2022-09-08 18:45:05 JPM redakcja1 K

Ciche zrezygnowanie: dlaczego robienie w pracy absolutnego minimum stało się globalne

Bezsens współczesnej pracy – i pandemia – skłoniło wielu do zakwestionowania ich podejścia do swojej pracy.

Bezsens współczesnej pracy – i pandemia – skłoniło wielu do zakwestionowania ich podejścia do swojej pracy. 

Bartleby powrócił, choć bez wątpienia wolałby tego nie robić. Tym razem, niechętny sekretarz Wall Street Herman Melville’s powrócił w formie TikTokerów, którzy przyjęli „ciche zrezygnowanie”.

Zamiast pracować późnym wieczorem w piątek, organizując doroczną wycieczkę pracowniczą do Slough lub charytatywnie nadzorować doświadczenie zawodowe dziecka swojego szefa, oni unikają powyższego i jakiegokolwiek  zgiełku kultury, lub co psycholodzy nazywają  „zachowaniem obywatelstwa zawodowego”.

Zamiast tego robią w biurze tylko tyle, aby nadążyć ze wszystkim. Następnie kończą pracę o czasie i wrzucają na luz. Potem publikują informacje o tym na serwisach społecznościowych.

Maria Kordowicz, profesor zachowań organizacyjnych na Uniwersytecie Nottingham i dyrektor swojego centrum kształcenia i uczenia się międzybranżowego, powiedziała, że wzrost powolnego odpuszczania jest związany z zauważalnym spadkiem satysfakcji z pracy.

Raport z 2022 roku firmy Gallup dotyczący miejsca pracy na świecie ukazał, że tylko 9% pracowników w Wielkiej Brytanii było zaangażowanych lub entuzjastycznie nastawionych do pracy, co stanowiło 33 miejsce na 38 krajów europejskich. Badanie przeprowadzone jesienią 2021 r. przez pracowników NHS wykazało, że morale spadło z 6.1/10 do 5.8/10, a zaangażowanie pracowników spadło z 7.0 do 6.8.

„Od rozpoczęcia pandemii, relacje ludzi z pracą badano na wiele sposobów, a literatura zazwyczaj, w różnych zawodach, stwierdziłaby, że faktycznie  zmienia się sposób, w jaki ludzie odnoszą się do ich pracy” – powiedziała Kordowicz.

Posty na TikToku dotyczące cichego odpuszczania były inspirowane przez chińskie media społecznościowe: #Tangping lub leżenie, jest obecnie cenzurowanym hashtagiem najwidoczniej wywołanym przez chińską kurczącą się siłę roboczą i kulturę długich godzin pracy.

Kordowicz dodała: „Poszukiwanie celu stało się znacznie bardziej powszechne. Podczas pandemii istniało poczucie naszej własnej śmiertelności, coś całkiem egzystencjalnego wśród ludzi myślących: „Co praca powinna dla mnie oznaczać? Jak mogę odgrywać rolę, która jest bardziej dostosowana do moich wartości?”

„Myślę, że ma to związek z elementami cichego odpuszczania, które być może jest bardziej negatywne: psychiczne wymeldowanie się z pracy, bycie wyczerpanym przez natłok pracy i brak równowagi między pracą a życiem prywatnym, które dotknęły wielu z nas podczas pandemii”.

„Uważam jednak, że może to prowadzić do mniejszej satysfakcji z pracy, braku entuzjazmu, mniejszego zaangażowania. Tak więc moglibyśmy »cicho odpuszczać« z »wielką rezygnacją«. Czy pozostajemy w miejscu, ale wyłączamy się? Czy też podążamy do czegoś?”

Termin „wielka rezygnacja” został ukuty w maju 2021 r. przez Anthony’ego Klotza, profesora zarządzania Uniwersytetu w Londynie, kiedy przewidywał masowe zwolnienia amerykańskich pracowników, wywołane wypaleniem zawodowym i smakiem wolności podczas pracy zdalnej.

Ranjay Gulati z Harvard Business School zamiast tego określił to jako „wielkie przemyślenia”, gdzie ludzie oceniają swoje życie i opcje: ludzie tacy jak Natalie Ormond. „We wrześniu zeszłego roku porzuciłam moją 14-letnią karierę pracownika społecznego” – powiedziała. „Nie byłam zdeterminowana  wspinaniem się po drabinie kariery i czułam, że osiągnęłam coś – nie robiąc zupełnego minimum, ale po prostu robiąc swoją pracę, a nie wychodząc ponad nią”.

Ormond zdecydowała się stworzyć własną firmę, Smallkind, sprzedając ekologiczne zabawki i odzież dla dzieci i zachowała swoją codzienną pracę, aby zwiększyć oszczędności. „Pod koniec czułam, że psychicznie umarłam, co wywołało poczucie winy”. Była zaniepokojona ludźmi, których wspierała jako pracownik socjalny, więc opuściła ją wcześniej, niż planowała.

Inni też osiągnęli swoje ambicje i uświadomili sobie, że to nie jest to, czego szukali.

W 2017 roku Amie Jones rozpoczęła swoją pracę w marketingu i stała się kierownikiem  komunikacji w firmie non-profit. „To była moja wymarzona praca” – powiedziała. „Brzmi to dziwne, mówiąc to teraz. Ale chciałam tego stanowiska, statusu, wynagrodzenia. Byłam temu naprawdę oddana”. Kontynuowała rozmowy telefoniczne w weekendy, w święta, o godz. 22:00, wcześnie wstając i spóźniając się, aby nadążyć za kolegami z pracy. 

„Wszystko to było napędzane przez mnie” – powiedziała, dopóki jej najlepsza przyjaciółka z uniwersytetu nie powiedziała jej, że będzie pracować 3 dni w tygodniu. „To okropne, ale podeszłam do tego trochę osądzająco” – powiedział Jones. „Miałyśmy wspólnie wspinać się po korporacyjnej drabinie. Ale powiedziała »Moja praca  nie równa się mojej wartości«. I to dało mi do myślenia”. W ciągu 18 miesięcy Jones zrezygnowała ze swojego stanowiska, aby otworzyć swoją własną działalność Kid Book Club.

Być może „cicha rezygnacja” trwa od pewnego czasu – Melville marzył o Bartleby w 1953 roku, a nawet Biblia mówi, że Bóg potrzebował przerwy siódmego dnia. Ostatnio firmy technologiczne wykorzystały reakcję przeciwko wieloletniej  kulturze inspirowanej przez Gordona Gekko w latach 80., tworząc bardziej swobodne środowiska pracy z jasno kolorowymi biurami, darmowym posiłkiem i napojami oraz luzem korporacyjnym, owiniętym retoryką misji i celu. 

Ale to może ukryć inne problemy. Dan Lyons, były dziennikarz ds. technologii, ośmieszył swój krótki okres pracy dla HubSpot, który nazywa siebie przechodzącą firmą marketingową, tworzącą cenne treści, ale którą Lyons w swojej książce opisał jako „internetowy zakład wykorzystujący siłę roboczą”.

„Jeśli jesteś zaangażowany w swoją pracę zawodową i czujesz więź uczuciową z organizacją lub zawodem, to jeśli jakieś zdarzenie narusza umowę psychiczną, niespisane oczekiwania, które nadużywają nasze poczucie, czy możemy zaufać organizacji?” – powiedziała dr Ashley Weinberg,  specjalista psychologii pracy na Uniwersytecie w Salford.

Oświecone firmy projektują miejsca pracy, które dają pracownikom kontrolę, dumę z ich pracy i uczciwą płacę, ale wysiłki te są osłabiane przez koszty kryzysu, a pracownicy czują się niedoceniani. „Ludzie mówią o pieniądzu i to jest ważne” – powiedział Weinberg: „Ale poza tym chcą być szanowani za to, co robią i cenieni w jakiś sposób”

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.