2023-10-24 20:00:49 JPM redakcja1 K

Hiszpańscy pasterze ponownie uczą się żyć z dawnym wrogiem

W Hiszpanii pojawia się coraz więcej wilków, które zagrażają zwierzętom hodowlanym.

Źródło: iStock

 

W przedporannych ciemnościach w Sierra de la Culebra wycie niespodziewanie przeszywa chłód. Przyłączają się do niego kolejne, aż wkrótce wycie rozbrzmiewa wszędzie dookoła. Gdy niebo zaczyna się rozjaśniać, z cienia wyłaniają się kształty: najpierw samiec alfa, a następnie reszta wilczego stada, pojawia się w półmroku, na granicy światła i ciemności.

W Europie ten duży drapieżnik był przez wieki ścigany i został niemal całkowicie wytępiony, przetrwał tylko na niedostępnych lub słabo zaludnionych obszarach. Obecnie dzięki zmieniającym się postawom i zwiększonej ochronie, europejska populacja wilków powoli się odbudowuje, a drapieżniki te stopniowo powracają na swoje dawne terytoria.

Hiszpania, gdzie wilki iberyjskie zmniejszyły swoją populację do zaledwie 200-500 osobników w latach 70., obecnie posiada najwyższą koncentrację tych zwierząt na kontynencie. Jednak wraz z powrotem zwierząt nasilił się odwieczny konflikt między pasterzami a wilkami.

Dla społeczności, które żyją i hodują zwierzęta w pobliżu wilków, ich powrót wywołuje szereg emocji, od strachu po euforię, a konflikty między ludźmi a wilkami szybko powracają. W osadach na wzgórzach północnej Hiszpanii pasterze próbują nowych strategii, starając się koegzystować z tymi dużymi drapieżnikami.

Fernando Rodríguez Tábara przyjeżdża konno do swojego domu w Cerdillo, wiosce z zaledwie czterema zarejestrowanymi mieszkańcami. Mężczyzna ma wiedzę o współistnieniu z wilkami. W wieku 22 lat zarządza już odziedziczonym po rodzicach gospodarstwem z ponad 100 krowami w jednym z najgęściej zaludnionych obszarów występowania wilków w Europie - obszarze Sanabria w Zamorze.

Dzisiejszej nocy zostawi jednak swój cenny inwentarz, aby spać bez strachu przed wilkami. Jego sekret? “Armia" psów, jak nazywa 13 mastifów, pilnujących jego bydła. "Teraz śpię spokojnie", mówi z uśmiechem.

 

Jego matka, Luisa Tábara, mówi, że nie zawsze tak było. "W 2012 roku wilki zabiły 12 cieląt, to była tragedia. Moje krowy są dla mnie częścią rodziny", wyznaje. W tym momencie, jak mówi Rodríguez Tábara, niektórzy sąsiedzi podarowali im szczenięta mastifa, aby te wychowywały się razem z krowami i w przyszłości broniły ich przed wilkami. "Mój ojciec powiedział mi, że to niemożliwe", wspomina.

Dziś Rodríguez Tábara wraca w góry na swojej klaczy Caneli. Cielęta zaczęły się rodzić, a mastify nigdy ich nie opuszczają. "Umieszczamy je w stajni z cielętami od najmłodszych lat, tak, że czują się częścią stada", mówi. "Zdaliśmy sobie sprawę, iż dzięki mastifom problem został wyeliminowany".

Wraz z nastaniem wieczoru w pobliżu parku narodowego Picos de Europa spada temperatura. Skalista sylwetka szczytu Espigüete wyróżnia się na tle rozgwieżdżonego nieba, podczas gdy tysiące owiec zmierza do zagrody, którą właśnie założył Juan Díez. Ten wędrowny pasterz, rozpoczął pracę z żywym inwentarzem w bardzo młodym wieku, wzorując się na swoim dziadku. W wieku 17 lat miał już własne stado i przeniósł się do Asturii. "To właśnie tam naprawdę poznałem siłę wilka, ponieważ tego lata zabił on 121 moich zwierząt", mówi. "Oczywiście byłem niedoświadczonym dzieciakiem".

Díez pochodzi z obszaru, na którym wilk zniknął dawno temu, wraz z tradycyjnymi praktykami zapobiegającymi jego szkodom. Później, razem z 500 kozami wrócił do León, w pobliżu regionu, w którym kiedyś stracił swoje zwierzęta. Ale tym razem był przygotowany: zabrał ze sobą mastify.

"W tym roku nie tknęły ani jednej", mówi Díez. Zauważa, że gdy zwierzęta znajdują się w ogrodzeniu elektrycznym lub są zgromadzone z psami, "wilk nie może się do nich dostać". Zapytany o konflikt między pasterzami a wilkami, odpowiada dowcipem: "Dlaczego pies wszedł do kościoła? Ponieważ drzwi były otwarte".

Odbudowa populacji wilków w Hiszpanii trwała dziesięciolecia. W latach 70., gdy wilk był tam na skraju wyginięcia, przyrodnik Félix Rodríguez de la Fuente rozpoczął kampanię na rzecz ratowania tych stworzeń. Jego praca, wraz z pracą innych organizacji, przyczyniła się do znaczącej zmiany mentalności. Uregulowano czas i metody polowania na te stworzenia. W latach 90. wilk zaczął nieśmiało pojawiać się w miejscach, w których dawno zniknął. Od 2021 roku prawo całkowicie zakazuje polowań na wilki. Jednak w ciągu ostatniego roku odbudowa populacji wilków iberyjskich została ponownie upolityczniona w Hiszpanii, a partie prawicowe prowadzą kampanię przed wyborami w lipcu, obiecując, że polowanie na nie znowu stanie się legalne.

Zapobiegawcze metody kontroli populacji wilków mogą skutkować znacznym zmniejszeniem liczby martwych lub rannych zwierząt gospodarskich: do 61% w przypadku wykorzystania mastifów, 99,9% w przypadku ogrodzeń elektrycznych i 100% w przypadku stałych ogrodzeń, donosi WWF, powołując się na badania przeprowadzone w ramach europejskiego projektu Coex.

 

Sofía González Berdasco dorastała jako wędrowny pasterz w północnej Hiszpanii, między górami parku przyrodniczego Somiedo w Asturii a pastwiskami Santa Marina na wybrzeżu. Każdej nocy jako dziecko kładła się spać przy opowieściach takich jak te o Czerwonym Kapturku, jednak jak mówi "to nie były bajki, lecz prawdziwe historie". Matka Gonzáleza wysyłała swoje młode córki, aby pilnowały kóz w górach, ponieważ były tam wilki. Pewnego letniego dnia, gdy pilnowała zwierząt, zbliżył się do niej wilk. Miała pięć lat i po raz pierwszy spotkała to zwierzę twarzą w twarz. Widziała, jak zabiera jedno z jagniąt i znika. "Nasze zwierzęta są dla nas jak rodzina, a kiedy wilk przychodzi i zabija jedno z nich, bardzo nas to boli", mówi. "Nie myślisz wtedy o tym, że wilki zabiły cielę, ponieważ muszą karmić swoje młode, tak jak ja swoje dzieci".

Z czasem González Berdasco odkryła znaczenie dużych drapieżników w ekosystemie i zdecydowała, że musi pokonać swój strach przed wilkami. Zapuściła się samotnie na wzgórza, by spędzić noc w śpiworze na ich terytorium. "Wróciłam odmieniona; postawiłam ostatni krok, ten najbardziej skomplikowany - ten w mojej duszy”, mówi.

González Berdasco przyznaje, że czasami czuje się jak na ziemi niczyjej, rozumiejąc zarówno potrzeby pasterzy i stad wilków. Obecnie oprowadza grupy turystyczne ze swoją firmą Somiedo Experience. "Pracując z turystami, widzę ludzi, którzy myślą, że gdyby rolnicy zniknęli z tych terenów, wilki mogłyby na nich spokojnie żyć, a my, ludzie z wiosek, jesteśmy zbędni", mówi González Berdasco. "Potem z kolei słyszę wielu rolników, mówiących, że wszystkie wilki powinny zostać zabite i tak będzie dla nas lepiej. Nie widzę, by jedna strona miała więcej racji niż druga".

Uważa, że jedyną możliwością osiągnięcia porozumienia jest usiąść i negocjować. "Żadna ze stron nie może wszystkiego stracić, a druga wszystkiego zyskać".

Dział: Europa

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE