„Lepiej - jesteś czymś więcej niż tylko uzależnieniem”, mówi Eva. Zdjęcie: Lena Eidem
Jest wczesny jesienny dzień we Frediksvern w Stavern. Liście na dużych, masywnych drzewach właśnie zaczęły zmieniać kolor na złoty, a przede mną fiord mieni się w szarym świetle. Młoda kobieta siedzi na nabrzeżu przed hotelem Vasilihoff i patrzy na okolicę. Potem wstaje i podchodzi do mnie. Długie, lśniące włosy opadają jej na twarz. Wita się i uśmiecha szeroko.
„Umrzesz”
Eva, która mnie spotyka, wygląda na zdrową i wysportowaną. Daleko jej do dziewczyny, która odurzona i szalona poznała swojego obecnego partnera Kennetha w noc świętojańską 2022 roku.
- „Nie, nie miałam wtedy zbyt wiele nadziei”, mówi Eva Mari Johansen. „Myślałam, że zaćpałam się na śmierć. Myślałam, że nie zostało mi wiele czasu”.
- „Umrzesz, jeśli nadal będziesz brała narkotyki” - powiedział Kenneth. „Musisz wziąć się w garść! Potrzebujesz leczenia. Musisz iść do szpitala. Będę cię wspierać”.
- „Ale powiedziałam nie”, mówi Eva. Tak się nie stanie! Udowodnię, że poradzę sobie sama. Daj mi 100 dni. Jeśli załamię się w ciągu tych 100 dni, możesz mnie wysłać, gdzie chcesz”
- „Kenneth mnie rozumiał”, wspomniała Eva. „Ale nie wystarczy tylko powiedzieć jedną rzecz, jak wielu to robi. Musisz tam być. Nawet jeśli zajmuje to dużo czasu. I to był Kenneth. Nie sądzę, bym dziś żyła, gdybym nie spotkała go w noc świętojańską. Nie sądzę, żebym żyła. Miałam wielkie szczęście”. Eva uśmiecha się z wdzięcznością.
„Nie sądzę, że żyłabym dzisiaj bez niego”, mówi Eva o swoim chłopaku. Zdjęcie: Prywatne
Zatrucie krwi w całym organizmie
- „Odstawienie narkotyków to nie spacer po parku” - mówi. „Ale dopiero kiedy przestałam brać i znalazłam społeczność ludzi, którzy mnie wspierali, naprawdę zachorowałam”. Eva wyjaśnia, że tego dnia była w Badeland w Bø w Telemarku wraz z A-larm, organizacją wspierającą użytkowników i krewnych w zakresie nadużywania substancji. Wieczorem zachorowała i udała się na pogotowie.
- „Powiedzieli tylko: „Prawdopodobnie jesteś po prostu uczulona na chlorowaną wodę i odesłali mnie do domu”, mówi Eva. To powtórzyło się następnego dnia.
- „Ale kiedy obudziłam się trzeciego dnia, nie mogłam się już ruszyć. Pamiętam, że bardzo chciało mi się sikać” - mówi. Ale to nie zadziałało.
Po trzech i pół godzinie w końcu udało jej się wstać z łóżka. Złapała za telefon i zadzwoniła po kogoś. Wezwano karetkę i Eva została zabrana prosto do szpitala w Tønsberg z zatrutą krwią w całym ciele. Przez długi czas nie było pewne, czy przeżyje.
- „Byłam hospitalizowana w Tønsberg przez półtora do dwóch tygodni”, mówi. „Okazało się, że mam również reumatyzm. Zostałam przeniesiona do szpitala specjalistycznego Betanien w Skien”.
Trud: Eva w najgorszym momencie. Zdjęcie: Prywatne
Tajemnicza notatka
- „Kiedy przyjechałam do Bethanien, byłam na wózku inwalidzkim”, mówi Eva. „Postanowiłam przestać brać narkotyki, ale tak naprawdę nie wierzyłam, że mogę to zrobić”. Kilka tygodni spędzonych w szpitalu było dla Evy bolesne. Ale kilka pielęgniarek rozumiało, jak trudny był to dla niej czas. Odbyliśmy wiele dobrych rozmów i otrzymaliśmy od nich wiele pocieszenia. Pewnego dnia po śniadaniu na poduszce Evy znalazła się notatka:
„Najlepsza, najbardziej niesamowita Eva. Jesteś najtwardszą osobą, jaką znam. Tak bardzo w ciebie wierzę. Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie będziesz sama. Najlepsze uściski Spl”.
- „Zdałam sobie sprawę, że napisała to jedna z moich pielęgniarek. Ale nie miałam pojęcia, która”, mówi.
Eva ma wiadomość, którą chce przekazać: Życie może być lepsze. Zdjęcie: prywatne
Od tamtej pory notatka podążała za nią. Przez jakiś czas wisiała na lustrze. Każdego ranka przypominała jej, że ktoś w nią wierzy. Przez długi czas trzymała ją w portfelu. Dziś znajduje się w szkatułce z biżuterią.
- „Ale dopiero po długim czasie naprawdę zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak ważne jest pocieszenie, gdy leżysz, czujesz się tak samotny, że płaczesz i myślisz, że nigdy przez to nie przejdziesz” - mówi. „Samo to, że ktoś w ciebie wierzy, daje ci nadzieję”. Właśnie dlatego tego lata rozpoczęła poszukiwania pisarza na Facebooku. Naprawdę chciała powiedzieć troskliwej pielęgniarce, że jej się udało. Podziękować za wiadomość, która dodała jej otuchy i wsparcia.
- A potem historia trafiła do lokalnej gazety Varden. „To było wspaniałe”, mówi Eva. „Pewnego dnia dostałam telefon z numerem, którego nie rozpoznałam. Ale od razu rozpoznałam głos. Znalazłam więc pielęgniarkę, która to napisała. Mogłam bardzo, bardzo podziękować zarówno za opiekę, jak i za notatkę”.
Zbyt chora, by poddać się detoksykacji
Ostatecznie Eva została odesłana do domu z Betanien z torbą tabletek. Była uzależniona, ale wciąż zbyt chora, by udać się na odwyk.
- „Prawdopodobnie jestem jedną z pierwszych osób, którym podano morfinę na reumatyzm” - mówi, śmiejąc się nieco z żalem. „Dobrze działała na ból. Ale reszta nie była już taka dobra. Moja głowa była zniszczona. Kompletnie mi odbiło”. Teraz zarówno doradca Evy ds. narkotyków, jak i Kenneth podjęli działania. Zabrali ją do lekarza rodzinnego i powiedzieli: „To nie zadziała. Trzeba ją ustabilizować”.
- „Potem zabrali mnie prosto do Betanien” - mówi. „Tam podali mi leki i zmniejszyli dawkę. Już wcześniej zdecydowałam się rzucić narkotyki, ale potrzebowałam pomocy, by przestać. Teraz ją otrzymałam”.
Raz w tygodniu Eva remontuje łódź razem z zespołem. Zdjęcie: Prywatne
Cios w twarz
Ale kiedy minęło nieco ponad 100 dni od obietnicy złożonej w noc świętojańską, wciąż siedziała na izbie przyjęć, płacząc i myśląc, że oszalała.
- „Wszystko było w chaosie. Nie mogłam złapać ani jednej myśli. Nie mogłam powiedzieć, co myślę. A kiedy ludzie coś mówili, nie mogłam na to odpowiedzieć”.
- „Proszę, przyjmijcie mnie” - szlochałam: „Nie potrafię tak dłużej”. Po raz pierwszy w życiu bałam się, że naprawdę oszaleję.
- „Nie, nie musisz być hospitalizowana” - odpowiedzieli sucho. „Dobrze sobie radzisz. Robisz to już od trzech miesięcy”. To był policzek w twarz. Ale to była prawda! W rzeczywistości byłam wolna od narkotyków przez 100 dni - mówi Eva.
Świadomość, że przeżyjesz
„Przez pierwsze pięć miesięcy Eva nadal zachowywała się jak pijana” - mówi. „Była całkowicie niesforna. Wiele osób myślało, że nadal bierze narkotyki”.
- „Oczywiście, że nie byłam. Ale byłam na haju tak długo, że to wciąż było w moim mózgu” - mówi. Eva wspomina, że ma ogromny szacunek dla swoich przyjaciół za to, że wytrwali. Było sporym ciężarem i była tak męcząca.
- „Ale dobrze jest przez to przejść, bo wtedy mogę rozpoznać to u innych. I zrozumieć, dlaczego mogą tacy być”.
- „To tak wiele, ponieważ w środku panuje kompletny chaos” - mówi. „Uzależnienie jest chorobą emocjonalną: Nie jesteśmy w stanie sami regulować naszych emocji, więc bierzemy coś, co to robi. Wyjście z uzależnienia polega na oczyszczeniu się. Rozpoczęcie radzenia sobie ze wszystkimi złymi uczuciami, które tam są. Zaakceptowanie ich. Porzucenie wszystkich kłamstw. Odważ się w tym stanąć i wiedz, że przetrwasz nawet wtedy, gdy czujesz, że się załamiesz”.
Eva uczęszcza teraz na cotygodniową terapię ambulatoryjną. Pomogło jej to uporządkować chaos panujący w jej głowie. Mówi, że jej terapeuta często pyta ją, dlaczego tak się boi?
- „Moja odpowiedź jest zawsze taka sama”, mówi: „'Boję się, że się złamię'. Ale co to tak naprawdę oznacza? Nie mam na to odpowiedzi. I jeszcze się nie złamałam. A może właśnie to zrobiłam? Po prostu nie wiesz”. Uśmiecha się.
- „Nadal uważam, że mam szczęście, że mam takie doświadczenie, jakie mam. Nie chciałabym go nie mieć. Teraz patrzę na życie w zupełnie inny sposób”.
Eva mówi, że przez całe życie była nieco „wyłączona”, ponieważ wiele rzeczy w jej życiu nie było dobrych. Ale teraz próbuje się trochę otworzyć. Uznać, że w porządku jest być trochę smutnym. W porządku jest być szczęśliwym. Nawet jeśli to przerażające.
- „Myślę, że bardzo ważne jest, aby zaakceptować fakt, że jesteś całym sobą” - mówi.
Budujemy nie tylko łódź, ale także nową tożsamość - mówi. Dlatego to jest takie dobre. Zdjęcie: Lena Eidem
Skupiamy się na tym, co możemy zrobić. Nie na tym, czego nie możemy dokonać
- „Razem z A-Larm stworzyliśmy swego rodzaju społeczność w Tanum, I Samme Båt, gdzie odnawiamy dużą, starą, drewnianą łódź. Jest to niskoprogowy program aktywności dla osób z różnymi uzależnieniami i ich bliskich. Tutaj wydobywamy z siebie to, co najlepsze”, mówi Eva.
- „Kiedy ludzie spotykają się i robią coś znaczącego, nie koncentrując się na bólu i tym, co jest nie tak, ale na czymś zabawnym i nowej nauce, magia może się wydarzyć”.
- „Skupiamy się na tym, co możemy zrobić, a nie na tym, czego nie możemy. Skupiamy się na tym, co zdrowe, co opanowaliśmy i na przyszłości. Jesteś czymś więcej niż uzależnieniem. Na przykład, nie przedstawiam się: „Cześć, mam na imię Eva i jestem uzależniona”. Nie mówię też: „Cześć, nazywam się Eva i mam artretyzm”. Tak się po prostu nie robi. Uzależnienie lub artretyzm to tylko niewielka część tego, kim jesteś. Dlatego ważne jest, aby skupić się na wszystkim innym. A potem na tym budować” - mówi Eva.
Eva prowadzi teraz codzienne życie z nadzieją i wiarą w przyszłość. Zdjęcie: Lena Eidem
Ta notatka była punktem zwrotnym dla uzależnionej Evy
Silniejsi niż kiedykolwiek
Eva i jej chłopak Kenneth prowadzą rutynowe życie.
- „Do tego stopnia, że kiedy wchodzę do sklepu spożywczego, biorę tylko to, czego potrzebuję”. śmieje się Eva. Rutyna zapewnia jej bezpieczeństwo i przewidywalność. Uważa, że są one jednym z powodów, dla których pracuje tak dobrze, jak pracuje. Dlatego ma tyle energii, ile ma.
- „I mam chłopaka, który mnie wspiera” - mówi. „To naprawdę miłe, że nie jestem sama na świecie. Oboje doświadczyliśmy tak wiele. To było naprawdę dobre dla nas obojga.
- „Ale gdybym nie spotkała Kennetha, nie miała ludzi z A-Larm lub przyjaciół, którzy we mnie wierzyli, nie miałabym szans. Podsumowując, oznacza to, że udało mi się wyjść z uzależnienia z całą sobą. I jestem silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej” - mówi Eva.