Ananas: To słowo klucz dla Karen Jacobs i jej córki Katie, kiedy podczas rozmowy ich emocjocje osiągają zenitu. „kiedy jedna z nas powie ananas, wtedy kończymy" - mówi Jacobs. Żeby nie przerodziło się to w wielką kłótnię, „która może wybuchnąć i stać się autodestrukcyjna" - dodaje Katie. A przede wszystkim nie pozwolić przestać się do siebie odzywać, co może potem trwać tygodniami, a może i latami.
Nie zanosi się jednak na to w tej chwili. Kilka razy w tygodniu Jacobs, lat 66, asystentka laboratoryjna w Richmond, rozmawia z Katie przez telefon lub Zoom. Katie, lat 39, mieszka w Baltimore, oddalonym o dwie i pół godziny drogi jazdy samochodem. Pracuje w ubezpieczeniach, ma męża i trzyletniego adoptowanego syna Remy'ego. Święta Bożego Narodzenia planują spędzić wspólnie.
Cud. Przez ostatnie 18 lat między matką a córką panowała cisza. Dopiero w 2014 roku obie ponownie stały się sobie bliskie. „Dziś mamy bezpieczne i otwarte relacje" - mówi Jacobs w rozmowie wideo. Lepsze, niż mieliśmy kiedykolwiek wcześniej- dodaje później Katie.
Stanie się sobie obce w rodzinach - zwłaszcza między rodzicami a dorosłymi dziećmi - jest bardziej powszechne niż można założyć, mówi Sarah Schoppe-Sullivan, profesor psychologii na Ohio State University. Nie ma wiarygodnych danych, bo temat ten wciąż jest tematem tabu. Może przybierać to różne formy - tłumaczy - od „stopniowego emocjonalnego oddalania się od siebie do radykalnego zerwania kontaktu".
Zajmująca się badaniami i jej zespół przepytali ponad 1000 matek na temat przyczyn ich alienacji od dorosłych dzieci. Po pierwsze mało zaskakujące: prawie 80 procent matek twierdziło, że inny członek rodziny - najczęściej biologiczny ojciec, jeszcze częściej zięć lub synowa - nastawili dzieci przeciwko matce.
Dwie trzecie matek stwierdziło również, że ich dzieci, z którymi nie mają kontaktu cierpiały na chorobę psychiczną, w tym zaburzenia lękowe, depresję, uzależnienie od narkotyków lub alkoholu. Jedna trzecia podała rozbieżność wartości jako czynnik powodujący obcość.
„Mogą to być głębokie spory dotyczące polityki i religii, ale również całkiem banalne sprawy, jak porządek i czystość"- mówi Schoppe-Sullivan. Obecne badania poświęcone są tylko perspektywie matek, ale szersze badania pokazują, że dorosłe dzieci podają zwykle inne powody alienacji niż ich rodzice- głównie nadużycia emocjonalne, manipulacje, zaniedbania i obojętność. Wyobcowane dzieci wymieniają też u swoich rodziców choroby psychiczne - od narcyzmu po zespół borderline.
Zazwyczaj to dorosłe dzieci oddalały się od rodziców. „Wiele dzieci uważa, że odległość od rodziców jest dla nich całkiem dobra" - mówi Joshua Coleman, psycholog kliniczny w San Francisco. „Czują się mniej zestresowani, szczęśliwsi i wolni". Coleman, autor dwóch bestsellerowych książek o oddalaniu się rodziców i dorosłych dzieci, w swojej praktyce pracuje przede wszystkim z rodzicami - zdesperowanymi rodzicami.
„Dla rodziców taka sytuacja ma tak naprawdę tylko minusy" - mówi. „Czują wstyd, winę, stratę, upokorzenie i złość." Są bardzo zmotywowani, by znaleźć sposób na pojednanie- mówi. Problemy między Karen Jacobs a jej córką zaczęły się, gdy Katie była nastolatką. „Była w szkole średniej, ciągle się śpierałyśmy, atakowała mnie, werbalnie i fizycznie" - opowiada Jacobs. W tym czasie, jak mówi, Katie cierpiała na silne migreny. „A jej osobowość zmieniła się w tym czasie".
Ani słowa do siebie przez dwa lata
Było wiele powodów- mówi Katie o początkach rozłąki. Jej matka miała depresję, dużo pracowała i dużo spała. Nie rozumiała tego jako nastolatka. „I otoczyła się mężczyznami, których nie lubiłam." Jacobs odesłała córkę do byłego męża, który jest biologicznym ojcem Katie. Przez prawie dwie dekady matka i córka prawie ze sobą nie rozmawiały, a gdy już to robiły, wdawały się w kłótnie i szybko zrywały komunikację. Im więcej lat mijało, tym bardziej Jacobs cierpiała z tego powodu. Dużo płakała, czuła wielką pustkę tam, gdzie kiedyś była Katie. W końcu szukała profesjonalnej pomocy i znalazła Joshue Coleman.
Z pomocą Coleman napisała list do córki, a kiedy nie dostała odpowiedzi, napisała drugi. Katie zareagowała i zgodziła się na rozpoczęcie terapii z matką. Pierwsze sesje były trudne i bolesne, wspomina Jacobs. Obydwie musiały nauczyć się wziąć odpowiedzialność za swoją rolę w tym, że tak się od siebie oodaliły i jednocześnie oprzeć się odruchowi usprawiedliwiania.
Zmiany kulturowe i społeczne promowały obcość między rodzicami a ich dorosłymi dziećmi, mówi Coleman. Wartości takie jak samorealizacja, samooptymalizacja i dążenie do indywidualnego szczęścia kierują dziś ludźmi bardziej niż kilkadziesiąt lat temu. W efekcie wielu dwudziesto- i trzydziestolatków kieruje się dziś mottem: „Moi przyjaciele to rodzina, którą mogę sobie sami wybrać". Jednocześnie relacje między rodzicami a dziećmi są bliższe niż kiedyś. „Często istnieje oczekiwanie, że rodzice i dzieci będą partnerami na całe życie lub nawet przyjaciółmi" - mówi Coleman.
Heike M. Buhl, profesor psychologii na Uniwersytecie w Paderborn, potwierdza: „Faza uwolnienia się od domu rodzicielskiego" - jak to jeszcze w latach 60. i 70. propagowały badania - „dziś właściwie już się nie odbywa”. Ponieważ wychowanie dzieci jest zazwyczaj znacznie mniej autorytarne niż 40 czy 50 lat temu, dzieci już niekoniecznie chcą się emancypować od rodziców.
Gdy dzieci szukają dziś dystansu, to często z innych powodów- dodaje Coleman. Czasami relacja staje się tak bliska, tak symbiotyczna - zwłaszcza w przypadku nadopiekuńczych rodziców - „dorosłe dzieci, które w pewnym momencie uznają bliskość za zbyt dużą, odcinają lub przerywają to połączenie, aby się uwolnić".
Rodzice obecnie mało rozumieją system wartości, który jest coraz bardziej nastawiony na osobiste spełnienie. Na przykład w badaniu Schoppe-Sullivan ponad 70 procent badanych matek stwierdziło, że ich poczucie alienacji zaczęło się po narodzinach wnuków. Różne postrzeganie wychowania dzieci z pewnością odegrało rolę, mówi Schoppe-Sullivan. „Ale wielu rodzicom przeszkadza również to, że w życiu swoich dzieci odgrywają jedynie drugorzędną rolę.“
Czy konsekwentne zerwanie kontaktu jest lepszym rozwiązaniem?
Zmiany społeczne doprowadziły do zmiany wzorca wśród terapeutów i trenerów relacji. Podczas gdy jedni- jak Josh Coleman- stawiają na pojednanie, uzdrowienie i pogodzenie rozbitych rodzin, inni czasem za lepszą drogę uznają konsekwentne zrywanie kontaktów. Becca Bland na przykład od 13 lat nie ma kontaktu z rodziną. Pracuje jako coach i założyła organizację wsparcia Stand Alone dla osób zwaśnionych z rodziną.
W artykule dla „Guardian“ z 2012 roku opisała, jak podczas świątecznej kolacji powiedziała rodzinie swojego ówczesnego chłopaka, że jej rodzice mieszkają w Australii - bo wstydziła się powiedzieć, że nie ma z nimi kontaktu. „Istnieją bowiem pewne standardy dotyczące rodziny oraz duża presja społeczna, by odłożyć własne potrzeby na bok dla idei rzekomo harmonijnej rodziny"- mówi Bland. Przez kilka lat szukała szczerej rozmowy z rodzicami.
Na próżno - mówi, wzruszając ramionami. „Moi rodzice nie mają emocjonalnej zdolności do znoszenia bólu, dyskomfortu, konfliktu. Woleli się odwrócić". Chce nauczyć swoich klientów trenerów: Uzdrowienie relacji, przebaczenie i pojednanie to wspaniała rzecz - „jeśli obie strony są gotowe podejść do stołu i rozpocząć ten proces" - mówi. "Wtedy jest to skarb". Ale jeśli to nie działa, mówi, że zdrowiej jest zaakceptować rozłąkę i iść dalej. „Przyznanie, że ta relacja już mnie nie definiuje, to ogromnym krokiem".
Również Coleman nie jest zwolennikiem pojednania za wszelką cenę. Są układy - mówi - w których zerwanie relacji jest jedyną sensowną opcją. „Ale jako społeczeństwo nie możemy też ignorować rozpaczy, w jaką popadają rodzice, gdy dzieci przestają mieć z nimi kontakt". Alienacja w rodzinach, przyczynia się w znacznym stopniu do rosnącego trendu samotności i izolacji społecznej wśród osób starszych.
Liczne badania pokazują, że stabilne relacje rodzinne mają pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne oraz wzmacniają odporność. „I odwrotnie, złe relacje rodzinne mogą mieć negatywne konsekwencje, mogą sprzyjać depresji i lękom" - mówi Coleman. Na swoich sesjach terapeutycznych radzi wielu rodzicom, by z cierpliwością i empatią robili małe kroki w kierunku zbliżenia.
Dotyczy to także akceptacji partnerów dzieci jako równorzędnych uczestników złożonej struktury społecznej rodziny, zamiast obwiniania ich za obcość. Dorosłym dzieciom radzi, że „całe cierpienie w służbie obrazu rodziny nastawionego na indywidualne szczęście niekoniecznie musi być najbardziej zbawienną, najzdrowszą drogą”.
W każdym razie Karen Jacobs cieszy się, że stanęła przed żmudnym procesem zbliżenia z córką Katie. „Moje życie jest inne, nowe, lepsze. Jestem szczęśliwa”. Katie także podkreśla: „Jestem bardzo wdzięczna, że mam mamę z powrotem". Co prawda relacja pozostaje trudna, naprawione związki wymagają ciągłej pracy. „I oczywiście zdarzają się regresy”. Ale dzięki słowu kluczowi „Ananas” można to naprawić.