2023-02-27 16:15:17 JPM redakcja1 K

Ministerstwo Środowiska zapłaciło 200 tys. euro za badania nad ograniczeniem prędkości

Kontrowersyjne badanie Federalnej Agencji Środowiska dotyczące ograniczeń prędkości i ich wpływu na klimat kosztowało około 200 000 euro. Wyniki są niezwykle wątpliwe i na ich podstawie można przypuszczać wstępne ustalenia.

Badania Federalnej Agencji Środowiska dotyczące ograniczeń prędkości są opracowane na zastanawiających danych

| Źródło: pa/Jochen Tack

Kiedy w styczniu opublikowano badanie o niewinnej nazwie „Płynny transport na rzecz ochrony klimatu i kontroli zanieczyszczeń powietrza", szybko trafiło ono na pierwsze strony gazet. Rzekomo, wprowadzenie ogólnego ograniczenia prędkości do 120 kilometrów na godzinę (km/h) na autostradach, i 80 km/h na drogach krajowych pozwoliłoby znacznie ograniczyć emisję CO2. Jest to wynik całkowicie odpowiadający zleceniodawcy, czyli Federalnej Agencji Ochrony Środowiska. Agencja ta podlega Ministerstwu Środowiska, Steffi Lemke (Zieloni).

Przy bliższej analizie ponad 360-stronicowego raportu, szybko pojawiły się jednak pytania o wiarygodność danych. Wynik był zaskakujący również dlatego, że wcześniejsze badania zlecone przez Federalną Agencję Ochrony Środowiska wykazały, że korzyści dla klimatu wynikające z ograniczenia prędkości są dość niskie i praktycznie nieistotne.


Wewnętrzne dokumenty, które WELT AM SONNTAG uzyskał dzięki wnioskowi, złożonemu na podstawie ustawy o swobodnym dostępie do informacji, umożliwiają teraz po raz pierwszy dostęp do wglądu w tworzenie i zlecanie kontrowersyjnego badania. Propozycja, która została przygotowana już w maju 2018 roku, pokazuje, że Federalna Agencja Ochrony Środowiska musiała sporo zapłacić za nowe opracowanie. Agencja na wykonanie tego projektu przeznaczyła około 200 tys. euro, opłaconych z budżetu Ministerstwa Środowiska.

Początkowo w opisie zadań nie ma mowy o ograniczeniach prędkości. „Celem badania jest to, w jaki sposób można ograniczyć emisję dwutlenku węgla i jednocześnie uniknąć korków" - czytamy w dokumencie. „Kompleksowa analiza dostarcza argumentów do obiektywnej i zorientowanej dyskusji".

Jednak z pewnością kierunek, w jakim myślą pracownicy Federalnej Agencji Ochrony Środowiska, był władzy już znany. Można to zauważyć w innym dokumencie, czyli propozycjach tzw. „RefoPlan 2019", w którym przedstawiono pomysł na nowe badania. Już w nagłówku mówi się o „micie ograniczenia prędkości". Jeden z pracowników sugeruje, że „dane o zachowaniu się pojazdów podczas jazdy i emisji na autostradach powinny zostać zaktualizowane przy pomocy analizy danych GPS".

Kontrowersyjny temat

Kontrowersyjność tego zagadnienia jest oczywiście dobrze znana w Federalnej Agencji Ochrony Środowiska. „Temat ograniczeń prędkości na autostradach jest przedmiotem kontrowersyjnych dyskusji"- czytamy we wniosku. Zwolennicy musieliby jednak oprzeć się na danych z 1992 roku.

Kolejne sformułowanie wskazuje na to, że władza szczerze liczyła na to, że wynik takiego badania dostarczy nowych argumentów za ograniczeniem prędkości. „Aktualizacja bazy danych mogłaby sprawić, że dyskusja byłaby bardziej rzeczowa i nadała nowy impuls postulatowi wprowadzenia powszechnego ograniczenia prędkości (lub ostatecznie go odrzuciła ze względów klimatycznych/środowiskowych)"- napisano.

Istnieje możliwość, że argumenty przeciwko ograniczeniu prędkości, w oparciu o badanie, zostaną uznane za niewystarczające. Oczekiwania zawarte ze strony klientów, zapewne pozostaną zauważone przez naukowców.

W tym dokumencie zwraca się również uwagę na konieczność zweryfikowania, w jakim stopniu zebrane dane są wiarygodne. W rzeczywistości jest to jeden z najsłabszych punktów ukończonego badania. Naukowcy wykorzystali dane z usług nawigacyjnych firmy TomTom, które mają już ponad pięć lat. Obejmują one jednak tylko 15% całkowitego ruchu drogowego.

I wcale nie jest pewne, czy dane te są charakterystyczne dla całego ruchu drogowego - wręcz przeciwnie: dane z nawigacji TomTom to dane z droższych pojazdów, które zazwyczaj jeżdżą również szybciej. Dlatego też, dane z TomToma odbiegały wyraźnie od danych z innych badań, bo kierowcy jeżdżą teraz znacznie szybciej.

Również sami naukowcy zauważyli, że coś może być nie tak z danymi, bo na autostradzie doszło do nietypowej sytuacji, ponieważ jazda z prędkością między 80 a 90 km/h często się powtarzała, choć właściwie w badaniu miały być uwzględnione tylko samochody osobowe, a nie ciężarowe. Z pewnością naukowcy zwracają uwagę na te niedociągnięcia.

Na stronie 99 napisano, że „nie jest jasne, w jakim stopniu badana próba jest stronnicza z powodu różnych typów pojazdów lub kierowców dostarczających dane". W tym celu należy bardzo uważnie przeczytać opracowanie.

Dział: Świat

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE