2023-02-20 14:47:04 JPM redakcja1 K

Nagle wszyscy pragną zwycięstwa Ukrainy- nawet Niemcy

Negocjacje z Władimirem Putinem- czego życzyliby sobie niektórzy w Niemczech- wśród ukraińskich sojuszników przestały odgrywać jakąkolwiek rolę.

W obliczu wojny są oni jak nigdy dotąd zjednoczeni. Nawet jeśli kanclerz Niemiec nadal pozwala mówić o tym swojemu ministrowi.

Do niedzieli na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa dominowało duże poczucie konieczności w sprawie pomocy zachodu dla Ukrainy. „Zbyt długo zwlekaliśmy z dostarczeniem niezwykle ważnych elementów uzbrojenia, takich jak czołgi bojowe"- powiedział na przykład Josep Borrell, wysłannik UE do spraw zagranicznych. „Musimy teraz zwiększyć i znacznie przyspieszyć nasze dostawy broni dla Ukrainy".

Już w piątek kanclerz Niemiec Olaf Scholz (SPD) z niecierpliwością apelował do europejskich partnerów, „by wszyscy, którzy mogą dostarczyć czołgi bojowe, uczynili to jak najszybciej". Borrell apelował też o szybkie i pozbawione biurokracji dostawy amunicji na Ukrainę. Kraje UE powinny szybko dostarczyć broń z własnych zapasów, ale jednocześnie muszą w związku z tym zwiększyć produkcję własnego przemysłu zbrojeniowego.

Premier Estonii Kaja Kallas bardzo się dziwiła, dlaczego po roku wojny przemysł zbrojeniowy nie otrzymał jeszcze wystarczającej liczby zamówień na amunicję, by rozbudować linie produkcyjne, podczas gdy rosyjski przemysł pracował na trzy zmiany, by dostarczyć odpowiednią ilość zaopatrzenia na wojnę. Wiele państw członkowskich UE „wciąż ma nadzieję, że to się skończy"- powiedziała Kallas.

Wielokrotnie w Monachium przewijało się stwierdzenie, że wojna na Ukrainie jest przełomowym momentem w historii i że zwycięstwo Rosji zmieniłoby nie tylko Europę, ale i cały świat- oddalając się od porządku opartego na regułach i zwracając się ku zasadom prawa państwa silniejszego. Taki świat jak w XIX wieku, w którym duże i potężne państwa po prostu zajmowały terytorium mniejszych narodów.

W Monachium mówiono też wielokrotnie, że ta wojna nie skończy się szybko. „Rozsądnie jest być przygotowanym na długą wojnę, a także mądrze jest zasygnalizować Putinowi, że będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne"- powiedział Olaf Scholz.

To język używany przez wielu przedstawicieli zachodnich rządów. Zachód chce to doprowadzić do końca- taki był przekaz- bo stawka jest po prostu zbyt duża. Niemiecki rząd wkroczył na poziom retoryczny, nie mówiąc już tylko o tym, że Ukraina nie może przegrać. „Ukraina musi wygrać tę wojnę" - powiedział minister obrony Boris Pistorius. To znaczy musi wyprzeć Rosjan ze wszystkich okupowanych terytoriów ukraińskich.

W przeciwieństwie do niektórych autorów manifestów w Niemczech, nikt w Monachium nie łudził się już, że jest to właściwy czas na rozmowy z Moskwą. „To nie jest już moment na negocjacje"- powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron, który w Europie jest uznawany za stronnika Rosji. „Putin nie planuje pokoju, planuje jeszcze więcej agresji i nie ma żadnych oznak, że zmienił swoje dążenia" - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Konferencja była jednak dla części Europy Wschodniej także okazją do wyrównania rachunków za to, jak w przeszłości byli traktowani przez „stare" kraje UE, jeśli chodzi o Rosję. „Rok temu to my mówiliśmy: Putin zaatakuje Ukrainę. A tzw. realiści mówili wtedy: nie, to nie leży w jego interesie. I kto miał rację?"- powiedział Radosław Sikorski, były polski Minister Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej, a obecnie poseł do Parlamentu UE. Jego zdaniem najmniej co powinni teraz zrobić unijni partnerzy z zachodu, to „przestać traktować nas protekcjonalnie, a skoro nie wierzyliście nam w przeszłości, to teraz powinniście nas przynajmniej wysłuchać".

Rzeczywiście, Europa zdaje sobie teraz sprawę z tego, jak lekkomyślnie traktowała Rosję w przeszłości i że musi ona stać się silniejsza militarnie i wziąć na swoje barki większą odpowiedzialność w ramach NATO. „Jeśli chcemy utrzymać jedność z USA, musimy być znacznie bardziej dbać o własne interesy"- powiedział premier Szwecji Ulf Kristersson, którego kraj ze względu na wojnę z Rosją ubiegał się o członkostwo w NATO po upływie dekad neutralności.

Również zachodni partnerzy coraz częściej zdają sobie sprawę, że Ukraina potrzebuje jeszcze większego wsparcia. Na przykład brytyjski premier Rishi Sunak zapowiedział w Monachium, że Wielka Brytania będzie pierwszym krajem, który dostarczy Ukrainie broń dalekiego zasięgu. Pozwoliłyby one Ukrainie atakować cenne rosyjskie cele wojskowe daleko za linią frontu.

Polacy chcą dostarczyć samoloty MiG-29

Również w kwestii samolotów myśliwskich nastąpiło pewne poruszenie. Prezydent Polski Andrzej Duda zapowiedział, że jego kraj rozważa przekazanie Ukrainie samolotów MiG- 29. Po stronie amerykańskiej również widać jakiś ruch. Według Politico, generał Christopher Cavoli, dowódca wojsk amerykańskich w Europie, za zamkniętymi drzwiami w Monachium powiedział amerykańskiej delegacji kongresowej, że rakiety dalekiego zasięgu i odrzutowce pomogą Ukraińcom „mocno" uderzyć i odepchnąć Rosję.

W każdym razie w Monachium nie brakowało deklaracji wierności Ukrainie, a Zachód wręcz promieniował determinacją, by wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne. „Przejdźmy jednak od słów do czynów"- powiedział w niedzielę komisarz spraw zagranicznych UE Borrell. I czyniąc to, ponownie dał do zrozumienia, na co wielu w Monachium narzekało, a mianowicie, że istnieje pewien deficyt w realizacji, aby zapewnić długoterminowe dostawy broni i amunicji dla Ukrainy. Jest więc w Europie wiele do zrobienia.

Dział: Świat

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE