2023-10-06 23:25:20 JPM redakcja1 K

Egipskie ciemności w Kielcach. Korona wyszarpuje remis w ostatniej akcji meczu

Jedenastą serię gier w PKO BP Ekstraklasie zainaugurowano na Suzuki Arenie w Kielcach. Podopieczni Kamila Kuzery podejmowali przed własną publicznością Wartę Poznań. Mimo długotrwałych problemów z oświetleniem, mecz udało się rozegrać. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, co nie polepszyło sytuacji żadnego z zespołów.

fot. PAP 

Było to dopiero trzecie starcie pomiędzy Koroną a Wartą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oba zespoły po raz pierwszy mierzyły się ze sobą w Ekstraklasie dopiero w poprzednim sezonie. I z obu tych rywalizacji zwycięsko wychodzili Zieloni. 

W sierpniu 2022 roku, podopieczni Dawida Szulczka skromnie pokonali Koronę na wyjeździe 1:0 po trafieniu Michała Kopczyńskiego z rzutu karnego. Tym razem jednak wychowanek Legii nie mógł wpisać się na listę strzelców, bowiem od kilku tygodni leczy on kontuzję więzadła bocznego. 

Z kolei w lutym tego roku, Warciarze rozbili w Grodzisku Wielkopolskim Koronę aż 5:1. Była to najwyższa wygrana poznańskiego klubu od momentu powrotu do elity w 2020 roku i jednocześnie największa przegrana Scyzoryków w Ekstraklasie od 9 marca 2019 roku (2:6 z Wisłą Kraków). 

Już po raz siódmy z rzędu Kamil Kuzera postawił od pierwszej minuty na Mateusza Czyżyckiego. Dla skrzydłowego Korony spotkanie z Wartą było niewątpliwie wyjątkowe, bowiem w sezonach 2020/21 i 2021/22 występował on w barwach Zielonych.  

Czyżycki rozegrał 42 mecze w koszulce Warty, choć jego liczby nie robiły wrażenia. W tym czasie, zdobył on zaledwie jedną bramkę i zanotował tylko dwie asysty. Trzeba jednak dodać, że 25-latek przez znaczną większość swojego pobytu w poznańskim klubie pełnił rolę rezerwowego. 

Pierwszy gwizdek miał wybrzmieć o godzinie 18. Jednak ok. pół godziny przed planowanym rozpoczęciem spotkania, Korona poinformowała, że start opóźni się o 15 minut z powodu awarii oświetlenia. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, oprogramowanie, Ikona komputerowa

Opis wygenerowany automatycznie 

Awarii jednak nie udało się usunąć na czas, wobec czego ponownie podjęto decyzję o przesunięciu startu spotkania – tym razem na 18:30. Lecz usterki wciąż nie dało się zwalczyć. Godzinę rozpoczęcia meczu przekładano jeszcze dwukrotnie – na 18:35, a następnie na 18:40. 

Kiedy pełne oświetlenie wróciło, Canal+ rozpoczęło transmisję. Jednak w tym momencie – jak na złość – zgasły wszystkie reflektory. Pojawiły się nawet spekulacje, że sędzia Tomasz Musiał żegna się ze sztabem Korony, co miało sugerować, że spotkanie nie dojdzie do skutku. Na szczęście, okazało się to nieprawdą i pierwszy gwizdek wybrzmiał ok. godziny 18:50. 

Obraz zawierający tekst, Ludzka twarz, zrzut ekranu, oprogramowanie

Opis wygenerowany automatycznie 

Pierwsza połowa – mówiąc eufemistycznie – nie należała do najciekawszych. Tak naprawdę, jedyną wartą odnotowania sytuacją był strzał z dystansu Jacka Podgórskiego w 24. minucie. Mimo, że piłka nie leciała w światło bramki, z wyłapaniem jej nie poradził sobie Jędrzej Grobelny. Do dobitki próbował dopaść jeszcze Mateusz Czyżycki, lecz golkiper Warty naprawił po chwili swój błąd i złapał futbolówkę. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, oprogramowanie, Ikona komputerowa

Opis wygenerowany automatycznie 

screen: Ekstraklasa / YouTube 

Kilka minut po wznowieniu gry, do głosu wreszcie doszła Warta. W 50. minucie, Mateusz Kupczak odebrał piłkę Nono przy próbie rozegrania, dzięki czemu miał przed sobą autostradę do bramki. Następnie, kapitan Zielonych stanął ,,oko w oko’’ z Xavierem Dziekońskim i pewnym uderzeniem pokonał wypożyczonego z Rakowa młodego golkipera. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, oprogramowanie, piłka nożna

Opis wygenerowany automatycznie 

Dla 31-latka była to już druga bramka w tym sezonie Ekstraklasy. Jednocześnie, Kupczak w najlepszy możliwy sposób uhonorował swój 200. występ w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

Niemal kwadrans później, pod bramką gospodarzy znów zrobiło się gorąco. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, najwyżej do futbolówki wyskoczył Wiktor Pleśnierowicz. 22-latek obił słupek bramki strzeżonej przez Dziekońskiego, czym niewątpliwie podniósł ciśnienie kieleckim fanom. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, oprogramowanie, Oprogramowanie multimedialne

Opis wygenerowany automatycznie 

Kilkadziesiąt sekund później, w zespole Kuzery znów zawiodło rozegranie od tyłu. Piłkarze Warty zastosowali wysoki pressing na graczach Korony, a w obrębie pola karnego do próbującego wybić futbolówkę dopadł Kajetan Szmyt. 20-latek może mówić o dużym szczęściu, bowiem młodzieżowy reprezentant Polski nie stworzył ostatecznie większego zagrożenia. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, piłka nożna, oprogramowanie

Opis wygenerowany automatycznie 

Sędzia Tomasz Musiał doliczył do drugiej odsłony rywalizacji 5 minut. Wydawało się, że Zieloni dowiozą już prowadzenie do samego końca, bowiem gospodarze nie potrafili wypracować sobie zbyt wielu dogodnych okazji. 

W ciągu drugiej połowy, Korona oddała zaledwie jeden celny strzał. Jednak… wylądował on w siatce. W ostatnich sekundach dodatkowego czasu gry, Ronaldo Deaconu zagrał dalekie podanie górą na pole karne z rzutu wolnego.  

Do dośrodkowanej piłki dopadł Dominick Zator i choć strzał głową Kanadyjczyka odbił Jędrzej Grobelny, 22-latek sparował futbolówkę tak, że nastrzelił ruszającego w kierunku dobitki Martina Remacle. Rumun mimowolnie wpisał się na listę strzelców, wyszarpując w ostatnich sekundach punkt dla swojego zespołu. 

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu, oprogramowanie, Oprogramowanie multimedialne

Opis wygenerowany automatycznie 

Podział punktów nie pomógł żadnej drużynie. Co więcej, w najgorszym wypadku zarówno Warta, jak i Korona mogą udać się na przerwę reprezentacyjną z pozycji strefy spadkowej. 

Po dwutygodniowej przerwie, Zieloni przełamania poszukają w wyjazdowym starciu ze Stalą. Podopieczni Dawida Szulczka nie rozegrają już tego spotkania w tzw. twierdzy Mielec, bowiem kolejkę wcześniej to właśnie Korona jako pierwsza drużyna od niemal 7 miesięcy wywiozła z Podkarpacia trzy punkty. 

Szkoleniowiec Scyzoryków, Kamil Kuzera pozytywu z piątkowego spotkania może upatrywać w tym, że jego zespół nie przegrał już trzeciego ligowego meczu z rzędu. Jeżeli dodamy do tego wygrany mecz z rezerwami Jagiellonii w 1/32 finału, to już cztery kolejne mecze bez porażki. 

Jednak zawodnikom Korony wciąż daleko do wyrównania najlepszej serii podczas kadencji 40-latka. Od 4 marca do 23 kwietnia, kielczanie nie przegrali siedmiu kolejnych meczów z rzędu. Co ciekawe, passa ta rozpoczęła się tydzień po porażce z Wartą 1:5. 

Dział: Nożna

Autor:
Maciej Bartkowiak

Żródło:
https://www.youtube.com/watch?v=O411xbfYOIM

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE