Kompromitacja Lecha Poznań! Kolejorz w ostatnim kwadransie wypuścił dwubramkowe prowadzenie z rąk
Ostatni sobotni mecz PKO BP Ekstraklasy w 2023 roku miał miejsce w Radomiu. Prowadzony przez niedawnego asystenta Johna van den Broma, Macieja Kędziorka Radomiak przed własną publicznością podejmował Lecha Poznań. Choć gospodarze jeszcze do 78. minuty przegrywali 0:2, zdołali oni odrobić straty i doprowadzić do wyrównania. Tak wstydliwe wypuszczenie prowadzenia z rąk dopełniło obraz fatalnej jesieni w wykonaniu Lecha.
fot. Adam Starszyński / PressFocus
Lech Poznań jeszcze nigdy nie odniósł ligowego zwycięstwa w Radomiu. Do tej pory, Kolejorz trzykrotnie mierzył się w Ekstraklasie na wyjeździe z Radomiakiem i zanotował w tych spotkaniach dwa remisy i jedną porażkę.
W rundzie jesiennej sezonu 1984/85 oraz w kwietniu tego roku, Lech remisował w Radomiu 1:1. Z kolei w grudniu 2021 roku, w mistrzowskim dla Kolejorza sezonie 2021/22, prowadzony wówczas przez Macieja Skorżę zespół przegrał wyjazdowe starcie z Radomiakiem 1:2.
Po domowej porażce w minionej serii gier z Piastem Gliwice (0:1), pozycja Johna van den Broma w Lechu stała się tak słaba jak nigdy dotąd. Wśród poznańskich kibiców, na Twitterze króluje hasztag #BromOut.
Ci, którzy mimo słabej jesieni jeszcze niedawno dawali Holendrowi czas na odbudowanie zespołu, szybko przeszli na stronę tych, którzy chcą rozstania z 57-letnim szkoleniowcem. Na palcach jednej ręki można było zliczyć osoby, które wciąż widziały przyszłość w tym projekcie.
Oliwy do ognia dolał czwartkowy media day, który Lech zorganizował przy Bułgarskiej. Po porażce z Widzewem 1:3, dziennikarz ,,goal.pl’’, Damian Smyk zaprezentował na Twitterze wykres z portalu StatsBomb.
Wykres wykazywał, że wraz z każdym kolejnym meczem, tendencja xG (bramek oczekiwanych) ze strony Lecha malała. Wręcz przeciwnie prezentowała się statystyka xG Conceded (oczekiwane bramki stracone), która wykazywała, że wraz z każdą kolejną kolejką Lechici dopuszczali swoich rywali do coraz większej liczby sytuacji.
Przy okazji media day, Damian Smyk wyciągnął karty na stół i zaprezentował van den Bromowi te zatrważające dane. Dziennikarz spotkał się z dużym oporem ze strony Holendra, co opisywał w swoim artykule.
Szkoleniowiec zdawał się nie dopuszczać do siebie myśli, że im dalej w las, tym jego drużyna prezentuje się coraz słabiej. 56-latek wdał się w ping pong słowny z dziennikarzem:
- Trener pozwoli, że coś panu pokaże. To tendencja goli oczekiwanych dla Lecha oraz tendencja goli oczekiwanych przeciwko Lechowi. Widzimy, że na przestrzeni całej kadencji były lepsze momenty, ale w ostatnim czasie wygląda to gorzej. Widział pan… - mówi Damian Smyk z portalu ,,goal.pl’’
- Słuchaj, ja tego nie potrzebuję. Mamy swojego analityka. Daj spokój, nie będę z tobą dyskutował o takich rzeczach – przerwał van den Brom
W meczu z Radomiakiem van den Brom stanął naprzeciw szkoleniowca, który jeszcze trzy tygodnie temu był jego asystentem. Wraz z końcem listopada, Maciej Kędziorek zamienił rolę asystenta w Lechu na samodzielną pracę w Radomiaku.
43-latek przejął stery po toksycznym związku Constantina Gâlci z zarówno piłkarzami, jak i włodarzami Radomiaka. Rumun odszedł z klubu po spaleniu za sobą wszystkich mostów na kilka dni przed meczem ze Śląskiem.
W starciu z liderem Ekstraklasy, Warchołów poprowadził trener V-ligowych rezerw, Maciej Lesisz, a od 1 grudnia pracę w klubie rozpoczął Maciej Kędziorek. 43-latek pierwszą samodzielną pracę na szczeblu centralnym rozpoczął z wysokiego ,,C’’, od efektownego zwycięstwa w Łodzi z Widzewem 3:0.
Przed tygodniem zaś, Radomiak zremisował przed własną publicznością z Górnikiem Zabrze 1:1. Był to już czwarty z rzędu domowy mecz Warchołów bez zwycięstwa, co było najgorszą serią klubu od rundy wiosennej ubiegłego sezonu. W poprzednim sezonie, Radomiak wiosną zanotował u siebie 6 kolejnych meczów bez zwycięstwa (3 remisy, 3 porażki).
Co więcej, Radomiak w tym sezonie rozegrał u siebie 9 meczów, z czego wygrał zaledwie dwa. W połowie sierpnia, radomianie pokonali przed własną publicznością Wartę 3:2, a ostatnie domowe zwycięstwo odnieśli oni 7 października, kiedy to przy ul. Struga pokonali 3:0 beznadziejnie prezentujący się przez cały sezon ŁKS.
Poza tym, Radomiak u siebie zanotował 4 remisy i odniósł 3 porażki. Przed własną publicznością, Warchoły zdobyły zaledwie 10 punktów, co jest czwartym najgorszym wynikiem w lidze. Do tej pory, na własnych stadionach gorzej punktowały tylko ŁKS (9 pkt.), Ruch i Cracovia (po 8 pkt.) oraz Warta (6 pkt.).
Po raz ostatni, Lech zmagania w roku kalendarzowym na wyjedzie kończył w 2018 roku. Prowadzony wówczas przez Adama Nawałkę zespół pokonał w Krakowie Wisłę 1:0.
Radomiak zaś w trzech ostatnich sezonach odniósł jedno zwycięstwo na pożegnanie z własnymi kibicami w roku kalendarzowym. Jedyną drużyną, która uległa w tym czasie w Radomiu był właśnie Lech. Porażka ta miała miejsce w grudniu 2021 roku (1:2).
W 1. połowie, Lechici oddali zaledwie jeden celny strzał. Ich skuteczność wynosiła jednak 100%. W 30. minucie, Joel Pereira wstrzelił futbolówkę do środka z prawej strony pola karnego, a do uderzenia ,,z pierwszej piłki’’ dopadł ustawiony tuż przed bramką Nika Kvekveskiri.
Reprezentant Gruzji strzałem z bliskiej odległości pokonał Alberta Posiadałę i zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie Ekstraklasy. Było to zarazem szóste trafienie 31-latka w barwach Kolejorza.
screen: Ekstraklasa / YouTube
Radomianie mogli jednak już po kilku minutach doprowadzić do wyrównania. W 36. minucie, dalekie podanie na wolne pole otrzymał Pedro Henrique. Brazylijczyk urwał się z piłką defensorom Lecha, a po wejściu w pole karne minął jeszcze Bartosz Mrozka. 27-latek miał przed sobą niemal pustą bramkę, jednak piłka po jego strzale lewą noga o centymetry minęła dalszy słupek.
W 39. minucie, pod bramką Lecha znów zrobiło się groźnie za sprawą Pedro Henrique. Bartosz Mrozek ruszył do dośrodkowanej przez Rafała Wolskiego z rzutu wolnego piłki. Golkiper Lecha wypiąstkował futbolówkę wprost pod nogi Brazylijczyka, a ten po jej opanowaniu oddał uderzenie na bramkę.
Mrozek odbił piłkę po strzale Henrique, po czym ta zawisnęła jeszcze wysoko w powietrzu. Brazylijczyk złożył się więc do efektownego uderzenia jej przewrotką, jednak również i tym razem dobrą interwencją wykazał się 23-letni bramkarz.
Lechici dopiero po zmian ruszyli do przodu. W 50. minucie, Kristoffer Velde zagrał na obieg do Alana Czerwińskiego, a ten z wysokości linii końcowej wstrzelił piłkę na pole karne.
Do główki wyskoczyli Dino Hotić i Filip Marchwiński, jednak swoją interwencją uprzedził go Dawid Abramowicz.Futbolówkę zebrał jeszcze Joel Pereira, który zejściem na lewą nogę ,,nawinął’’ Mateusza Cichockiego, a następnie oddał mocne uderzenie tuż pod poprzeczkę.
Portugalczyk zdobył dopiero drugiego gola w seniorskiej karierze i oba trafienia zanotował on w barwach Lecha. Poprzednią bramkę, Pereira zdobył 25 sierpnia 2022 roku, w rewanżowym meczu fazy play-off eliminacji Ligi Konferencji Europy z Dudelange (1:1).
Jednak na tym pozytywne wydarzenia ze strony Lecha w tym meczu dobiegły końca. W 64. minucie, Jesper Karlstrom zbyt mocno wypuścił piłkę przed siebie. W kierunku futbolówki ruszył Rafał Wolski, który wygarnął ją Szwedowi.
Ten jednak już wcześniej wykonał zamach i zamiast trafić w piłkę, kopnął 31-latka w nogę. Sędzia Daniel Stefański wycenił ten faul na żółtą kartkę, a jako że Karlstrom już w 1. połowie po raz pierwszy obejrzał żółty kartonik, arbiter musiał wykluczyć pomocnika Lecha z gry.
Abstrahując od tej sytuacji, pochodzący z Bydgoszczy sędzia zupełnie nie panował nad emocjami w tym spotkaniu. Poza dwoma żółtymi kartkami dla Karlstroma, arbiter w ciągu 90 minut gry pokazał jeszcze 11 żółtych kartoników – 5 po stronie Radomiaka i kolejne 6 dla zawodników Lecha.
W 71. minucie, Pedro Henrique zaprezentował swój znak firmowy, jakim są uderzenia głową. Rafał Wolski z łatwością wygarnął piłkę Alanowi Czerwińskiemu w bocznym sektorze, po czym dośrodkował ją na pole karne. Do uderzenia głową dopadł właśnie Henrique, jednak przycelował on prosto w ustawionego na środku bramki Mrozka.
Trzy minuty później, doszło do największej w tym spotkaniu kontrowersji. Henrique wstrzelił piłkę ze skraju pola karnego, a na wysokości dalszego słupka do środka zgrał ją jeszcze Leonardo Rocha.
Do futbolówki mógł dopaść Dawid Abramowicz, jednak został on powstrzymany przez wracającego z 8-miesięcznego zawieszenia Bartosza Salamona. Po chwili, sędzia Stefański wstrzymał grę i nasłuchiwał narady na wozie VAR. Choć faul stopera Lecha był ewidentny, zespół sędziowski podjął niezrozumiałą decyzję o niepodyktowaniu rzutu karnego dla Radomiaka.
Choć Abramowiczowi ostatecznie nie udało się wywalczyć rzutu karnego, w 79. minucie 32-latek po raz pierwszy w tym sezonie wpisał się na listę strzelców.
Z prawego sektora futbolówkę na pole karne wstrzelił Jan Grzesik, a Abramowicz dopadł do uderzenia ,,z pierwszej piłki’’. Lewy obrońca Radomiaka mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Bartosza Mrozka i podłączył swój zespół do tlenu.
Przy bramce kontaktowej, asystę zaliczył będący od zaledwie kilkudziesięciu sekund Jan Grzesik. Były obrońca Warty nie był jedynym w tym spotkaniu zmiennikiem, który zrobił robotę dla zespołu Radomiaka.
W piątej minucie doliczonego czasu gry, Leandro lewą nogą dośrodkował na pole karne. Piłki po drodze nie przeciął Artur Sobiech, a równie niefortunną interwencję w ,,szesnastce’’ zaprezentował Bartosz Salamon.
Stoper Lecha trącił futbolówkę tak, że ta znalazła się pod nogami Leonardo Rochy. Portugalczyk obrócił się z piłką i uderzeniem z odległości kilku metrów pokonał Bartosza Mrozka.
Był to dopiero drugi gol Rochy w tym sezonie i drugi na wagę punktów. Co więcej, obie te bramki Portugalczyk zdobył w doliczonym czasie meczów rozgrywanych przed własną publicznością.
Poprzedniego gola w tym sezonie Ekstraklasy Rocha zdobył 19 sierpnia, w szóstej minucie doliczonego czasu meczu z Wartą. Bramka ta zapewniła Radomiakowi zwycięstwo 3:2, które jednocześnie było pierwszą wygraną Warchołów na przebudowanym stadionie przy ul. Struga.
Po raz czwarty w tym sezonie, Lech wypuścił prowadzenie z rąk. Na cztery takie sytuacje, tylko raz Kolejorzowi udało się zakończyć spotkanie zwycięstwem. Miało to miejsce 6 października, kiedy to Puszcza doprowadziła w Poznaniu do wyrównania 1:1, ale ostatecznie to Lechici zainkasowali trzy punkty (4:1).
Pozostałe trzy takie przypadki kończyły się remisami. 24 października, Lech przed własną publicznością wypuścił prowadzenie z Jagiellonią 3:0. Kilka dni później, Kolejorz objął prowadzenie w wyjazdowym starciu z Cracovia, jednak w 80. minucie dał sobie wbić bramkę na 1:1. Na sam koniec dochodzi sobotnie wypuszczenie z rąk prowadzenia 2:0 z Radomiakiem.
W 8 ostatnich meczach, Lech zdobył zaledwie 10 punktów (2 zwycięstwa, 4 remisy, 2 porażki). Kolejorz, który ma najbogatszą kadrę w historii klubu i brak przymusu łączenia ligi z pucharami, 2023 rok kończy 5 punktów za plecami drugiej Jagiellonii oraz z aż 8-punktową stratą do prowadzącego w tabeli Śląska.
Co więcej, Lech na koniec roku może jeszcze wypaść poza ligowe podium. Jeżeli Legia w niedzielnym oraz środowym meczu z Cracovią zdobędzie co najmniej 4 punkty, wicemistrzowie Polski wypchną Kolejorza poza ,,pudło’’.
Radomiak zaś dopiero po raz drugi w tym sezonie zaliczył trzeci kolejny mecz bez porażki. Wcześniej, taka seria Warchołom w bieżących rozgrywkach przydarzyła się w październiku, jeszcze pod wodzą Constantina Galci (2 zwycięstwa, jeden remis).
Radomianie także wciąż pozostają niepokonani w domowych starciach z Lechem. Na 4 rozegrane w Radomiu mecze pomiędzy tymi drużynami, Radomiak odniósł jedno zwycięstwo, a trzykrotnie spotkania te kończyły się remisami.
Dział: Piłka
Autor:
Maciej Bartkowiak