2023-11-12 19:01:50 JPM redakcja1 K

Jagiellonia zespołem o dwóch twarzach. U siebie niepokonani, na wyjeździe nie wygrali trzeciego meczu z rzędu

Sobotnie granie w PKO BP Ekstraklasie kończyło starcie Korony Kielce z Jagiellonią Białystok. Podchodzący do tego spotkania w roli faworyta podopieczni Adriana Siemieńca zaledwie zremisowali z walczącymi o utrzymanie Scyzorami (2:2). Tym samym Duma Podlasia nie wygrała już trzeciego ligowego meczu z rzędu na wyjeździe.

fot. Joanna Szubzda / Polskie Radio Białystok

 

Poprzednia wycieczka Jagiellonii do Kielc była dla Adriana Siemieńca pierwszym wyjazdowym spotkaniem w roli szkoleniowca Jagi. Zespół z Podlasia przegrał to spotkanie 1:2.

Ostatnia wygrana Dumy Podlasia w stolicy woj. świętokrzyskiego miała miejsce ponad cztery lata temu. W sierpniu 2019 roku Jagiellonia pokonała w Kielcach Koronę 2:0, a jedną z bramek zdobył Jesus Imaz.

Wyjazdowe starcie ze Scyzorami było dla Hiszpana pierwszym meczem w wyjściowym składzie od niemal 1,5 miesiąca. Po raz ostatni 33-latek na boisko wybiegł od pierwszej minuty 1 października w wygranym 2:0 meczu z Legią. 

Tydzień później Imaz z powodu kontuzji nie znalazł się w kadrze Jagi na wyjazdowy mecz z Cracovią. Ostatecznie uraz wykluczył Hiszpana z gry na cztery mecze.

Dopiero przed tygodniem Imaz po raz pierwszy pojawił się na placu gry. W meczu ze Stalą Hiszpan otrzymał od Adriana Siemieńca nieco ponad 20 minut. Tyle samo rozegrał on kilka dni później, w meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Resovią Rzeszów (3:1).

Wynik sobotniego spotkania mógł zostać otwarty już w 8. minucie. Jewgienij Szykawka otrzymał dalekie podanie na wolne pole, a po przyjęciu piłki ruszył prawym skrzydłem.

W niezrozumiały sposób z bramki wybiegł Zlatan Alomerović, choć jego zachowanie pomogło o tyle, że wypchnął on Białorusina do linii końcowej. Z tej pozycji Szykawka oddał uderzenie w kierunku pustej bramki, lecz na drodze strzału stanął Mateusz Skrzypczak, który wślizgiem wybił piłkę.

Futbolówka ponownie trafiła pod nogi Szykawki, który próbował ją wstrzelić na pole karne, lecz zrobił on na to tyle słabo, że Skrzypczak po raz kolejny zażegnał zagrożenie.

 

screen: Ekstraklasa / YouTube

 

Niemal pół godziny później piłkę do siatki wpakowali podopieczni Adriana Siemieńca. Jesus Imaz rozrzucił grę do lewej strony, gdzie ustawiony był Kristoffer Hansen.

Norweg wpadł z piłką w pole karne i ,,miękko’’ zacentrował w kierunku wbiegającego na dalszym słupku Imaza. Futbolówka nie trafiła jednak do Hiszpana, bowiem podanie uderzeniem głową przeciął Jose Naranjo.

29-latek umieścił piłkę w bramce, lecz trafienie nie zostało uznane. W momencie zagrania Hansena Hiszpan znajdował się na pozycji spalonej. Tym samym Naranjo nie udało się po raz pierwszy w barwach Jagiellonii zdobyć gola w drugim meczu z rzędu. Kilka dni wcześniej Naranjo ustrzelił dublet w wygranym 3:1 starciu Pucharu Polski z Resovią Rzeszów.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

W ostatniej minucie podstawowego czasu pierwszej połowy Dawid Błanik posłał prostopadłe podanie w kierunku Martina Remacle. Belgowi nie udało się dopaść do piłki, bowiem tę w polu karnym przechwycił Bartłomiej Wdowik.

Jednak Remacle w międzyczasie został wytrącony wejściem wślizgiem Martina Sacka. Sędzia Karol Arys początkowo puścił grę, jednak po sygnale z wozu VAR zdecydował się on podbiec do monitora i sprawdzić tę sytuację.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

Po obejrzeniu kilku powtórek arbiter wskazał na ,,wapno’’. Do rzutu karnego podszedł Nono, który pewnym strzałem pokonał Zlatana Alomerovicia. Golkiper Jagi zupełnie nie wyczuł intencji swojego rywala, bowiem rzucił się w przeciwnym kierunku.

Dla Hiszpana był to trzeci gol w tym sezonie Ekstraklasy i jednocześnie pierwsza bramka od niemal dwóch miesięcy. Po raz ostatni Nono trafił 16 września, w przegranym 1:3 meczu z Pogonią Szczecin.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

Gospodarze schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, lecz już 10 minut po wznowieniu gry wypuścili oni je z rąk. Od samego początku drugiej połowy, aktywny na boisku był Jesus Imaz.

W 54. minucie Hiszpan z bliskiej odległości oddał uderzenie na bliższy słupek, jednak piłkę odbił dobrze ustawiony Xavier Dziekoński. Tak jak golkiper Korony dobrze zachował się w tej sytuacji, tak już kilkadziesiąt sekund popełnił błąd, który przyczynił się do utraty bramki.

Adrian Dieguez dośrodkował piłkę na pole karne, a w jej kierunku wybiegł Dziekoński. 20-latek zaliczył jednak pusty przelot, bowiem Jesus Imaz wystawił nogę i wpakował piłkę do siatki. Dla Hiszpana był to pierwszy gol po wyleczeniu urazu. Po raz ostatni, 33-latek na listę strzelców wpisał się 1 października, w wygranym 2:0 meczu z Legią.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

Niemal 10 minut później Mateusz Czyżycki po podaniu od Marcusa Godinho wbiegł z piłką po prawej stronie pola karnego, a następnie zagrał ją w kierunku dalszego słupka.

Akcja nie została jednak sfinalizowana strzałem, bowiem trzech piłkarzy Korony jak jeden mąż próbowali oddać uderzenie na wślizgu, jednak każdy z nich minął się z futbolówką.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

W 67. minucie piłkę z prawego skrzydła na pole karne wrzucił Martin Remacle. W kierunku futbolówki ruszył Dominick Zator, lecz Kanadyjczyk nie sięgnął jej głową.

Obrońca Korony zmylił jednak tym ruchem Zlatana Alomerovicia, który nawet nie drgnął. Ku zaskoczeniu wszystkich piłka wylądowała w bramce, a bramkarzowi Jagi pozostało tylko odprowadzać ją wzrokiem.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

Jednak podopieczni Kamila Kuzery znów wypuścili prowadzenie z rąk. Niemal kwadrans później Taras Romanczuk posłał futbolówkę na pole karne, w kierunku ustawionego tam Jakuba Lewickiego.

18-latek z odległości kilku metrów oddał uderzenie ,,z pierwszej piłki’’, a do utraty bramki znów w pewnym stopniu przyczynił się Xavier Dziekoński. Tym razem bramkarz Korony miał piłkę na ręku, jednak dał on się przełamać.

Dla Lewickiego był to drugi gol w tym sezonie Ekstraklasy. Już w ósmym występie w bieżącej kampanii przebił on swój ubiegłoroczny wynik. W poprzednich rozgrywkach Lewicki w 19 meczach zdobył jedną bramkę.

Warto dodać, że reprezentant Polski do lat 19 na placu gry pojawił się zaledwie cztery minuty wcześniej. Poprzednie trafienie w tym sezonie zdobytego przeciwko Puszczy (4:1), Lewicki także zanotował tuż po wejściu z ławki. Wtedy 18-latek do wpisania się na listę strzelców potrzebował zaledwie kilkudziesięciu sekund.

 

screen: Canal+Sport / YouTube

 

Lewicki mógł jednak z bohatera szybko zmienić się w antybohatera. W 85. minucie 18-latek starł się w walce o piłkę z Dominickiem Zatorem. Lewicki szybko wstał i wślizgiem doskoczył do swojego przeciwnika.

Choć ten złośliwy powinien być rozpatrywany pod kątem czerwonej kartki, sędziowie VAR nie podjęli się interwencji. Arbiter główny - Karol Arys - pokazał młodemu zawodnikowi zaledwie żółty kartonik.

 

 

Ostatecznie, wynik 2:2 utrzymał się już do samego końca spotkania. Korona nie przegrała już piątego meczu przed własną publicznością z rzędu. 

Było to wyrównanie najlepszej serii podczas kadencji Kamila Kuzery. W poprzednim sezonie Scyzory od marca do kwietnia 2023 roku w pięciu domowych spotkaniach zanotowały cztery zwycięstwa i jeden remis.

Jagiellonia zaś zaliczyła już trzeci z rzędu wyjazdowy mecz bez wygranej. Od czasu pokonania 8 października Cracovii 4:2, zawodnicy Dumy Podlasia dwukrotnie remisowali, a także ponieśli porażkę.

Wyrównana została najgorsza seria Jagi pod wodzą Adriana Siemieńca. Na przełomie dwóch ostatnich sezonów, podopieczni 31-letniego szkoleniowca przegrali trzy mecze z rzędu.

Dział: Nożna

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE