2023-09-11 14:22:58 JPM redakcja1 K

Kompromitacja w Tiranie! Polacy niemal bez szans na bezpośredni awans na Euro

W niedzielny wieczór, w grupie E rozegrano piątą serię gier w eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Polacy zagrali w Tiranie z Albanią, gdzie skompromitowali się, przegrywając 0:2. Na trzy mecze przed końcem eliminacji, Biało-Czerwoni wyprzedzają w tabeli jedynie Wyspy Owcze.

Mimo, że mecze z Wyspami Owczymi oraz Albanią dzieliły zaledwie 3 dni, w tym czasie znów głośniej było o kolejnym kryzysie wizerunkowym wokół PZPN niż o samym spotkaniu. 

Najpierw, Cezary Kulesza w piątkowy wieczór był gościem Piotra Salaka w audycji ,,RozmowaRMF’’. Zapytany o pijanych na pokładzie samolotu gości, którzy w czerwcu wraz z kadrą polecieli do Mołdawii, prezes PZPN odpowiedział:

,,Nikt nikogo nie zmusza do picia. Jak ktoś Pana zaprosi, to co, siedzicie tak bez niczego?’’

Wypowiedź ta od razu została wyjęta Kuleszy i już zdążyła przejść do historii.

Dzień później, temperaturę wrzenia podkręcił w sobotę portal ,,Weszło’’. W jednym z tekstów, przytoczona została wypowiedź Piotra Wołosika z ,,Przeglądu Sportowego’’. Dziennikarz opowiedział o ,,plotce, albo i nie plotce’’. Po meczu Mistrzostw Świata z Meksykiem, Lewandowski miał zaprosić reprezentantów Polski do restauracji popularnego influencera, Salt Bae’a.

,,Pojawiły się zdjęcia, atmosfera przednia, narracja poszła w świat, a na koniec przyszła faktura na PZPN. Chyba trochę brak klasy, prawda?’’ – czytamy w tekście

Co więcej, do sprawy odniósł się menedżer Lewandowskiego, Tomasz Zawiślak. W rozmowie z ,,Meczykami’’ zaprzeczył on tej wersji wydarzeń:

,,Ja też słyszałem plotkę, albo i nie plotkę, że PZPN rozpowszechnia takie bzdury, aby uderzyć w Roberta i to w przeddzień najważniejszego meczu eliminacji. Co za przypadek. Jak to z plotkami bywa, często niewiele mają one wspólnego z prawdą. Fakty są takie, że za kolację zapłacił prywatnie Robert, który żadnego zwrotu od PZPN nigdy nie oczekiwał i nie dostał. Insynuowanie, że Robert wystawił za to fakturę dla PZPN jest kłamstwem’’ – powiedział Zawiślak

W sobotni wieczór, mianowany niedawno dyrektorem Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN Tomasz Kozłowski wydał oświadczenie związku w tej sprawie.

Jakby tego było mało, kilka godzin wcześniej odbyła się konferencja prasowa, na której pojawili się Fernando Santos oraz Grzegorz Krychowiak. Już od dawna polscy kibice zwracają uwagę na mimikę portugalskiego szkoleniowca. Jednak jego zachowanie z sobotniej konferencji było co najmniej nieprzyzwoite. Pojawiało się dziwne rozciąganie szyi, czy także okazywanie znużenia.

Co więcej, Santos opuścił konferencję przed czasem, będąc wyraźnie zniecierpliwionym dodatkowym tłumaczeniem jego wypowiedzi. Normalnie, wypowiedzi Santosa tłumaczone są z portugalskiego na polski. Tym razem jednak, doszło jeszcze tłumaczenie na język albański.

Już od dawna polscy kibice zauważają pewną zależność. Polega ona na tym, że zawsze, gdy dany zawodnik pojawia się na konferencji dzień przed meczem, wychodzi on następnego dnia w pierwszym składzie. I nie inaczej było z Krychowiakiem, ale nie uprzedzajmy faktów.

Pomocnik Abhy był jednym z najbardziej krytykowanych reprezentantów po meczu z Wyspami Owczymi. 33-latek wystawił się na dodatkowy ostrzał swoimi aroganckimi wypowiedziami względem dziennikarzy. Tuż po czwartkowym meczu, Marcin Feddek z Polsatu Sport zadał mu zwykłe, nie okraszone żadną złośliwością pytanie:

,,Czy trudno jest wejść - nawet tak doświadczonemu zawodnikowi, w tak trudnym momencie - do zespołu, który jest mentalnie rozbity po tylu porażkach?’’ – pytał Feddek

,,Nie, wręcz przeciwnie. Przed meczem to pytanie zadała mi moja żona, która się nie zna na piłce. Widzisz, to tylko świadczy o poziomie pytania. Nie odczuwałem dodatkowej presji’’ – odpowiedział Krychowiak

Na owianej już sławą sobotniej konferencji w Tiranie, starł się on także z reporterem ,,Meczyków’’, Samuelem Szczygielskim. Dziennikarz zapytał Krychowiaka:

,,Kibic odpala mecz przeciwko Wyspom Owczym i zaczyna się polowanie na czarownice, na Krychowiaka. Źle podasz piłkę, złapiesz głupią żółtą kartkę, jest to wskazane od razu w Internecie. Polowanie na ciebie - jak ty to odbierasz?’’

99-krotny wówczas reprezentant Polski odparł:

,,Jak tego słucham, to mam wrażenie, że to pan wszystko wrzucił. Ma pan takie rozeznanie, że jestem bardzo zaskoczony. Spalił się pan niewiarygodnie!’’

Przechodząc do wydarzeń boiskowych – choć nie da się nie wspomnieć o toksycznej atmosferze wokół kadry – w niedzielny poranek kibiców zszokowała informacja o odesłaniu na trybuny Bartosza Slisza. Pomocnik Legii był tego lata jednym z najlepiej dysponowanych zawodników swojego zespołu. Mimo to, znów nie znalazł uznania w oczach selekcjonera.

Ta wiadomość niemal potwierdziła, że w niedzielny wieczór na boisko wybiegnie Krychowiak. 33-letni zawodnik rozegrał tego dnia swój 100. występ w narodowych barwach. I jak to ma w zwyczaju, okrasił go złapaniem żółtej kartki. Wliczając ligowy mecz z Al-Feihą, Krychowiak w trzecim spotkaniu z rzędu obejrzał żółty kartonik.

fot. Frane Zhurda / AP Photo

W porównaniu do spotkania z Wyspami Owczymi, Fernando Santos dokonał dwóch zmian. Nominalny prawy obrońca, Matty Cash został umieszczony na prawym skrzydle kosztem Michała Skórasia. Choć 26-latkowi zdarzyło się już w tym sezonie wystąpić w barwach Aston Villi na tej pozycji.

W linii obrony, Jakub Kiwior został zamieniony pozycjami z Tomaszem Kędziorą. Tym razem, to defensor Arsenalu zagrał na lewej stronie, a wychowanek Lecha Poznań wystąpił na środku obrony. Oprócz tego, Arkadiusz Milik zasiadł na ławce rezerwowych, a środek pola zawęził Sebastian Szymański. 

Wobec tego, Lewandowski tego wieczora był osamotnionym napastnikiem. Mecz z Albanią był o tyle wyjątkowy dla kapitana reprezentacji Polski, że równo 15 lat wcześniej, 10 września 2008 roku zadebiutował on w narodowych barwach przeciwko San Marino. Wówczas, już po ośmiu minutach gry zdobył premierową bramkę dla Polski. Swoim trafieniem ustalił wynik spotkania na 2:0.

Zgodnie z przewidywaniami, od samego początku na stadionie było gorąco. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, polscy fani starli się z oddzielająca ich sektor od reszty kibiców policją. Doszło nawet do tego, że służby były obrzucane krzesełkami.

screen: Twitter

Co więcej, ,,Mazurek Dąbrowskiego’’ został niemal zagłuszony gwizdami ze strony albańskich ultrasów. Ci dali się we znaki również w pierwszych minutach rywalizacji, kiedy to obrzucili racami pole karne, w którym znajdował się Wojciech Szczęsny. Skutkowało nawet wstrzymaniem meczu na kilka minut przez hiszpańskiego arbitra, Jose Sancheza Martineza.

Kiedy już piłka na dobre poszła w ruch, to Polacy jako pierwsi doszli do głosu. W 7. minucie, wbiegający w pole karne Zieliński otrzymał piłkę i po obrocie z nią oddał strzał lewą nogą. Z uderzeniem jednak bezproblemowo poradził sobie Thomas Strakosha. Rezerwowy bramkarz Brentford zastępował tego wieczora niedysponowanego Etrita Berishę.

screen: TVP Sport

Niemal kwadrans później, Polacy wpakowali piłkę do siatki. Sebastian Szymański dośrodkował z rzutu wolnego na pole karne, a futbolówka po odbiciu się od Ardiana Ismajliego spadła pod nogi Jakuba Kiwiora. 23-latek momentalnie oddał strzał z bliskiej odległości i pokonał Strakoshę.

Mimo, że Jose Sanchez Martinez początkowo wskazał na linię środkową, po chwili otrzymał on sygnał z wozu VAR. Analiza wykazała, że obrońca Arsenalu był minimalnie wychylony, wobec czego hiszpański arbiter musiał anulować trafienie.

Od tego momentu, Polacy właściwie przestali grać. Jednak to, co jeszcze bardziej podkopało naszych reprezentantów to trafienie na 1:0 Jasira Asani z 37. minuty. Zawodnik koreańskiego Gwangju otrzymał piłkę na prawym skrzydle i po zejściu na lewą nogę, niespodziewane uderzył z ostrego kąta. 28-latek atomowym uderzeniem zaskoczył wszystkich kibiców, bowiem futbolówka wylądowała w siatce.

Strzał Zielińskiego z pierwszych fragmentów meczu był jedynym celnym uderzeniem ze strony Polaków. W drugiej połowie Biało-Czerwonych nie było stać nawet na strzał w światło bramki. Jedynym wartym uwagi uderzeniem był ten, który oddał w 58. minucie sprzed pola karnego Grzegorza Krychoowiak. Piłka powędrowała jednak wysoko nad poprzeczką.

Kilka minut później, Krychowiak obejrzał żółtą kartkę, o czym wspominaliśmy kilka akapitów wyżej. Natomiast w 68. minucie za zatrzymanie rywala na przedpolu, powinien de facto wylecieć z boiska. 33-latek mógł zatem dziękować arbitrowi na kolanach, że ten nie wykluczył go gry.

Sytuacja ta miała jednak miejsce już przy stanie 0:2. W 62. minucie, Kamil Grosicki – który zaledwie minutę wcześniej pojawił się na boisku – stracił piłkę na rzecz Ylbera Ramadaniego, czym napoczął akcję bramkową dla drużyny Albanii. 

Pomocnik Lecce zacentrował na znajdującego się w ,,szesnastce’’ Mirlinda Daku, a jako, że Mateusz Wieteska niespecjalnie próbował powalczyć ze swoim przeciwnikiem, 25-latek ze spokojem zdążył obrócić się z piłką i oddać strzał na bramkę Szczęsnego. Napastnik Rubina Kazań uderzył między nogami polskiego golkipera, wobec czego futbolówka wpadła do siatki.

Końcowe pół godziny żywo przypominało schyłek kadencji Leo Beenhakkera i przegrany mecz ze Słowenią 0:3. Tak jak 14 lat wcześniej, Polacy dogorywali ze spuszczonymi głowami. O obrazie nędzy i rozpaczy niech świadczy strzał Kamila Grosickiego z 75. minuty. Kapitan Pogoni uderzył tak, że piłka przeleciała nie dość, że daleko, to jeszcze wysoko nad bramką.

Po pięciu kolejkach, sytuacja Polski w grupie jest dramatyczna. Biało-Czerwoni mają w dorobku zaledwie 6 punktów i wyprzedzają jedynie Wyspy Owcze. Reprezentacja traci dwa oczka do trzeciej Mołdawii i aż 4 do liderującej w tej chwili Albanii. 8 punktów mają na koncie również Czesi, lecz nasi południowi sąsiedzi mają jeden mecz rozegrany mniej.

Według najnowszych wyliczeń, szanse Polski na bezpośredni awans na przyszłoroczne Euro zmalały do 21,5%. Natomiast istnieje niemal 80-procentowe prawdopodobieństwo, że Biało-Czerwoni będą musieli zagrać w marcowych barażach o awans na turniej.

W nich, Polska wystąpiłaby w ścieżce A. Przy obecnym układzie we wszystkich grupach, największe szanse (36%) są na zagranie z Estonią. 23-procentowe szanse istnieją z kolei na starcie z Walią. Jedyną opcją, by Biało-Czerwoni zagrali półfinał baraży jest trafienie na Włochów.

Warto dodać, że ze ścieżki barażowej mogą awansować zaledwie trzy drużyny. Losowanie ścieżek A, B oraz C odbędzie się 23 listopada.

Nawet jeśli Polacy awansowaliby na Euro bezpośrednio z grupy eliminacyjnej, niemal na pewno losowani by byli z trzeciego koszyka. Gdyby zaś musieli oni wziąć udział w marcowych barażach, do losowania przystąpią z czwartego koszyka. Oznacza to zatem niemal 100-procentową pewność na znalezienie się w grupie z najmocniejszymi możliwymi reprezentacjami.

W tej chwili jednak nie wiemy nawet, czy polska kadra dokończy te eliminacje pod wodzą Fernando Santosa. Mimo, że na pomeczowej konferencji Portugalczyk powiedział, że ,,Nie poda się do dymisji ani dzisiaj, ani jutro’’, znajduje się on na tak gorącym krześle, że w każdej chwili można spodziewać się decyzji o jego zwolnieniu. Gdyby tak się stało, PZPN musiałby wypłacić 68-latkowi odszkodowanie w wysokości 1,5 mln złotych, czyli równowartość dwóch jego pensji.

Polacy mają przed sobą jeszcze trzy mecze eliminacyjne. 12 października zagrają oni w Tórshavn z Wyspami Owczymi, a trzy później przed własną publicznością podejmą Mołdawię. Na koniec, 17 listopada Biało-Czerwoni zmierza się u siebie z Czechami. Nasza reprezentacja jest dodatkowo w o tyle niekorzystnej sytuacji, że w ostatniej kolejce to Polacy będą pauzować. Kadrowicze nie będą już zatem mieli żadnego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcia w naszej grupie.

Materiały źródłowe: https://www.youtube.com/watch?v=m3we9DkkFLM

https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/1080559/spalil-sie-pan-po-tym-pytaniu-krychowiak-wybuchnal-smiechem

https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/1080318/krychowiak-wbil-szpilke-dziennikarzowi-to-tylko-swiadczy-o-poziomie-pytania

Dział: Nożna

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE