Martin Freeman nie mógł uwierzyć, że nikt z wytwórni Marvela nie wiedział

Jako że zbliża się data premiery Black Panther: Wakanda Forever, Martin Freeman poświęcił czas na refleksję nad oryginalnym liderem filmu: Chadwicku Bosemanie.

W trakcie rozmowy o zmarłym partnerze z filmu w wywiadzie dla „Sky News” w sobotę, Freeman powiedział, iż nie mógł uwierzyć w to, że nikt z pracujących w Marvel Studios nie wiedział o tym, że aktor do swojej śmierci 28 sierpnia 2020 roku cierpiał na raka jelita grubego. Miał 43 lata.

„Nie mogłem uwierzyć w to, że nikt o tym nie wiedział”, powiedział 51-letni Freeman. Mówiłem to ludzi z wytwórni Marvela, «Dajcie spokój, musieliście wiedzieć»”. Dodał jednak, iż powiedzieli mu, że naprawdę nie mieli pojęcia.

Wiedza, iż Boseman walczył z rakiem podczas odgrywania głównej roli w filmie Black Panther, nauczyła Freemana lekcji, dodał aktor.

„Nie jesteś już w stanie narzekać, nie możesz narzekać «Och czekaliśmy trochę długo albo moja herbata jest trochę zimna»”, powiedział. „Kiedy ludzie są zdolni do takich nadludzkich aktów męstwa”.

„Jego utrata była okropna”, powiedział Freeman. „Sposób w jaki go straciliśmy był straszny, ale również inspirujący”.

Chociaż śmierć Bosemana oznacza, że nie wcieli się ponownie w swoją rolę króla T’Challi, w sequelu Black Panther powróci Freeman oraz wielu innych członków obsady pierwszej części. Zaliczają się do niej Angela Basset, Lupita Nyong’o i Leititia Wright. Do nowych uczestników należy Michaela Coel, najlepiej znana za bycie twórczynią oraz gwiazdą uznanego serialu na HBO I May Destroy You.

W trakcie prezentacji w dniu inwestora w 2020 roku, prezes Marvela Kevin Feige, potwierdził, że nie będą szukać nowego odtwórcy postaci T’Challi.

Sequel, który kończy „Czwartą Fazę” Marvel Cinematic Universe, ma premierę zapowiedzianą na 11 listopada, trafiając do kin 4 lata od premiery pierwszej części.