2023-12-12 15:06:18 JPM redakcja1 K

Aston Villa włącza się do walki o mistrzostwo, 150. gol Salaha w Premier League, koszmarne popołudnie dla fanów Manchesteru United – podsumowanie sobotnich meczów Premier League

W sobotnie rozegrano 6 spośród 10 spotkań 16. kolejki Premier League. Do Londynu przyjechał Liverpool, który na Selhurst Park mierzył się z Crystal Palace. W Birmingham rozegrano zaś hitowe starcie pomiędzy Aston Villą a Arsenalem. Kompromitujący występ zaliczyli podopieczni Erika ten Haga, którzy na własnym stadionie zostali rozbici przez Bournemouth 0:3.

fot. Getty Images

Crystal Palace – Liverpool FC 1:2 (0:0)

Jean-Phlippe Mateta ’57 (rzut karny) – Mohamed Salah ’76, Harvey Elliott ‘90+1

fot. Getty Images

16. kolejka Premier League rozpoczęła się na Selhurst Park, gdzie Crystal Palace mierzyło się z Liverpoolem. Prowadzone przez Roya Hodgsona Orły przystępowały do tego spotkania po serii czterech meczów bez zwycięstwa. Co więcej, od początku października zespół z Londynu odniósł zaledwie jedno zwycięstwo w 8 meczach (2:0 z Burnley).

Jako menedżer Crystal Palace, Roy Hodgson miał iście koszmarny bilans przeciwko Liverpoolowi. Pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji Anglii, Orły odniosły 7 porażek w 7 meczach. W swojej karierze trenerskiej Hodgson 12 razy ulegał drużynie The Reds. Więcej porażek 76-letni odnosił jedynie z czterema klubami – Evertonem (13), Tottenhamem i Manchesterem United (po 15) oraz Chelsea (16).

Ostatnie zwycięstwo przeciwko Liverpoolowi zespół Hodgsona odniósł niemal 12 lat temu. W kwietniu 2012 roku, prowadzony przez niego West Brom pokonał The Reds na Anfield 1:0. Jeszcze do 75. minuty wydawało się, że w sobotnie popołudnie Hodgson przełamie serię ośmiu kolejnych porażek przeciwko Liverpoolowi (ósmą odniósł on z Watfordem w kwietniu 2022 roku).

Od 57. minuty Crystal Palace prowadziło 1:0 za sprawą trafienia z rzutu karnego Jeana-Philippe’a Matety. Francuz został wpuszczony na plac gry tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy. Dla 26-latka był to pierwszy gol w Premier League w tym sezonie i jednocześnie pierwsze trafienie w angielskiej ekstraklasie od 1 kwietnia.

Sytuacja Orłów mocno się jednak skomplikowała w 75. minucie. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Jordan Ayew. Warto dodać, że reprezentant Ghany pierwszą żółtą kartkę otrzymał zaledwie kwadrans wcześniej.

Kilkadziesiąt sekund później, do wyrównania doprowadził Mohamed Salah. ,,The Egyptian King’’, jak nazywany jest przez fanów The Reds 31-latek zdobył 200. Gola w barwach Liverpoolu. Egipcjanin stał się dopiero piątym piłkarzem w historii klubu, który przekroczył tę barierę.

Jednocześnie, było to trafienie nr 150 Salaha w Premier League. 31-latek dokonał tego w 247. meczu w angielskiej ekstraklasie. W historii tej ligi tylko czterech piłkarzy szybciej przekroczyli ten próg bramkowy – Thierry Henry (220), Harry Kane (218), Sergio Aguero (217) i Alan Shearer (212).

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry, Salah do bramki dołożył asystę. Egipcjanin zaliczył kluczowe podanie przy trafieniu Harvey’a Elliotta. 20-latek zaledwie kilkanaście minut wcześniej pojawił się na placu gry.

Po raz 43. w historii Premier League Liverpool zdobył gola na wagę zwycięstwa po upływie podstawowych 90 minut. Dla porównania, drugi w tym zestawieniu Arsenal dokonał tego 32 razy. Co więcej, aż 17 razy The Reds bramkę na wagę 3 punktów w doliczonym czasie gry zdobywali pod wodzą Juergena Kloppa.

Aston Villa – Arsenal 1:0 (1:0)

John McGinn ‘7

fot. Getty Images

Dzięki zwycięstwu nad Crystal Palace Liverpool wskoczył na fotel lidera Premier League. Arsenal mógł wrócić jednak na sam szczyt tabeli nawet gdyby tylko zremisował na Villa Park. O to jednak było niezwykle ciężko, bowiem Unai Emery wraz ze swoim zespołem stworzyli z tego stadionu prawdziwą twierdzę.

The Villans wygrali bowiem 14 ostatnich meczów Premier League rozgrywanych przed własną publicznością. Ostatnią drużyną, która z Birmingham zdołała wywieźć jakiekolwiek punkty był właśnie Arsenal. 18 lutego br., The Gunners wygrali na Villa Park 4:2.

Od tamtego czasu, Aston Villa na własnym stadionie rozegrała 19 meczów we wszystkich rozgrywkach, z czego aż 18 razy wygrała. Jedyny mecz bez zwycięstwa The Villans u siebie zanotowali 27 września, kiedy to ulegli Evertonowi 1:2 i odpadli z Pucharu Ligi już w III rundzie.

Podopieczni Emery’ego przystępowali do tego spotkania zaledwie 3 dni po imponującym zwycięstwie ze zdobywcą potrójnej korony, Manchesterem City. Choć The Villans odnieśli skromne zwycięstwo 1:0, kompletnie zneutralizowali drużynę Pepa Guardioli.

Aston Villa oddała w tym spotkaniu aż 22 strzały, przy zaledwie 2 ze strony The Citizens. Jeszcze nigdy wcześniej w menedżerskiej karierze Guardiola nie zdarzyło się, by jego zespół w całym meczu oddal tak małą liczbę strzałów. Warto dodać, że Katalończyk tamtego wieczora po raz 535. zasiadał na ławce trenerskiej.

Arsenal zaś w środku tygodnia rozegrał szalone spotkanie na Kenilworth Road z Luton Town. W pewnym momencie, wicemistrzowie Anglii przegrywali nawet z absolutnym beniaminkiem ligi 2:3. Aż do siódmej minuty doliczonego czasu gry utrzymywał się wynik 3:3. Wtedy jednak bramkę na wagę 3 punktów zdobył Declan Rice.

Mikel Arteta dokonał jednej zmiany względem wyjazdowego starcia z The Hatters. Na lewą obronę powrócił Oleksandr Zinchenko. W meczu z Luton, Ukraińca zastępował Jakub Kiwior. Polak zaliczył jednak fatalny występ, w którym powinien nawet obejrzeć czerwoną kartkę.

Na ławce rezerwowych zasiadł także inny z reprezentantów Polski, Matty Cash. Po raz pierwszy od przełomu stycznia i lutego tego roku, 26-latek trzeci kolejny mecz rozpoczął w roli rezerwowego.

W miejsce Casha, na prawej obronie ponownie ustawiony został Ezri Konsa. 26-latek jest zaledwie jednym z trzech piłkarzy, który pamięta jeszcze sezon 2018/19, w którym Aston Villa wywalczyła awans do Premier League. Pozostali dwaj to zmagający się z kontuzją zerwanych więzadeł Tyrone Mings oraz filar środka pola, John McGinn.

I to właśnie Szkot zdobył jedyną bramkę w tym spotkaniu. Kapitan The Villans na listę strzelców wpisał się już w 7. minucie, po uderzeniu lewą nogą z bliskiej odległości. 29-latek zdobył już czwartego gola w tym sezonie Premier League, ustanawiając swój rekord strzelecki w angielskiej ekstraklasie.

Do tej pory, najlepszym wynikiem McGinna w Premier League były trzy bramki w sezonach 2019/20, 2020/21 oraz 2021/22. Wtedy jednak Szkot potrzebował do tego kolejno 28, 37 oraz 35 meczów. Teraz, kapitan Aston Villi cztery gole na koncie ma już po 16 spotkaniach w elicie.

Po raz pierwszy w historii, Aston Villa zanotowała 15. z rzędu domowe zwycięstwo w meczu ligowym. Unai Emery stał się także dopiero piątym szkoleniowcem w historii Premier League, który zaliczył tak dużą liczbę zwycięstw przed własną publicznością.

W poprzednich 30 latach istnienia tej ligi, dokonali tego jedynie sir Alex Ferguson (Manchester United), Juergen Klopp (Liverpool) oraz dwaj szkoleniowcy Manchesteru City, Roberto Mancini i Pep Guardiola.

Z dorobkiem 35 punktów podopieczni Emery’ego umocnili się na 3. miejscu w tabeli. Dopiero po raz piąty w historii swoich występów w elicie The Villans po 16 meczach mają na koncie 35 oczek. 

Spośród czterech poprzednich kampanii, kiedy to Aston Villa miała na tym etapie sezonu co najmniej taki dorobek punktowy, trzy z nich kończyły się mistrzostwem (1898/99, 1899/00, 1980/81), a raz wicemistrzostwem Anglii (sezon 1910/11).

Na przestrzeni zaledwie trzech dni, Aston Villa zaliczyła domowe zwycięstwo 1:0 zarówno z mistrzem, jak i wicemistrzem Anglii. To dopiero czwarty taki przypadek w historii Premier League. Wcześniej dokonali tego jedynie Liverpool (w grudniu 2000 roku), Southampton (w maju 2001 roku) oraz Manchester United (w grudniu 2002 roku).

Manchester United – AFC Bournemouth 0:3 (0:1)

fot. Oli Scarff / AFP

Manchester United notuje w tym sezonie tak duże amplitudy swoich występów, że fani nie zdążą nawet nacieszyć się zwycięstwem, a już przychodzi rozczarowujący rezultat. 

W listopadzie Czerwone Diabły nieco ruszyły windą w górę, po pokonaniu 1:0 Fulham i Luton oraz rozbiciu na Goodison Park Evertonu 3:0. Ozdobą tamtego spotkania była przepiękna bramka przewrotką Alejandro Garnacho, która została wybrana najlepszym golem, jaki padł w listopadzie Premier League.

Statuetkę otrzymał także Erik ten Hag, który został wybrany najlepszym menedżerem listopada. Choć nie były one przekonywujące, jego podopieczni w poprzednim miesiącu jako jedyni w lidze wygrali wszystkie swoje 3 mecze i to bez straty bramki.

Twarzą tych spotkań był Harry Maguire, który na skutek ogromnych problemów kadrych został wyciągnięty z szafy przez holenderskiego szkoleniowca. Jeszcze latem wydawało się, że reprezentant Anglii jest na wylocie z klubu. W poprzednim sezonie, nie dość, że ten Hag pozbawił Maguire’a opaski kapitańskiej, to w dodatku posadził go na ławce rezerwowych.

Maguire od samego początku swojego pobytu na Old Trafford zbierał cięgi za kompromitujące występy swojego zespołu. Licznie powstawały filmy, w którym kompilowano nieudane zagrania angielskiego stopera. 30-latek nie był tylko krytykowany, a wręcz nad wyraz hejtowany. Wychowanek Sheffield United stawił jednak czoła przesadzonemu hejtowi i po bardzo dobrych występach został wybrany najlepszym piłkarzem listopada w Premier League.

Ostatnim ligowym meczem, w którym Manchester United stracił jakiekolwiek bramki była derbowa porażka z Manchesterem City 0:3, odniesiona na Old Trafford w ostatni weekend października. Czerwone Diabły wykorzystały słabą formę The Citizens i na koniec listopada niespodziewanie zbliżyli się do nich w tabeli na 3 punkty.

Jednak po sobotnim meczu z Bournemouth fanom Manchesteru United mógł nasuwać się jedynie słynny fragment serialu ,,Ślepnąc od świateł’’, w którym grany przez Roberta Więckiewicza Jacek wściekły krzyczy w jacuzzi ,,A już było dobrze, już było dobrze!’’.

Choć w poprzednią środę Czerwone Diabły odkuły się za porażkę sprzed kilku dni z Newcastle (0:1), pokonując na Old Trafford Chelsea 2:1, już po trzech dniach zaliczyli oni kolejny kompromitujący występ, ulegając Wisienkom przed własną publicznością 0:3.

Wynik tego spotkania już w 5. minucie otworzył najlepszy strzelec Bournemouth w ostatnich sezonach, Dominic Solanke. Bramka 26-latka była o tyle symboliczna, że przez 1,5 roku występował on w Liverpoolu, a więc największym rywalu Manchesteru United.

Był to już 6. raz w tym sezonie Premier League, kiedy to Manchester United w domowym meczu traci bramkę jako pierwszy. Gorzej pod tym względem wygląda jedynie Sheffield United, które w starciach przed własną publicznością jako pierwsze traciło bramkę 7 razy.

Wynik tego spotkania na 3:0 w 73. minucie ustalił Marcos Senesi. Choć ostateczny rezultat mógł jeszcze bardziej kompromitujący, bowiem w doliczonym czasie gry na 4:0 podwyższył Dango Outtara. Trafienie reprezentanta Burkina Faso nie zostało jednak uznane z powodu spalonego.

Szokujący jest fakt, że w 32. sezonie Premier League Manchester United dopiero po raz pierwszy przegrał na Old Trafford różnicą trzech bramek z drużyną, która przed startem kolejki znajdowała się w drugiej części tabeli.

Choć za pasem święta Bożego Narodzenia, Erika ten Haga może czekać prawdziwa droga krzyżowa. Czerwone Diabły w najbliższą niedzielę udadzą się na Anfield, gdzie nie wygrali od stycznia 2016 roku (1:0).

W kolejnych 8 meczach wyjazdowych meczach z Liverpoolem, Manchester United zanotował 3 remisy i aż 5 porażek. W tym czasie, Czerwone Diabły na Anfield zdobyły zaledwie jedną bramkę, w przegranym w grudniu 2018 roku 1:3 meczu. Porażka ta kosztowała posadę ówczesnego menedżera Manchesteru United, Jose Mourinho.

W swojej karierze trenerskiej, Erik ten Hag zaledwie raz udał się na Anfield i wyjazd ten na zawsze będzie dla niego traumatycznym wspomnieniem. W marcu tego roku, Czerwone Diabły zostały zmiażdżone przez Liverpool 0:7.

Przed świętami, Manchester United czeka jeszcze wyjazd na London Stadium, gdzie zmierzą się z reprezentującym Anglię w pucharach West Hamem. W Boxing Day zaś, Czerwone Diabły na Old Trafford podejmą Aston Villę, która po ostatnim tygodniu włączyła się do walki o mistrzostwo.

Według brytyjskich bukmacherów, Erik ten Hag jest w tej chwili drugim najbardziej typowanym do zwolnienia menedżerem w Premier League. Za postanowienie 1 funta na zwolnienie Holendra, gracze mogą otrzymać 3 funty. Gorzej wyglądają jedynie notowania menedżera Nottingham Forest, Steve’a Coopera, którego szanse na zwolnienie wynoszą 1,5 do 1.

Pozostałe wyniki sobotnich meczów 16. kolejki Premier League:

Wolverhampton Wanderers – Nottingham Forest 1:1 (1:1)

Matheus Cunha ’32 – Harry Toffolo ‘14

Sheffield United – Brentford FC 1:0 (1:0)

James McAtee ‘45+1

Brighton & Hove Albion – Burnley FC 1:1 (0:1)

Simon Adingra ’77 – Wilson Odobert ‘45

Inne źródła

https://twitter.com/Squawka_Live

Dział: Nożna

Autor:
Maciej Bartkowiak

Żródło:
https://twitter.com/OptaJoe

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE