Richard Simmons w 2013. Fot. Chelsea Guglielmino/FilmMagic/Getty Images
Ta fitnessowa osobowość napisała w czwartkowym poście na Facebooku o zwróceniu się o pomoc do specjalistów po zauważeniu „dziwnie wyglądającego guzka pod jego prawym okiem”.
„Miałem tubkę z neosporyną, którą nakładałem rano i wieczorem… ale to wciąż tam było”, kontynuował. „Nadszedł czas by zadzwonić do mojego dermatologa”.
Simmons napisał, że zaczął się stresować podczas badania wykonywanego przez jego doktora.
„Wrócił po 20 minutach i powiedział to słowo na R: Masz raka”, napisał Simmons. „Zapytałem jaki rodzaj raka a on odpowiedział: Rak podstawnokomórkowy skóry (BCC – Basel Cell Carcinoma). Powiedziałem mu, żeby przestał mówić do mnie śmiesznymi nazwami. Zaśmiał się”.
Jak wynika z jego posta, Simmons następnie spotkał się ze specjalistą, żeby usunąć komórki nowotworowe z jego twarzy jednak w pierwszej próbie nie usunięto wszystkich brzegów.
„Po przejażdżce wokół miasta, wróciłem do smutnych wieści. Nie udało się usunąć go w całości”, napisał. „Spalił moją twarz ponownie, tym razem gorzej niż poprzednio… Głębiej. Nie płakałem tym razem, ale zaciskałem zęby”.
Simmons powiedział, że kazano mu ponownie stawić się u specjalisty i zakończył post, pisząc: „ciąg dalszy nastąpi”. Nie powiedział kiedy został zdiagnozowany.
CNN odezwało się do jego przedstawiciela po dodatkowy komentarz.
Według Cleveland Clinic rak podstawnokomórkowy skóry jest najczęściej spotykanym rodzajem raka i zazwyczaj udaje się go skutecznie wyleczyć poprzez zabieg chirurgiczny.
Wiadomość pojawiła się po tym, jak Simmons wzbudził obawy o swoje zdrowie w poniedziałek, kiedy oznajmił w mediach społecznościowych, że „umiera”. Potem przeprosił i wyjaśnił, że jego oryginalny post miał na celu zainspirować „jak powinniśmy doceniać każdy dzień, który mamy”.
„Przepraszam za to, że wielu z was zasmuciło się moją dzisiejszą wiadomością. Nawet prasa się ze mną skontaktowała”, fitnessowy celebryta napisał w poście na X: „Nie umieram”.