2023-09-23 21:51:41 JPM redakcja1 K

Polki o krok od olimpiady! Szalenie ważne zwycięstwo Biało-Czerwonych

Po zwycięstwie w tie-breaku nad reprezentantkami Niemiec, podopiecznym Stefano Lavariniego pozostały już tylko dwie przeszkody na drodze do upragnionego awansu na Igrzyska Olimpijskie. Jedną z nich były Amerykanki, które w sobotnie popołudnie zostały pokonane przez Polki 1:3.

Na dwie kolejki przed końcem turnieju kwalifikacyjnego, którego stawką jest wyjazd do Paryża na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie, Amerykanki przodowały w tabeli ścieżki C z kompletem 5 zwycięstw oraz 15 punktami na koncie. 

Dzień wcześniej, zespół prowadzony przez Karcha Kiraly’ego pewnie pokonał 3:1 bezpośrednie konkurentki do zajęcia miejsca premiowanego awansem na igrzyska, Włoszki. Równolegle, Polki stoczyły szalony bój z inną wysoko uplasowaną drużyną, Niemkami. Biało-Czerwone pokonały w tie-breaku reprezentację dowodzoną przez Vitala Heynena i znacząco przybliżyły się do pierwszego od 16 lat wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie.

W tym roku, Polki już dwukrotnie mierzyły się z Amerykankami. Oba starcia miały miejsce w ramach rozgrywanego latem turnieju Ligi Narodów. Pierwsze spotkanie miało miejsce w fazie zasadniczej i w nim górą była drużyna zza oceanu. Podopieczne Kiraly’ego pokonały nasze reprezentantki w tie-breaku.

Obie drużyny zajęły na koniec fazy zasadniczej turnieju pierwsze dwa miejsca w tabeli, co dało im przepustkę do play-offów. Zarówno Polki, jak i Amerykanki dotarły do półfinału, gdzie jednak musiały uznać wyższość swoich przeciwniczek. W efekcie, doszło do ponownego spotkania – tym razem o trzecie miejsce. Na szczęście, z tego starcia wyszły już zwycięsko Biało-Czerwone, dzięki czemu sięgnęły one po pierwszy w historii medal Ligi Narodów.

Jako że turniej w ścieżce C odbywa się w łódzkiej Atlas Arenie, Polki od samego początku miały przewagę własnego terenu. Uskrzydlone dopingiem ze strony trybun podopieczne Lavariniego znakomicie weszły w to spotkanie. Już po kilku minutach, Biało-Czerwone odskoczyły na kilka oczek przewagi (5:1).

Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą… aż do środkowej fazy seta. Najpierw, Polki roztrwoniły pięciopunktowe prowadzenie z 15:10 na 15:14, a po chwili Amerykanki doprowadziły do wyrównania 18:18. W znacznym stopniu przyczyniła się do tego Dana Rettke, która popisywała się znakomitymi zagrywkami.

Mimo, że Amerykanki wywalczyły piłkę setową, Biało-Czerwone zachowały zimną krew i doprowadziły do przewagi. Chwilę później, sytuacja zmieniła się o 180 stopni, w efekcie czego Polki zakończyły pierwszego seta zwycięstwem 27:25. Kluczową rolę odegrała w tym Monika Gałkowska, która w trakcie pierwszej części spotkania wielokrotnie ogrywała blok postawiony przez rywalki.

Tak kolorowo nie było już po przerwie. Choć początek drugiego seta nie zwiastował późniejszych kłopotów, bowiem stał on pod znakiem wymiany ciosów. Wszystko zmieniło się od rezultatu 11:11, kiedy to Amerykanki wskoczyły na jeszcze wyższe obroty. Co gorsza, w grze Polek zaczęły pojawiać się częste błędy przy zagrywce. Finalnie, przełożyło się to na wyraźną porażkę 16:25.

Pierwsza odsłona trzeciego seta także nie napawała optymizmem. Mistrzynie olimpijskie z 2020 roku przez długi czas prowadziły kilkoma punktami. Najbardziej we znaki dał się duet Kelsey Robinson – Jordan Larson-Burbach. Obie zawodniczki były niemal nie do zatrzymania.

Na szczęście, Polki nie zamierzały składać broni, w efekcie czego przewaga Amerykanek zaczęła topnieć w końcówce. Wreszcie, Biało-Czerwone w końcówce wyszły na prowadzenie. Co więcej, pierwszy w tym secie korzystny wynik był jednocześnie piłką setową. Po chwili, kropkę nad ,,i’’ postawiła Monika Gałkowska, której zagranie okazało się tym zwycięskim. Trzeci set zakończył się wynikiem 25:23.

Dzięki tak spektakularnemu odrobieniu strat, Polki wróciły po krótkiej przerwie na parkiet wyraźnie odmienione. Iście piorunujący był początek czwartego seta, w którym Biało-Czerwone prowadziły nawet 6:1. 

Do środkowej fazy tej partii, podopieczne Lavariniego utrzymywały mniej więcej pięciopunktową przewagę. Wtedy jednak gospodynie włączyły jeszcze wyższy bieg. Z perspektywy Amerykanek, sytuacja z czasem stawała się coraz bardziej beznadziejna. 

Źle to wpłynęło na mental w zespole Kiraly’ego, bowiem zawodniczki zza oceanu wydawały się mocno rozkojarzone. Dowodem tego była kuriozalna zagrywka Kathryn Plummer, która… przycelowała prosto w plecy swojej drużynowej partnerki, Larson-Burbach. 

Niedługo trzeba było czekać na przypieczętowanie zwycięstwa w czwartym secie. Po chwili, ten zakończył się rezultatem 25:16. Dzięki temu, Polki mogły dopisać do swojego dorobku piątą w tym turnieju wygraną i zarazem drugą z wynikiem 3:1.

Tuż po starciu Polek z Amerykankami, na parkiet Atlas Areny wybiegły reprezentantki Włoch oraz Niemiec. Drużyna z Półwyspu Apenińskiego pokonała nasze zachodnie sąsiadki 3:0 i przed ostatnią serią gier zajmuje pierwsze miejsce w tabeli.

Włoszki mają na koncie 15 punktów – tyle samo co Polki oraz Amerykanki. Jednak to Biało-Czerwone znajdują się w tej chwili na drugim miejscu, również premiowanym wyjazdem do Paryża.

Porażka Niemek z Włoszkami sprawiła, że straciły już one matematyczne szanse na awans na igrzyska. W ostatniej serii gier, podejmą one wciąż walczące o udział w olimpiadzie Amerykanki.

Tym bardziej kluczowe więc wydaje się niedzielne starcie Polek z Włoszkami, które najprawdopodobniej rozstrzygnie o tym, która reprezentacja jako druga zakwalifikuje się na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie. To spotkanie odbędzie się o godzinie 20:30, tuż po meczu USA-Niemcy. Obie drużyny będą zatem znały już rozstrzygnięcie w tej rywalizacji.

Dział: Siatkówka

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE