Zdjęcie: Freepik
Według nowego badania Science Advances, osoby z zarówno z ostrym, jak i przewlekłym bólem mają znacznie większe ryzyko zachorowania na depresję. Badacze wykorzystali dane od blisko pół miliona pacjentów z bazy danych UK Biobank. Duński naukowiec uważa, że wyniki są ,,superciekawe’’ i są ważnym elementem w zrozumieniu, z czym zmagają się pacjenci cierpiący na ból.
Tracą wiarę w przyszłość
,,W pewnym momencie, gdy pytasz ludzi jak silny ból odczuwają w skali od 0 do 10, ich spojrzenie robi się puste i myślą: to nie ma znaczenia, bo intensywność bólu nie jest już moim problemem’’ – mówi Morten Høgh. Jest on badaczem w Institut for Medicin og Sundhedsteknologi w Danii. Høgh uważa, że problemem jest to, co ból robi z pacjentem: ,,Tracą oni wiarę w przyszłość, bo słyszą, że istnieje jakieś rozwiązanie i rozczarowują się, kiedy ono nie zadziała. Więc tak naprawdę to właśnie osobiste, społeczne i ekonomiczne zaburzenia, które towarzyszą bólowi, są najgorsze’’.
Tak przeprowadzono badanie
- Badacze przenalizowali dane od 431 038 pacjentów z rejestru UK Biobank. Uczestnicy byli obserwowani średnio przez 14 lat.
- Pacjentów zaproszono do 22 klinik w Wielkiej Brytanii. Odpowiadali tam na ankiety i przechodzili testy dotyczące bólu.
- W badaniu wzięło udział 177 865 osób bez dolegliwości bólowych, 70 964 osoby z ostrym bólem i 182 209 osoby z przewlekłym bólem.
- Następnie naukowcy sprawdzili, ile z tych osób otrzymało później diagnozę depresji.
- W przypadku osób z dolegliwościami bólowymi badano, w której części ciała ból był odczuwany i czy był przewlekły, czy ostry.
Źródło: «The inflammatory and genetic mechanisms underlying the cumulative effect of co-occurring pain conditions on depression», Science Advances, 2025
,,Odrzucić przekonanie, że pacjenci są słabi’’
Wiele konsekwencji życia z bólem – utrata pracy, wycofanie się z relacji z przyjaciółmi, rodziną czy partnerem, krótszy sen lub mniejsza ilość energii na co dzień – może prowadzić do depresji. Dlatego naukowcy stojący za badaniem uważają, że ważne jest, aby społeczeństwo i służba zdrowia zwracały uwagę na te konsekwencje, a nie tylko na ból sam w sobie.
Morten Høgh, który zajmuje się badaniem bólu i neurobiologią, całkowicie się z tym zgadza. Mówi on, że wciąż jest wiele rzeczy, których nie wiemy, między innymi jak skutecznie prowadzić terapię. ,,Mamy problem, którego istnienie zaczynamy dopiero dostrzegać, ale daleko nam do jego zrozumienia oraz którego na razie nie potrafimy leczyć. Zaczynamy jednak dysponować wystarczającą ilością danych, aby odrzucić stare przekonanie, że przewlekły ból wynika z tego, iż pacjenci są słabi. W pewien sposób odeszliśmy już od tego sposobu myślenia, a to badanie jest jak gwóźdź do trumny dla tej idei’’ – mówi. ,,Ale te nowe badanie pokazuje też, że jeśli nic z tym nie zrobimy, wzrasta ryzyko, że wszystko się pogorszy. Dla pacjenta, jego bliskich, miejsca pracy i społeczeństwa. Jak to często powtarzam: jeśli po prostu pozwalamy, by to trwało, sami stajemy się częścią problemu.’’
Ilu Norwegów cierpi na przewlekłe bóle?
Około 1,5 miliona osób w Norwegii doświadcza bólu trwającego co najmniej trzy miesiące. U około 80 procent z tych osób pochodzi on z układu mięśniowo-szkieletowego. Najczęstsze to bóle pleców i karku. Niektórzy cierpią na bóle pochodzące z układu nerwowego, pokarmowego lub okolic intymnych, a inni mają przewlekłe bóle głowy.
Źródło: Helsenorge
Różnicowanie rodzajów bólu
Naukowcy zbadali także czy niektóre rodzaje bólu zwiększają ryzyko depresji bardziej niż inne. Doszli do wniosku, że przewlekłe bóle zwiększają ryzyko zachorowania na depresję bardziej niż ostre. Ból odczuwany w wielu częściach ciała, na przykład w przypadku fibromialgii – przewlekłej chorobie, która powoduje bóle mięśni, ścięgien i tkanek – zwiększa ryzyko bardziej niż ból zlokalizowany w jednym miejscu, na przykład w karku lub plecach. ,,Jeśli trafisz do lekarza z bólem w kilku miejscach, niezależnie od tego, czy jest on ostry czy przewlekły, masz zwiększone ryzyko zachorowania na depresję’’ – wyjaśnia Høgh.
Z wcześniejszych badań wiadomo, że pacjenci odczuwający ból w wielu miejscach mają większe ryzyko zachorowania na depresję. Høgh uważa jednak, iż to, że naukowcy rozróżniają ból ostry i przewlekły, jest jednak nowością - i to bardzo dobrą. ,,Większość dużych i dobrej jakości badań skupia się wyłącznie na przewlekłych bólach, a wtedy wygląda to tak jak co było pierwsze – jajko czy kura? Boli cię, bo masz depresję, czy masz depresję, bo cię boli’’ – mówi Høgh.
U niektórych pacjentów to depresja może być przyczyną bólu, ponieważ wpływa ona na to, jak odczuwamy ból. Ból może też prowadzić do izolacji społecznej, problemów ze snem i trudności psychicznych, co z kolei zwiększa ryzyko zachorowania na depresję.
Latami żyją z bólem bez otrzymania odpowiedzi
Naukowcy stojący za nowym badaniem przeanalizowali również DNA uczestników, aby sprawdzić, czy określone geny mogą wyjaśniać, dlaczego na przykład osoby odczuwające ból w wielu częściach ciała, mają zwiększone ryzyko zachorowania na depresję. Badanie tego nie potwierdziło ani nie wykluczyło. Więc jaka może być przyczyna? ,,Zastanawiam się czy my, pracownicy ochrony zdrowia, lepiej rozumiemy osoby zgłaszające się z bólem głowy lub bólem karku, niż tych, którzy cierpią na ból w wielu miejscach. Może jesteśmy bardziej uważni wobec nich i szybciej im pomagamy’’ – mówi. ,,Osoba, która zgłasza się zarówno z bólem kolan, pleców, jak i głowy, może czekać nawet siedem lat na diagnozę fibromialgii. W tym czasie chodzi i zastanawia się, co zrobiła źle i czy może jest słabsza od innych’’. Tak długi czas oczekiwania i niepewność mogą prowadzić do negatywnych myśli, a w niektórych przypadkach do depresji.
Bardzo dobre badanie
Morten Høgh uważa, że to badanie jest bardzo dobre.
Według Høgh’a, to, co jest dobre to fakt, iż naukowcy wykorzystali bardzo dużą bazę danych. Kolejną mocną stroną jest to, że ocena bólu opierała się zarówno na subiektywnych przeżyciach pacjentów, jak i na obserwacjach podczas pobytów pacjentów w klinikach.
Zdaniem Høgh’a, słabą stroną badania jest to, że badacze ocenili depresję tylko na podstawie tego, czy pacjenci otrzymali diagnozę. ,,Powinni byli oni uwzględnić ewentualne błędne diagnozy poprzez sprawdzenie czy pacjenci byli później leczeni farmakologicznie’’ – mówi.