Kiedy robi się ciężko… zrób sobie naprawdę dobrą gorącą czekoladę. Ilustracja: zdjęcie Kellie French i typografia CGI Lisa Sheehan/The Observer
- Najlepsze jedzenie i napoje, gdy na zewnątrz jest już ponuro,
- 10 najlepszych filmów, które pomogą ci uciec od rzeczywistości,
- Świetne książki do wtulenia się w zimny dzień,
Tej jesieni, kiedy zdarzy mi się wyjść na zewnątrz, oglądam się za siebie na mój dom. Z ciepłym żółtym światłem promieniującym z okna, oprawionym w niebiesko-czarne niebo, blaskiem z pieca opalanego drewnem i moim mężem siedzącym na poszarpanym czerwono-różowym fotelu, szczęśliwie pochłonięty książką (OK, zwykle jego telefonem), wygląda to tak przytulnie. Kto nie kocha takich klimatów? To jak kochanie szczeniaków albo prezentów. Nawet młodzi - którzy podobno wychodzą na zewnątrz bez płaszcza w każdą pogodę, siejąc niezłe spustoszenie - polubili to. Na TikToku #cozy ma 5,4 miliarda wyświetleń, gdzie użytkownicy aplikacji ubierają się jak eleganckie babcie i wykonują treningi „cozycardio". Ale wszyscy jesteśmy pełnoprawnymi członkami klubu przytulności; mamy nie koszulkę, ale grubą dzianinę, skarpetko-kapcie i powieść Richarda Osmana. Jak przytulność stała się naszą dominującą estetyką, jedną z naszych najtrwalszych przyjemności i dlaczego?
Prawdopodobnie poczucie komfortu zaczarowało nas, od kiedy zwierzęta zaczęły budować nory. „Mamy ewolucyjne predyspozycje do wyszukiwania ciepła i komfortu, ponieważ w przeszłości były one niezbędne nam do przetrwania" - mówi psychoterapeutka Kamalyn Kaur. Istnieje teoria architektoniczna zwana „schronieniem perspektywicznym", która sugeruje, że instynktownie wolimy przestrzenie, które oferują zarówno, bezpieczeństwo w zamkniętej przestrzeni, jak i dobry punkt obserwacyjny; zakamarki i zagłębienia, z których możemy wyjrzeć. To poczucie izolacji i ochrony jest kluczowe: komfort rozwija się dzięki kontrastowi. „Nie można osiągnąć poczucia bezpieczeństwa i ciepła bez świadomości, że na zewnątrz jest zimno", jak ujęła to pisarka Kathryn Jezer-Morton.
To zimno może być rozumiane zarówno w sposób przenośny, jak i dosłowny. To nie przypadek, według Annie Auerbach, założycielki agencji trendów i przyszłości Starling, że hygge zawładnęło światem i naszą zbiorową wyobraźnią w 2016 roku, „za czasów Brexitu, Trumpa i głębokiego poczucia niepokoju". Skandynawskie strategie przetrwania zimy idealnie wpasowały do czasów egzystencjalnej ponurości, a my zaglądając wewnątrz siebie, czerpaliśmy komfort z miejsca, w którym czuliśmy się najbezpieczniej: z domu. Potem oczywiście nadszedł Covid, który silnie podkreślił koncepcję domu jako schronienia i sanktuarium, ale co ważniejsze, sprawił że przebywanie tam stało się łatwiejsze. Logistycznie prostsze, ponieważ technologia i handel dostosowały się, aby umożliwić nam pracę i wypoczynek w kapciach, ale także społecznie bardziej akceptowalne. Pozostanie w domu było odpowiedzialnym wyborem, aktem solidarności. Uczyniliśmy również z konieczności cnotę, ucząc się zdrowych, domowych umiejętności i czyniąc nasze gniazdka tak ładnymi, jak to tylko możliwe. Kaur wspomina ciągły gwar samochodów dostawczych na swojej ulicy. „Myślę, że ludzie inwestowali w swoje otoczenie, ponieważ myśleli, że skoro mamy tu być cały czas, to równie dobrze możemy sprawić, by wyglądało ono ładnie, było ciepłe i zachęcające".
Bezpośrednie zagrożenie już minęło, ale nadal nie czujemy się szczególnie chętni do przygód. Szalone lata 20-te, zostały zasąpione leniwymi latami 20-tymi. Po części odczuwamy pozostałści traumy i strachu, które pojawiły się przed pandemią, ale niestety mamy również do czynienia z większą liczbą innych zagrożeń. Jak ujął to Auerbach: „Dzisiejsze zamieszanie wydaje się być bardziej egzystencjalne - nierówności, kryzys klimatyczny, epidemia zdrowia psychicznego, wojna - piekielny widok tego wszystkiego sprawia, że poddajemy się jeszcze bardziej".
Czujemy się również bardzo bezpiecznie w naszych technologicznych, przytulnych bańkach. Piszę to siedząc pod kocem z zapaloną świeczką na biurku, światełkami migoczącymi w ciemnym ogrodzie, gdy za oknem słychać jesienną burzę. Kiedy skończę pracę, czeka na mnie nagrzana pościel; w towarzystwie tostów i telewizora. Moje sugerowane reklamy znają mnie na wylot - „Velvetiser" obiecujący najbardziej spienioną gorącą czekoladę i kapcie z owczej skóry, niczym puszyste chmury na stopach, śledzą mnie w Internecie z misją, aby zdobyć moje serce. Branża przytulności kwitnie - John Lewis ogłasza, że do najlepiej sprzedających się w tym roku produktów należy „kanapka z kołdrą" (dwie warstwy o różnej wadze, które można ze sobą połączyć, aby stworzyć przytulną piankę), ogromne sofy i wyraziste dywany. Auerbach uważa, że ta branża znacznie rozwinęła się od gorących kubków i poduszek z epoki hygge. „W moim odczuciu dzisiejsza wygoda jest bardziej chaotyczna - trochę jak Goblincore lub fińska koncepcja kalsarikännit lub 'pantsdrunk' - czyli picie w domu w spodniach. Być może bardziej subtelne zagrożenie oznacza bardziej chaotyczny powrót". Wydaje mi się też, że stopniowo udoskonaliliśmy naszą indywidualną wizję tego, jaki rodzaj przytulności lubimy.
Czy przytulanie się do czegokolwiek, co jest dla nas przytulne, jest w porządku? Z pewnego punktu widzenia, oczywiście; podaruj swojemu miękkiemu zwierzakowi wełniane skarpety, które uwielbia. Badanie przeprowadzone na 13 000 Europejczyków przez Happiness Research Institute (którego dyrektor, Meik Wiking, jest autorem The Little Book of Hygge) wykazało, że 73% ludzi, którzy są szczęśliwi w swoim domu, są zrówno szczęsliwi na ogół. Dr Rebekah Wanic twierdzi, że - „Możemy zyskać poczucie kontroli i stabilności, wracając do naszej prywatnej przestrzeni, gdzie możemy cieszyć się fizycznym komfortem i bezpieczeństwem, aby promować poczucie spokoju".„Ich znajomość i przewidywalność może dostarczyć nam mentalnej ucieczki do introspekcji i relaksu, z dala od zewnętrznych przeszkód".
„Dla niektórych poczucie komfortu jest niezwykle korzystne dla zdrowia psychicznego" - mówi Kaur, zwracając uwagę na osoby cierpiące z powodu lęku społecznego oraz te, które są obciążone lub przemęczone (Pewnie jak każdy z nas, czyż nie?). Jako zdeklarowana i szczęśliwa domatorka konsultuje się teraz wyłącznie online. „Dom to miejsce, w którym regenerujesz siły, odzyskujesz energię, napełniasz się energią i odpoczywasz".
Kaur mówi, że staje się to problemem, gdy „czujesz, że doprowadza cię to do izolacji i wycofania. Jeśli twoje przywiązanie do wygody zaczyna utrudniać ci rozwój osobisty lub powstrzymuje cię przed poszukiwaniem nowych doświadczeń, być może będziesz musiał spróbować znaleźć równowagę". Niepokój wśród młodszych ludzi jest nadal niepokojąco wysoki - raport Deloitte z tego roku wykazał, że „prawie połowa pokolenia Z i czterech na dziesięciu millenialsów odczuwa stres lub niepokój cały czas lub większość czasu" - podobnie jak samotność; wygoda nie może być adekwatnym substytutem więzi.
Tej zimy, gdy z rozkoszą zakopuję się w moim miękkim, ciepłym kokonie, zdaję sobie również sprawę z tego, jaki to luksus. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, widać, jak cenne są komfort, bezpieczeństwo i schronienie, oraz jak bardzo są one niedostępne dla wielu osób. Więc świętując i ciesząc się przytulnością - wpatrując się w ten migoczący płomieniem na tle otaczającej go ciemności - pamiętajmy, jakimi jesteśmy szcześciarzami.