodniło, że gwiazdy i ich dolegliwości mają ogromną moc destygmatyzowania i podnoszenia świadomości na temat chorób.

Na przykład na przełomie tysiącleci, po stracie męża na raka jelita grubego, Katie Couric opowiadała się za kolonoskopiami, a nawet przeprowadziła jedną na żywo w programie „Today”. Tak wielu Amerykanów zarezerwowało następnie badania przesiewowe jelita grubego, że lekarze zaczęli mówić o „efekcie Couric”. (Aktorzy Ryan Reynolds i Rob McElhenney niedawno wykonali własne kolonoskopie w tym samym duchu). W ostatnim czasie niezliczone młode gwiazdy rozpoczęły karierę, swobodnie dyskutując o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym. Można łatwo znaleźć w Internecie listy, powiedzmy, „34 celebrytów, którzy otworzyli się na temat depresji” lub „76 znanych osób z A.D.H.D.”; treść może wydawać się lekko wykorzystująca, ale normalizacja, którą przynosi, jest prawie na pewno dobrą rzeczą.

Jednak świadomość i normalizacja nie wydają się być celami narracji o chorobach produkowanych przez gwiazdy, takie jak Gaga czy Dion. Te filmy dokumentalne nie są skonstruowane tak, aby widz czuł się tak, jakby zły stan zdrowia był częścią życia, z którą każdy może się liczyć; czują się bardziej jak historie o triumfujących bohaterach, którzy nigdy się nie poddadzą. Osoba z rzadkim zaburzeniem neurologicznym może poczuć się chwilowo pocieszona widząc, że Dion też je ma, a chory na fibromialgię może poczuć się dowartościowany otwartością Gagi. Ale ostatecznie niewielu chorym pomoże idea, że aby choroba była akceptowalna, musi zostać pokonana. Takie historie mogą jedynie wywołać większą presję i wyobcowanie u osób żyjących z przewlekłą chorobą lub niepełnosprawnością. Ona jest na wieży Eiffla; dlaczego więc ja nie mogę wstać z łóżka?

A dla osób publicznych, z natury bardziej skłonnych do powściągliwości, imperatyw obnażania się jest teraz wręcz uciążliwy. Weźmy pod uwagę Kate Middleton, księżną Walii, kobietę, która wyraźnie nie chciała ujawniać prasie ani opinii publicznej zbyt wielu informacji na temat swojej choroby. Tej wiosny, aby uspokoić brytyjską opinię publiczną niemalże wściekłą z ciekawości - i powstrzymać wirujące teorie spiskowe sugerujące wszystko, od postrzępionego małżeństwa po załamanie psychiczne - zaczęła się dzielić. Najpierw pojawiło się nieco niesamowite zdjęcie rodzinne, które zostało oskarżone o niezgrabną edycję cyfrową lub manipulację przez sztuczną inteligencję. Następnie pojawiło się skomponowane wideo, w którym księżniczka potwierdziła, że przeszła operację brzucha, zdiagnozowano u niej raka i potrzebowała chemioterapii. To również było podejrzewane o interwencję sztucznej inteligencji - o to, że nie jest wystarczająco prawdziwe.

W końcu pojawiła się na Wimbledonie w lipcu, chuda jak szyna po leczeniu, przy owacji na stojąco. „Symbol odporności”, powiedzieli spikerzy na ESPN i prawdopodobnie wszędzie indziej. W następnym miesiącu Pałac Buckingham opublikował nowy film, nakręcony po chemioterapii. Ten styl był zupełnie inny. Widzieliśmy ją, księcia Williama i ich dzieci bawiących się w zalanym słońcem lesie w lekkich, swobodnych strojach, energicznie wspinających się po kłodach, śmiejących się, grających w karty. Kate z tęsknotą spacerowała wśród wysokich, falujących traw, ciągnąc za sobą jedną rękę. Potem byli już tylko Kate i książę, przytulając się i całując na dywanie piknikowym, rodzaj publicznego pokazu, w który ta para zwykle się nie angażuje. Rak, jak powiedziała, dał jej „nowe perspektywy na wszystko”.

To nagranie jest po prostu dziwne. (W dużej jego części książę William wygląda, jakby miał umrzeć z powodu niezręczności). Można odnieść wrażenie, że podobnie jak gwiazda „Czarnej Pantery” Chadwick Boseman, pisarka-reżyserka Nora Ephron czy komik Norm MacDonald, Middleton nie jest naturalnie skłonna do dzielenia się swoją chorobą. Można odnieść wrażenie, że podobnie jak większość osób wracających do zdrowia po chemioterapii, wolałaby zostać sama, wybaczając, że nie jest najbardziej żywiołowa i reprezentacyjna. Ale nasze nowe oczekiwania dotyczące odważnego stylu przejrzystości sprawiają, że tego rodzaju pragnienie jest niemożliwe do spełnienia. Formalne ogłoszenia o chorobie i prośby o prywatność lądują w sferze publicznej niemal jak afront. Kate nie wystarczy powiedzieć narodowi, że ma raka. Ona musi być rakiem i być przez to lepsza.

Autor:
Mireille Silcoff | Tłumaczenie: Seweryn Chablewski – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.nytimes.com/2024/10/09/magazine/celebrity-illness-reveal.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE