2023-11-09 18:03:42 JPM redakcja1 K

Manchester United na dnie, przełamanie Unionu, Real Sociedad dalej zaskakuje – podsumowanie środowych meczów Ligi Mistrzów

W środowy wieczór dokończono czwartą serię gier fazy grupowej Ligi Mistrzów. Na 8 stadionach padły łącznie 23 bramki – średnio 3 gole/mecz. Na dwie kolejki przed końcem zmagań grupowych znamy już coraz więcej rozstrzygnięć. Oto podsumowanie najważniejszych wydarzeń z boisk Champions League.

fot. Getty Images

 

Bayern Monachium – Galatasaray SK 2:1 (0:0)

Harry Kane ’80, ’86, Cedric Bakambu ‘90+3

 

fot. GES Sportfoto / Getty Images

 

Przed dwoma tygodniami Galatasaray napsuło Bayernowi sporo krwi w starciu rozgrywanym przed własną publicznością. Choć podopieczni Okan Buruka zakończyli to spotkanie na tarczy, przegrywając 1:3, mogli oni z podniesionymi głowami opuszczać murawę stambulskiego Rams Park.

W miniony weekend swoje ligowe starcie z Trabzonsporem przegrało Fenerbahce (2:3) i tym samym Galatasaray pozostało jedyną drużyną w tureckiej ekstraklasie, która w tym sezonie wciąż nie odniosła porażki. Galata z 31 punktami na koncie przewodzi w tabeli Super Lig.

Bawarczycy również i w rewanżowym meczu z mistrzami Turcji przez długi czas nie potrafili wyjść na prowadzenie. Wreszcie, w 80. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Harry Kane. Anglik wpakował piłkę do siatki głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Joshuy Kimmicha.

6 minut później Kane miał już na koncie dublet. Dla Anglika był to czwarty gol w tym sezonie Ligi Mistrzów. Anglik dokonał tego już w czwartym występie dla Bawarczyków w tych rozgrywkach. Jak dotąd tylko Roy Maakay mógł poszczycić się czterema bramkami dla Bayernu w czterech pierwszych meczach dla Die Roten w Champions League.

Podopieczni Thomasa Tuchela zapewnili jednak niemałe nerwy swoim kibicom w ostatnich minutach spotkania. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Cedric Bakambu otrzymał dalekie podanie od Sergio Oliveiry z własnej połowy, a po wejściu pole karne oddał uderzenie ,,z pierwszej piłki’’, po którym ta wylądowała w siatce.

Mimo bramki kontaktowej dla Galaty, Bawarczycy zdołali utrzymać prowadzenie do samego końca. Tym samym mistrzowie Niemiec na dwie kolejki przed końcem zapewnili awans do 1/8 finału. Dodatkowo mając w dorobku komplet 12 punktów już teraz zapewnili oni sobie 1 miejsce w grupie, bowiem druga w tabeli Kopenhaga traci do Bayernu 8 oczek.

Die Roten zagrają w 1/8 finału Ligi Mistrzów po raz 20 w historii. Tylko Realowi Madryt więcej razy udało się wywalczyć awans do tej fazy rozgrywek – 21.

Dla Bayenu było to także 17 zwycięstwo z rzędu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Po raz ostatni Bawarczycy na tym etapie rozgrywek punkty stracili 1 grudnia 2020 roku, w zremisowanym 1:1 starciu z Atletico.

Co więcej, Bayern nie przegrał grupowego meczu od 27 września 2017 roku. Od czasu porażki 0:3 z PSG w 2 kolejce sezonu 2017/18, Bawarczycy w kolejnych 28 meczach grupowych zanotowali 25 zwycięstw i 3 remisy.

FC Kopenhaga – Manchester United 4:3 (2:2)

Mohamed Elyounoussi ’45, Diogo Goncalves ‘45+9, Lukas Lerager ’83, Roony Bardghji ’87 – Rasmus Hojlund ‘3 ’15, Bruno Fernandes ’69 (rzut karny)

 

fot. Zac Goodwin / PA Images

 

Na półmetku fazy grupowej Ligi Mistrzów Manchester United miał zaledwie trzy oczka na koncie. Rundę rewanżową Czerwone Diabły rozpoczęły od wyjazdu do Danii, gdzie na Parken podejmowali oni FC Kopenhagą.

Przed dwoma tygodniami podopieczni Erika ten Haga w dramatycznych okolicznościach na Old Trafford pokonali mistrzów Danii 1:0. Jedyną bramkę, której wagą było pierwsze od listopada 2021 roku zwycięstwo w meczu Ligi Mistrzów zdobył Harry Maguire.

Jednak prawdziwym bohaterem Manchesteru United w tamtym spotkaniu został Andre Onana. W doliczonym czasie gry Kameruńczyk obronił rzut karny wykonywany przez Jordana Larssona i utrzymał prowadzenie swojego zespołu.

Wyjazdowe starcie na Parken szczególnie wiele znaczyło dla napastnika Manchesteru United, Rasmusa Hojlunda. W wieku 14 lat Duńczyk trafił do młodzieżowej drużyny Kopenhagi, a w sezonie 2020/21 zadebiutował w pierwszym zespole FCK.

Hojlund dla Kopenhagi rozegrał raptem 32 spotkania na przestrzeni 1,5 roku, a jedynie trafienia zaliczył w europejskich pucharach. W sezonie 2021/22 Duńczyk zdobył 5 bramek w 11 meczach w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy. Zimą 2022 roku Kopenhaga bez większego żalu sprzedała Hojlunda do Sturmu Graz. Austriacki zespół zapłacił za napastnika zaledwie 2 mln euro.

Choć w meczu rozgrywanym na Old Trafford Hojlundowi nie udało wpisać się na listę strzelców, w rewanżu na Parken 20-latek aż dwukrotnie skarcił zespół, który przed laty przedwcześnie go skreślił. Hojlund stał się także pierwszym Duńczykiem, który w meczu Ligi Mistrzów zdobył bramkę przeciwko zespołowi z Danii.

Po czterech seriach gier Hojlund ma na koncie 5 bramek i do spółki z Alvaro Moratą z Atletico Madryt przewodzi w klasyfikacji strzelców tegorocznej edycji Champions League. Żaden inny zawodnik Manchesteru United nie miał tak liczb po pierwszych meczach w Lidze Mistrzów w barwach Czerwonych Diabłów.

Sytuacja podopiecznych Erika ten Haga zaczęła się jednak komplikować w końcowej fazie pierwszej połowy. W 42 minucie po sygnale z wozu VAR czerwoną kartkę otrzymał Marcus Rashford. Najlepszy strzelec Manchesteru United brutalnie nadepnął w walce o piłkę Eliasa Jelerta. Anglik może mówić o sporym szczęściu, bowiem mimo koszmarnie wyglądającego faulu, zawodnik Kopenhagi wyszedł z tego zajścia cało.

26-latek rozgrywał tego wieczora 374 mecz w koszulce Manchesteru United, lecz dopiero po raz drugi w karierze otrzymał on czerwoną kartkę. Do tej pory Rashford wyrzucony z boiska został zaledwie raz – we wrześniu 2018 roku w meczu przeciwko Burnley.

Litewski arbiter Donatas Rumsas doliczył do pierwszej połowy spotkania aż 13 minut. Najpierw spotkanie zostało przerwane na kilkadziesiąt sekund z powodu mężczyzny, który z flagą Palestyny okraszoną napisem ,,Przestańcie zabijać dzieci w Gazie. Zjednoczmy się’’ wbiegł na murawę.

Niedługo później doszło do kolejnej przerwy w grze, która potrwała jednak znacznie dłużej. Mecz został wstrzymany z powodu udzielania na trybunach pomocy medycznej jednemu z kibiców. Na szczęście akcja przebiegała pomyślnie, o czym niedługo później poinformował spiker.

Wraz z upływem podstawowego czasu gry bramkę kontaktową dla Kopenhagi zdobył Mohamed Elyonoussi. Choć Norweg przez 3 lata reprezentował Southampton, w Premier League nie miał on okazji wpakować piłki do siatki w starciu Czerwonymi Diabłami.

Prawdziwy wstrząs nastąpił w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to z rzutu karnego wyrównał Diogo Goncalves. Tym samym Manchester United stał się pierwszym angielskim klubem od 9 lat, który w pierwszej połowie meczu Ligi Mistrzów zdobył 2 bramki, otrzymał czerwoną kartkę oraz stracił gola z rzutu karnego. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w listopadzie 2014 roku, kiedy to Manchester City podejmował Bayern Monachium (3:2).

Kiedy w 69. minucie kapitan Czerwonych Diabłów, Bruno Fernandes za sprawą trafienia z rzutu karnego wyprowadził swój zespół na ponowne prowadzenie, wydawało się, że podopieczni ten Haga zmierzają w kierunku drugiego zwycięstwa.

Okazało się jednak, że nic bardziej mylnego. Niemal kwadrans później, na 3:3 wyrównał Lukas Rerager, a raptem 4 minuty później wynik spotkania na 4:3 ustalił Roony Bardghji. Szwed został najmłodszym zawodnikiem, który strzelił bramkę Manchesterowi United w meczu Ligi Mistrzów. Bardghji dokonał tego w wieku 17 lat i 358 dni.

Była to pierwsza od ponad 9 lat porażka Manchesteru United mimo dwubramkowego prowadzenia. Po raz ostatni Czerwone Diabły wypuściły tak korzystny wynik we wrześniu 2014 roku, kiedy na King Power Stadium przegrali z Leicester 3:5.

Co więcej, podopieczni ten Haga w tym sezonie spośród 17 rozegranych meczów przegrali aż 9. To najgorszy wynik klubu z Old Trafford od kampanii 1973/74. Warto dodać, że tamten sezon Manchester United zakończył spadkiem do II ligi.

Porażka w Kopenhadze sprawiła, iż Manchester United na dwie kolejki przed końcem znalazł się na samym dnie grupy A. Terminarz nie napawa optymizmem, bowiem następne spotkanie podopieczni ten Haga rozegrają na gorącym terenie w Stambule. Z kolei w ostatniej serii gier Czerwonym Diabłom przyjdzie mierzyć się z Bayernem, który nie stracił punktów w grupowym meczu Ligi Mistrzów od grudnia 2020 roku.

Tabela grupy A po 4. kolejce:

 

Arsenal FC – Sevilla FC 2:0 (1:0)

Leandro Trossard ’29, Bukayo Saka ‘64

fot. Getty Images

 

Do północnego Londynu przyjechała pogrążona w marazmie Sevilla. W tym sezonie zespół z Andaluzji wygrał zaledwie 3 mecze na 17 rozegranych. W poprawie gry nie pomogła nawet zmiana szkoleniowca w trakcie przerwy reprezentacyjnej.

Pod wodzą Diego Alonso, który w połowie października przejął stery w klubie z Ramon Sanchez Pizjuan, Los Nervionenses odnieśli raptem jedno zwycięstwo i to z VI-ligowym Quintanar w rozgrywkach Pucharu Króla. Oprócz tego Sevilla za kadencji Urugwajczyka zanotowała 3 remisy i jedną porażkę.

The Gunners chcieli zaś odkuć się za sobotnią porażkę w starciu na szczycie z Newcastle (0:1). Podopieczni Mikela Artety przegrali to spotkanie w kontrowersyjnych okolicznościach. Przy bramce Anthony’ego Gordona, która przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść miały miejsce aż trzy potencjalne przewinienia:

- czy piłka przy próbie opanowania jej przez Joe Willocka opuściła linię końcową;

- czy Joelinton w momencie zgrania piłki do Gordona faulował Gabriela Magalhaesa;

- czy Anthony Gordon w momencie dogrania znajdował się na pozycji spalonego.

W kilkuminutowej analizie sędziowie VAR nie doszukali się żadnego zagrania niezgodnego z przepisami. Rozsierdzony Mikel Arteta na pomeczowej konferencji mówił o ,,absolutnej hańbie’’.

Nie mniej, Arsenal St. James’ Park opuszczał na tarczy. Tym samym The Gunners ponieśli drugą porażkę z rzędu, bowiem kilka dni wcześniej odpadli z Pucharu Ligi po przegranej z West Hamem 1:3.

Gdyby podopieczni Artety ulegli w środowy wieczór przed własną publicznością Sevilli, po raz pierwszy od kwietnia 2022 roku odnieśliby oni trzy porażki z rzędu. 

Tak się jednak nie stało. Zawodnicy z północnego Londynu nie dawali ekipie z Andaluzji choćby cienia nadziei na nawiązanie równej walki. Trwającą od samego początku udało się ziścić w 30. minucie, kiedy to wynik tego spotkania otworzył Leandro Trossard.

Asystę przy golu Belga zaliczył Bukayo Saka. W 64. minucie wychowanek Arsenalu do swojego dołożył także trafienie. W poprzednim domowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko PSV (4:0), Anglik także w ciągu 90 minut zdołał zaliczyć bramkę oraz asystę.

Tym samym 22-latek został pierwszym piłkarzem Arsenalu od sezonu 2007/08, który w domowym meczu Champions League zdobył gola, a także asystę. Ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał był Cesc Fabregas. Hiszpan dwukrotnie zapisał się w protokole meczowym w starciu ze Slavią Praga.

Wynik 2:0 utrzymał się już do samego końca. Był to już trzeci z rzędu domowy mecz Arsenalu, w którym podopieczni Artety nie stracili bramki (5:0 z Sheffield, 1:0 z Manchesterem City). To najlepsza seria klubu z Emirates Stadium od przełomu listopada i grudnia 2021 roku (2:0 z Newcastle, 3:0 z Southampton, 2:0 z West Hamem).

 

PSV Eindhoven – RC Lens 1:0 (1:0)

Luuk de Jong ‘12

 

fot. Getty Images

 

Przed rewanżowym starciem z PSV Lens pozostawało jedną z ośmiu drużyn, które w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów wciąż nie odnieśli porażki. Po trzech seriach wicemistrzowie Francji mieli na dwie koncie dwa remisy 1:1 z Sevillą i PSV oraz zwycięstwo z Arsenalem 2:1.

Główna w tym zasługa Elye’go Wahiego, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców, a także Przemysława Frankowskiego, który zaliczał asystę przy obu bramkach Francuza. Nie było więc zaskoczeniem, że reprezentant Polski w kolejnym meczu Ligi Mistrzów wybiegł na murawę w pierwszym składzie.

Pierwsza połowa spotkania pomiędzy wicemistrzami swoich krajów bardziej przypominała sporty walki niż mecz piłki nożnej. W ciągu pierwszych 45 minut sędzia Daniel Siebert aż sześciokrotnie musiał wyciągać z kieszeni żółty kartonik. Po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów zdarzyło się, by w 1. połowie meczu aż tylu zawodników zostało ukaranych żółtą kartką.

Choć podopieczni Francka Haise’a w trzecim z czterech dotychczasowych spotkań zanotowali wyższy współczynnik xG od swoich rywali (1,27 przy 0,90 ze strony PSV), znów nie zdołali oni przekuć swojej dominacji na zwycięstwo. Paradoksalnie Lens jedyną wygraną zanotowało w starciu z Arsenalem, w którym to zawodnicy The Gunners mieli wyższy współczynnik xG (1,27 do 0,69).

Jako jedyni piłkę w siatce umieścili wicemistrzowie Holandii. W 12. minucie na pole karne piłkę dośrodkował Johan Bakayoko, a mierzący niemal 1,88 m rosły napastnik PSV, Luuk de Jong wpakował ją uderzeniem głową do siatki. Dla kapitana Rolników był to już 16 gol w dwudziestym występie w tym sezonie.

Podopieczni Petera Bosza utrzymali jednobramkowe przez pozostałe niemal 1,5 godziny rywalizacji i odnieśli pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów od 8 grudnia 2015 roku. Od wygranej 2:1 z CSKA Moskwa PSV w kolejnych 16 meczach w tych rozgrywkach zanotowało 6 remisów i aż 10 porażek.

Lens zaś nie udało się odnieść drugiego wyjazdowego zwycięstwa w historii ich występów w Lidze Mistrzów. Jedyną wyjazdową wygraną w tych rozgrywkach Les Artesiens odnieśli 25 listopada 1998 roku, kiedy to na Wembley pokonali Arsenal 1:0. Poza tym, wyjazdowy bilans Lens w Champions League to 3 remisy i 4 porażki.

Tabela grupy B po 4. kolejce:

 

SSC Napoli – Union Berlin 1:1 (1:0)

Matteo Politano ’39 – David Datro Fofana ‘52

 

fot. AFP

 

Odniesiona przed dwoma tygodniami domowa porażka z Napoli była dla Unionu dziewiątą z rzędu. Na tym jednak koszmar berlińczyków nie dobiegł końca. W międzyczasie podopieczni Ursa Fischera przegrali kolejne trzy mecze i ich niechlubna seria zwiększyła się do dwunastu.

W niemieckiej prasie pojawiły się nawet informacje o zwolnieniu w trakcie nadchodzącej przerwy reprezentacyjnej szwajcarskiego szkoleniowca. Po pierwszej połowie wydawało się, że decyzja ta jest nieunikniona. Union przegrywał bowiem do przerwy 0:1 po trafieniu Matteo Politano. 

Co więcej, kilka minut wcześniej piłkę do siatki wpakował także Frank Zambo Angiussa, lecz po analizie VAR bramka Kameruńczyka nie została zaliczona. Po obejrzeniu kilku powtórek, sędzia Danny Makkelie uznał, że dogrywający mu głową Giovanni Di Lorenzo w momencie wyskoku zastosował nieprzepisowy wyblok na obrońcy Unionu, Jeromie Roussillionie.

Kilka minut po wznowieniu gry bramkę wyrównującą dla Żelaznych zdobył David Datro Fofana. Nie dość, że dla wypożyczonego z Chelsea Iworyjczyka był to pierwszy w karierze gol na poziomie Champions League, to w dodatku zaliczył on debiutanckie trafienie w barwach Unionu.

W zimowym okienku transferowym Fofana za kwotę 12 mln euro przeniósł się z norweskiego Molde do Chelsea. Jednak 2023 rok – mówiąc eufemistycznie – nie należy do udanych dla 20-latka. Dla Iworyjczyka był to zaledwie 16. występ w roku kalendarzowym (3 w Chelsea, 13 w Unionie) i dopiero w listopadzie zdobył on pierwszego gola od czasu opuszczenia Skandynawii. Po raz ostatni Fofana do siatki trafił 13 listopada 2022 roku, jeszcze jako piłkarz Molde.

Mistrzowie Włoch razili w drugiej odsłonie tego spotkania nieskutecznością. Choć podopieczni Rudiego Garcii oddali w ciągu drugich 45 minut aż 18 strzałów, tylko trzy z nich powędrowały w światło bramki.

Berlińczycy zdołali utrzymać remis do samego końca i zdobyli historyczny, pierwszy punkt w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Tym samym po ponad 2 miesiącach zakończyła się katastrofalna seria porażek Unionu. Licznik zatrzymał się na dwunastu.

Choć Union na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej traci 6 punktów do zajmującego 2. miejsce Napoli, podopieczni Ursa Fischera nie mają już szans na wyjście z grupy. Powodem jest gorszy bilans meczów bezpośrednich z mistrzami Włoch (0:1, 1:1). Unionowi pozostała jedynie walka z Bragą o zajęcie miejsca premiującego grą na wiosnę w Lidze Europy.

 

Real Madryt – SC Braga 3:0 (1:0)

Brahim Diaz ’27, Vinicius Junior ’58, Rodrygo ‘61

 

fot. Real Madrid C.F. / X

 

Spotkanie Realu Madryt z Bragą było jednym z dwóch, które tego wieczora odbyły się pomiędzy hiszpańską a portugalską drużyną. Dopiero po raz drugi w tym sezonie spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczął Jude Bellingham.

Tak jak Anglik przed miesiącem nie pojawił się na placu gry w meczu Las Palmas wyłącznie z powodu oszczędzania sił, tak tym razem decyzja Ancelottiego była skutkiem urazu barku, którego doznał w ligowym meczu z Rayo Vallecano (0:0).

Najlepszy strzelec Królewskich w tym sezonie rzutem na taśmę znalazł się w kadrze meczowej na starcie z Bragą. Jednak z powodu niepewnej sytuacji zdrowotnej nie pojawił się on na murawie choćby na minutę.

Bellinghama zastąpił wychowanek Realu, Brahim Diaz. Dla Hiszpana był to drugi w tym sezonie występ od pierwszej minuty i po raz drugi, kiedy 24-latek pojawił się w wyjściowym składzie wpisał się na listę strzelców. Miesiąc wcześniej Diaz otworzył wynik spotkania z Las Palmas (2:0) W starciu z Bragą, Hiszpan również wpisał się na listę strzelców jako pierwszy.

Mało brakowało, a Diaz wcale nie wyprowadziłby swojego zespołu na prowadzenie, a jedynie doprowadził do wyrównania. W 9. minucie bohaterem Królewskich został Andrij Łunin, który obronił rzut karny wykonywany przez Alvaro Djalo. Od sezonu 2018/19 Ukrainiec wybronił aż 7 z 14 rzutów karnych. Dwa z nich 24-latek obronił jako zawodnik Realu Madryt.

Co więcej, spośród czterech ostatnich ,,jedenastek’’ podyktowanych przeciwko Realowi w rozgrywkach Ligi Mistrzów, trzy z nich zostały obronione. Zanim bramkarze Królewskich zapoczątkowali tę serię, 19 poprzednich rzutów karnych zostało zamienione bramki.

W 58. minucie prowadzenie gospodarzy zwiększył swoim trafieniem Vinicius Junior. Raptem 3 minuty później na 3:0 podwyższył jego rodak, Rodrygo. Dla Brazylijczyka był to 17. gol w 43. występie w Lidze Mistrzów. Dla porównania 22-latek w rozgrywkach La Liga potrzebował 120 meczów, by osiągnąć ten wynik.

Po raz pierwszy w historii zdarzyło się także, by zarówno Vinicius, jak i Rodrygo wpisali się na listę strzelców w jednym meczu Realu Madryt.

Królewscy utrzymali trzybramkowe do samego końca i przypieczętowali awans do 1/8 finału. Podopieczni Carlo Ancelottiego prowadzą w tabeli grupy C z kompletem 12 punktów. W następnej serii gier Real przed własną publicznością podejmie Napoli. 14-krotnym triumfatorom Ligi Mistrzów wystarczy remis w starciu z mistrzami Włoch, by na kolejkę przed końcem zapewnić sobie 1. miejsce w grupie.

Tabela grupy C po 4. kolejce:

 

Real Sociedad – SL Benfica 3:1 (3:0)

Mikel Merino ‘6, Mikel Oyarzabal ’11, Ander Barrenetxea ’21 – Rafa Silva ‘49

 

fot. Getty Images

 

W San Sebastian doszło do rewanżowej rywalizacji pomiędzy drużynami z Półwyspu Iberyjskiego. Największa rewelacja tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Real Sociedad podejmował przed własną publicznością mistrza Portugalii, Benfikę. Przed dwoma tygodniami, podopieczni Imanola Alguacila sprawili niemałą sensację, pokonując na Estadio da Luz lizbońskie Orły 1:0.
Typowana w roli jednego z dwóch głównych faworytów do wyjścia ze swojej grupy Benfica, sensacyjnie na półmetku fazy grupowej nie mała żadnego dorobku punktowego. To o tyle zaskakujące, że podopieczni Rogera Schmidta w dwóch poprzednich edycjach Champions League docierali do ćwierćfinału.
Aby wciąż utrzymać szansę na awans do 1/8 finału, Benfica nie mogła sobie pozwolić na kolejną porażkę z Realem. Wszelka nadzieja umarła już po 20 minutach gry. Gospodarze prowadzili bowiem 3:0, choć wynik tego spotkania mógł być jeszcze wyższy. 

W 15. minucie dublet na swoim koncie mógł mieć Mikel Merino, jednak jego trafienie nie zostało ostatecznie uznane z powodu zagrania piłki ręką. Tego dnia 27-latek nie tylko zdobył swoją pierwszą bramkę w Champions League, ale także dołożył premierową asystę w tych rozgrywkach.
Najlepszym strzelcem Sociedad w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów jest Brais Mendez. Wychowanek Celty Vigo zdobywał gola w każdym z trzech poprzednich meczów. 26-latkowi nie udało się jednak po raz czwarty na listę strzelców, bowiem w 29. minucie nie wykorzystał rzutu karnego.
Na początku 2. połowy wiarę w swój zespół próbował tchnąć Rafa Silva. W 49. minucie Portugalczyk wpakował piłkę do siatki po dograniu Nicolasa Otamendiego. Mistrzowie Portugalii nie poszli jednak za ciosem i Real Sociedad wygrał to spotkanie 3:1. Po raz pierwszy w historii klub z San Sebastian zdobył 3 gole w jednym meczu Ligi Mistrzów.
Wygrana podopiecznych Imanola Alguacila oznaczała, że już na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej zapewnili oni sobie awans do 1/8 finału. Zespół z Kraju Basków dokonał tego po raz drugi w historii występów w tych rozgrywkach. Jak dotąd Sociedad z grupy wyszło tylko w sezonie 2003/04.

Wtedy też Real po raz ostatni wygrał domowy mecz Ligi Mistrzów. Od czasu zwycięstwa nad Olympiakosem 1:0 we wrześniu 2003 roku, kolejne 7 starć zespołu z San Sebastian przed własną publicznością to 4 remisy i 3 porażki.

Dopiero po raz drugi w historii Real zdobył 3 bramki w jednym meczu Ligi Mistrzów. Poprzedni taki przypadek miał miejsce w 1982 roku, kiedy to te rozgrywki widniały jeszcze pod nazwą Puchar Europy. Wówczas udało się tego dokonać przeciwko islandzkiemu Vikingurowi Reykjavik.

Po czterech seriach gier podopieczni Imanola Alguacila mają na koncie jeden remis i aż 3 wygrane. W tegorocznej edycji Champions League, Real wygrał więcej meczów w tych rozgywkach niż w 15 poprzednich spotkaniach (2 wygrane, 5 remisów, 8 porażek).

Benfica zaś straciła szansę na trzeci z rzędu awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Po czterech kolejkach na koncie mistrzów Portugalii widnieje okrągłe ,,zero’’ oczek. Po raz ostatni lizbońskie Orły miały na tym etapie zmagań grupowych tak fatalny dorobek punktowy w sezonie 2017/18. Wówczas Benfica zakończyła fazę grupową na ostatnim miejscu, przegrywając wszystkie 6 meczów.

 

RB Salzburg – Inter Mediolan 0:1 (0:0)

Lautaro Martinez ’85 (rzut karny)

 

fot. Getty Images

 

Finaliści poprzedniej edycji Ligi Mistrzów przystępowali do wyjazdowego starcia z Salzburgiem ze świadomością wyniku końcowego meczu Real Sociedad – Benfica. Inter musiał pokonać mistrzów Austrii, by na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej zapewnić sobie awans do 1/8 finału.

Na ławce rezerwowych mecz rozpoczął kapitan Nerrazzurich i zarazem najlepszy strzelec zespołu w tym sezonie, Lautaro Martinez. Opaskę kapitańską po Argentyńczyku przejął 24-letni Alessandro Bastoni. Dla reprezentanta Włoch był to pierwszy występ w karierze w roli kapitana.

Lautaro pojawił się na placu gry w 68. minucie i nieco ponad kwadrans później wpisał się na listę strzelców. Mistrz świata z 2022 roku wykorzystał bowiem rzut karny otrzymany po zagraniu piłki ręką w ,,szesnastce’’ przez Madsa Bidstrupa.

Spośród wszystkich drużyn występujących w pięciu najlepszych europejskich ligach, Inter jest tą, która zdobyła najwięcej goli z rzutów karnych. Jak dotąd podopieczni Simone Inzaghiego otrzymali 7 ,,jedenastek’’ i wszystkie zamienili na bramki.

Dla 26-latka była to już 15. bramka w tym sezonie. Martinez ma w tej chwili na koncie więcej goli w bieżącej kampanii niż występów. Argentyńczyk rozegrał bowiem jak dotąd 14 meczów.

Nerrazzuri utrzymali jednobramkowe prowadzenie do samego końca. Tym samym po czterech seriach gier znamy już najważniejsze rozstrzygnięcia w grupie D. Już na dwie kolejki przed końcem awans do 1/8 finału zapewnili sobie Real Sociedad oraz właśnie Inter. Z kolei Salzburgowi pozostaje już tylko walka z Benfiką o grę na wiosnę w Lidze Europy.

Mediolańczycy dopiero po raz drugi w historii ich występów w Lidze Mistrzów wywalczyli awans do fazy pucharowej na dwie kolejki przed końcem zmagań grupowych. Wcześniej Interowi udało się tego dokonać jedynie w sezonie 2004/05.

Tabela grupy D po 4. kolejce:

 

 

Dodatkowe źródła:

https://twitter.com/Squawka_Live

https://twitter.com/OptaPaolo

https://twitter.com/OptaFranz

https://twitter.com/OptaJose

https://twitter.com/OptaJoe

https://twitter.com/OptaJean

Dział: Nożna

Autor:
Maciej Bartkowiak

Żródło:
https://twitter.com/Squawka

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE