2024-12-08 15:31:49 JPM redakcja1 K

Jak celebryci zmienili narrację na temat depresji poporodowej w Ameryce

Cardi B opowiedziała o depresji poporodowej, której doświadczyła po narodzinach swojego pierwszego dziecka.

Cardi B na Balmain RTW Spring 2025 w ramach Paris Ready to Wear Fashion Week, który odbył się w Palais de Chaillot 25 września 2024 r. w Paryżu. Zdjecie: Getty Images

W 2019 roku raperka Cardi B opowiedziała o depresji poporodowej, której doświadczyła po narodzinach swojego pierwszego dziecka. „Myślałam, że mnie to ominie” – przyznała, podkreślając, że jej lekarz ostrzegał ją przed możliwością wystąpienia depresji. „Ale nagle – mówiła – świat stał się dla mnie zbyt ciężki”. Z pomocą matki i dzięki przerwie od koncertowania udało jej się dojść do siebie.

Kiedy niedawno urodziła swoje trzecie dziecko, zdrowie poporodowe Cardi ponownie stało się tematem mediów. Tym razem była krytykowana za ćwiczenia fizyczne osiem dni po porodzie, a później za imprezowanie z przyjaciółmi. Cardi odpowiedziała krytykom, tłumacząc, że robi wszystko, co w jej mocy, aby uniknąć depresji.

Cardi nie jest pierwszą celebrytką, która publicznie opowiada o problemach z depresją poporodową. W ostatnich latach osobiste historie na ten temat udostępniły również Chrissy Teigen, Serena Williams, Alanis Morissette oraz inne znane kobiety.

Ich otwartość odzwierciedla trend, który od około 25 lat jest widoczny w USA – celebrytki coraz częściej dzielą się swoimi doświadczeniami związanymi z depresją poporodową. Takie świadectwa edukują Amerykanów, zwiększając świadomość i zmniejszając stygmatyzację problemów zdrowia psychicznego w okresie poporodowym. Co ważne, często zawierają one jednak konserwatywne przesłanie o „dobrej matce”, podkreślając, że przezwyciężenie choroby pozwala im być jak najlepszymi matkami. To podejście jest zrozumiałe w kontekście choroby, która często wywołuje ocenianie kobiet jako „złych matek”, zamiast współczucia dla osoby zmagającej się z problemem.

Jednak takie narracje tworzą także kulturowe oczekiwania dotyczące „akceptowalnych” sposobów radzenia sobie z depresją poporodową, co prowadzi do krytyki kobiet takich jak Cardi, które nie wpisują się w model macierzyństwa opartego na poświęceniu.

W okresie poprzedzającym lata 90te, amerykańskie celebrytki rzadko publicznie mówiły o problemach ze zdrowiem psychicznym, w tym o depresji poporodowej. Kilka postaci brytyjskich, jak księżna Diana w 1995 roku, przyznało się do takich trudności.

W USA celebrytki zwykle ukrywały swoje problemy, często z dobrych powodów. W artykule z 1997 roku magazyn People lekceważąco pisał, że „depresja poporodowa nie wchodzi w grę dla takich celebrytek jak Whitney Houston, Madonna czy supermodelka Niki Taylor”. Sugerowano, że są one zbyt zajęte, co oczywiście nie oddawało natury depresji poporodowej.

W latach 90. kultura „wojen matek” promowała kobiety, które wydawały się równoważyć wymagające kariery i wysokie oczekiwania wobec macierzyństwa. Dla celebrytek, które z tym walczyły, nie było miejsca na zrozumienie, co prowadziło do ich milczenia.

Zmieniło się to w 1999 roku, gdy piosenkarka i gwiazda telewizji Marie Osmond opowiedziała o depresji poporodowej, która dotknęła ją po narodzinach siódmego dziecka. W wywiadach mówiła, jak presja powrotu do pracy kilka tygodni po porodzie ją przytłoczyła. Podczas jednego z epizodów depresji wsiadła do samochodu i przejechała 250 mil wzdłuż wybrzeża Pacyfiku, szukając ucieczki.

Osmond otrzymała tysiące maili od kobiet, które dziękowały jej za nadanie ich cierpieniu nazwy. Mężczyźni także prosili o pomoc dla swoich żon i córek.

Jej wyznanie było przełomowe, ale jako gwiazda Mormonów Osmond przedstawiała swoją chorobę w konserwatywny sposób. Opisywała ją głównie w kontekście wpływu na swoje macierzyństwo. Tłumaczyła, że jednym z powodów jej depresyjnego epizodu było poczucie, że nie jest dobrą matką.

Jej przekaz rezonował, bo pokazywał, że można przezwyciężyć depresję poporodową i nadal być doskonałą matką. Dla wielu kobiet była to kluczowa nadzieja, ponieważ pozwalała im wierzyć w odzyskanie zarówno zdrowia, jak i statusu „dobrej matki”.

Jednak opowieść Osmond miała również negatywne implikacje: wzmacniała wąską definicję dobrego macierzyństwa, opartą na ograniczonym wyobrażeniu o tym, jakie mogą być pragnienia i potrzeby matek. Przekazywała, że głównym celem powrotu do zdrowia nie jest dobrostan kobiety, lecz przywrócenie jej zdolności do bycia matką.

W 2005 roku, kiedy aktorka Brooke Shields wydała swoją autobiografię o depresji poporodowej, jej polityczne poglądy i doświadczenia macierzyństwa były zupełnie inne niż Osmond. Mimo to utrwalała przekonanie, że walka z chorobą polega bardziej na stawaniu się lepszą i szczęśliwszą matką, a mniej na realizowaniu własnych potrzeb.

Shields desperacko pragnęła dziecka i zmagała się z poronieniami oraz leczeniem niepłodności. Jednak rzeczywistość macierzyństwa zupełnie nie przypominała jej oczekiwań. „Dlaczego płakałam więcej niż moje dziecko?” – pytała. W swojej książce podkreślała, jak pozytywną osobą zazwyczaj była, i jak zaskakujące okazało się macierzyństwo. „Gdzie,” zastanawiała się, „było to błogosławieństwo?”

Shields opisała swoje trudności z zaakceptowaniem pomocy psychiatrycznej i leków, chociaż ostatecznie zgodziła się na oba rozwiązania. Zatrudniła także opiekunkę do dziecka, która podróżowała razem z nią, oraz wprowadziła udogodnienia umożliwiające jej zabieranie dziecka do pracy.

Choć Shields krytykowała romantyzowanie macierzyństwa w mediach, często posługiwała się tym samym językiem i ideami, które to napędzały. Materiały promujące jej książkę zawierały zdjęcia, na których Shields z czułością trzyma swoje dziecko. Zadedykowała książkę swojemu dziecku, które – jak napisała – „nadało sens jej życiu”. Opisała także swoje poczucie żalu, że nie potrafiła docenić wczesnego macierzyństwa w czasie depresji. Wspominała z tęsknotą, że miłość poporodowa była „tak wszechogarniająca i piękna, że żal, że nie można jej poczuć dłużej”.

Rok później Shields udowodniła swoje uzdrowienie, gdy urodziła kolejne dziecko. Tym razem w profilu magazynu podkreślono, że gwiazda nie miała depresji ani nie potrzebowała leków.

Wyznanie Shields na temat depresji poporodowej dotarło do ogromnej publiczności, głównie dlatego, że aktor Tom Cruise publicznie skrytykował stosowanie przez nią leków antydepresyjnych. Ostra reakcja społeczeństwa wobec Cruise’a rzuciła światło na depresję poporodową i jej leczenie.

Shields przyznała, że poczuła ulgę, gdy lekarz powiedział jej, że depresja ma podłoże chemiczne. To wyjaśniło jej uczucia, które wydawały się niemacieżyńskie. Bez Paxilu – mówiła – „nie stałabym się kochającą rodzicem, jakim jestem dzisiaj”.

Publiczna opowieść Shields i jej późniejsza działalność na rzecz świadomości depresji poporodowej pomogły wielu Amerykanom dowiedzieć się więcej o tej chorobie i przyczyniły się do destygmatyzacji stosowania leków psychiatrycznych. Jej podejście do tego tematu zakwestionowało popularny pogląd, że kobiety cierpiące na depresję poporodową są złymi matkami – czasami tak złymi, że należy im odebrać dzieci.

Jednak historia powrotu Shields do zdrowia skupiała się nie na jej własnym dobrostanie, lecz na stawaniu się „kochającą matką”. To umacniało przekonanie, że depresja poporodowa to przede wszystkim choroba zagrażająca zdolności kobiety do bycia matką, a kluczowym zwycięstwem w walce z nią jest powrót do kochającego macierzyństwa. Podobnie jak Osmond, Shields pomogła stworzyć hierarchię, w której potrzeby i pragnienia matki są zawsze drugorzędne.

Nowsze narracje celebrytek na temat depresji poporodowej są subtelniejsze niż te z początku lat 2000., ale często powielają pewne elementy tego schematu. W kwietniu aktorka Halle Bailey opowiedziała wzruszająco o swojej chorobie, ale szybko dodała, że jej nowo narodzony syn jest „idealny, piękny… Kiedy na niego patrzę, płaczę z powodu tego, jaki jest wyjątkowy”.

Niezliczone kobiety-celebrytki autentycznie dzieliły się swoimi doświadczeniami, pomagając w edukacji i podnoszeniu świadomości na temat depresji poporodowej w sposób, jakiego nie można osiągnąć innymi metodami. Jednak te narracje przedkładały macierzyństwo kobiet nad ich osobowość, podkreślając matczyne poświęcenie. Taki sposób myślenia stworzył kulturę, w której kobieta-celebrytka, która postępuje inaczej – jak Cardi B – spotyka się z oceną.

Wyjaśnia to zarówno krytykę, z jaką spotkała się Cardi, jak i szkody wynikające z ograniczonego publicznego zrozumienia depresji poporodowej. Kulturowe oczekiwania bezinteresownego macierzyństwa wobec kobiet zmagających się z problemami psychicznymi zniechęcają je do definiowania i realizowania własnych potrzeb na własnych warunkach. Ważne jest, aby uznać, że powrót do zdrowia po depresji poporodowej wygląda inaczej u każdej kobiety i że musi istnieć przestrzeń kulturowa dla różnorodnych sposobów leczenia i odbudowy.

Autor:
Rachel Louise Moran | Tłumaczenie: Magdalena Kurpińska praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://time.com/7134456/celebrity-postpartum-depression-cardi-b/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE