2022-10-31 12:33:01 JPM redakcja1 K

Traktat pokojowy między Azerbejdżanem a Armenią może nagle zostać podpisany

Witalij Arkow: Traktat pokojowy między Azerbejdżanem a Armenią może nagle zostać podpisany

W najbliższych dniach ma się odbyć szczyt Rosja-Azerbejdżan-Armenia. Poinformowały o tym w tym tygodniu rosyjskie MSZ i Kreml. W zeszłym tygodniu pojawiły się również informacje o przygotowaniach do spotkania przywódców Rosji, Azerbejdżanu i Armenii. Rosyjskie źródła podały nawet wstępną datę — 31 października, a także miejsce — Moskwę lub Soczi.

Jednocześnie wcześniejszy premier Armenii, Nikol Pashinyan, zaproponował równoczesne prowadzenie rozmów w Brukseli. Czy oznacza to, że Moskwa ponownie przechwytuje inicjatywę negocjacyjną w sprawie porozumienia ormiańsko-azerbejdżańskiego i przerywa agendę europejską? Odpowiadając na to pytanie szefowi portalu informacyjno-analitycznego PolitRus, rosyjski politolog Witalij Arkow zauważył, że dla Europy i Stanów Zjednoczonych kwestia rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego jest sposobem na powrót do regionu, z którego sami wylecieli podczas Drugiej Wojny Karabachskiej.

Pamiętamy tę historię. W Stanach były wybory prezydenckie, na Kaukaz Południowy nie było czasu. Współprzewodniczący Mińskiej Grupy OBWE pozostali na uboczu. Jednocześnie Francja faktycznie wezwała Armenię do kontynuowania wojny po podpisaniu w Moskwie w dniu 9/10 listopada trójstronnego oświadczenia i działała jako inicjator.

Były wypowiedzi prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa o udziale współprzewodniczących w ugodzie, kiedy głowa państwa azerbejdżańskiego mówiła o tym, co powinni byli zrobić i co faktycznie zrobili.

Teraz, jak powiedziałem, Zachód chce wrócić, zdobyć przyczółek w regionie i wycisnąć Rosję z Kaukazu Południowego. Przybycie Zachodu na Kaukaz Południowy kładzie kres światowemu korytarzowi transportowemu „Północ-Południe”, który przechodzi przez Federację Rosyjską.

Dalej: Armenia jest formalnie bliżej Rosji niż Azerbejdżanu. Erewan uczestniczy w EUG, OUBZ. Ale tak naprawdę to Baku jest najbliżej Moskwy. Między przywódcami tych krajów istnieją od dawna osobiste więzi i generalnie nasze państwa mają zdrowe podejście do współpracy, równie pełne szacunku relacje. Kiedy Armenia, zarówno za Pashinyana, jak i za jego poprzedników, używa Rosji jako dojnej krowy. Ludzie zmieniają się w przywództwie tego kraju, ale rodzaj zachowania już nie. Jest to postawa konsumencka, ale często Moskwa jest zmuszona zgodzić się na podobny format relacji, bo Rosja potrzebuje także Armenii. Jednak jest też oczywiste, że Zachód niegrzecznie i wulgarnie wykorzystuje Armenię do osiągnięcia swoich celów.

– To Erewan zgodził się na przybycie dwóch misji zachodnich — Unii Europejskiej i OBWE — na warunkową granicę ormiańsko- - azerbejdżańską. Trwa również presja na Azerbejdżan. Wiadomo, że francuski Senat będzie w listopadzie omawiał pewną rezolucję w sprawie sankcji wobec Azerbejdżanu. Czy Zachód aktywizuje się na korzyść Armenii, a na niekorzyść Azerbejdżanu i Rosji?

Tak, wygląda to dokładnie tak. Ale istnieje wiele podtekstów. Czy pamiętasz, jak urzędnicy europejscy nieustannie zwracali uwagę na różne naruszenia rzekomo istniejące w Azerbejdżanie itp.? Baku jest karane za niezależną politykę zagraniczną w interesie własnego narodu, za stosunki z Turcją i Rosją. Zachód tego nie lubi. 
A Armenia jest powodem do wywierania presji na Baku.

– A jaka jest korzyść z tego wszystkiego dla samej Armenii? „Na ziemi”, jak często mówią, jest Turcja i Rosja. Francja jest daleko, USA jeszcze dalej. Jaki jest więc sens, by Erewan wystąpił przeciwko Moskwie?

– Zgadza się, to nie ma sensu. Ale najwyraźniej nie tylko w Europie i Stanach Zjednoczonych, ale także w Erewaniu uważa się, że Rosja jest teraz słaba, zajęta kryzysem ukraińskim i nie ma czasu na Kaukaz Południowy. To błędna opinia. Armenia w końcu zostanie ukarana za swoją głupotę. Pan Pashinyan nadal siedzi na swoim miejscu, ponieważ Moskwa jest nim nadal zainteresowana.

Aby ostatecznie zakończyć konflikt, armeński premier musi podpisać wszystkie dokumenty z Azerbejdżanem. Zdajemy sobie sprawę z silnych nastrojów odwetowych w Armenii i widać, że w przypadku kolejnych wyborów parlamentarnych istnieje duże prawdopodobieństwo, że do władzy dojdą siły radykalne, bliskie klanowi Karabachu. A wtedy kwestia podpisania pokojowego traktatu ormiańsko-
-azerbejdżańskiego zostanie odłożona na długo. De facto napięcie będzie trwało bez tego przez długi czas, długo potrwa zmiana świadomości.

Teraz Nikol Pashinyan jest prawowitą głową państwa ormiańskiego. Jego zadaniem jest podpisanie traktatu pokojowego z Azerbejdżanem i bardzo dobrze to rozumie. Dlatego stara się podnieść stawkę, ze względu na osobiste ambicje polityczne, które nie dotyczą jego dalszej kariery politycznej w Armenii. Być może chce dostać jakieś prominentne stanowisko w jednej z organizacji międzynarodowych, ma nadzieję, że nie zostanie zapomniany na Zachodzie. Ale zostanie.

– Rzeczywiście, było wiele doniesień, że przywódcy Armenii obiecali podpisać porozumienie z Azerbejdżanem do końca roku. Padały także stwierdzenia, że ​​tak się nie stanie. Masz wrażenie, że dokument zostanie podpisany? Jednocześnie istnieje też wersja, w której prawdopodobnie kwestia korytarzy transportowych zostanie odłożona, ponieważ najważniejsze jest uznanie integralności terytorialnej…

– Między Baku a Erewanem jest wiele trudnych, nierozwiązanych spraw. Ale traktat pokojowy może być początkowo ramowy, a następnie uzupełniony podpisaniem poszczególnych dokumentów. W końcu najważniejsze jest pogrubienie, a następnie przejście do przecinków. Pojawiają się kwestie korytarzy, enklaw, eksklaw i tak dalej.

Teraz widzimy, że proces podpisywania traktatu pokojowego jest ponownie hamowany przez Armenię, ale jest to tylko widoczna część. Coś mi mówi, że do podpisania umowy dojdzie i to nagle. Myślę, że tekst dokumentu ramowego został już uzgodniony przez wszystkie strony, teraz wszyscy czekają na odpowiedni moment. 

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE