2023-05-10 10:20:29 JPM redakcja1 K

„Jaka szkoda, taka ładna buzia”, czyli oblicze fatfobii w Dzień Otyłości

Życie w systemie, który ponad wszystko nagradza szczupłą sylwetkę doprowadziło do powstania tysiąca fatfobicznych, obraźliwych określeń.

Od 2022 roku 4 marca obchodzony jest Światowy Dzień Walki z Fatfobią. Pracownicy służby zdrowia i aktywiści walczący z tym stygmatyzowaniem stworzyli manifest i na nowo zdefiniowali dzień, który pierwotnie był znany jako Światowy Dzień Otyłości. Celem tej akcji jest pokazanie, jak niezwykle agresywny jest system i kultura żywieniowa, w której wszyscy dorastaliśmy. Od pewnego czasu WHO nie uważa już otyłości za chorobę, lecz za czynnik ryzyka, który różne schorzenia może wywołać.  Podobnie jak wysokie spożycie czerwonego mięsa może doprowadzić do raka okrężnicy, ale nie jest samo w sobie traktowane jako jednostka chorobowa. 

Światowy Dzień Otyłości stygmatyzował wyłącznie wygląd fizyczny, który ma związek tylko z BMI (wskaźnikiem masy ciała), a nie stan zdrowia danej osoby. Innymi słowy, większy rozmiar ciała jest krytykowany, bez posiadania absolutnie jakichkolwiek danych na temat stanu zdrowia danej osoby, innych niż wzrost i waga. Przez to osoby z podwyższonym BMI z założenia uważa się za chore, a osoby z prawidłowym wskaźnikiem jako okazy zdrowia. Faktem jednak jest, że są zarówno zdrowi grubi ludzie,  jak i szczupli zmagający się z licznymi schorzeniami. Utrzymanie określonej wagi lub BMI poniżej 30 nie zawsze są synonimami zdrowia. 

Zawsze porównuję fatfobię do feminizmu: wychowaliśmy się w systemie patriarchalnym i toksycznej męskości, który u obu płci warunkuje język jakim się posługujemy oraz nasze działania. Sama uważałam, że to super, że do klubów wchodziłam za darmo kiedy moi koledzy musieli płacić, dopóki nie zrozumiałam, że przynętą jestem ja i, że zapłatą tak naprawdę było moje ciało.

Szczupła sylwetka jest tak wielką wartością, że jedna ​​pacjentka onkologiczna powiedziała mi kiedyś, że wolałaby znowu mieć raka niż być gruba. To przerażające i bardzo smutne, że ktoś mógłby powiedzieć coś takiego.

Język kreuje rzeczywistość. To jak myślimy znajduje odzwierciedlenie w naszych słowach. Istnieje tysiące fatfobicznych określeń, ponieważ zostaliśmy wychowani w systemie, który ponad wszystko nagradza szczupłą sylwetkę. Bycie szczupłym jest gwarancją sukcesu, akceptacji i zbliżenia się do ideału piękna, który nam wpojono. W rzeczywistości nikt nigdy nie osiąga tego ideału, a większość z nas, jeśli nie wszyscy, zmaga się z kompleksami. W większości są to jednak kobiety, ponieważ przemoc estetyczna, której doświadczamy, jest skierowana głównie w naszą stronę. 

Wiele jest dowodów na to, że nasz język i nasze społeczeństwo pełne jest odniesień do wagi. Wymieniam kilka poniżej wyłącznie po to, aby uświadomić Was w jaki sposób wypowiadamy się o osobach otyłych i do jakich konsekwencji prowadzi to u innych oraz u nas samych:

  • używanie słowa „gruby” jako zniewagi jest fatfobiczne. Gruby nie jest obrazą, tak jak „szczupły” nie jest komplementem. Różnica polega na tym, że nadaliśmy temu przymiotnikowi pejoratywne znaczenie. Bardzo często łączy się on z rzeczownikami samymi w sobie nacechowanymi ujemnie np. „gruby problem”. Nie istnieje zaś neutralne bądź pozytywne określenie „szczupły problem” lub „fit problem”
  • nagradzanie szczupłej sylwetki, bez względu na przyczynę, która ją powoduje, jest fatobiczne. Szczupłość może być naturalna lub pożądana, może też być objawem choroby, straty, depresji czy zaburzeń odżywiania i nawet wtedy bywa oceniana pozytywnie
  • dawanie niechcianych rad żywieniowych lub dotyczących aktywności sportowych również jest fatfobiczne
  • przeświadczenie, że ​​każdy, uprawiając sport i zdrowo się odżywiając, może mieć wpisujące się w normę ciało, jest nie tylko fatfobiczne, ale również nierealistyczne, ponieważ sylwetki bywają różne. Ile ludzi, tyle sylwetek. Ponadto jest to ignorowanie faktu, że nie wszyscy mamy taki sam dostęp do zdrowej żywności, brak uważności na  kontekst społeczny, ekonomiczny i rodzinny. Jest to typowe dla systemu neoliberalnego
  • uważanie, że gruba osoba nosząca odzież „zarezerwowaną” dla szczupłych lub pokazująca swoje ciało w bikini jest odważna jest fatfobiczne. Nie ma oddzielnych ubrań dla grubych i dla szczupłych. Są, po prostu, ubrania i każdy powinien nosić to, na co ma ochotę, niezależnie od tego jaki typ sylwetki reprezentuje
  • sugerowanie grubym osobom ciemnych kolorów odzieży i luźnych, workowatych ubrań to również forma stygmatyzacji. Nikt nie musi niczego ukrywać.
  • założenie, że osoba o zwiększonej masie ciała, żywi się wyłącznie przetworzoną  żywnością i nie rusza się z kanapy również jest bardzo krzywdzące 
  • mówienie rzeczy takich jak „szkoda, z twoją ładną buzią”, „kiedyś byłeś znacznie szczuplejszy”, „gdybyś trochę schudł, lepiej byś wyglądał” itp. jest niesamowicie szkodliwe.  Piękno jest subiektywne i dobrze obrazuje to fakt, jak zmieniały się kanony piękna na przestrzeni dziesięcioleci. Co takiego się wydarzyło, że w latach 90. nasze ciała miały wyglądać tak, a już w 2023 muszą wyglądać inaczej? Panowie, nasze ciała są wartościowe i piękne, niezależnie od tego jakie obecnie panują trendy
  • stawianie ciała osoby otyłej jako moralnego standardu osiągania czegoś: „Jak ona ma partnera z takim ciałem, to ja też mogę”, „Musi ją bardzo kocha z tym ciałem”, „To musi być prawdziwa miłość”. Oh naprawdę? Jesteśmy czymś więcej niż ciałem, a osoba gruba ma takie samo prawo do życia jak osoba szczupła. Ponownie sukces mierzony jest w kilogramach.

To tylko kilka przykładów tego, jak nasz język jest uwarunkowany wagą i kulturą żywieniową. Ten artykuł nie ma być niczym więcej niż zaproszeniem do refleksji nad tym, jak się wyrażamy, do dbania o nasz język, a tym samym do uczynienia świata bardziej przyjaznym. 

Dział: Kobieta

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.