2024-01-07 22:07:47 JPM redakcja1 K

Zwycięska bramka Casha, najskuteczniejszy obrońca Championship vs najlepsza drużyna świata, samobój Kiwiora w starciu z Liverpoolem – III runda FA Cup w wykonaniu Polaków

Pierwszy weekend stycznia stoi w Anglii pod znakiem III rundy FA Cup. Do walki w najstarszych rozgrywkach świata włączyły się drużyny z Premier League i Championship. Polscy kibice mieli okazję zobaczyć występy 9 swoich rodaków. Nie wszyscy jednak pojawili się na placu gry. Oto podsumowanie występów Polaków w III rundzie Pucharu Anglii.

fot. Getty Images

Jakub Stolarczyk

fot. Leicester City

Najwięcej, bo aż 19 spośród 32 meczów III rundy FA Cup rozegrano w sobotę. Rywalizacja na angielskich boiskach rozpoczęła się już o godzinie 13:30, a jedną z ośmiu drużyn, która już o tej porze przystąpiła do gry było Leicester City.

Prowadzące z aż 10-punktową nad drugim Ipswich w tabeli Championship Lisy udały się do Londynu, gdzie na The Den mierzyły się z drużyną z tego samego poziomu rozgrywkowego, Millwall.

Było to drugie starcie pomiędzy tymi drużynami w tym sezonie. Trzy tygodnie wcześniej, Leicester pokonało przed własną publicznością Millwall 3:2 w meczu 21. kolejki Championship. 

Z kolei do ostatniego starcia pomiędzy tymi zespołami w FA Cup doszło w lutym 2017 roku. Wówczas, Millwall wygrało na The Den 1:0 z ówczesnymi mistrzami Anglii i awansowało do ćwierćfinału krajowego pucharu.

W tegorocznej edycji FA Cup Lisom udało się zrewanżować za tamtą porażkę. Podopieczni Enzo Maresci pokonali na wyjeździe The Lions 3:2, przy czym dwukrotnie prowadzili oni dwiema bramkami różnicy. 

Po raz pierwszy od 27 września, w bramce stanął Jakub Stolarczyk. Po kilku latach gry dla drużyn młodzieżowych, wychowanek Leicester w tym sezonie zadebiutował w pierwszym zespole Lisów. 23-latek wystąpił we wszystkich trzech meczach Pucharu Ligi, w tym w przegranym na Anfield 1:3 starciu z Liverpoolem.

W Championship jednak Stolarczyk zaliczył zaledwie jedno spotkanie, w wygranym 1:0 meczu 2. kolejki z Huddersfield. W pozostałych 25 meczach ligowych między słupkami bramki Lisów stawał już Duńczyk, Mads Hermansen. Z dużą doza prawdopodobieństwa można zatem zakładać, że Polak kolejną szansę na występ otrzyma dopiero pod koniec stycznia, w meczu IV rundy FA Cup.

Jakub Moder

fot. Brighton & Hove Albion

672 dni. Tyle trzeba było czekać na kolejny występ Jakuba Modera w barwach Brighton od pierwszej minuty. Po raz ostatni, Polak w wyjściowym składzie Mew znalazł się 5 marca 2022 roku, w przegranym 1:2 meczu z Newcastle United.

Cztery tygodnie później, Moder w meczu z Norwich, krótko po wejściu z ławki doznał kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych. Z powodu komplikacji, Polak dopiero po 1,5 roku wrócił do gry. Pod koniec listopada, 24-latek po raz pierwszy od 2 kwietnia 2022 roku zaliczył występ w pierwszej drużynie Brighton.

Do tej pory, Moder otrzymał pięć szans na występ po wejściach z ławki. Polak za każdym razem pojawiał się na placu gry w meczach Premier League. 24-latek każdy swój występ zanotował w meczach, których Brighton nie przegrywało.

W sobotnie popołudnie, po 22 miesiącach Moder po raz pierwszy wyszedł na murawę w koszulce Mew w pierwszym składzie. Polak otrzymał szansę w wyjazdowym starciu z 19. drużyną Championship, Stoke.

To właśnie w FA Cup Moder zdobył swoją ostatnią bramkę w karierze. W styczniu 2022 roku, w meczu III rundy z West Bromem zaliczył on zarówno trafienie, jak i asystę i walnie przyczynił się do zwycięstwa Brighton 2:1.

Tym razem, Polakowi nie udało wpisać się do protokołu meczowego, choć miał on na to dwie świetne szanse. W 10. minucie, Moder mógł zaliczyć asystę przy trafieniu Evana Fergusona, jednak interwencją przy strzale Irlandczyka wykazał się Ben Wilmot.

Do szatni Brighton schodziło z wynikiem 1:1 za sprawą trafienia wyrównującego Pervisa Estupinana w doliczonym czasie. Na początku 2. połowy, Moder stanął przed szansą wyprowadzenia swojego zespołu na prowadzenie. 

Reprezentant Polski otrzymał podanie z głębi pola za plecy obrońców, jednak po wbiegnięciu w pole karne zwlekał on z decyzją o oddaniu strzałów. Moment zawahania wykorzystał Andre Vigidal, który wygarnął 24-latkowi piłkę spod nóg.

Niedługo później, Moder został zmieniony przez Adama Webstera. Polak zaliczył 58 minut przeciwko Stoke, co było jego najdłuższym występem w koszulce Mew od 5 marca 2022 roku. Brighton pokonało The Potters na wyjeździe 4:2 i zameldowało się w IV rundzie FA Cup.

Krystian Bielik, Jan Bednarek, Przemysław Płacheta

fot. Gareth Copley / Getty Images

Równolegle do meczu Brighton, o godzinie 16 swoje mecze grały także trzy inne drużyny, w których występują Polacy. Tym razem jednak na placu gry zameldował się jedynie Krystian Bielik, bowiem zarówno Jan Bednarek, jak i Przemysław Płacheta pełne 90 minut przesiedzieli na ławce.

W przypadku Bednarka była to jednak tylko szansa na odpoczynek, bowiem Southampton przed własną publicznością mierzyło się z czwartoligowym Walsall. Święci rozbili 13. drużynę League Two 4:0 i szósty rok z rzędu awansowali do IV rundy FA Cup.

Zespół prowadzony przez Russella Martina przede wszystkim jednak skupiony jest w walce o powrocie do Premier League. Dzięki serii 18 meczów bez porażki (12 zwycięstw, 6 remisów) ubiegłoroczny spadkowicz wskoczył na 3. miejsce w tabeli Championship i do pozycji premiowanej bezpośrednim awansem traci już tylko 3 punkty.

Niebagatelną rolę w zespole Martina odgrywa Bednarek. Polak wystąpił w 24 meczach ligowych, z czego w aż 23 z nich wychodził na boisko w pierwszym składzie. Co więcej, dopiero w poprzedni poniedziałek 27-latek po raz pierwszy nie dotrwał końca spotkania. 

Bednarek już w przerwie meczu z Norwich musiał zostać zmieniony z powodu drobnych problemów. Martin postanowił więc nie ryzykować i meczu Pucharu Anglii zdecydował się na posadzenie Polaka na ławce rezerwowych.

Do ławki rezerwowych przyzwyczajony jest zaś Przemysław Płacheta. Choć 25-latek już czwarty sezon występuje na angielskich boiskach, rozegrał on w tym czasie zaledwie 66 meczów. Co więcej, tylko niemal połowę występów (32) Polak zaliczył w wyjściowej jedenastce.

W tym sezonie, Płacheta wystąpił w 19 meczach spośród 30, które jak dotąd rozegrało Norwich. Polak jednak zaledwie 6 razy wybiegał na murawę w pierwszym składzie, a na boisku spędził średnio 36 minut.

Po raz pierwszy w tym sezonie, 25-latek drugi mecz z rzędu w pełni przesiedział na ławce rezerwowych. Jego Norwich zremisowało 1:1 na Carrow Road z trzecioligowym Bristol Rovers, co oznacza, że za 1,5 tygodnia odbędzie się powtórka. Drugie spotkanie rozegrane zostanie już na Memorial Stadium w Bristol.

Powtórka meczu czeka także drużynę Birmingham City. W tym wypadku Blues drugi mecz rozegrają przed własną publicznością, bowiem zremisowali oni na wyjeździe z Hull 1:1.

Pierwsze od 13 grudnia pełne 90 minut zaliczył Krystian Bielik. 26-latek wrócił zarazem do gry po trzech meczach pauzy, bowiem w wyjazdowym meczu z Plymouth (3:3) już w 48. minucie obejrzał on bezpośrednią czerwoną kartkę.

W wyjazdowym starciu z Hull Bielik również był bliski zakończenia meczu przed czasem. Pomocnik Birmingham w 86. minucie obejrzał bowiem żółtą kartkę. Był to pierwszy mecz Blues po głośnym zwolnieniu na początku tygodnia Wayne’a Rooney’a.

Legendarny zawodnik poprowadził Birmingham w zaledwie 15 meczach, co jest najmniejszą liczbą od 2017 roku, kiedy to Harry Redknapp na ławce Blues zasiadł zaledwie 13 razy. Pod wodzą 39-latka, Birmingham wygrało zaledwie 2 mecze i przegrało aż 9.

Kiedy Rooney przychodził do Birmingham, klub z St. Andrew’s Stadium znajdował się na 6. miejscu w tabeli. Teraz, Blues zajmują dopiero 20. miejsce i muszą bronić się przed spadkiem do League One.

Z perspektywy polskich kibiców najważniejsze jednak, że pod wodzą Rooney’a Bielik wystąpił w 11 meczach, a jedynie absencje spowodowane były pauzą za kartki. Obaj panowie znają się zresztą dobrze z Derby County. 

W 2020 roku, obaj zawodnicy występowali razem w barwach Baranów, a po zakończeniu kariery przez Rooney’a w styczniu w 2021 roku, legendarny zawodnik przez 1,5 roku pełnił funkcję szkoleniowca zespołu z Pride Park.

Matty Cash

fot. Getty Images

Aston Villa i III runda FA Cup to w ostatnich latach dość niedobrana para. W 7 poprzednich edycjach Pucharu Anglii, The Villans za każdym razem z tymi rozgrywkami żegnali się już na tak wczesnym etapie. 

Po raz ostatni, drużynie z Villa Park do IV rundy FA Cup awansować udało się w sezonie 2015/16, okraszonym zresztą spadkiem z Premier League. Wówczas, Aston Villa awans do następnej fazy zapewniła sobie dopiero po powtórzonym meczu z Wycombe.

Tym razem, podopieczni Unai Emery’ego także byli o krok od przymusu ponownego rozegrania meczu z Middlesbrough. Zespół prowadzony przez Michaela Carricka postawił bowiem twarde warunki gry wiceliderowi Premier League.

Aż do 87. minuty na tablicy świetlnej widniał wynik 0:0. Wtem, Matty Cash otrzymał piłkę po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, a następnie złożył się do uderzenia z dystansu. Futbolówka po drodze odbiła się od jednego z zawodników drużyny gospodarzy i wpadła do bramki.

Tym samym, Aston Villa po raz pierwszy od 8 lat awansowała do IV rundy FA Cup. Cash zaś powrót do wyjściowego składu po dwóch meczach nieobecności okrasił pierwszym trafieniem od 31 sierpnia. Po raz ostatni, reprezentant Polski na listę strzelców wpisał się w rewanżowym meczu fazy play-off eliminacji Ligi Konferencji Europy z Hibernian (3:0).

Był to zarazem czwarty gol Casha w tym sezonie i już teraz wyrównał on swój najlepszy wynik strzelecki w barwach Aston Villi. W sezonie 2021/22, 26-latek do zdobycia 4 bramek w koszulce The Villans potrzebował 40 występów. Teraz, reprezentant Polski liczbę tę osiągnął po 27 rozegranych meczach. 

Łukasz Fabiański

fot. Getty Images

Podobnie, jak w przypadku Płachety i Bielika, powtórka meczu III rundy FA Cup czeka także zespół Łukasza Fabiańskiego. Kiedy West Ham już w 4. minucie meczu z Bristol City objął prowadzenie za sprawą trafienia Jarroda Bowena, wydawało się, że Młoty lekko, łatwo i przyjemnie rozprawią się z 11. drużyną Championship.

Tym bardziej, że szkoleniowiec West Hamu, David Moyes do boju posłał niemal w pełni podstawowy skład. Szkot dokonał zaledwie dwóch roszad względem pierwszej jedenastki, a jednak ze zmian dotyczyła obsady bramki. 

Po raz 11. w tym sezonie, między słupkami stanął Łukasz Fabiański. W dwóch poprzednich sezonach, to Polak był podstawowym bramkarzem West Hamu, a w meczach europejskich pucharów Moyes stawiał na Alphonse’a Areolę.

W tym sezonie jednak Szkot dokonał zmiany w hierarchii bramkarzy i to Francuz stał się pierwszym bramkarzem Młotów. Fabiański zaś wystąpił w 5 meczach Ligi Europy oraz dwóch meczach Pucharu Ligi. Polak rozegrał także 3 mecze w Premier League pod nieobecność Areoli i już teraz wiadomo, że zaliczy on najmniejszą liczbę występów w angielskiej ekstraklasie od sezonu 2013/14.

Fabiańskiemu nie udało się jednak piątego w tym sezonie czystego konta, bowiem w 61. minucie do wyrównania doprowadził Tommy Conway. Gospodarzom nie udało się już się ponownie wyjść na prowadzenie, co oznacza, że za 1,5 tygodnia na Ashton Gate Stadium w Bristol odbędzie się powtórka tej rywalizacji.

Michał Helik

fot. John Early / Contributor

Równolegle do meczu West Hamu z Bristol, na Etihad Stadium świeżo upieczeni triumfatorzy Klubowych Mistrzostw Świata, Manchester City, mierzyli się z drugoligowym Huddersfield. 

Terriery zajmują ostatnie bezpieczne, 21. miejsce w tabeli Championship, z zaledwie trzypunktową przewagą nad strefą spadkową. Huddersfield jest także piątą najgorszą ofensywą ligi, bowiem w 26 meczach zdobyli oni zaledwie 26 bramek. 

Najlepszym strzelcem Terrierów w tym sezonie jest występujący na pozycji stopera Michał Helik. Polak w bieżących rozgrywkach Championship zdobył już 7 goli i jest najskuteczniejszym defensorem w lidze. Co więcej, Polak wpisywał się na listę strzelców w dwóch ostatnich meczach z Middlesbrough (1:2) oraz Leicester (1:4).

Warto dodać, że Helik jest trzecim najbardziej wartościowym zawodnikiem w drużynie z Kirkless Stadium. Portal Transfermarkt wycenia bowiem Polaka na 3 mln euro. 28-latek stał się tak ważną postacią w zespole Huddersfield, że trzeci mecz z rzędu, pod nieobecność Jonathana Hogga, założył on opaskę kapitańską.

Przez pierwsze pół godziny starcia z mistrzami Anglii podopieczni Darrena Moore dzielnie się trzymali, jednak kiedy w 33. minucie wynik tego spotkania otworzył Phil Foden, worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Ostatecznie, Manchester City rozbił przed własną publicznością Huddersfield 5:0. Tym samym, Terriery drugi rok z rzędu przygodę z FA Cup zakończyły już w III rundzie.

Jakub Kiwior

screen: Twitter

Najbardziej wyczekiwanym meczem III rundy FA Cup było rozgrywane na Emirates Stadium starcie pomiędzy Arsenalem a Liverpoolem. Pod nieobecność kontuzjowanego Oleksandra Zinchenki, w drugim meczu z rzędu Ukraińca na lewej obronie zastępował Jakub Kiwior.

23-latek od pierwszej minuty wystąpił także w Sylwestra, w derbach Londynu z Fulham. Polak jednak miał spory udział przy straconej bramce na 1:1, w efekcie czego Mikel Arteta zmienił go już w przerwie.

Przeciwko Liverpoolowi Kiwior dopiero po raz drugi w barwach Arsenalu zanotował drugi kolejny występ w wyjściowej jedenastce. Wcześniej, taka sytuacja miała miejsce na przełomie października i listopada. Wówczas, Polak najpierw rozegrał pełne 90 minut w ligowym meczu z Sheffield United (5:0), a kilka dni zagrał ,,od deski do deski’’ w przegranym 1:3 meczu Pucharu Ligi z West Hamem.

Starcie z liderem Premier League, Liverpoolem, było dla Kiwiora pierwszym w karierze występie w FA Cup. Mecz IV rundy ubiegłorocznej edycji z Manchesterem City (0:1) był zaś dla Polaka pierwszym, w którym znalazł się on w kadrze Arsenalu. Wychowanek GKS-u Tychy zaledwie kilka dni wcześniej podpisał kontrakt z Kanonierami, jednak w starciu The Citizens nie pojawił się na placu gry.

Niestety, debiutu w najstarszych rozgrywkach świata Kiwior nie zaliczy do udanych. Choć Arsenal w starciu z The Reds był stroną dominującą, gospodarze nie potrafili przełamać defensywy lidera Premier League. 

Aż do 80. minuty na tablicy świetlnej utrzymywał się bezbramkowy remis. Wtem, piłkę na pole karne z rzutu wolnego dośrodkował Trent Alexander-Arnold. Do interwencji wyskoczył reprezentant Polski, jednak skierował on futbolówkę do własnej bramki.

W doliczonym czasie gry, Liverpool zadał drugi cios, który przypieczętował awans drużyny z Anfield do IV rundy. Błyskawiczny kontratak podopiecznych Juergena Kloppa zakończył się trafieniem na 2:0 Luisa Diaza.

Tym samym, Arsenal przygodę z Pucharem Anglii zakończył już w III rundzie. Odkąd Kanonierzy po raz ostatni triumfowali w FA Cup w 2020 roku, w czterech kolejnych nie potrafili oni dotrzeć do etapu V rundy, a więc 1/8 finału.

 

Pozostałe materiały źródłowe:

https://www.transfermarkt.pl/krystian-bielik/leistungsdaten/spieler/287247

https://www.transfermarkt.pl/jan-bednarek/leistungsdaten/spieler/243028

https://www.transfermarkt.pl/przemyslaw-placheta/profil/spieler/383109

https://www.transfermarkt.pl/lukasz-fabianski/leistungsdaten/spieler/29692

https://www.transfermarkt.pl/jakub-kiwior/leistungsdaten/spieler/425918

Dział: Nożna

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE