Zdjęcie: Obraz złożony/Alamy
Tinder za granicą, gdzie rośnie, a gdzie spada jego popularność?
Od czasu powołania do życia Tindera 11 lat temu, wielu nieustraszonych użytkowników znalazło wymarzoną miłość, inni zaś zdecydowali się przesunąć palcem w lewo czymś, co wydaje się nużącą i niedającą spełnienia grą.
Wydawać by się mogło, że niegdyś nowatorska, naładowana dopaminą i pełna nadziei podróż (ku znalezieniu miłości – przyp. tłum.) stała się tylko kolejnym sposobem, w jaki Internet wysysa z nas energię, robi czystki w naszych portfelach i sprawia, że tracimy poczucie własnej wartości.
Według szacunków portalu „Statista” ponad 10% Australijczyków aktywnie korzysta z jednego lub więcej z ponad 1500 internetowych serwisów randkowych dostępnych obecnie na rynku - to niewiele w porównaniu z Wielką Brytanią (16%) i Stanami Zjednoczonymi (18%).
Jednak to właśnie Australijczycy mają już dość - do tego stopnia, że przewiduje się, że wskaźniki korzystania z randek online nieznacznie spadną w ciągu najbliższych pięciu lat, podczas gdy prognozy dla USA, czy Wielkiej Brytanii sugerują wzrost.
Chociaż niektórzy czytelnicy „The Guardian” opisali swój powrót do tego typu aplikacji, większość stwierdza, że nie ma takiego zamiaru.
„Wolałbym przytrzasnąć sobie kutasa drzwiami samochodu niż wrócić do aplikacji randkowych”
„Będąc brązowym mężczyzną na Słonecznym Wybrzeżu w Queensland, po prostu nie znalazłem tu wielu dobrych ludzi, którzy byliby interesujący lub zainteresowani. Jednak najgorsze są monotonne rozmowy i ciągły ghosting. To, co ostatecznie doprowadziło mnie do całkowitej rezygnacji z aplikacji, to brak ekscytacji; przebywanie tam stało się raczej grą niż prawdziwą przygodą, by poznać nowe, zabawne osoby”.
„Odkąd zrezygnowałem z aplikacji w czerwcu tego roku, mam niezobowiązujące romanse z ludźmi, których poznałem offline. To niewiele, ale przynajmniej jest fajnie. Szczerze mówiąc, wolałbym przytrzasnąć sobie kutasa drzwiami samochodu, niż wrócić do aplikacji randkowych. To byłoby dla mnie jak kara, naprawdę. O wiele bardziej satysfakcjonujące jest dla mnie poznawanie ludzi w prawdziwym życiu podczas nocnych wypadów”. - Akram, 21 lat, region Queensland
„Byłam w stanie być otwartą, wrażliwą partnerką i pozostać sobą, kiedy w końcu pojawiła się właściwa osoba”
„Zrezygnowałam z aplikacji pięć lat temu po serii złych doświadczeń, w których ciągle dowiadywałam się, że nieumyślnie pomagam mężczyznom zdradzać ich partnerki. Pomijając tych kobieciarzy, muszę przyznać, że całe to doświadczenie podkopało moje poczucie własnej wartości. To trochę banał, ale wykorzystanie czasu z dala od aplikacji, by stać się kimś, kogo szczerze lubiłam, sprawiło, że poznałam, czego chcę od tej drugiej osoby”.
„Nie sądzę, że byłbym w stanie uzdrowić swoją relację z samą sobą, gdybym nadal korzystała z aplikacji randkowych. Po trzech latach bycia singielką byłam w stanie być otwartą, wrażliwą partnerką i pozostać sobą, kiedy w końcu pojawiła się właściwa osoba. Dwa lata temu poznałam miłość mojego życia w klubie książki”. - Anonim, 35 lat, Melbourne
„Miałem dość życia pod presją”
„Mieszkam w miejscu z dość małą pulą randkową i miałem dość oglądania tych samych osób. W końcu zdałem sobie sprawę, że osoba, której szukam, raczej nie korzystałaby z aplikacji randkowych. Gdy wreszcie rzuciłem to dwa lata temu (i mój telefon przestał mi nieustannie przypominać, że w moim życiu brakuje romansu), presja zniknęła”.
„Zacząłem więcej ćwiczyć, spędzać więcej czasu z przyjaciółmi i bardziej skupiać się na sobie. Może to niewiele, ale jest to naprawdę najlepszy sposób na znalezienie miłości. Nie byłem już stale zaniepokojony tym, jak wyglądam - na żywo, czy na zdjęciach. Stałem się obecny i bardziej otwarty na to, co działo się wokół mnie, a zaczęło się dziać. Poszedłem na otwarcie galerii z przyjacielem i kiedy tam byliśmy, ktoś wspomniał o koncercie w naszym mieście. Oboje spojrzeliśmy na siebie, wzruszyliśmy ramionami i stwierdziliśmy „czemu nie?”. Chwilę później, wywijając na parkiecie, spotkałem się spojrzeniami z najlepszą tancerką na całej sali (oprócz mnie oczywiście). Gdy skończyliśmy tańczyć, wymieniliśmy się numerami i od tamtej pory się spotykamy”. - Jonathan, 29 lat, Darwin
„Zaczęłam coraz bardziej zamykać się w sobie... Ale kiedy najgorsze miałam już za sobą, stałam się o wiele szczęśliwsza”
„Po wielu latach życia w Europie z rozczarowaniem odkryłam, że australijska kultura randkowa jest znacznie bardziej konserwatywna. Aplikacje wydają się tam głównym sposobem na poznawanie ludzi, ale jest też znacznie więcej dyskryminacji wobec kobiet powyżej 30 roku życia. Portale randkowe zaczęły zajmować znacznie więcej mojego czasu, a kolejne randki wydawały się gorsze od poprzednich. Trzy miesiące temu postanowiłam dać sobie z tym spokój. Przez pierwszy tydzień czułam odstawienie od dopaminy związanej z otrzymywaniem polubień”.
„Kiedy najgorsze miałam już za sobą, stałam się o wiele szczęśliwsza. Moje zdrowie psychiczne poprawiło się i czuję, że mam więcej czasu. Chodzę na znacznie mniej randek, ale nawet mnie to nie obchodzi, ponieważ ogólnie czuję się o wiele lepiej. Nadal jestem singielką i jestem z tego powodu najszczęśliwsza w życiu, bez planów powrotu do aplikacji”. - Anonim, 34 lata, Melbourne
„Zaoszczędziłem sporo pieniędzy”
„Kilka razy usuwałem aplikacje randkowe, a po jakimś czasie wracałem do nich; na ten moment nie korzystam z nich już przez trzy lub cztery miesiące. Chociaż odzyskałem dużo czasu, nie prowadząc tych wszystkich rozmów tekstowych i nie chodząc na randki, to czuję się, jakby emocjonalna część mnie zwinęła się w kłębek na kanapie, zdrętwiała i wyłączyła się. To kac po randkach online, gdzie standardy są zbyt wysokie, a ludzie zbyt łatwo przechodzą do jednej osoby, do następnej i następnych. Powoli zostajesz zmiażdżony przez rażącą serię odrzuceń”.
„Z drugiej strony, oprócz czasu, zaoszczędziłem sporo pieniędzy, nie chodząc na tak wiele bezsensownych randek. Randki, zwłaszcza dla mężczyzn, są naprawdę drogie, a w obecnym klimacie szalejącej inflacji nie każdy może sobie pozwolić na częste spotkania poza domem. Myślę, że aplikacje randkowe powinny zostać przeprojektowane od podstaw, aby zapewnić lepsze zdrowie psychiczne i większe prawdopodobieństwo znalezienia dobrego partnera”. - Anonim, 45 lat, Sydney
„Nie sądzę, by aplikacje były dobrym sposobem na poznawanie ludzi, do których czujesz ten silny, niewytłumaczalny pociąg”
„Po rozstaniu w 2016 roku korzystałam z aplikacji randkowych przez około cztery lata. Chciałam poznać nowego partnera, ale okazało się, że wszystkie randki, na które chodziłam, były z ludźmi, którzy w teorii mieli podobne zainteresowania, ale brakowało między nami chemii. Nie satysfakcjonowało mnie to. Bywały wręcz przerażające momenty, na przykład, gdy ludzie nie byli tacy, jak przedstawiali się online”.
„W 2020 roku spotkałam się z byłym kolegą. Obecnie jesteśmy już małżeństwem i mamy dziecko. Na papierze niewiele nas łączy, z wyjątkiem naszego byłego miejsca pracy, ale po prostu klikamy. Osobiście uważam, że aplikacje nie są dobrym sposobem na poznawanie ludzi, do których czujesz ten silny, niewytłumaczalny pociąg. Jeśli spotykasz się na imprezie z udziałem 100 osób, nie zajmie ci dużo czasu, aby zbliżyć się do tej, która najbardziej ci się podoba - w Internecie możesz iść nawet na 100 wyczerpujących, demoralizujących i dziwnych randek, zanim spotkasz kogoś, z kim połączy cię szczególna więź”. - Anna, 37 lat, Sydney
„Kilka tygodni po rzuceniu palenia znajomi mnie komuś przedstawili”
„Rozczarowałem się aplikacjami prawie równie szybko, jak zacząłem z nich korzystać. Spotykałem się ze zbyt wieloma kobietami, które albo po prostu przechodziły do następnej osoby, gdy pojawił się choćby najmniejszy konflikt, albo spotykały się z kilkoma osobami jednocześnie. W ciągu kilku tygodni od rezygnacji przyjaciele przedstawili mnie komuś, kto również nie korzystał z aplikacji randkowych i dekadę później nadal jesteśmy razem. Łączy nas pełne zaufanie i gotowość do pracy nad związkiem w razie potrzeby. Coś, co kobiety na aplikacjach wydawały się robić niechętnie”. - Steve, 63 lata, region Victoria
„Przestałam szukać partnera i przeżyłam piękny romans”
„Byłam mężatką przez 32 lata, a małżeństwo zakończyło się nagle i szokująco dla mnie, gdy mój mąż zakochał się w kimś z pracy. Miałam wtedy 55 lat i byłam zdruzgotana utratą rodziny i poczucia bezpieczeństwa”.
„Od tamtej pory byłam w kilku związkach, próbowałam też aplikacji randkowych, ale nie podobało mi się to doświadczenie. Nigdy nie spotkałam żadnego mężczyzny z „mojego świata” i zawsze czułam, że jestem oceniana: mój wygląd, wzrost, wagę, czy nie byłam zbyt zadufana w sobie, zbyt „silna”. Spotkałam wielu starszych mężczyzn, którzy owdowieli i wydawało się, że chcą mieć żonę zastępczą. Przez to wszystko czułam się niekomfortowo”.
„W aplikacjach randkowych jest coś nieprzyjemnie transakcyjnego, co nie pasuje do mojego poglądu na pełne szacunku relacje i sześć lat temu całkowicie z nich zrezygnowałam. Od tego czasu zmieniłem swój sposób patrzenia na miejsce romantycznych związków w moim życiu. Przestałam szukać partnera, ale niespodziewanie spotkałam i byłam adorowana przez znacznie młodszego mężczyznę, który był częścią mojego kręgu znajomych, amatorów muzyki. Przeżyłam z nim piękny romans i nadal jest on obecny w moim życiu, choć w raczej swobodny sposób, co doskonale mi odpowiada. Nie mam partnera jako takiego, raczej mam męskich przyjaciół, którzy spełniają różne moje potrzeby. Jestem teraz bardzo szczęśliwą singielką i cieszę się moją pozycją matki i babci bez konieczności dzielenia się tym z partnerem”. - Anonim, 70 lat, Melbourne