Zdjęcie: Blake Cale
Z okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego publikujemy serię esejów, która zaczyna się dziś i będzie trwać przez cały weekend, podejmując ten temat z perspektywy osobistych doświadczeń. Mamy nadzieję, że te eseje dadzą wgląd w różne sposoby, na jakie ludzie przeżywają kryzysy psychiczne i jak mogą wyjść z nich z godnością oraz gracją.
Mój dentysta powiedział mi ostatnio, że moje dziąsła są zdrowe. Dla większości ludzi to nieistotna, ale obserwacja, ale u mnie wywołała falę ulgi i radości. Wychodząc z gabinetu, chciałem napisać do kogoś o tym, co usłyszałem, ale zdałem sobie sprawę, że nawet moi najbliżsi przyjaciele tylko udawaliby, że interesują ich moje dziąsła.
Dziewięć lat temu, gdy miałem 27 lat, dentysta poinformował mnie, że poziom kości po lewej stronie mojej szczęki już obniżył się do poziomu typowego dla pięćdziesięciolatka, a to z powodu chronicznego zapalenia i choroby. Powodem były „czynniki związane ze stylem życia”. Ten „styl życia” wyglądał mniej więcej tak: zwolnienie chorobowe z pracy biurowej, leżenie na materacu na podłodze wynajmowanego pokoju w południowo-wschodnim Londynie (nadal nierozpakowana rama łóżka czekała w kącie), od czasu do czasu wstawanie, by zapalić samodzielnie skręconego papierosa lub, w szczególnie grosze dni, wypić łyk wina współlokatora prosto z butelki, po czym znów zasypiać w tym samym dusznym i obskurnym kącie, w którym spędziłem już tydzień. Nie, nie myłem zębów wystarczająco często. Zostałem także poważnie pozbawiony witaminy D. Nadal jest to odnotowane w mojej dokumentacji medycznej. Ciężka depresja, problemy z tożsamością płciową, niedobór witaminy D. Jak mówią dzieciaki na TikToku — byłem niczym wampir.
Przetrwanie ciężkiej depresji oznacza, że jej cień zostaje z tobą na zawsze. Teraz jestem już wiele lat po ostatnim epizodzie, ale wystarczy pojedynczy zły dzień, spowodowany być może przez hormony albo niski nastrój w najzimniejszych dniach stycznia, bym czuł strach, że coś ciągnie mnie za kostki w dół. Depresja pokazuje, że własny mózg może być podwójnym agentem, wrogiem. Jak można się z tym kiedykolwiek naprawdę pogodzić? Jak w małżeństwie po zdradzie — zaufanie może już nigdy w pełni nie powrócić. Czy przetrwałbyś kolejne starcie?
Pierwszy raz zachorowałem na depresję w wieku 19 lat, nie mając pojęcia, co się ze mną dzieje. Zostawiła mnie na zawsze przerażonego dziwną powagą życia bez dostępu do emocji, jakie pamiętałem. Wyobraź sobie zapominanie języka obcego albo grania na instrumencie, a później wyobraź sobie, że tym instrumentem jest przyjemność. Jak większość osób, które słyszały o depresji, ale jej nie doświadczyły, sądziłem, że osoby chore po prostu czują duży smutek. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że rzeczywistość jest znacznie gorsza: to głęboka, ziejąca pustka, która otworzyła się we mnie i zdawała się rozdzierać mnie na pół. Tym razem trwała 18 miesięcy, a potem, po roku na antydepresantach, opuściła mnie tak nagle, jak przyszła. Znowu zacząłem odczuwać entuzjazm, zdobywać przyjaciół, żyć, pracować, kochać się, tańczyć, śmiać się, ufać. Potem, pięć lat później, wróciła.
W dniu moich 27 urodzin modliłem się o śmierć. Proszę, tylko jakaś śmiertelna choroba. Nie chcę brzmieć lekceważąco ani okrutnie wobec takich tragedii, ale powinniśmy być szczerzy. Zbyt przerażony, by zakończyć swoje życie, pragnąłem, by choroba przyszła i zabrała mnie sama. Brutalna rzeczywistość życia to dwie choroby: ciała, które nie pozwala odejść ludziom pragnącym żyć, i umysłu, który sprawia, że życie jest odpychające dla tych, którzy egzystują. Dwie różne choroby, które sprawiają, że chorzy często nie rozumieją się nawzajem.
Choć moje podstawowe procesy życiowe toczyły się dalej, wzbudzenie poczucia jakiejkolwiek realnej przyszłości było trudne. Sprawiało, że próby innych, by mi pomóc, były daremne. „Znaleźć lepszą pracę?” Po co? „Spędzać czas z ludźmi, którzy się o ciebie troszczą?” To tylko sprawia, że czuję się jeszcze bardziej samotny, ponieważ nie mogę poczuć ich miłości. „Picie przez cały dzień nie jest dobrym pomysłem”. To jedyna rzecz, którą się cieszę. „Wyjdź na spacer i poczuj słońce na skórze”. Spróbuję.
Podczas drugiego epizodu, podobnie jak przy pierwszym, zostały mi przepisane leki antydepresyjne SSRI. Powiedziano mi, żebym nie pił alkoholu podczas ich przyjmowania; zalecenie, którego przez rok z należytą ignorancją nie przestrzegałem, ponieważ mój stan stopniowo się pogarszał, przechodząc od obojętnego niezadowolenia z przetrwania do coraz ciemniejszych myśli. Ale w jakimś małym, nieistotnym momencie leżąc na materacu, po raz kolejny podjąłem decyzję, którą musiałem podejmować wiele razy w swoim życiu. Postanowiłem spróbować żyć, bez względu na wszystko.
Pierwszą rzeczą, którą musiałem zmienić, były leki. Musiałem dać im szansę, aby zaczęły prawidłowo działać. Niekontrolowane picie i depresja to różne choroby, a ja miałem obie. Musiałem spróbować zatrzymać pierwszą, aby leczyć drugą. Postanowiłem nie pić alkoholu podczas świąt Bożego Narodzenia w 2016 roku i przestałem pić. Ostatecznie w następne lato miałem nawrót, ale do tego czasu leki SSRI już poprawiły mój stan na tyle, że mogłem wychodzić na spacery, spędzać czas z ludźmi, którzy się o mnie troszczyli, i znaleźć lepszą pracę. Depresja ustępowała kawałek po kawałku
Wyjście z ostrej depresji może przypominać nagłe ustąpienie chmury. Jednak utrzymanie odpowiednich tarcz i zabezpieczeń przed przyszłymi problemami ze zdrowiem psychicznym, a drugą pracą, jest ciągłą praktyką. W moim procesie zdrowienia miałem środki i zasoby, aby uzyskać dostęp do leczenia medycznego, terapii oraz elastycznych godzin pracy. Nie chciałbym pouczać innej osoby z depresją — pracownika zarabiającego minimalną płacę czy samotnej matki — o tym, co powinni robić, aby poprawić swój stan. Prawdopodobnie już próbowali. Nie zapominajmy, że istnieje polityczny aspekt wszystkich problemów ze zdrowiem psychicznym: wiele z nich jest spowodowanych lub zaostrzonych przez okoliczności ekonomiczne i społeczne, których nie można zawsze wyleczyć za pomocą recept. Politycy często przedstawiają osoby z depresją jako pasożytów: kwestionowanie tej narracji w mediach i przy urnie wyborczej jest tak samo ważne, jak każda osobista spowiedź mająca na celu zmniejszenie stygmatyzacji chorób psychicznych
Nitkowanie moich dziąseł każdego dnia było ostatnim zdrowym nawykiem, który odzyskałem. Po umyciu zębów, włosów, ćwiczeniach, i pojawieniu się w pracy pięć razy w tygodniu, a następnie — z czasem — nauce życia bez leków antydepresyjnych, potem bez alkoholu, a następnie bez papierosów i różnych innych używek, które musiałem zmienić lub całkowicie wyeliminować, aby utrzymać swoje zdrowie. W końcu zdobyłem się na odwagę, aby wrócić do dentysty, na wizyty kontrolne i zdjęcia rentgenowskie, aby zadbać o moje dziąsła. W końcu musiałem powiedzieć nowemu dentyście, który niedawno zatwierdził je jako zdrowe, o ostrzeżeniu, które otrzymałem wiele lat temu. „Naprawdę?” odpowiedziała. Potwierdzając, że znaki ostrzegawcze dostrzegam już tylko ja: w moich wspomnieniach i w moich lękach.
Jeśli Ty lub ktoś, kogo kochasz, cierpi, proszę, zwróć się po pomoc.