2023-07-25 22:15:09 JPM redakcja1 K

Karin Brygger: „To, co nazywa się niewiernością, może być prawdziwą miłością”

„Nie ma uniwersalnego dobra lub zła, wszystko zależy od sytuacji, od ludzi, od tego, co dzieje się między nimi”. Karin Brygger pisze o znaczeniu miłości w debacie na temat niewierności.

W debacie, która rozpoczęła się od tekstu Vesny Prekopic Czy naprawdę cały świat jest niewierny? w DN (29 stycznia) na temat tego, jak powinniśmy postrzegać, unikać lub akceptować niewierność i namiętność, brakuje jednej perspektywy. Jest to być może najbardziej wrażliwa i najważniejsza z nich: mianowicie, że namiętność, zarówno pożądana, jak i zakazana, która powoduje, że dana osoba łamie obietnicę, może w rzeczywistości dotyczyć miłości. Palące pytanie w takiej sytuacji jest oczywiste: kogo zawodzisz, jeśli nie odkrywasz miłości?

Być może tę osobę, która jest nam najbliższa: własne ja. Jeśli nie mamy w miarę dobrych relacji z samym sobą, nie jesteśmy zbyt przydatni w naszych małżeństwach, bez względu na to, jak bardzo chcemy się ich trzymać. Od czasu do czasu pracownicy służby zdrowia donoszą o tym, co umierający opisują na łożu śmierci: żal, wdzięczność, co mogli zrobić lepiej w życiu. Umierający zawsze żałują, że nie byli lepsi w związkach i nie podążali za własnymi marzeniami. Po prostu żałują, że nie pozwolili miłości odgrywać większej roli w ich życiu.

Czytając toczącą się, czasem bardzo zabawną i dziką debatę, myślę o pamiętniku i książce fotograficznej Ulli-Leny Lundberg Syberia (Schildts & Söderströms, 1993). Nie jest to książka o niewierności, ale o miłości, a otwierają ją słowa: „Na stacji Jarosław w Moskwie spotkałam kiedyś mężczyznę, który nie miał sobie równych. To było jak dotknięcie przez anioła, a cechą aniołów jest to, że przechodzą obok. Podróżowaliśmy razem przez Syberię i spędziliśmy prawie rok w Japonii, a potem się rozstaliśmy”. Kilka stron później Lundberg pisze: „To była miłość, która oznacza, że na łożu śmierci nie muszę się martwić, że jakieś uczucie mnie ominęło”.

Stwierdzenie Lundberg pozostało ze mną. Ona żyła. Kochała.

To, co utkwiło mi w pamięci z debaty na temat niewierności, to coś innego, a mianowicie to, że nikt nie mówi o tym, jak silna jest miłość i zauroczenie, jak te doświadczenia lub uczucia są w zasadzie niepowstrzymanymi ruchami w nas. Oczywiście można się powstrzymać. Można przenieść się do innego miasta (próbowałam tego, zadziałało całkiem nieźle), ale nie da się uciec od ran. Kiedyś zapytałam mężczyznę, który zdecydował się mnie opuścić, czy podjął właściwą decyzję. Oczywiście nie wiedział, ale powiedział, że pomimo dobrego życia i wykonywania swoich obowiązków, stracił całą swoją zdolność twórczą. Zadałam to pytanie jakieś siedem lat po naszym krótkim spotkaniu, bez żadnego znaczącego kontaktu fizycznego, ale wiedząc, że mogła to być miłość.


Karin Brygger jest pisarką i nauczycielką. Zdjęcie: Ivar Frischer

Co więc chcę powiedzieć? Być może to, że bez względu na to, jak staramy się „radzić sobie” z pragnieniem ludzi do siebie nawzajem, chęć szukania związku z drugą osobą - pomimo obietnic lub chęci, by było inaczej - jest jedną z wielu trudności, przed którymi stajemy, próbując być ludźmi wśród innych. Nie ma uniwersalnego dobra lub zła, wszystko zależy od sytuacji, od ludzi, od tego, co dzieje się między nimi. Nikogo nie osądzam. Dlaczego miałabym to robić? Co ja wiem? Wiem, że większość ludzi robi wszystko, co w ich mocy. Żyjemy, kochamy, ranimy i zostajemy zranieni, ale nie poddawanie się miłości to także ranienie siebie i innych - i samej miłości.

Możemy dążyć do modelu zachowania, który uważamy za właściwy, ale nie możemy uciec od faktu, że życie jest bolesne. Albo że miłość bez wątpienia często pojawia się, gdy poddajemy się pragnieniu, które początkowo może wydawać się fizyczne.

Kończę jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie czytałam o zmieniającej życie pasji do niewierności, ostatnimi wersami Time of the Senses Annie Ernaux (w tłumaczeniu Katji Waldén, Norstedts, 2022): „Kiedy byłam dzieckiem, luksus oznaczał dla mnie futra, długie suknie, wille nad morzem. Później myślałam, że to życie intelektualisty. Teraz myślę, że to także możliwość przeżywania pasji dla mężczyzny lub kobiety”.

Każdy, kto przeczyta tę książkę, nigdy nie powie: „Nie powinna była tego robić”. Albo „Laureatka Nagrody Nobla jest zagrożeniem dla demokracji”. Myślę, że większość ludzi powiedziałaby, że tak, życie rzeczywiście może być jak wiersze, które czytamy i piosenki pop, które wielbimy. A potem przypominamy sobie, że wszystkie dramaty kulturowe głównego nurtu, niezależnie od gatunku, tak naprawdę wyłoniły się z ludzkiego doświadczenia, a nie na odwrót. Niewierność nie jest niczym nowym. Namiętność też nie.

Chcemy kochać. Będziemy (miejmy nadzieję) to robić. Przyniesie nam to radość i ból, i tak, przyniesie „niesprawiedliwość”. Być może to szczęście. Oznacza to, że nie jesteśmy jeszcze w pełni programowalnymi maszynami.

Dział: Styl życia

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE