2023-05-19 10:47:39 JPM redakcja1 K

Od zakazu przytulania po rodzicielstwo bliskości. Jak w ogóle powinno się wychowywać dzieci?

Niekończący się cykl (i recykling) porad rodzicielskich.

 

Zeszłego poniedziałku mój syn nie chciał iść do szkoły.

Paski od jego kasku rowerowego były zbyt luźne, lub być może zbyt ciasne, a ponieważ ma 4 lata, była to katastrofa, której po prostu nie można było znieść. Poinformował mnie przez łzy, że ani on, ani ja i jego młodszy brat nie wychodzimy dzisiaj z domu, pomimo tego, że jego brat był już gotowy do przedszkola. Następnie położył się na łóżku w butach i nie chciał się ruszyć.

Jako rodzic z pokolenia milenialsów, który ma telefon i delikatne uzależnienie od Instagrama, miałam na wyciągnięcie ręki wiele porad dotyczących radzenia sobie z taką sytuacją. „Autorytatywne” rodzicielstwo, spokojny, ale stanowczy styl charakteryzujący się wyraźnym wyznaczaniem granic, prawdopodobnie nakazałby mi wyjaśnić mojemu dziecku, bez podnoszenia głosu, że jego zachowanie nie jest w porządku i musimy iść do szkoły (próbowałam tego). Zwolennicy rodzicielstwa „bliskości”, nowszego trendu, który zniechęca do nagród i kar czasowych na rzecz próby zrozumienia uczuć stojących za zachowaniem dziecka, mogliby zasugerować, abym zapytała mojego syna, dlaczego nie chce iść do szkoły (tego też próbowałam). Niektórzy z influencerów zajmujących się edukacją domową, których widzę na moich kanałach, mogą sugerować, żebym całkowicie wypisała dziecko z przedszkola i zamieszkała w lesie (nie powiem, że o tym nie myślałam). Prawdopodobnie mogłabym wypróbować kilku sztuczek od wielbicieli rodzicielstwa wolnego chodu, francuskiego rodzicielstwa lub rodzicielstwa tygrysów, szkół myślenia, o których wspomina Jessica Grose z New York Times w najnowszym podsumowaniu, ale byłam już dość wyczerpana.

Fakt, że żadna z moich taktyk nie zadziałała, a ja wciąż bezowocnie błagałam, przekupywałam i nakazywałam mojemu synowi wstać z łóżka pół godzin po rozpoczęciu zajęć, ilustruje odwieczną prawdę o rodzicielstwie. Jest to ciężka, zagmatwana praca, a my często chcemy, aby ludzie powiedzieli nam, jak mamy się z nią uporać.

Rodzicom może się wydawać, że co kilka lat pojawia się nowy trend w wychowaniu dzieci, wraz z nowymi modnymi słowami i nowymi sposobami na schrzanienie sprawy. Każda z filozofii rodzicielstwa przedstawia się jako ostateczny sposób na wychowanie szczęśliwych, dobrze przystosowanych i pracowitych dzieci. Porady, które otrzymujemy są jednak często zarówno czymś dużo lepszym, jak i gorszym, niż to czego się spodziewaliśmy. Efekt może być oszałamiający. Korzystamy teraz z rodzicielstwa bliskości, czy co? Rzeczywiście, porady dotyczące wychowania dzieci mają tendencję do cykliczności i reakcji, a każdy trend odwraca to, co było wcześniej.

Zrozumienie sprzecznych i nakładających się na siebie ideologii rodzicielstwa polega w pewnym stopniu na wyciszeniu hałasu i dostrojeniu się do własnej rodziny. Jak to ujęła Mia Smith-Bynum, profesor nauk o rodzinie na University of Maryland College Park, "słuchaj swojego dziecka i odpowiednio się dostosuj". Na szerszą skalę chodzi również o zrozumienie historii porad rodzicielskich, która jest przesiąknięta rasizmem, klasizmem i rodzajem toksycznego indywidualizmu, który stara się obwiniać o wszystko mamę, zamiast znajdować systemowe rozwiązania problemów nękających rodziny.

Odrzucenie tego typu obwiniania i zawstydzania wymaga od nas zrozumienia rodzicielstwa nie tyle jako serii indywidualnych sukcesów i porażek, a bardziej jako czegoś, co robimy jako część społeczności. Wymaga to od nas "prawdziwego docenienia logistycznej, intelektualnej i emocjonalnej pracy związanej z opieką", powiedziała historyk Jodi Vandenberg-Daves.

Rodzice zawsze otrzymywali rady od siebie nawzajem i od osób starszych. To „po prostu część ludzkiego doświadczenia”, powiedziała Vandenberg-Daves, profesor na University of Wisconsin La Crosse i autorka książki Modern Motherhood: An American History. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych większe trendy kulturowe w zakresie porad dla matek zaczęły wysuwać się na pierwszy plan w latach trzydziestych i czterdziestych XIX wieku, wraz z pojawieniem się czasopism dla kobiet, które promowały "ideę moralnej matki, czystej i pobożnej kobiety, która działa w swojej sferze wpływów, czyli w sferze domowej".

Oznaczało to przeniesienie uwagi na matki i odejście od ojców, którzy wcześniej byli postrzegani jako "moralni przywódcy rodziny, a zwłaszcza jako dyscyplinujący", powiedziała Vandenberg-Daves. Połowa XIX wieku przyniosła również nową ideę dzieci jako niewinnych i lepiej przystosowanych do "łagodnego, miękkiego wpływu", jaki mogły zapewnić matki.

Idea matki w domu, łagodnie opiekującej się dziećmi, zawsze była "pełna założeń dotyczących rasy i klasy, a także płci" - powiedziała Vandenberg-Daves. Na przykład w latach trzydziestych XIX wieku miliony czarnoskórych kobiet w Ameryce były zniewolone, a wiele z nich było zmuszonych opiekować się dziećmi białych rodzin, a nie własnymi. Podczas gdy normy rodzicielstwa, a w szczególności macierzyństwa, zmieniały się w kolejnych dziesięcioleciach, komentatorzy udzielający porad rodzicielskich nadal, jawnie lub pośrednio, utrzymywali biały, średni lub wyższy układ rodzinny jako ideał.

Przestrzeganie tego ideału nie było tylko indywidualną odpowiedzialnością - w rzeczywistości dobre rodzicielstwo od dawna było sprzedawane zarówno jako imperatyw moralny, jak i społeczny. "Każda chrześcijańska rodzina powinna być jakby małym kościołem, poświęconym Chrystusowi i całkowicie podlegającym Jego zasadom", powiedział kiedyś w kazaniu purytański kaznodzieja Jonathan Edwards. "A wychowanie i porządek w rodzinie są jednymi z głównych środków łaski". Chociaż ideologia wychowania dzieci z czasem straciła część swojego wyraźnie religijnego charakteru, idea, że prawidłowe wychowanie dzieci jest częścią większego lub wyższego dobra, nadal obowiązywała i może pomóc wyjaśnić, dlaczego Amerykanie, eksperci lub nie, od dawna czuli się uprawnieni do komentowania swoich rodzin. W końcu amerykańskie niemowlęta, dzieci, a nawet osoby w ciąży są często traktowane jako rodzaj wspólnej własności, nawet jeśli ich dobrobyt nie jest wspólną odpowiedzialnością.

Komentarze z zewnątrz na temat rodzin i dzieci stały się bardziej oficjalne pod koniec XIX i na początku XX wieku, ponieważ porady dotyczące wychowania dzieci stały się bardziej sprofesjonalizowane, a większość lekarzy i psychiatrów płci męskiej przedstawiała się jako eksperci, powiedziała Paula Fass, emerytowana profesor historii na UC Berkeley i autorka książki The End of American Childhood: A History of Parenting from Life on the Frontier to the Managed Child. Pediatria wyłaniała się jako specjalność medyczna, a nauka zastępowała religię jako główny wpływ na ideały rodzicielskie, powiedział Vandenberg-Daves. XX wieku amerykańskie rodziny otrzymały "eksplozję porad rodzicielskich", powiedział Fass, z których większość wysyłała wiadomość, że "matki nie wiedzą, co robią i że muszą oddać swoje dzieci pod opiekę tych, którzy to wiedzą".

Do takich rzekomo kompetentnych osób należał John B. Watson, ojciec psychologicznej dyscypliny behawioryzmu, która zasadniczo utrzymywała, że ludzie są niczym więcej lub mniej niż zbiorem reakcji na warunkowanie - lub, jak to ujął Fass, "jesteś tym, do czego zostałeś wyszkolony". W 1928 roku Watson opublikował Psychological Care of Infant and Child, która stała się najbardziej wpływową książką o rodzicielstwie swoich czasów. Watson był "bardzo sceptyczny co do ról matek i kobiet" i chciał zastąpić rzekomo "czułe emocje" kobiet surowszym podejściem, powiedział Fass. Poinstruował rodziców, aby nie przytulali ani nie całowali swoich dzieci. Watson był również odpowiedzialny za osławiony eksperyment "Mały Albert", w którym on i jego koleżanka Rosalie Rayner wytresowali dziecko, by bało się białego szczura, a później ogólnie futrzanych rzeczy, odtwarzając na nim głośne dźwięki.

Oprócz zniechęcania do przytulania, eksperci ds. rodzicielstwa z początku XX wieku poświęcili wiele czasu na mówienie rodzicom-imigrantom, aby uczynili swoje dzieci bardziej amerykańskimi. Porady obejmowały m.in. "nie podawaj im żywności z twojego kraju", powiedziała Bethany L. Johnson, doktorantka historii na Uniwersytecie Południowej Karoliny i współautorka książki You're Doing it Wrong! Mothering, Media and Medical Expertise. Amerykańscy lekarze tego okresu ostrzegali, że nieamerykańska dieta spowoduje choroby u dzieci i zalecali mdłe produkty, takie jak płatki kukurydziane, mleko i duszone gruszki.

Programy opieki nad dziećmi w tamtym okresie udzielały rodzinom żyjącym w ubóstwie porad, jak utrzymywać czystość w domach, sterylizować butelki w celu bezpiecznego karmienia niemowląt i zapewniania dzieciom dostępu do światła słonecznego i świeżego powietrza. Organizatorzy tych programów rzadko przyjmowali do wiadomości, że ubodzy rodzice mogą nie mieć pieniędzy, miejsca lub czasu na utrzymanie nieskazitelnego domu lub zagwarantowanie swoim dzieciom dużej ilości czasu na zabawę na świeżym powietrzu. Zamiast tego, założenie było takie, że "jeśli tylko bardziej się postarasz, będziesz jak ci ludzie z klasy średniej, którzy mają czyste dzieci", powiedział Johnson.

Fala zaczęła się ponownie zmieniać w 1946 roku, wraz z publikacją bestsellerowej książki Benjamina Spocka Baby and Child Care. Gdy Dr. Spock stał się znany, „chciał przywrócić wiarę w amerykańskie matki”, powiedział Fass. Jego słynna paremia mówiła „Zaufaj sobie. Wiesz więcej, niż ci się wydaje”.

Rada Spocka była mniej osądzająca niż machanie palcem Watsona i behawiorystów, ale była również "oparta na idei podstawowych instynktów macierzyńskich, które mają wszystkie kobiety", powiedziała Vandenberg-Daves. "W Doktorze Spocku jest wiele założeń dotyczących płci".

Pomimo (a może częściowo z powodu) tych założeń, Spock królował przez dziesięciolecia. Baby and Child Care sprzedało się w ponad 50 milionach egzemplarzy i jest obecnie w 10. edycji. W rzeczywistości prawdopodobnie nie było jeszcze centralnej postaci w amerykańskim dyskursie rodzicielskim, która by go pokonała. Naukowcy twierdzą jednak, że od około lat 80. na pierwszy plan wysuwa się bardziej uogólniony ruch, często nazywany intensywnym rodzicielstwem, oparty na idei, że, jak to ujął Vandenberg-Daves, "aby być naprawdę dobrym rodzicem, musisz być bardzo zaangażowany".

Zbiór czynników, od wzrostu liczby kobiet wchodzących na rynek pracy, przez napędzaną przez media panikę związaną z porwaniami, po pogłębiającą się nierówność dochodów i niepewność finansową wśród klasy średniej, prawdopodobnie doprowadziła do wzrostu intensywnego rodzicielstwa. Niezależnie od przyczyny, w rezultacie rodzice, zwłaszcza matki, zostali poproszeni o poświęcenie nowego nakładu czasu i energii na wychowanie dzieci, nawet powyżej norm rzekomo obsesyjnych na punkcie rodziny lat pięćdziesiątych. Rzeczywiście, pracujące matki w 2010 roku spędzały tyle samo czasu ze swoimi dziećmi, co matki pozostające w domu w latach 70-tych, a we wszystkich grupach dochodowych rodzice wydają więcej pieniędzy na swoje dzieci niż w 1980 roku.

Vandenberg-Daves prześledziła tę zmianę na przykładzie Mamy Niedźwiedzicy z książek o niedźwiedziach Berenstain. Matka rodu z czepkiem na głowie zaczyna swoją karierę od relaksu w domku na drzewie, ale w latach 90. goni swoje młode z kremem do opalania na plaży, próbując zmusić je do krótszego oglądania telewizji i "nie śpi w nocy, martwiąc się o swoje dzieci, podczas gdy Tata Miś śpi", powiedziała Vandenberg-Daves. "Mama zajmuje się intensywnym rodzicielstwem".

Ale jakiego rodzaju jest to intensywne rodzicielstwo? Dziś, w 2023 roku, istnieje wiele sposobów na to, by zrobić jak najwięcej. Rodzicielstwo bliskości, które zyskało na znaczeniu w latach 80. XX wieku, kładzie nacisk na spanie w jednym łóżku, noszenie dzieci i karmienie piersią na żądanie jako sposoby na ustanowienie bezpiecznego przywiązania między rodzicem (prawie zawsze jest to matka), a dzieckiem, co według zwolenników pomoże dziecku wyrosnąć na pewnego siebie i zdrowego emocjonalnie dorosłego. Filozofia ta wywołała reakcję krytyków, którzy twierdzą, że nacisk na stałą fizyczną dostępność rodzica karmiącego względem dziecka jest emocjonalnie obciążający, wywołuje poczucie winy i często jest niezgodny z pracą i relacjami z dorosłymi. Mimo to Instagram i TikTok są pełne trenerów rodzicielstwa i entuzjastycznych amatorów gotowych powiedzieć ci, że jeśli nie karmisz swojego dziecka w odpowiedzi na każdy płacz, jesteś potworem.

Najnowszym trendem jest "pozytywne" rodzicielstwo, czasami nazywane "łagodnym", "świadomym" lub "pełnym szacunku". Podejście to, spopularyzowane przez ekspertów takich jak Janet Lansbury i Becky Kennedy, zniechęca do stosowania tradycyjnych taktyk, takich jak naklejki i kary czasowe, na rzecz prób zrozumienia uczuć stojących za zachowaniem dzieci i pomagania im w regulowaniu tych uczuć. Jak pisze Jessica Winter w New Yorkerze, "Zamiast wydawać polecenia ("Załóż buty!"), rodzic stara się zrozumieć, dlaczego dziecko w ogóle się zachowuje ("Co jest, kochanie? Nie chcesz założyć butów?") lub, być może, opowiada o problemie ("Bawisz się pociągami, ponieważ zakładanie butów nie jest przyjemne")".

Podobnie jak filozofie rodzicielskie z przeszłości, łagodne rodzicielstwo wymaga zestawu zasobów, które po prostu nie są dostępne w każdym domu. W dzisiejszej Ameryce "nie mamy gwarantowanego płatnego urlopu rodzicielskiego, nie mamy powszechnej edukacji przedszkolnej, a następnie jesteśmy w okresie inflacji" - powiedział Smith-Bynum, profesor nauk o rodzinie. "Jeśli weźmiesz jakiegokolwiek rodzica i nałożysz na niego tego rodzaju ciągłą presję ekonomiczną, będziesz miał mniej cierpliwości". Ponadto "będziesz mieć mniej czasu".

Wciąż jednak, podobnie jak w przypadku rodzicielstwa bliskości, istnieje wielu zagorzałych wielbicieli łagodnego/pozytywnego/świadomego etosu, którzy wygłaszają w krzykliwych TikToki o tym, że wychowywanie dzieci w jakikolwiek inny sposób skazuje je na życie pełne problemów psychologicznych. Wszystko to jest dodatkowo zagmatwane, ponieważ wiele innych stylów rodzicielstwa również ma swoje własne, przeciwstawne obozy. Bez względu na to, co robisz, z pewnością znajdziesz kogoś, kto powie ci, że robisz to źle.

"To, co mamy dzisiaj, to miszmasz", mówi Fass. "Istnieje wiele ciągłych i sprzecznych porad".

Częścią przełamywania tych sprzeczności jest po prostu zrozumienie, jak niewiele jest naprawdę nowego, jeśli chodzi o ideologię wychowania dzieci. Porady rodzicielskie mają tendencję do ewoluowania mniej poprzez innowacje niż poprzez reakcje, jak wskazała Katie Pickert w swoim wirusowym artykule na okładce Time'a na temat rodzicielstwa przywiązania w 2012 roku. Spock reagował na surowość Watsona; pozytywne rodzicielstwo jest do pewnego stopnia reakcją na rodzicielstwo helikopterowe wyżu demograficznego, które według niektórych millenialsów doprowadziło do powstania pokolenia niespokojnych ludzi. Rodzicielstwo TikTok obfituje w odniesienia do "przełamywania cyklu" lub przerywania pokoleniowego cyklu traumy poprzez wychowywanie dzieci w inny sposób niż samemu zostało się wychowanym.

Oczywiście możliwe jest uniknięcie powtarzania błędów poprzedniego pokolenia i z pewnością wyciągnęliśmy pewne wnioski jako kultura od czasów eksperymentu z "Małym Albertem". Wśród ekspertów panuje obecnie powszechna zgoda co do tego, że kary cielesne są nadużyciem i z czasem skutkują gorszym zachowaniem dzieci. Wciąż jednak problemy z przeszłości są aż nazbyt widoczne w wielu dzisiejszych poradach rodzicielskich.

Na przykład eksperci XXI wieku mają tendencję do przyznawania, że ojcowie istnieją. Poprawione wydania The Baby Book, "biblii przywiązania rodzicielskiego" z 1992 roku napisanej przez Williama Searsa, zawierają sekcje dotyczące "przywiązania ojcowskiego". Jednak matki nadal sprawują nieproporcjonalnie dużą opiekę nad dziećmi w amerykańskich rodzinach; matki były najbardziej dotknięte nowymi, zniechęcającymi wyzwaniami rodzicielskimi związanymi z pandemią; większość ludzi słuchających Becky Kennedy i przeglądających książki o rodzicielstwie w nocy to matki. "Ojcowie są dziś uwzględniani w poradach dotyczących wychowania dzieci", mówi Fass. "Ale to nadal matki są doprowadzane do szaleństwa".

Popularne teksty dotyczące rodzicielstwa z czasem stały się nieco bardziej inkluzywne dla rodzin queer. Wydanie Spock's Baby and Child Care z 2004 roku zawierało porady dla rodziców homoseksualnych. Jednak obrazy i anegdoty cispłciowych, heteroseksualnych par nadal dominują w amerykańskim dyskursie rodzicielskim. W pamiętniku The Natural Mother of the Child z 2021 roku Krys Malcolm Belc pisze o prawnych i społecznych przeszkodach, przez które jest zmuszony przeskakiwać jako transpłciowy rodzic, który urodził dziecko. Kiedy jedno z jego dzieci "pyta, kiedy możemy spotkać inne rodziny takie jak nasza", pisze: "Mówię szczerze, że nie wiem".

Faktycznie, pomimo pewnych gestów w kierunku równości płci, rasowej i klasowej, dzisiejsza kultura porad rodzicielskich nie różni się tak bardzo od XIX-wiecznych wskazówek dotyczących utrzymania czystości w domu. Wtedy, jak i teraz, filozofia wychowania dzieci koncentrowała się na idei, że "możemy rozwiązać problemy, które dotykają dzieci i rodziny poprzez edukację matek", powiedział Vandenberg-Daves. Jeśli po prostu powiemy kobietom, co mają robić, to wychowają zdrowe, dobrze przystosowane dzieci, bez konieczności wsparcia z zewnątrz. "Mamy bardzo sprywatyzowany model rodzicielstwa i rodziny", powiedziała Vandenberg-Daves, "i założenie, że matki wezmą tak wiele na siebie".

Takie myślenie może skutkować poradami, które w najlepszym przypadku są nieprzydatne, a w najgorszym stygmatyzujące. Zalecenia dotyczące ograniczenia dostępu dzieci do ekranów, na przykład, zakładają, że rodzice mają czas i zasoby, aby zabawiać swoje rodziny w sposób wolny od ekranów. "Bardzo dobrze jest powiedzieć, że kiedy jedziecie razem samochodem, słuchajcie bajek lub rozmawiajcie ze sobą", powiedział Johnson. "Ale jeśli nie masz dostępu do własnego samochodu, musisz jechać trzema autobusami, aby zawieźć dzieci do przedszkola, aby móc iść do pracy, może być powód, dla którego dokonujesz innych wyborów dotyczących rodzicielstwa".

Amerykańska intensywna koncentracja na indywidualnych zachowaniach może być niebezpieczna dla rodzin. Na przykład czarnoskóre matki były dosłownie ścigane za swoje wybory rodzicielskie, do tego stopnia, że ich dzieci były im odbierane, jeśli matki pozwalały im bawić się bez stałego nadzoru. Oprócz tego istnieje ciągły strach przed zawstydzeniem w mediach społecznościowych, czego doświadczyła pewna mama w 2016 roku, kiedy została sfotografowana na lotnisku, gdy patrzyła na swój telefon, podczas gdy jej dziecko leżało na kocu w pobliżu. Amerykańskie matki w 2023 roku są "obserwowane przez innych przez cały czas", powiedziała Margaret M. Quinlan, profesor komunikacji na University of North Carolina w Charlotte i współautorka książki You're Doing It Wrong.

Nie oznacza to, że dzisiejsze porady rodzicielskie są całkowicie toksyczne lub bezużyteczne. Rzeczywiście, podstawowe zasady "łagodnego" rodzicielstwa były praktykowane przez wiele rodzin od pokoleń, nie tylko w zamożnych domach, powiedziała Smith-Bynum. Kiedy ludzie mówią, że nie mieli dużo pieniędzy dorastając, ale "mieliśmy dużo miłości", wyjaśniła, "to jest łagodne rodzicielstwo".

Czerpanie z mądrości dotyczących wychowania dzieci z przeszłości i teraźniejszości polega zatem na zrozumieniu, że chociaż dzieci mają pewne wspólne potrzeby, każda sytuacja rodzinna jest wyjątkowa. "Dzieci muszą czuć się kochane", powiedział Smith-Bynum. "Muszą czuć się doceniane i szanowane. Potrzebują jasnych wskazówek i kierunku. A ty, jako rodzic, musisz dostosować się do wymagań w danej sytuacji".

Może to oznaczać ignorowanie pewnych wskazówek, jeśli nie działają one na Ciebie lub Twoje dziecko. "Moje dzieci mają różne osobowości", powiedziała Johnson. Niektóre reakcje "które są naprawdę dobre i pełne szacunku dla mojej córki", takie jak nawiązywanie kontaktu wzrokowego podczas napadu złości, po prostu denerwują jej drugie dziecko. "Jeśli próbujesz coś zrobić, a nie działa to w twojej rodzinie, śmiało, daj sobie swobodę, aby po prostu tego nie robić", powiedziała.

Rodzice (i osoby niebędące rodzicami) muszą okazać tę samą łaskę innym rodzinom, powiedział Johnson. "Jeśli znajdziesz coś, co współgra z tobą i działa na twoją rodzinę, zrób to. Ale nie zakładaj, że zadziała to u kogokolwiek innego".

Na szerszym poziomie społecznym, funkcjonowanie w chaosie i piętnie porad rodzicielskich polega również na uznaniu, że wychowanie dzieci nie powinno być indywidualnym zadaniem, z którym matki (zawsze one) odnoszą sukces lub porażkę, ale czymś, co ludzie robią w porozumieniu z innymi, zarówno w rodzinach jaki i w szerszym gronie. Vandenberg-Daves wzywa do powrotu do "budowania społeczności wokół pracy opiekuńczej i rzecznictwa wokół pracy opiekuńczej", co może wyglądać jak grupy rodziców, grupy rzecznicze poświęcone kwestiom takim jak przemoc z użyciem broni lub sprawiedliwość ekologiczna, lub wykorzystywanie "szkół publicznych jako przestrzeni do łączenia rodzin". Opieka nad dziećmi jako akt zbiorowy jest już powszechna w wielu społecznościach. "Czarnoskórzy ludzie mają długą tradycję opieki, która sięga wielu pokoleń wstecz, szczególnie w przypadku opieki nad tym, co możemy nazwać zabawą lub fikcyjnym krewnym", powiedział Smith-Bynum. "Sama mam kilku siostrzeńców i siostrzenice do zabawy”.

Dla osób, które nie mają wsparcia pod ręką lub które mogą być marginalizowane w swoim regionie, takich jak rodzice dzieci transpłciowych, media społecznościowe mogą być potężnym narzędziem. Rodziny "mogą znaleźć przestrzeń online, która może pomóc w budowaniu społeczności, której mogą nie mieć w swoim bezpośrednim środowisku fizycznym”, powiedziała Vandenberg-Daves.

Chciałabym móc powiedzieć, że kiedy mój syn odmówił pójścia do szkoły, zwróciłam się o pomoc do sąsiadów lub przyjaciół, albo że skontaktowałam się z jednym z wielu autorów i dziennikarzy mojego pokolenia, którzy mądrze piszą o opiece i których zaczęłam uważać za rodzaj intelektualnej społeczności. Prawda jest taka, że w końcu ściągnęłam z półki książkę "Wszyscy robią kupę" i przeczytałam ją mojemu krzyczącemu dziecku. To pozwoliło mu myśleć o kupie, czyli wszystkim, czego kiedykolwiek chciał, i poprawiło jego nastrój na tyle, że zgodził się wyjść z domu.

Rodzicielstwo jest trudne i zagmatwane; jest też śmieszne, głupie i absurdalne. Wszyscy robimy, co możemy z tym, co mamy. Te prawdy nie zmieniły się od dziesięcioleci, a może stuleci. Są czymś, czego warto się trzymać, nawet gdy wszystko inne się zmienia.

Dział: Dziecko

Autor:
Anna North | Przetłumaczyła: Anita Sroczyńska

Żródło:
https://www.vox.com/the-highlight/23700540/parenting-advice-endless-recycling-dr-spock-gentle-parenting

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.