Japońscy urzędnicy skontrolowali siedzibę Toyoty w związku ze skandalem dotyczącym certyfikatów bezpieczeństwa

Urzędnicy japońskiego Ministerstwa Transportu wchodzą do siedziby Toyoty na inspekcję, 4 czerwca 2024 r. Źródło: JIJI Press

Inspekcje w biurach Toyoty w środkowej Japonii będą kontynuowane w ciągu najbliższych kilku dni, poinformowało CNN Japońskie Ministerstwo Transportu. Dzieje się to w momencie, gdy największy na świecie producent samochodów pod względem sprzedaży, zmaga się z rosnącymi obawami dotyczącymi certyfikacji niektórych swoich pojazdów. Ministerstwo stwierdziło, że pięciu producentów - Toyota, Mazda, Honda, Suzuki i Yamaha – przedstawiło nieprawidłowe lub zmanipulowane dane z testów bezpieczeństwa, gdy ubiegali się o certyfikację pojazdów.  Toyota, Mazda i Yamaha otrzymały nakaz wstrzymania dostaw modeli pojazdów, w tym Corolli Fielder i Corolli Axio. Wszystkim pięciu firmom nakazano dokonanie przeglądu procesów certyfikacji bezpieczeństwa. Badanie już przeprowadzone przez Toyotę ujawniło, że co najmniej siedem jej modeli, niektóre z nich już wycofane z produkcji, zostało przetestowanych przy użyciu metod, które różniły się od standardów rządowych, podała firma w swoim poniedziałkowym oświadczeniu.

Toyota badała „błędne dane w testach ochrony pieszych i pasażerów” oraz „błędy w testach zderzeniowych”. Dochodzenie jest w toku. Stwierdziła również, że nie naruszyła przepisów bezpieczeństwa, a klienci nie muszą zaprzestać korzystania ze swoich samochodów.  Koji Endo z SBI Securities powiedział, że japońskie testy certyfikacyjne są bardzo rygorystyczne i znacznie bardziej surowe niż w innych krajach. „Jeśli chodzi o standardy kontroli bezpieczeństw, przepisy te zostały stworzone w 1951 roku, więc są dość przestarzałe i trudne do przestrzegania dla wielu producentów samochodów” dodał. „Musimy pamiętać, że Toyota przeprowadziła setki tysięcy, jeśli nie miliony testów w ciągu ostatnich 15 lat. Spośród tych testów pojawiły się obawy dotyczące sposobu przeprowadzenia jedynie trzech lub czterech z nich. To bardzo mało.” dodał Endo.