Zdjęcie: Westend61/ Getty Images
Większość marek postawiła sobie za cel uzyskanie jak największego dochodu przy jak najmniejszych kosztach. Podpisują się pod hasłami mody odpowiedzialnej, mającej na uwadze dobro środowiska w celu przyciągnięcia klienteli. W rzeczywistości spod ich ręki wychodzą projekty, które już po pierwszym użyciu nadają się do wyrzucenia. Ciężko tu mówić o trosce o matkę ziemię, jeżeli produkuje się śmieci. Trudno w takim przypadku mówić o pasji ich autorów do mody. Większość z nich nie ma pojęcia o podstawach, jakie powinni znać, chcąc zajmować się tą dziedziną. Na pewno każdy z nas natknął się na zestawienia niezadowolonych klientów, którzy weszli w posiadanie odzieży, która znacznie odbiegała od tego, co zostało przedstawione na zdjęciach sklepów internetowych. Wielu właścicieli takich firm nie bierze pod uwagę zadowolenia klienta, ponieważ działa na skalę masową. Nie liczy się dla nich jakość produktu, który niejednokrotnie podpisują własnym nazwiskiem a ilość, jaka zostanie wciśnięta potencjalnym posiadaczom. Czysty zysk.
Pojawia się coraz więcej influencerów, którzy może o modzie za wiele nie wiedzą, ale z pewnością pojęcie biznesu jest im dobrze znane. W zamian, za wynagrodzenie pieniężne od firm odzieżowych, zajmują się promowaniem ich produktów za pomocą legalnej pornografii Instagramu.
Coraz częściej marki twierdzą, że zależy im na świadomych klientach. Takich klientów nie ma. Gdyby istnieli, nie do pomyślenia byłoby wprowadzanie trefnych produktów, z naciąganą ideologią na rynek. Są wprowadzane, a to oznacza, że na takie produkty jest popyt. Jeżeli, na odzież o niskiej jakości jest popyt, to samo w sobie jest logiczną informacją, że klienci się nie znają i można im wcisnąć wszystko, przy odpowiedniej otoczce. Świadomy klient jest niebezpieczny dla biznesu w modzie. W obecnych czasach biznes można porównać do hazardu, konkretnie do pokera. Raz się zyska, raz się straci, ale nie można przestać blefować. W świecie mody znajdziemy projektantów, docenionych i odnoszących sukces za pracę, którą tworzą z pasją i biznesmenów, którzy manipulują hasłem moda, aby osiągnąć zysk.
Przykrym doświadczeniem jest widzieć, jak łatwo społeczeństwo daje sobą manipulować w kwestii narzucania trendów i wielokrotnych przekroczeń dobrego smaku ze strony producentów. Obecna sytuacja w biznesie „fashion” przypomina mi bajkę Hansa Christiana Andersena pod tytułem „Nowe szaty cesarza”. W skrócie opowiada ona o cesarzu, któremu została sprzedana kreacja wykonana z „niewidzialnego” materiału. Krawiec zaznaczył, że materiał mogą dostrzec tylko i wyłącznie ludzie inteligentni. Jako że wszyscy obawiali się, uznania za tępych, oszukiwali, iż widzą odzienie cesarza. Władca w efekcie paradował nagi. Powstała sytuacja gdzie grupa osób nierozumiejąca wytworu „wyjątkowej mody dla inteligentnych” przyklaskiwała krawcowi, który po prostu z nich zakpił. Na nasze nieszczęście owa bajka znalazła odzwierciedlenie w obecnych czasach. Konsumentom sprzedawane jest wszystko. Nie jest istotne czy jest to ciuch odzwierciedlający nas. Pod wpływem społeczeństwa i ogromu znaczenia marki automatycznie chwytamy za produkty. Nie ważne czy nam się rzeczywiście podobają, czy nie, czy są warte swojej ceny. Aura, która otacza firmy zajmujące się modą, kategorycznie nie dopuszcza do podważenia ich nieomylności, co do tego, co jest ładne i dobre, a co brzydkie i złe.
Zatrzymajmy się na chwilę i przemyślmy, jaki właściwie jest nasz styl i jaką rolę odegrały nasze pieniądze, które wydaliśmy do tej pory na ubiór, w budowie wielkości marek. Kiedy powstaje produkt, który jest nieakceptowany, to nie możemy się bać, by powiedzieć „Nie kupię od Ciebie wszystkiego, tylko dlatego, że masz wyrobioną renomę na nazwiskach założycieli, który już dawno nie żyją”.