Zdjęcie: Noam Galai/The Hollywood Reporter/Getty Images
Tak bardzo pożądana jest przestronna kieszeń wszyta w damskie ubrania, że gdy się pojawia, przyciąga uwagę. Spójrzmy choćby na stylizację Dua Lipy na Met Galę 2023 - vintage’ową, kremową suknię Chanel z kieszeniami, do których mogła włożyć ręce, co zachwyciło wielu użytkowników internetu, albo decyzję Emmy Stone, by na 50. rocznicy „Saturday Night Live” wypełnić przerysowane kieszenie w biodrach swojej czerwonej sukni Louis Vuitton popcornem.
Użyteczne kieszenie wydają się oczywistym elementem w odzieży codziennej, jednak wcale tak nie jest. Standardem są sukienki i spódnice bez kieszeni, a gdy już się pojawiają w spodniach czy marynarkach, bywają zaskakująco małe. Czasem są wręcz zwodnicze: płaskie „kieszonki” nad szwem w dżinsach czy klapy w kurtce, pod którymi nie ma żadnego otworu.
A jednak zapotrzebowanie na kieszenie jest jasne. W internecie marzenia o przestrzeni na drobiazgi znajdują pokrewne dusze - od hiper funkcjonalnych projektów Nicole McLaughlin z materiałów z recyklingu (kamizelka z miejscem na chipsy i dip?) po twórczynię Y2K Erin Miller, która wciska dziecięce pamiątki do swoich starych dżinsów JNCO niczym Mary Poppins. Pytanie powraca raz po raz w mediach społecznościowych i na forach: Dlaczego kobiety nie mają tylu kieszeni co mężczyźni?
Jeśli to wszystko wydaje się trochę seksistowskie, to dlatego, że takie właśnie jest - według Hannah Carlson, wykładowczyni projektowania odzieży w Rhode Island School of Design i autorki książki „Pockets: An Intimate History of How We Keep Things Close”. Od momentu, gdy wewnętrzne kieszenie pojawiły się w modzie, kobiety były „inaczej kieszonkowane” - mówi Carlson - co przez setki lat stanowiło symbol nierówności płci.
Brak kieszeni w kobiecych ubraniach może wydawać się „zadziwiający”, bo „wydają się przecież czymś prostym i funkcjonalnym” - powiedziała w rozmowie telefonicznej z CNN. „Myślę, że przedmioty pokazują rzeczy, o których nie chcemy mówić głośno. Wciąż żyjemy w patriarchacie, a (nasze) przedmioty (codziennego użytku) są tworzone w tych właśnie warunkach.”
„Idealna burza”
Jedną z najwcześniejszych form kieszeni były woreczki ze sznurkiem wszywane w spodnie mężczyzn w latach 50. XVI wieku. Wcześniej zarówno kobiety, jak i mężczyźni nosili swoje rzeczy osobno. „To, że mężczyźni mieli torby jako element mody, to coś, o czym często zapominamy” - tłumaczy Carlson.
Ale gdy krawiectwo się rozwinęło, a ubrania zaczęto dopasowywać indywidualnie do mężczyzn, „kieszenie zaczęły odgrywać istotną rolę”.
W przypadku kobiet było inaczej - one nadal nosiły torebki przypięte do pasa. Męska moda ewoluowała, wprowadzając różne rodzaje kieszeni, co widać choćby w europejskich trzyczęściowych garniturach wywodzących się z perskich kaftanów pod koniec XVII wieku.
Carlson zauważa, że minęły wieki, zanim damska odzież doczekała się praktycznych kieszeni. Zamiast tego kobiety musiały radzić sobie z niezręcznymi rozwiązaniami - łezkowatymi torebkami przyszytymi do spódnic czy kieszeniami wiązanymi, które łatwo się odpinały. Przez krótki czas w latach 70. i 80. XIX wieku krawcowe umieszczały kieszenie z tyłu turniury, zmuszając kobiety do sięgania za siebie, by coś wyjąć. Gdy w XVIII wieku niektóre Francuzki i Brytyjki jeżdżące konno zaczęły nosić płaszcze z kieszeniami, nazwano je „Amazonkami” - od mitycznych wojowniczek - i krytykowano za zbyt męski styl.
Kieszenie zaczęły symbolizować ducha przygody i przedsiębiorczości - a więc cechy męskie - co widać po miniaturowych przedmiotach tworzonych, by się w nich zmieściły: nożykach, zegarkach, pistoletach kieszonkowych. Noszenie różnych rzeczy przy sobie uchodziło za zaradne, ale nie w przypadku kobiet, których kieszenie wiązane, popularne w XVII i XVIII wieku, bywały wyśmiewane, porównywane do żeńskich narządów płciowych przez karykaturzystów i krytykowane w tekstach epoki. Duże rozmiary takich kieszeni budziły podejrzenia co do ich zawartości.
Noszenie zbyt wielu rzeczy miało negatywne konotacje związane z płcią i klasą społeczną - podobnie jak komentarz o „absurdalnie pojemnej torbie” z ostatniego sezonu serialu „Sukcesja”. To właśnie ambitny Tom Wambsgans zauważa ogromną torbę Burberry noszoną przez kobietę spoza elity rodziny Royów. („Co ona tam w ogóle nosi?” - spekulował Tom. -„Płaskie buty na metro? Śniadanie w pudełku? To monstrum. Można z nią iść na biwak. Można ją pchnąć po podłodze po napadzie na bank.”)
Kieszenie u mężczyzn budziły różne skojarzenia - z przestępczością, seksualnością, buntem - co tylko pogłębiało ich postrzeganie jako cechy typowo męskiej. Ale u podstaw były po prostu praktyczne: kieszenie to ubiór funkcjonalny, a kobiece stroje miały być dekoracyjne. Te idee ugruntowały się w epoce Oświecenia, kiedy to mężczyźni porzucili obcasy i zdobienia na rzecz bardziej stonowanego i zunifikowanego stroju.
“Męska moda została uporządkowana o całe stulecie wcześniej niż damska” - zauważa Carlson. Brak tradycji kobiecych kieszeni sprawił, że je pomijano. Zamiast tego pojawiła się cała branża torebek jako odpowiedź na potrzeby kobiet.
“To wynik historycznych okoliczności, zbiegów okoliczności i seksizmu naraz, jak idealna burza” - podsumowuje.
Użyteczność kontra fason
Dzisiejsze niezadowolenie z braku kieszeni w damskiej odzieży nie jest niczym nowym - problem ten stał się wręcz powiązany z ruchem sufrażystek na przełomie XIX i XX wieku, gdy kobiety domagały się prawa do głosu. Mężczyźni „chodzili ulicą wolni jak ptaki” - narzekała działaczka Elizabeth Cady Stanton, jak przytacza książka „Pockets”, podczas gdy kobiety były ograniczane koniecznością trzymania lub noszenia swoich rzeczy. Odpierając argument przeciwników praw wyborczych kobiet, że głosowanie nie jest „naturalnym prawem” dla kobiet, feministyczna poetka Alice Duer Miller użyła prawa do kieszeni jako kąśliwej metafory w swojej publikacji z 1915 roku „Are Women People? A Book of Rhymes for Suffrage Time”.
Jednak gdy damska moda zaczęła się modernizować w XX wieku na Zachodzie - umożliwiając kobietom rezygnację z krępujących gorsetów i szerokich spódnic na rzecz większej różnorodności krojów - kieszenie zaczęły pojawiać się częściej. Okres wojenny przyspieszył te zmiany: coraz więcej kobiet potrzebowało praktycznych ubrań - z kieszeniami - zarówno w pracy, jak i w armii.
Na łamach „Vogue” i „Harper’s Bazaar” ilustracje modowe przedstawiały nowe, kobiece wariacje na temat kieszeni: zatrzaskowe, w stylu portmonetek, wszywane w okrycia wierzchnie, a także kieszenie zaprojektowane z myślą o programistkach komputerowych (autorstwa Bonnie Cashin, zilustrowane przez Andy’ego Warhola w 1958 roku) czy do przechowywania piłek tenisowych. W 1940 roku przełomowa projektantka Elsa Schiaparelli stworzyła haftowaną złotą marynarkę wieczorową z kieszeniami „cash and carry” z przodu - jako alternatywę dla torebki - oraz na wypadek, gdyby użytkowniczka musiała mieć wolne ręce, np. by założyć maskę przeciwgazową.
Mimo to seksistowskie podwójne standardy dotyczące kieszeni przetrwały w absurdalnych formach. Podczas II wojny światowej 150 tysięcy ochotniczek z Women’s Army Corps (WAC), które służyły w rolach niebojowych, nosiło w ramach munduru regulaminowe skórzane torebki, a same mundury miały tylko atrapowe klapki kieszeni. „Projektanci wojskowi nie potrafili wymyślić funkcjonalnych kieszeni dla kobiet; pozbywali się kieszeni na piersi, bo wkładanie tam ręki uznawano za niestosowne” - tłumaczy Carlson. A ponieważ sama organizacja spotykała się z kpinami ze strony prasy i opinii publicznej, „mundur musiał być jak najbardziej kobiecy.”
Po wojnie, a wraz z drugą falą feminizmu w latach 60., spodnie stały się społecznie akceptowalne dla kobiet, ale rozmiar kieszeni niekoniecznie za tym nadążył. Badanie z 2018 roku przeprowadzone przez portal The Pudding, porównujące damskie i męskie rurki oraz dżinsy o prostym kroju, wykazało ogromne różnice w wielkości kieszeni - damskie modele często nie mieściły nawet podstawowych przedmiotów osobistych ani dłoni właścicielki.
Przyspieszenie fast fashion tylko pogłębiło problem, ponieważ cechy uznawane za „nieistotne” są upraszczane lub całkowicie pomijane w celu obniżenia kosztów. Obecnie przekonanie jest już mocno zakorzenione: kieszenie w męskiej odzieży to oczywistość, a w damskiej - zbędny dodatek.
Przemysł modowy “zakłada, że kobiety i tak będą nosić torebki i nie chce inwestować w dodatkową pracę i koszty” - mówi Carlson.
Kieszenie nadal postrzegane są jako zakłócenie linii ubrania, ponieważ projektanci często stawiają na uwydatnianie kobiecej sylwetki kosztem funkcjonalności. To nie znaczy, że kieszenie całkiem zniknęły - spodnie cargo wracają do mody (choć niektóre, z niezrozumiałych względów, mają kieszenie bez guzików), a niektórzy projektanci otrzymują pochwały za przywracanie kieszeni na wybiegach. Niemniej ich historyczna nieobecność sprawia, że wciąż przyciągają uwagę - to przestrzeń na pożądane przedmioty, która sama stała się przedmiotem pożądania.
Ostatecznie jednak, jak podkreśla Carlson, nadal przeważa przekonanie, że „fason jest ważniejszy niż użyteczność”. Nawet w stylach określanych jako „użytkowe” - kombinezon dziennikarki, noszony podczas pracy nad tym artykułem, ma trzy atrapy kieszeni: na piersi i plecach. W każdej dekadzie mogą istnieć większe kwestie związane z prawami kobiet, ale kieszeń pozostaje drobnym, lecz wyraźnym symbolem nierówności płci i szczerze mówiąc, uciążliwością.