Źródło: Francesco Zorzi
Deana Hendrickson czasami czuje się onieśmielona wymaganiami systemu medycznego. „Każda część ciała ma swojego lekarza”, ubolewa. „Nienawidzę tego”. Pani Hendrickson wymieniła długą listę swoich świadczeniodawców opieki zdrowotnej: lekarza podstawowej opieki zdrowotnej; kardiologa, ponieważ ma łagodną chorobę serca i niepokojącą historię rodzinną; chirurga płuc i pulmonologa, który nadzoruje coroczne badania ze względu na rodzinną historię raka płuc. Do tego okulista, ginekolog, urolog, podolog, gastroenterolog - „i właśnie wróciłam od dentysty”. Szacuje, że dzięki skanom, obrazowaniu i testom spędza dwa tuziny dni w roku z jakimś dostawcą. Większość z nich, jak dodała, praktykuje w Santa Monica w Kalifornii, gdzie kiedyś mieszkała, a teraz godzinę jazdy od jej domu. W wieku 65 lat, opiekując się przez pięć dni w tygodniu (wraz z mężem) trzema wnukami w wieku poniżej 5 lat, jest dość zdrowa i aktywna. Ale jej reżim „sprawia, że czuję się jak chora osoba” - powiedziała pani Hendrickson. „Jestem jak starszy samochód, który zawsze wymaga konserwacji. Jest tyle innych rzeczy, które wolałabym robić”. Naukowcy nazywają takie spotkania „dniami kontaktu z opieką zdrowotną” i zaczynają określać ich wpływ na osoby starsze. „Coraz więcej osób myśli o czasie i opiece zdrowotnej” - powiedział dr Ishani Ganguli, lekarz i badacz z Harvard Medical School. „To identyfikuje kluczowy sposób, w jaki pytamy wielu pacjentów”. Lekarze, dodała, „nie doceniają obciążeń i negatywnych kompromisów związanych z opieką zdrowotną”.
Analizując dane z tradycyjnego Medicare za 2019 r., jej zespół stwierdził, że beneficjenci w wieku powyżej 65 lat mieli średnio około 17 dni kontaktowych w tym roku na opiekę ambulatoryjną, która obejmowała wizyty lekarskie, badania i obrazowanie, terapię i zabiegi - ale nie czas spędzony w szpitalach lub domach opieki. (I nie stomatologię, ponieważ Medicare rzadko ją pokrywa). Niektóre grupy seniorów spędzały jednak znacznie więcej czasu w systemie opieki medycznej. Wśród osób cierpiących na 10 lub więcej przewlekłych schorzeń - co stanowi aż 14 procent ogółu badanych - liczba dni kontaktu z opieką ambulatoryjną wzrosła do 30 rocznie. Jedenaście procent pacjentów odnotowało 50 lub więcej takich dni. „Moi klienci chodzą do lekarzy dwa lub trzy razy w tygodniu” - powiedziała Kathleen Carmody, właścicielka Senior Matters Home Care and Consulting w Columbus w stanie Ohio. „Fizykoterapia. Wizyty kontrolne. Pobieranie krwi”. Powiedziała, że zarówno dla jej klientów, jak i opiekunów, którzy im towarzyszą, „może to być wyczerpujące”. Zrozumienie, że opieka medyczna może stać się męczącą bieżnią dla starszych pacjentów, skłoniło naukowców do dokładniejszego przyjrzenia się konsekwencjom tak zwanych obciążeń związanych z leczeniem. Pacjenci mogą na przykład doświadczać kaskad leczenia - serii jeśli-tamto-tamto, w których „dalsza opieka jest jeszcze bardziej uciążliwa” - powiedziała dr Ganguli. Niedawno napisała w The New England Journal of Medicine o przykładzie z własnej rodziny, po tym jak jej ojciec zgodził się na badania przesiewowe w kierunku raka prostaty w wieku 79 lat. „Moje serce zamarło” - powiedziała w wywiadzie, zauważając, że »nie bez powodu nie zaleca się tego testu« w zaawansowanym wieku. „Najczęściej prowadzi do badań diagnostycznych i leczenia, których szkody przewyższają korzyści”.
Rzeczywiście, jej ojciec rozpoczął później radioterapię z powodu raka prostaty, zaplanowaną na pięć dni w tygodniu przez osiem tygodni. Ogólnie rzecz biorąc, rak prostaty rozwija się powoli i może nigdy nie dokuczać starszym pacjentom, jeśli nie zostanie wykryty, ale badanie w jego kierunku może przyczynić się do kaskady dni wizyt.„Są też inne korzyści” - powiedział dr Ganguli. „Wolisz spędzać czas z przyjaciółmi lub iść na spacer”. Obciążenia związane z leczeniem mogą również prowadzić ludzi do porzucenia środków zaradczych, które okazują się zbyt wymagające, ostatecznie szkodząc ich zdrowiu. „Praca związana z byciem pacjentem to bardzo długa lista, która wciąż się wydłuża” - powiedział dr Victor Montori, endokrynolog i badacz z Mayo Clinic. Wymienił on takie zadania jak przygotowywanie się, potwierdzanie, uczestniczenie lub zmiana harmonogramu wizyt; przyjmowanie i uzupełnianie recept; monitorowanie dokumentacji ubezpieczeniowej; oraz przeglądanie etykiet żywieniowych w supermarkecie. „Nie masz nieskończonej ilości czasu, energii i uwagi”, powiedział, a gdy wyzwania się sumują, »niektóre zabiegi, które są pomocne, zostaną przerwane lub opóźnione, ponieważ jest to po prostu przytłaczające«. Ale spowolnienie bieżni opieki zdrowotnej - podejście, które dr Montori nazwał „medycyną minimalnie zakłócającą” - jest możliwe. „Gdyby lekarze, kliniki i systemy opieki zdrowotnej zwracały uwagę na sposoby zmniejszenia obciążenia, wszystkim nam byłoby lepiej” - powiedział dr Ganguli. „A niektóre z nich są dość proste”. Jedna ze strategii: ograniczenie tego, co eksperci nazywają „opieką o niskiej wartości”. Jej badania potwierdziły to, na co krytycy zwracali uwagę od lat: Osoby starsze otrzymują zbyt wiele usług o wątpliwej wartości, w tym badania przesiewowe w kierunku raka prostaty u mężczyzn powyżej 70. roku życia i niepotrzebne testy przed operacją.
Zmniejszenie ich liczby pozwoliłoby pacjentom zaoszczędzić czas i energię, zapobiec kaskadom leczenia i zmniejszyć wydatki, w tym opłaty z własnej kieszeni. „Zachęcałbym pacjentów do poruszania tego tematu” - powiedział dr Ganguli. Jeśli będę postępować zgodnie z tym planem leczenia, ile dni będę musiał udać się do ośrodka? Jeśli ten lek wymaga regularnych badań laboratoryjnych, czy istnieje mniej obciążająca alternatywa? A dlaczego świadczeniodawcy, szczególnie w większych placówkach opieki zdrowotnej, nie mogą koordynować i konsolidować opieki? Wizyty w gabinecie, testy laboratoryjne i szczepienia można zaplanować tego samego dnia. „To całościowe myślenie o danej osobie: Bądźmy wydajni i załatwmy to, gdy są tutaj” - wyjaśnił dr Ganguli. David Gans, 71 lat, muzyk i autor w Oakland w Kalifornii, spędził miesiące zmagając się z „łagodnymi, ale trudnymi do wyleczenia” infekcjami dróg moczowych, a także operacją naprawy przetoki (nieprawidłowego połączenia między częściami ciała), która najwyraźniej je spowodowała. „Prawdopodobnie miałem 20 lub 30 testów moczu w ciągu ostatnich dwóch lat” - powiedział. Jest on jednak członkiem Kaiser Permanente, wysoce zintegrowanej organizacji opieki zdrowotnej, która płaci swoim lekarzom pensje, zmniejszając zachęty do dodawania usług o niskiej wartości. Urolog, chirurg i specjalista chorób zakaźnych, do których chodził pan Gans, byli lekarzami Kaiser, którzy koordynowali wizyty.