Jesteś duża, jesteś piękna – ciemne strony ciałopozytywności
Ruch ciałopozytywności zaczął się od prostego hasła, że wszyscy są piękni tacy, jacy są. Z czasem jednak przekształcił się w coś, co z główną ideą ma niewiele wspólnego. Pr...
Ruch ciałopozytywności zaczął się od prostego hasła, że wszyscy są piękni tacy, jacy są. Z czasem jednak przekształcił się w coś, co z główną ideą ma niewiele wspólnego.
Przestrzeń internetowa pełna jest dziewczyn, które wyglądają bardzo podobnie. Szczupłe, skąpo ubrane, z dużymi piersiami i wydatnymi ustami. Wystarczy chwila, by zorientować się, jak wygląda aktualny kanon piękna. Nie wszyscy chcą się w niego wpasowywać, z różnych względów. Z czasem z tego sprzeciwu zrodził się ruch ciałopozytywności.
Jego głównym przesłaniem było to, by kochać siebie takiego, jakim się jest i nie podążać ślepo za tym, co powszechnie uznawane jest za piękne. Z czasem do ruchu dołączyły się także osoby, których wygląd wyróżniał się przez ich choroby, czy niepełnosprawności. Skupiano się wtedy na pokazywaniu różnic między ludźmi i podkreślaniu, że to właśnie te odmienności są najpiękniejsze.
Pojawiły się wtedy też pierwsze problemy ruchu, ponieważ zaczęto zarzucać ciałopozytywności promowanie chorób, szczególnie otyłości. Często pojawiał się argument, że pokazywanie szczęśliwych grubszych osób, może zmniejszyć motywację społeczeństwa do dbania o siebie. Druga strona konfliktu z kolei każdą dyskusję na ten temat traktowała jako atak, a nazwanie większej osoby grubą, czy otyłą jak najgorszą obelgę. Konflikt do dziś wraca na internetowe salony, głównie za sprawą marek, które coraz chętniej biorą do swoich reklam osoby o nietypowym wyglądzie, dalekich kanonom piękna. Ta zmiana, choć uważana wciąż za kontrowersyjną, to dla wielu jedna z nielicznych dobrych rzeczy, jakie wynikły z istnienia tej idei.
Rozłam w ciałopozytywnym ruchu nastąpił, gdy do głosu doszły osoby o skrajnych poglądach. Na kobiety wpasowujące się w kanon piękna, a próbujące być częścią tej idei spadał wielki hejt. Oskarżano je, że kłamią, mówiąc o swoich kompleksach i szukają jedynie większej uwagi. Problemu dopatrywano się także w zdjęciach porównawczych przed i po schudnięciu, jakich pełno można znaleźć na profilach dietetyków, czy trenerów personalnych. Zarzucano im pokazywanie osób otyłych jako nieszczęśliwe i sugerowanie, że tylko zrzucenie wagi zmieni ten stan. Każda bardziej rozpoznawalna osoba, która najpierw głosiła ciałopozytywne idee, a po czasie zrzucała wagę, musiała mierzyć się z oskarżeniami o bycie nieszczerym i wykorzystywaniu idei dla zwiększenia swoich zasięgów. Tłumaczenia, że miłość do swojego ciała, to także dbanie o nie, a dążenie do wymarzonej sylwetki nie oznacza braku akceptacji siebie, nie docierały.
Pod ciałopozytywność podpięły się także w pewnym momencie aktywistki, walczące ze stereotypowym wyglądem kobiety. Robiły to głównie przez odmawianie depilacji swojego ciała i głoszenie, że jest to jak najbardziej w porządku. Kwestia sama w sobie jest dla wielu kontrowersyjna, a zestawiona z zachowaniem „myślisz jak my, albo jesteś przeciw nam” wzbudzała jeszcze większy sprzeciw. W przeciwieństwie do specyficznego wyglądu depilacja to kwestia wyboru jednostki. Nie można nikogo zmusić do tego, by nagle przestał to robić, dlatego ta strona ruchu nigdy nie została zaakceptowana jako pełnoprawna część ciałopozytywnych ludzi.
Obecnie o tej idei niewiele się mówi w przestrzeni publicznej. Pogrzebały ją konflikty i brak zgodności w samym ruchu. Każda osoba miała własną wizję tego, czym ta ciałopozytywność jest i próbowała wcielić swoje przekonania w życie z różnym skutkiem. Jednak po drodze niektóre słuszne postulaty zostały zagłuszone kontrowersją i oczekiwaniem natychmiastowych zmian w społeczeństwie.
Dział: Filantropia
Autor:
Ewa Kaczmarczyk
Źródło:
plportal.pl