„Wiadomość o nowym leku, powinna mnie cieszyć”, pisze autor wpisu. Zdjęcie ilustracyjne: Nefedova Tanya, Shutterstock, NTB
W żadnym wypadku nie jestem ekspertem od choroby Alzheimera i mam nadzieję na dokładne wyjaśnienia popularnonaukowe od badaczy demencji. Niech to będzie próba „wylania kubła zimnej wody” na wszystkich, którzy teraz mają nadzieję, że rozwiązanie w postaci gotowego leku, jest tuż za rogiem. Post powstał w oparciu o streszczenie artykułu badawczego opublikowanego 17 lipca w Jamie (The Journal of the American Medical Association).
Trzeba wiedzieć, co to znaczy
Nowe badanie pokazuje, że nowy lek donanemab, w ciągu 76 tygodni leczenia „znacznie” ograniczył rozwój choroby Alzheimera. Słowo znacznie, można przetłumaczyć jako w pewnym stopniu. Przyjrzałem się liczbom. Do badania włączono ogółem 1736 pacjentów. Główne wyniki mierzone są za pomocą dwóch skali. Według jednej skali stan pacjentów otrzymujących placebo pogorszył się o 6,4%, a u pacjentów otrzymujących donanemab – o 4,2%. Według drugiej skali wyniki u pacjentów otrzymujących placebo były o 10,4% gorsze, a u pacjentów otrzymujących donanemab o 6,7%. Jak tak małe liczby mogą przekształcić się w 40-procentowy efekt, który stwierdzono i przytoczono w artykule? Każdy postęp jest niewielki i może to właśnie okaże się przełomowym rozwiązaniem. Jednak tutaj politycy muszą mieć się na baczności. „Musimy tutaj zrozumieć różnicę między zmianą całkowitą, a zmianą względną. Krytycznie patrząc na sprawę, dzieje się tak dlatego, że gdy efekt nie jest tak duży, różnica między leczeniem, a brakiem leczenia staje się stosunkowo istotna. Dlatego też postęp medycyny jest prawie zawsze przedstawiany w prasie z widocznym skutkiem. To daje nadzieję i powoduje sprzedaż”, co poświadcza menedżer Aftenposten.
Lek będzie drogi
Lek będzie podawany dożylnie (bezpośrednio do żył), co cztery tygodnie przez 72 tygodnie. U co czwartego pacjenta, który otrzymał lek, wystąpiły niepożądane, potencjalnie niebezpieczne skutki uboczne w obszarze mózgu. Wśród osób, które nie otrzymały leku, u jednego na 50 pacjentów wystąpiły te działania niepożądane. Działania niepożądane związane z podaniem leku bezpośrednio do żyły wystąpiły u co jedenastego pacjenta, podczas gdy wśród pacjentów, którzy otrzymywali placebo, dotyczyło to co 200 pacjenta. Trzy osoby, które otrzymały lek, zmarły, podczas gdy jedna z osób, które nie otrzymały leku, zmarła. W artykule Aftenposten udzielany jest wywiad z profesorem Tormodem Fladby, który w obrazowy sposób podkreśla wszystkie przeciwstawne zestawienia. Mówi, że lek prawdopodobnie będzie też drogi. Ponadto twierdzi, że leczenie będzie wymagało ścisłej kontroli w postaci skanu mózgu, którego wydajności są ograniczone.
Politycy muszą zachować czujność
Chciałbym być szczęśliwy z powodu tej wiadomości. Każde postępy bywają niewielkie i może to być właściwa droga, prowadząca do przełomu. Ale tutaj politycy muszą mieć się na baczności. Ile będzie kosztować leczenie wszystkich osób w Norwegii z łagodną demencją, w celu spowolnienia postępu choroby za pomocą tego leku, jeśli uwzględni się koszty długotrwałego stosowania tomografii komputerowej i leczenia powikłań? Czy można by było lepiej wykorzystać te pieniądze choćby na opiekę i przystosowanie zaplecza domowego lub inwestycji we właściwe, bezpieczne obszary? Mogę sobie tylko wyobrazić żądania społeczeństwa, kiedy zetkną się z nagłówkiem i treścią, a obecnie również, ze stanowiskiem lidera Aftenposten, przedstawiającego sprzedaż leku, który producent z pewnością pokochał.