2025-02-27 12:49:41 JPM redakcja1 K

„Toksycznych związków nie da się uratować”

Jeżeli związek przypomina rollercoaster, często oznacza to, że nie funkcjonuje. Nie rzadko idzie to w parze z przemocą, tak jak u gwiazdy piłki nożnej Jérôma Boatenga, który właśnie za to został skazany przez sąd. Ale czy zawsze można przypiąć taką etykietę? Odpowiedzi udzieli psycholog dla par Christian Hemschemeier.

Zdjęcie: Adobe Stock

W związku występują kłótnie, czasami eskalują i dochodzi do przemocy: Ale czy od razu można to nazwać toksycznym związkiem?
Jak tylko pojawia się w związku kłótnia – psychiczna, czy też fizyczna – można powiedzieć: to jest toksyczne, ponieważ przemoc jest toksycznym, szkodliwym sposobem zachowania.

Etykieta „toksyczny” jest dziś bardzo często używana, czasem z tendencją wzrostową.
To również rzuciło mi się w oczy. Oczywiście związek, który nie jest udany, nie jest automatycznie „toksyczny”. 

Niedawno zajrzałem na grupę online, w której kobiety wymieniały się doświadczeniami. 

Jedna opowiadała o swoim rzekomo toksycznym związku. 

Moje wrażenie było następujące: Jej partner zakończył ich związek i nie chciał już do tego wracać. 

Można być złym, można cierpieć z tego powodu. 

Jednak nadal nie czyni to związku toksycznym.

Czym więc jest w takim razie?
Po pierwsze nie ma oficjalnej diagnozy, nie ma czegoś takiego. 

Zgodnie z definicją wśród terapeutów par, takie związki mają ekstremalną i niezwykle problematyczną dynamikę, która bardzo szkodzi ludziom. 

Najczęściej jedno z nich wykazuje cechy narcystyczne, niska samoocena z wielkim lękiem przed odrzuceniem z rozdmuchaną fasadą. 

Związki zaczynają się często od „love bombing” ze strony takiego partnera. 

Zaloty i uwodzenie drugiej osoby rozpalają wielki pokaz fajerwerków. 

Nie jest to jednak żadna miłość – chodzi o to, żeby zaimponować drugiej osobie, więc przede wszystkim po to by zwrócić na siebie całą uwagę. 

Druga osoba jest w tym momencie zaniedbana emocjonalnie przez co nie ma jasnego obrazu sytuacji. On albo ona czuje się niezwykle potrzebna i pożądana. 

Później wszystko się psuje: Nagle „love-bomber” się odsuwa, jest niezadowolony, rzuca oskarżenia, powstaje coraz więcej napięcia. 

Druga osoba będąca w takim związku nie rozumie całego świata, broni się, okropnie cierpi, ma wręcz objawy odstawienia, ponieważ nie ma już śladu po początkowej wielkiej miłości. 

Powiesz: Objawy odstawienia. To brzmi jak uzależnienie. 
Cechy tego zauważałem prawie zawsze. Można mówić o uzależnieniu od miłości – ale też nie ma na to oficjalnej diagnozy. 

W rzeczywistości partnerzy nie mogą się od siebie uwolnić. 

Chociaż w grę wchodzą przewartościowanie i psychiczne okrucieństwo, ostateczne nie udaje im się rozstać. 

Ciągle mamy w pamięci ten stan początkowy miłości, wielkie obietnice, nadzieja, wspaniałe pojednanie. 

To wydaje się być wspaniałym uczuciem za każdym razem zakochiwać się na nowo. 

Podobnie zresztą jak w przypadku normalnego narkotyku, działanie narkotyku zwanego „miłością” z czasem będzie coraz bardziej destrukcyjne. 

Dlaczego tak się dzieje?
Zakorzenione jest to już wczesnych doświadczeniach w związku, stare traumy przywiązania odgrywają ważną rolę. 

Ludzie wchodzą w toksyczne związki – zazwyczaj dotyczy to obojga partnerów -, którzy nie są pewni samych siebie, i powtarzają zdobyte w poprzednich relacjach niezdrowe doświadczenia związkowe. 

Na jaw wychodzą nieuporządkowane materiały, z których partnerzy niekoniecznie zdawali sobie sprawę, zanim weszli w ten związek. 

Może chodzić o wcześniej przeżyte odrzucenie, o bardzo stare poczucie, że na miłość trzeba sobie zasłużyć albo jakieś problematyczne doświadczenie z dzieciństwa czynią wszystko destrukcyjnym: z jednej strony ogromna tęsknota za miłością, a z drugiej strony potrzeba ochronienia się przed bliskością i przywiązaniem, ponieważ nie doświadczono miłości jako bezpiecznej.

Czy można jasno powiedzieć: jedna osoba jest sprawdzą, a druga ofiarą?
Bardzo podobał mi się sposób, w jaki mówiono o związku Jérôma Boatenga i jego partnerki przed sądem. 

Z jednej strony chodziło o część dotyczącą prawa karnego: stał się brutalny i skazano go za to. 

Z drugiej jednak strony konstelacja psychologiczna była dobrze naświetlona. 

Prokuratorka powiedziała: oboje byli ofiarami. To jest rozsądne i prawdziwe. To jest często źle przedstawiane. 

Tak jakby – z psychologicznego punktu widzenia – istniały wyraźnie ofiary i sprawcy. 

Sprawcą jest ten, kto poniża i używa przemocy – ta ocena jest oczywista.
Często oboje partnerów pasuje do siebie, jak klucz do zamka. 

Ten, kto ma zdrową i stabilną strukturę relacji, najczęściej szybko zauważa, że coś się nie zgadza, że partner źle zachowuje się w stosunku do drugiej osoby, nawet wtedy gdy przyjeżdża z prezentem i zsypuje ją komplementami, a później się od niej odwraca. 

W toksycznym związku oboje nieświadomie wywołują czynniki. 

Jeden wabi i kusi, a później odpiera, kłamie, manipuluje, upokarza, grozi. 

Zawsze przypisuje partnerowi winę i odmawia mu jego uczuć, jego percepcji. 

Druga osoba coraz bardziej stara się go zadowolić, zmaga się z poczuciem winy, może również stać się bardzo złośliwa. 

Często jest jednak tak, że jedna z nich wnosi tzw. truciznę – a druga zachowuje się jak współuzależniona, nie znajduje odbicia i po tym względem jest częścią szkodliwego systemu.

Jako psychoterapeuta i terapeuta dla par przez długi czas opracowywał całe spektrum tematów partnerskich, później specjalizował się w toksycznych relacjach – o tej tematyce napisał książkę i założył kanał na youtube. Jak do tego doszło?
Ten temat szczególnie mnie interesował, ponieważ sam wpadałem w takie związki i ogromnie z tego powodu cierpiał. 

Byłem w skomplikowanych, pogmatwanych i szkodzących związkach. Moje audycje na platformie youtube wzbudziły duże zainteresowanie – tysiące osób je obserwowało. 

Podczas sesji terapeutycznych codziennie doświadczam, jak bardzo ludzie cierpią z powodu destrukcyjnego, nieuczciwego partnerstwa. 

Pomagam im jasno dostrzec, przestać się obwiniać i zdać sobie sprawę z tego, co ich wyzwala, jakie istnieją struktury uzależniające. 

W zdrowym związku nie występuje emocjonalny rollercoaster, ponieważ nie jest się poniżanym, upokarzanym i narażonym na przemoc. 

Każdy ma do tego prawo, niezależnie od tego, czy ma słabości, czy popełnia błędy.

Czy toksyczne związki są do odratowania?
Według mojego bardzo długiego i rozległego doświadczenia: nie. 

Kiedy jedna osoba zaczyna wyznaczać granice, nie jeździ już na rollercoasterze, wówczas związek traci ostatni kawałek gruntu. 

Brzmi to trochę paradoksalnie, ale wcześniej, choć chory, był całkiem stabilny: Cały czas były rozstania i pojednania, rozstania i pojednania. 

Jeżeli zdarzy się niezwykle rzadki przypadek, że oboje wyłamią się ze swoich schematów w tym samym czasie, związek i tak zwykle się kończy. 

Albo oboje tak bardzo się zranili i zniszczyli, albo urok, który kiedyś istniał, ponieważ schematy tak dobrze do siebie pasowały, przestał już istnieć.

A jeśli para z toksycznymi wzorcami szybko uda się na terapię?
Wtedy niestety prawie zawsze doświadczam, że ta osoba, która manipuluje, poniża i naprawdę nie chce się zaangażować, również podczas terapii zachowuje się podobnie. 

Umniejsza również psychoterapeucie, nie chce więcej przychodzić na spotkania, czuje się, jakby była przedstawiony w złym świetle i niezrozumiana w swojej świetności. 

Żeby coś zmienić, osoba ta musi najpierw głęboko upaść i wiele stracić. 

Taka jest gorzka rzeczywistość.

Czy sam jesteś w stanie dzisiaj prowadzić zdrowy związek?
Wspaniała wiadomość brzmi: tak.

Intensywnie zastanawiałem się nad sobą i nad tym, dlaczego przyciągały mnie kobiety, które wcale nie traktowały mnie dobrze, z którymi dochodziło do ekscesów, a potem dramatycznych upadków. 

Jest jeden rozdział w moim życiu, który przyniósł mi wiele cierpienia i zawodów sercowych. 

O tym opowiada moja najnowsza książka „Od ofiary do twórcy” – opowiedziałem tam wiele o sobie samym. 

Od dwóch lat jestem w radosnym związku, w którym również pojawiają się spory – ale nie czegoś takiego jak upokarzanie, nieporozumienie. 

Jestem więc dobrym przykładem na to, że jest możliwe, aby ciągle się rozwijać i uwolnić się od toksycznych schematów.

Gdy ten, kto czuje się poniżony i zablokowany, naprawdę chce się rozstać – co się wtedy dzieje?
To jest ogromna narcystyczna zniewaga dla innej osoby. 

Szczególnie, gdy są też dzieci, zawsze polecam, aby dobrze się poradzić i zrobić plan, w jaki sposób powinno przebiegać rozstanie, aby nie doszło do eskalacji. 

Wówczas może się to okazać katastrofalne.

Dział: Styl życia

Autor:
Stern, Nina Poelchau | Tłumaczenie Julia Wróbel — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.stern.de/gesellschaft/paartherapeut-christian-hemschemeier---solche-toxischen-beziehungen-sind-nicht-zu-retten--30731122.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE