2023-12-03 01:19:21 JPM redakcja1 K

Kolejorz przepycha zwycięstwo w Kielcach. Ten mecz w ogóle nie powinien się odbyć!

Ostatnim zaplanowanym na sobotę meczem 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy było starcie Korony Kielce z Lechem Poznań. Choć do samego końca ważyły się losy rozegrania tego spotkania, ostatecznie sędzia Bartosz Frankowski podjął decyzję o rozpoczęciu zawodów. Od początku meczu znów jednak zaczęło sypać, a utrzymujący się na murawie skutecznie utrudniał zawodnikom prowadzenie gry. Mimo to, spotkanie zostało dograne do końca i zakończyło się zwycięstwem Lecha 1:0. Bramkę na wagę pierwszej od 22 lipca wyjazdowej wygranej zdobył Kristoffer Velde.

fot. Wojciech Habdas / Agencja Wyborcza.pl

To miał być mecz prawdy dla Johna van den Broma. W pięciu ostatnich meczach, Lech odniósł zaledwie jedno zwycięstwo, po drodze odnotowując trzy wstydliwe remisy oraz kompromitującą porażkę przed własną publicznością z Widzewem 1:3.

Pierwsza od równo 12 lat wygrana Widzewa przeciwko Lechowi przelała czarę goryczy wśród kibiców Lecha. Na Twitterze można było przeczytać liczne wpisy pod hasztagiem #BromOut. Poznańscy fani sfrustrowani byli faktem, że po historycznym sukcesie, jakim było dotarcie do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy wszystko w ciągu zaledwie 3 miesięcy legło w gruzach.

Zalążkiem minorowych nastrojów wśród kibiców Lecha była wstydliwa porażka 1:3 ze słowackim Spartakiem Trnawa, która wyeliminowała podopiecznych van den Broma z Ligi Konferencji Europy już w III rundzie eliminacji.

Po odpadnięciu z europejskich pucharów, kibice postawili sprawę jasno – na koniec sezonu ma być mistrzostwo Polski. Jednak od tamtego czasu, spośród 13 meczów ligowych Lechici nie wygrali nawet połowy z nich.

Co więcej, od momentu efektownego pokonania Rakowa Częstochowa 4:1, Kolejorz w Ekstraklasie wygrał zaledwie 3 spośród 8 meczów. Dodatkowo, wszystkie te zwycięstwa miały miejsce z beniaminkami, którzy – mówiąc eufemistycznie – dosłownie odstają od reszty stawki.

Wyjazdowy mecz z Koroną miał więc być najpoważniejszym sprawdzianem dla Johna van den Broma, odkąd Holender pracuje w Poznaniu. Trzy ostatnie wyjazdy do Kielc Kolejorz kończył na ,,zero z tyłu’’, odnosząc przy tym dwie wygrane po 3:0 (w czerwcu 2020 roku oraz maju br.).

Jedyne wyjazdowe z Koroną zakończone czystym kontem, lecz bez zwycięstwa miało miejsce 30 marca 2019 roku. Wtedy to Lechici bezbramkowo zremisowali ze Scyzorami, co pogrążyło ówczesnego szkoleniowca Kolejorza, Adama Nawałkę. Były selekcjoner reprezentacji Polski został zwolniony po zaledwie 11 meczach, odnosząc w nim raptem 5 wygranych (poza tym remis i 5 porażek).

John van den Brom z pewnością nie chciał zatem powtórzyć ,,wyczynu’’ jednego ze swoich poprzedników. Holender postanowił więc dokonać kilku roszad względem przegranego przed tygodniem 1:3 meczu z Widzewem.

W miejsce fatalnie prezentującego się w tamtym spotkaniu Eliasa Anderssona wskoczył Barry Douglas. Na prawym skrzydle, długo wyczekiwany występ od pierwszej minuty zaliczył Ali Gholizadeh. Z kolei do środka pola po 6 meczach absencji powrócił Afonso Sousa. 

Ostatni swój występ Portugalczyk zaliczył 21 października przeciwko ŁKS-owi, jednak już po 25 minutach od momentu wejścia z ławki zakończył on swój udział w tym meczu. Sousa bez kontaktu z przeciwnikiem padł na murawę, po czym stracił on przytomność. Na szczęście, 23-latka udało się przywrócić do żywych, jednak na noszach musiał on opuścić plac gry.

Pierwotnie, mecz Korony z Lechem miał być czwartym sobotnim starciem w Ekstraklasie. Jednak intensywne opady śniegu na południu Polski sprawiły, że spotkania w Mielcu oraz Gliwicach zostały odwołane. Do samego końca były także wątpliwości, czy mecz w Kielcach w ogóle dojdzie do skutku.

Radary zapowiadały bowiem intensywne opady śniegu w porze rozegrania meczu. Na murawie pracowała rzesza ludzi w pocie czoła pracowała, by usunąć zalegający na płycie śnieg. Choć zdjęcia stanu boiska nie napawały optymizmem, ostateczna inspekcja murawy z godziny 19 zakończyła się podjęciem decyzji o rozegraniu zawodów.

Pech jednak chciał, że podobnie jak w przypadku Piasta z Puszczą, wraz z pierwszym gwizdkiem nad stadionem znów zaczęło coraz mocniej sypać. Choć od samego początku spotkania murawa z powrotem była cała zaśnieżona, a grą rządził przypadek, sędzia Bartosz Frankowski pozostawał nieugięty.

W 3. minucie, pierwszego gola w barwach Lecha mógł zdobyć Ali Gholizadeh. Irańczyk otrzymał prostopadłe podanie na pole karne, po czym oddał nieczyste uderzenie po ziemi.

Piłkę po jego strzale odbił Xavier Dziekoński i kiedy wydawało się, że Dominick Zator przechwyci ją i zażegna zagrożenie, Kanadyjczyk poślizgnął się na oblodzonej murawie, w efekcie czego do dobitki dopadł Mikael Ishak. Kapitan Lecha posłał jednak futbolówkę daleko w trybuny.

screen: Ekstraklasa / YouTube

Tyle szczęścia po swoim upadku nie miał już Adriel Ba Loua. W 22. minucie, Iworyjczyk próbował dobiec do wyprowadzającego piłkę Zatora, jednak poślizgnął się, upadając na lewy bark.

Kontuzja okazała się na tyle poważna, że Ba Loua nie był już w stanie kontynuować gry. Iworyjczykowi najprawdopodobniej odnowił się uraz, przez który pauzował on przez pierwsze 3 miesiące sezonu 2022/23.

Sędzia Frankowski zdawał się zupełnie nie mieć kontroli nad meczem, czego dowodem była sytuacja z 32. minuty, kiedy to przy okazji rzutu wolnego dla Lecha Ali Gholizadeh został uderzony w polu karnym łokciem przez Marcusa Godinho. Choć Irańczykowi na skutek uderzenia poleciała krew z nosa, arbiter tego spotkania nie dostrzegł w tej sytuacji przewinienia.

Opady śniegu były na tyle obfite, że na nic zdały się próby odśnieżenia murawy w przerwie spotkania. Murawa pokryła się grubą warstwą białego puchu, co jeszcze bardziej uprzykrzało zawodnikom życie.

Przypadek, którzy rządził spowodował niemałe zamieszanie w 47. minucie. Wtedy to, dośrodkowana na pole karne z rzutu wolnego piłka minęła wszystkich ustawionych w ,,szesnastce’’ zawodników, jednak mający małą widoczność Xavier Dziekoński odbił ją wprost do Mikaela Ishaka.

Futbolówka wylądowała pod nogami kapitana Lecha, jednak z powodu warunków, nie był on w stanie umieścił jej z bliskiej odległości w bramce.

W 55. minucie, po raz pierwszy gorąco zrobiło się pod bramką Lecha. Z lewego sektora, piłkę na pole karne dośrodkował Nono. Futbolówka minęła ustawionych w ,,szesnastce’’ zawodników, lecz puszczona ,,w kozioł’’ zmierzała w kierunku dalszego słupka. Czujnością wykazał się jednak Bartosz Mrozek, który wyciągnął się niczym struna i odbił ją poza linię końcową.

Kilkadziesiąt sekund później, Mrozek popisał się nie lada paradą. O uderzenie z dystansu pokusił się Nono, lecz Hiszpanowi nie udało się zdobyć czwartego gola w tym sezonie Ekstraklasy, bowiem golkiper Lecha sparował piłkę ponad poprzeczkę.

Kielczanie wykorzystali słabszy moment zawodników Lecha i dalej napierali pod bramkę swoich przeciwników. W 68. minucie, Jacek Podgórski z prawej strony posłał centrę na pole karne, jednak ustawionemu tuż przed bramką Dawidowi Błanikowi nie udało się dopaść piłki.

Swoją interwencją uprzedził go bowiem Joel Pereira, choć mogła się ona okazać niezwykle pechowa. Odbita od Portugalczyka piłka przeleciała tuż obok słupka bramki Kolejorza.

W 80. minucie, Barry Douglas mocno wrzucił piłkę z autu, w kierunku ustawionego w polu karnym Artura Sobiecha. Rezerwowy Lecha skutecznie zastawił się z piłką i dograł ją do wbiegającego za nim Kristoffera Velde. 

Norweg oddał uderzenie po ziemi, jednak nie udało mu się wpisać na listę strzelców, bowiem futbolówkę po jego strzale odbił Dziekoński.

Ale co się odwlecze, to nie uciecze. W 86. minucie, błąd popełnił Yoav Hofmayster, który nastrzelił doskakującego do niego Sobiecha. 33-latek przechwycił piłkę i ruszył z nią przed siebie, a w okolicy linii środkowej rozrzucił grę do wbiegającego lewym skrzydłem Velde.

Po chwili, Norweg ściął z piłką do środka i technicznym uderzeniem sprzed pola karnego umieścił ją przy dalszym słupku. Po dwóch meczach bez wpisania się na listę strzelców, 24-latek zdobył siódmego gola w tym sezonie Ekstraklasy.

Podopiecznym van den Broma kolanem udało się przepchnąć wygraną 1:0. Tym samym, Lech odniósł de facto dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie Ekstraklasy. Jedyną jak dotąd wygraną w delegacji Kolejorz odniósł 22 lipca, kiedy to w 1. kolejce pokonał Piasta Gliwice 2:1.

I to właśnie Piastunki będą najbliższym ligowym rywalem Lecha, bowiem już w najbliższy weekend rozpoczyna się runda rewanżowa Ekstraklasy. Spotkanie to zaplanowano na dość nietypową porę, gdyż rozegrane ono zostanie w niedzielę, 10 grudnia już o godzinie 12:30.

Piłkarze Lecha przystąpią do tego spotkania ledwo ponad dwie doby po powrocie z Gdyni. W najbliższy czwartek o godzinie 21, Kolejorz zmierzy się na wyjeździe z liderem I ligi, Arką Gdynia. Stawką tego ,,meczu przyjaźni’’ będzie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.

O ćwierćfinał Pucharu Polski powalczy także Korona Kielce. Podopieczni Kamila Kuzery po przejściu w 1/16 finału III-ligowych rezerw Legii, w 1/8 finału wylosowali pierwszą drużynę Wojskowych. Scyzory podejmą wicemistrzów Polski na własnym stadionie w środę, 6 grudnia, a pierwszy gwizdek także wybrzmi o godzinie 21.

Dział: Nożna

Autor:
Maciej Bartkowiak

Żródło:
https://www.youtube.com/watch?v=30ADA3c-Oc8

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE