Była premier Erna Solberg (po lewej) i była burmistrz Bergen Trude Drevland, pomagające w ścinaniu choinki w 2013 roku. Zdjęcie: Marit Hommedal / NTB
„Pragniemy znaleźć bardziej zrównoważony i przyszłościowy sposób podziękowania za pomoc. Należy podkreślić, że nikt nie chce zakończyć tej tradycji, lecz raczej ją kontynuować w sposób dostosowany do świata, w którym żyjemy i zgodny z celami ONZ, w zakresie zrównoważonego rozwoju”, tak przedstawiają się wyniki po zbadaniu sprawy, o której wspomina Bergensavisen. Znalezienie odpowiedniego drzewa, jego ścięcie, przetransportowanie samochodem do Dokken, a następnie łodzią do Szkocji, gdzie jest ładowane na samochód i przewożone do Newcastle, kosztuje trochę mniej niż 170 000 NOK.
W związku z tą sprawą wynika, że Newcastle również pragnie zmienić tradycję, częściowo dlatego, że miasto przedstawiło plan działania, aby do 2030 roku stać się miastem neutralnym pod względem emisji dwutlenku węgla. Mimo wieloletnich zwyczajów, tradycja bożonarodzeniowa nie zawsze przebiegała pomyślnie. Dwa lata temu lokalna gazeta „The Evening Chronicle” doniosła, że drzewo złamało się podczas silnej burzy przed ratuszem, zanim zdążyło zostać udekorowane. W zeszłym roku, w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie, na policję zgłoszono transport ogromnej choinki na trasie E16. Mówi się, że podczas podróży z Voss drzewo zniszczyło oznakowanie w tunelu, rozbiło lampę i przesunęło urządzenia zabezpieczające. Zdjęcia z zdarzenia pokazują również, że drzewo nie „wyszło” całe i zdrowe z podróży. „I to nie wszystko, bo kiedy w zeszłym roku drzewko wreszcie dotarło do Anglii, zostało zatrzymane przez władze weterynaryjne”, pisze Bergensavisen. Burmistrz Karen Robinson w Newcastle musiała naciskać na urzędników, aby pozwolili umieścić drzewo przed ratuszem od miasta partnerskiego, jakim jest Bergen. To był ostatni raz, kiedy norweska choinka została podarowana Newcastle. „Jest coś w tym, że wysyła się bardzo duże drzewo z Voss na przyczepie, przez tunele, na łódź, a potem zostaje prawie zatrzymane przy odprawie celnej. To prawdopodobnie przelało już czarę goryczy”, mówi Bergens Tidende. „W Anglii też mają drzewa”, dodaje.