2024-07-12 00:25:04 JPM redakcja1 K

Ten kraj ma narodowy wskaźnik szczęścia. Ale jak naprawdę się tam żyje?

Thimpu, Bhutan zlokalizowane są między Chinami i Indiami – dwoma najbardziej zaludnionymi krajami świata. Ta buddyjska monarchia położona wysoko w Himalajach znana jako Kraina Smoka Gromu, liczy sobie 700 000 mieszkańców, a od 1999 r. regularnie transmituje telewizję.

Zdjęcie: Paula Bronstein/Getty Image

Większość obcokrajowców, którzy słyszeli o Bhutanie, wie dwie rzeczy: kraj ten pobiera od gości zagranicznych opłatę na rzecz zrównoważonego rozwoju w wysokości 100 dolarów dziennie (tzw. podatek turystyczny) oraz że jest kolebką Wskaźnika Szczęścia Narodowego Brutto – systemu mającego na celu dbanie o dobrobyt obywateli i środowiska naturalnego. W miarę jak to niegdyś ukryte królestwo stopniowo otwiera się na świat, przyciąga coraz to większą uwagę międzynarodową, intrygując turystów swoimi historycznymi świątyniami, nie zatłoczonymi szlakami turystycznymi i trekkingowymi oraz oszałamiającymi himalajskimi krajobrazami. Ale czy rdzenni mieszkańcy naprawdę są tam szczęśliwi? I co to właściwie dla nich oznacza? Jej obywatele mają różne odpowiedzi. „Pierwszą rzeczą, o której cudzoziemcy mówią, jest rażące szczęście narodowe, które promujemy w Bhutanie” – mówi KJ Temphel, założycielka grupy ekologicznej Green Bhutan. „Myślę, że zdecydowanie życie w Bhutanie, dla mnie osobiście, jest całkiem spokojne i bardzo się cieszę, że tu jestem”. Raport o szczęściu na świecie, publikowany co roku przez Uniwersytet Oksfordzki i Organizację Narodów Zjednoczonych, umieszcza kraje nordyckie: Finlandię, Szwecję i Danię na szczycie rankingów szczęścia. Na liście znajdują się 143 kraje i terytoria z całego świata, ale Bhutan nie jest jednym z nich. „Muszę powiedzieć, że nasi ludzie byli naprawdę szczęśliwi, ale teraz z powodu tych wszystkich nowoczesnych rzeczy i wszystkich pojawiających się technologii w jakiś sposób jesteśmy bardziej odłączeni, a potem popadamy w większą depresję” – mówi Tandin Phubz, twórca strony Humans of Thimpu na Facebooku, na której znajdują się zdjęcia i profile zwykłych ludzi w stolicy w stylu słynnego projektu Brandona Stauntona Humans of New York. „Bhutan to kraj buddyjski. Duchowość i religia mają bardzo silny wpływ” – dodaje.  „Rzecz w tym, że te wszystkie gadżety i telewizory w jakiś sposób odwracają od tego uwagę. Często zapominają o porannych i wieczornych modlitwach. Siedzą na telefonach i oglądają TikToki”. 

Spotkanie ze światem 

Modernizacja to w Bhutanie pojęcie względne. Miejscowi z dumą powiedzą Ci, że Thimpu to jedyna stolica świata, w której nie ma sygnalizacji świetlnej, a sklepy i restauracje są własnością lokalnych mieszkańców i są przez nich zarządzane. Bhutan to rzadki na świecie kierunek, który nie jest pełen międzynarodowych marek. Choć jest ich kilka – na przykład placówki ekskluzywnych sieci hoteli Le Meridien i Aman – chociaż stolica jest w większości pozbawiona logo firm. Przedsiębiorca Chokey Wangmo uważa, że ​​jest mało prawdopodobne, aby korporacje takie jak McDonald’s i Starbucks kiedykolwiek przybyły do ​​Bhutanu – nie ze względu na lokalną politykę czy zwyczaje, ale dlatego, że nie byłby to dla nich dochodowy rynek. „Nasza populacja jest tak mała, że w ciągu najbliższych 10 lat nie bylibyśmy w stanie nawet odzyskać pieniędzy za franczyzę” – mówi Wangmo, który prowadzi kilka firm w mieście Gelephu w południowym Bhutanie, w tym kawiarnię. „Nawet jeśli cała populacja przyjdzie i wypije jedną kawę dziennie, będzie im naprawdę trudno spłacić opłatę franczyzową”. Wangmo siedzi w pierwszym rzędzie i obserwuje, jak zmienia się Bhutan. Gelephu, liczące około 10 000 mieszkańców miasto w pobliżu granicy indyjskiego stanu Darjeeling, zostało ręcznie wybrane na lokalizację nowego „Miasta Uważności” – projektu prowadzonego przez króla kraju, Gyalpo Jigme Khesara Namgyela Wangchucka. Nie sposób wyobrazić sobie Bhutanu bez piątego monarchy tego kraju. Portrety króla i rodziny królewskiej – on i królowa Jetsun Pema mają trójkę małych dzieci – wiszą w prawie każdym domu i firmie w Bhutanie i są wyeksponowane w sposób, w jaki inne narody mogłyby wywieszać swoje flagi narodowe. Zdjęcia króla są wszechobecne w świątyniach buddyjskich w kraju, umieszczane obok zdjęć lamów i obwieszone ofiarami z kwiatów, owoców i słodyczy. „Jeśli spojrzysz na domy prywatnych przedsiębiorstw bogatych ludzi w Bhutanie, są ogromne i dość dekoracyjne” – mówi Temphel. „Ale jeśli popatrzysz na domy naszej rodziny królewskiej, zauważysz, że są bardzo małe i prowadzą po prostu skromne życie. I to właśnie ma znaczenie. Nie myślą o sobie, ale myślą o ludziach w kraju”. 

Pokolenie na krawędzi 

Coraz większa liczba młodych ludzi opuszcza Bhutan, aby studiować i pracować za granicą. Phubz, który ma dwadzieścia kilka lat i obecnie mieszka w Perth w Australii, zdobywając tytuł magistra w dziedzinie komunikacji, należy do nowego pokolenia Bhutanu, łączącego miłość do rodziny i dziedzictwa z chęcią zobaczenia większej części świata. „Jest taki bhutański cytat, który mówi: «Rób wszystko, co robi sąsiad. Jeśli oni doją krowę, to i ty wydój krowę. Jeśli oni pracują na polu, ty też pracuj na polu”. Porównuje to z obecnym trendem wyjazdów młodych ludzi do pracy i nauki za granicą.  „Rodzice czują, że: «Och, syn tego sąsiada jedzie do Australii, muszę też wysłać mojego»”. Temphel podziela te opinie, mówiąc, że martwi się, że w Bhutanie wystąpi duża nierównowaga populacji i będzie więcej osób starszych niż młodych, podobnie jak w innych krajach azjatyckich, takich jak Japonia i Korea Południowa. „Martwię się, że po siedmiu latach pobytu w innych krajach lepiej zaznajomisz się z ich zwyczajami i nawykami, po czym bardzo trudno będzie ci wrócić i zaaklimatyzować się w Bhutanie” – mówi. Bhutańczycy, którzy chcą zwiedzać świat, nie mogą po prostu chwycić za walizki i wyruszyć w podróż. Tylko trzy kraje mają ambasady dyplomatyczne w Thimpu, co oznacza, że ​​większość stosunków międzynarodowych musi przebiegać przez Indie. Waluta Bhutanu, ngultrum, jest powiązana z rupią indyjską i większość sklepów i firm akceptuje obie waluty. Według Henley Passport Index paszport Bhutanu zajmuje 87. miejsce pod względem ważności na świecie, a jego posiadacze mogą uzyskać dostęp do 55 miejsc bez wiz – lista ta nie obejmuje Stanów Zjednoczonych, Australii ani Unii Europejskiej. Jedyny międzynarodowy węzeł lotniczy Bhutanu, Paro International (PBH), to jedno z najpiękniejszych lotnisk na świecie, ale także jedno z najbardziej wymagających logistycznie. Znajduje się w dolinie pomiędzy dwiema górami i tylko mniejsze samoloty mogą bezpiecznie przylatywać i odlatywać. W rezultacie Paro oferuje jedynie krótkie przeskoki do pobliskiego Bangkoku, Dhaki, Katmandu i New Delhi. Jednak niektóre z tych działań logistycznych mogą stać się łatwiejsze. Oprócz tego, że jest siedzibą nowego Mindfulness City, Gelephu zostało wybrane na nowe międzynarodowe lotnisko. Bardziej płaski teren oznacza, że ​​będzie miejsce na dłuższe pasy startowe i prawdopodobnie jumbo jety, które będą mogły latać aż na Bliski Wschód, do Europy i dalej. Według danych rządowych dochód na mieszkańca w Bhutanie wynosi 115 787 ngultrum (1387 dolarów) rocznie. Lot z Paro do Bangkoku zaczyna się od 350 dolarów, a więc podróże międzynarodowe są nadal poza zasięgiem wielu Bhutańczyków. Cudzoziemcy, którzy chcą wyemigrować do Bhutanu, nie mają jednak łatwo. Tylko obywatele Bhutanu mogą kupować ziemię, a jedynym sposobem na uzyskanie obywatelstwa bhutańskiego – nawet jeśli jesteś w związku małżeńskim z osobą z Bhutanu – jest osobista zgoda króla. 

Co niesie przyszłość? 

Wangmo, która lata studenckie spędziła w Indiach przed powrotem do Bhutanu, mogła spojrzeć na swoją ojczyznę zarówno z perspektywy lokalnej, jak i zagranicznej. „Sposób, w jaki żyjemy, jest już przestarzały” – mówi. „Musimy uczyć się i akceptować nowe możliwości”. Podaje kilka przykładów kultury miejsca pracy, która jej zdaniem utrudnia życie właścicielom firm: na przykład nie mogła znaleźć banku w Bhutanie, który pozwoliłby jej wypełnić dokumenty dotyczące konta online zamiast osobiście. Wangmo twierdzi, że w bhutańskich biurach na ogół nie ma takich rzeczy, jak planowanie spotkań, wiadomości o nieobecności i obsługa klienta online. Większość stanowisk pracy w Bhutanie wymaga tradycyjnego stroju – jednoczęściowego ubioru zwanego gho w połączeniu z podkolanówkami w przypadku mężczyzn oraz dwuczęściowego zestawu marynarki i spódnicy zwanego kari w przypadku kobiet. Jednak niektórzy z nich zamienią weekendy na dżinsy i T-shirty. Temphel z Zielonego Bhutanu twierdzi, że sposób myślenia jej ojczyzny jest skupiony na społeczności, gdzie wszyscy się znają i troszczą się o siebie nawzajem. Często zdarza się, że sąsiedzi wpadają bez zaproszenia, a cała wioska odwiedza nowo narodzone dziecko lub wita osobę powracającą ze szpitala. Dla Wangmo to poczucie wspólnoty może czasami być dławiące. Mówi, że trudno jej powiedzieć ludziom, że chce zjeść kolację sama lub że nie chce, aby codziennie przychodzili do niej goście. I pomimo bezpłatnego systemu publicznej opieki zdrowotnej w Bhutanie uważa, że ​​brakuje jednej kluczowej rzeczy – uczciwości w kwestii zdrowia psychicznego. W Coffee Cat Café, której jest właścicielką i którą zarządza w Gelephu, klienci są zachęcani do rozmów o swoim zdrowiu psychicznym. Wangmo twierdzi, że podczas pandemii wiele osób osiągnęło punkt krytyczny. „Nikt nie spotykał się towarzysko z powodu Covida” – mówi. „A potem, kiedy zaczęli rozmawiać, zrozumieli, jak ważne jest rozmawianie o tym, co czują. I myślę, że właśnie wtedy nasz stan psychiczny naprawdę wyszedł na jaw. Zdrowie psychiczne to bardzo, bardzo osobista walka”. Aby ułatwić ludziom otwarcie się, Coffee Cat Café organizuje wydarzenia, takie jak odczyty poezji. Na ścianach wiszą motywacyjne cytaty, a wypożyczalnia jest dobrze zaopatrzona. Na ich kontach w mediach społecznościowych prowadzone są kampanie na rzecz położenia kresu piętnu menstruacyjnemu i zachęcania kobiet do prowadzenia działalności gospodarczej. Dla Wangmo, która szkoli pracowników swojej restauracji i kawiarni, aby mieli podejście bardziej zorientowane na turystę, zmiana nie nadeszła wystarczająco szybko. „Samo noszenie innych ubrań i korzystanie z samochodów z innych krajów, nie przybliży nas do nich ” – mówi. „Zmiana mocno w nas uderzy. Niektórzy ludzie nie są szczęśliwi, niektórzy się boją, nie wiedzą co się stanie, czy uda im się to przetrwać. Ale kiedy jesteśmy jedną wspólnotą, nie ma niczego, czego nie moglibyśmy zrobić”. 

Dział: Świat

Autor:
Lilit Marcus | Tłumaczenie: Patryk Hembel - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://edition.cnn.com/travel/life-in-bhutan-intl-hnk/index.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE