2023-11-14 18:08:08 JPM redakcja1 K

Bezbramkowy remis na zamknięcie 15. kolejki. 0:0 w meczu Ruchu z Radomiakiem

Spotkaniem zamykającym 15. serię gier PKO BP Ekstraklasy było starcie Ruchu Chorzów z Radomiakiem Radom. Choć w meczu rozgrywanym na Stadionie Śląskim nie zabrakło ofensywnych sytuacji, w ciągu 90 minut nie padła żadna bramka.

fot. Maciej Kwiatkowski

Po raz pierwszy od 19 czerwca 2021 roku, Ruch przystępował do swojego spotkania bez Jarosława Skrobacza na ławce rezerwowych. Choć 56-latek w dwóch pierwszych sezonach pracy w Chorzowie wywalczył dwa awanse o szczebel wyżej, władze klubu uznały, że pewna formuła się wyczerpała.

Kiedy Skrobacz obejmował posadę pierwszego trenera Ruchu, Niebiescy przystępowali do rozgrywek II ligi w roli beniaminka. 14-krotni mistrzowie Polski już w pierwszym sezonie pracy przy ul. Cichej wywalczył awans na zaplecze Ekstraklasy, a rok później wywalczył kolejny, jeszcze bardziej niespodziewany awans. Po 6 latach, Ruch wrócił do elity.

Jednak Skrobacz, podobnie jak Moskal w ŁKS-ie, stał się ofiarą swojego sukcesu. W 13 meczach, chorzowianie zdobyli zaledwie 8 punktów, notując przy tym zaledwie jedno zwycięstwo – najmniej spośród wszystkich drużyn w lidze.

Mimo to, jeszcze w październiku prezes Ruchu, Seweryn Siemianowski zapewniał, że Skrobaczowi nie grozi zwolnienie. Od tamtych słów minął zaledwie miesiąc, a 56-latek pożegnał się z posadą. Skrobacza pogrążyła wyjazdowa porażka z Lechem 0:2, choć ciężko było oczekiwać, że Niebiescy wywiozą z Poznania choćby punkt.

Choć w mediach przewijały się nazwiska Marcina Brosza oraz Leszka Ojrzyńskiego jako nowych szkoleniowców Ruchu, włodarze klubu ostatecznie postawili na dotychczasowego asystenta Skrobacza, Jana Wosia.

W latach 2000-02, Woś występował w Ruchu Chorzów, dla którego rozegrał 49 meczów. Dodatkowo, pomocnik w barwach Niebieskich zdobył 14 bramek oraz dołożył jedną asystę.

Względem poprzednich spotkań Ruchu, 49-letni postawił na formację 4-4-2. W ostatnich meczach pod wodzą Skrobacza, Niebiescy wychodzili w ustawieniu 3-4-3.

Poza zmianą formacji, nie doszło do licznych przetasowań w pierwszej jedenastce. W porównaniu do przegranego 0:2 meczu z Lechem, w wyjściowym składzie pojawiły się dwa nowe nazwiska.

W linii obrony, Szymon Szymański zastąpił Kacpra Michalskiego, z kolei do ustawionego w ataku Daniela Szczepana dołączył Dominik Steczyk. Dla 24-latka był to dopiero drugi w tym sezonie Ekstraklasy występ od pierwszej minuty.

Mimo to, pierwsza połowa tego spotkania – mówiąc eufemistycznie - nie porwała. W ciągu pierwszych padło łącznie zaledwie 5 strzałów, z czego tylko jeden – po stronie Ruchu – powędrował w światło bramki. Statystyka goli oczekiwanych w zespole Radomiaka wynosiła 0.12, po stronie gospodarzy zaś zawrotne 0.02.

Pierwsza dogodna okazja na otwarcie wyniku tego spotkania miała miejsce po gwizdku rozpoczynającym 2. połowę. Błąd w defensywie popełnił Mike Cestor, który próbując przechwycić piłkę nie trafił w nią, w efekcie czego ta padła łupem Daniela Szczepana.

Napastnik Niebieskich ruszył przed siebie, po czym ze skraju pola karnego oddał strzał na bramkę strzeżoną przez Alberta Posiadałę. 20-letni golkiper Radomiaka bezproblemowo odbił przed siebie uderzenie przeciwnika.

screen: Ekstraklasa / YouTube

4 minuty później, młodzieżowiec zespołu z Radomia musiał wyciągnąć się niczym struna. Piłkę w kierunku Daniela Szczepana posłał Tomasz Wójtowicz, lecz tę wybił Leandro Rossi.

Futbolówkę przepuścił Michał Kaput, w efekcie czego zebrał ją Miłosz Kozak. Skrzydłowy Ruchu oddał uderzenie z dalekiej odległości, które jednak przeleciało nad poprzeczką.

Początek drugiej połowy był iście piorunujący ze strony podopiecznych Jana Wosia. W 53. minucie, Dominik Steczyk zagrał prostopadle do ustawionego z prawej strony pola karnego Tomasza Swędrowskiego. 

Ten po przyjęciu piłki oddał uderzenie prawą nogą w kierunku bliższego słupka. Jednak futbolówka po strzale 29-latka obiła obramowanie bramki Radomiaka.

Na tym jednak zagrożenie nie dobiegło końca. Po odbiciu się piłki od słupka, ta spadła pod nogi ustawionego na przedpolu Tomasa Podstawskiego. 

Portugalczyk zagrał do stojącego obok Dominika Steczyka, a napastnik Niebieskich oddał techniczny strzał sprzed ,,szesnastki’’, po którym futbolówka przeleciała obok dalszego słupka bramki Warchołów.

Napór ofensywny zawodników Ruchu nie ustawał. Dwie minuty później, rzut wolny z odległości ok. 30 metrów wykonywał Maciej Sadlok. 

Choć uderzenie kapitana Ruchu zostało zablokowane, do dobitki dopadł jeszcze Tomasz Swędrowski. Pomocnik chorzowian oddał mocny strzał ,,z pierwszej piłki’’, który jednak ,,do koszyczka’’ złapał Albert Posiadała.

Dopiero pod koniec pierwszego kwadransa 2. połowy zawodnicy Radomiaka byli w stanie przedostać się pod bramkę przeciwników. W 58. minucie, Jan Grzesik wstrzelił z prawego sektora piłkę na pole karne.

Do futbolówki wybiegł Krzysztof Kamiński, lecz golkiper Ruchu wybił ją przed siebie, wprost pod nogi Franka Castanedy. Kamiński zrehabilitował się, odbijając mocne uderzenie z powietrza 29-latka.

Raptem kilkanaście sekund później, piłka została przetransportowana na połowę Radomiaka. Daniel Szczepan otrzymał od Miłosza Kozaka prostopadłe podanie z prawej strony boiska, po czym ruszył z piłką przed siebie.

Po chwili, najlepszy strzelec Ruchu w ostatnich sezonach stanął ,,oko w oko’’ z Albertem Posiadałą i pokonał z bliskiej odległości pokonał młodego golkipera. 

Napastnik Niebieskich nie mógł jednak celebrować piątego trafienia w tym sezonie Ekstraklasy, bowiem chorągiewka sędziego liniowego od razu powędrowała w górę. W momencie zagrania piłki, Szczepan znajdował się na wyraźnym spalonym.

Niemal 10 minut później, obserwowaliśmy kopię tej sytuacji. Po raz kolejny, Kozak prostopadłym podaniem z bocznego sektora wypuścił Szczepana na wolne pole. 

28-latek znów miał przed sobą autostradę do bramki, lecz tym razem po wejściu w pole karne nie zdecydował się od razu na strzał, a próbował minąć jeszcze Posiadałę. Po chwili, Szczepan padł na murawę, sugerując faul bramkarza Radomiaka.

Sędzia Damian Sylwestrzak nie dał się jednak nabrać i od razu ukarał napastnika Ruchu żółtą kartkę. W powtórkach wyraźnie było widać ,,symulkę’’ Szczepana.

W 85. minucie, futbolówka po raz kolejny odbiła się od obramowania bramki Radomiaka. Rzut wolny z ostrego kąta wykonał Miłosz Kozak. 26-latek próbował dokręcić piłkę w kierunku dalszego słupka, lecz ta wylądowała na poprzeczce.

Choć Ruch wypracował sobie w 2. połowie znacznie większą liczbę sytuacji do objęcia prowadzenia, to Radomiak mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Na minutę przed końcem spotkania, ustawiony po lewej stronie Luis Rocha otrzymał podanie od Dawida Abramowicza. Portugalczyk ściął z piłką do środka, po czym ze skraju pola karnego oddał techniczne uderzenie w kierunku dalszego słupka. Futbolówka przeleciała jednak obok bramki gospodarzy.

Koniec końców, ostatni mecz 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy zakończył się bezbramkowym remisem. Tym samym, w drugim spotkaniu z rzędu padł wynik 0:0. Poprzednim meczem Ekstraklasy było bowiem starcie Legii z Lechem, w którym również nie padła żadna bramka.

Drugi mecz Ruchu na Stadionie Śląskim po raz kolejny zakończył się remisem. Przypomnijmy, że przed dwoma tygodniami Niebiescy zremisowali w inauguracyjnym meczu na tym obiekcie ze Śląskiem Wrocław 2:2.

Niebiescy wciąż znajdują się na przedostatnim miejscu i przy swoim dorobku punktowym dalej mają tylko jedną cyfrę. W 14 meczach, beniaminek zgromadził zaledwie 9 oczek.

Radomiak swój najbliższy mecz rozegra za dwa tygodnie. W poniedziałek, 27 listopada Warchoły na zamknięcie 16. serii gier podejmą przed własną publicznością lidera z Wrocławia.

Przerwa na kadrę nie będzie jednak dotyczyła zawodników Ruchu. W najbliższą sobotę, podopieczni Jana Wosia rozegrają zaległy mecz 12. kolejki z Widzewem. Pierwotnie, mecz ten miał odbyć się 22 października, jednak nie doszedł do skutku z powodu intensywnych opadów deszczu, które spowodowały zalanie murawy na stadionie w Łodzi.

Dział: Nożna

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE