2024-03-14 13:21:54 JPM redakcja1 K

Nigdy nie jest za późno na znalezienie nowej kariery

Patrick Milando, znakomity waltornista, dzieli teraz swój czas pomiędzy orkiestrę i kokpit, gdzie uczy początkujących pilotów - jakim on sam kiedyś był.

Patrick Milando przygotowuje się do lotu na lotnisku miejskim Lakewood Township w New Jersey. Waltornista przeszedł z wysokich not na duże wysokości, co w późnym wieku sprawiło, że został instruktorem pilotażu. Amir Hamja/The New York Times


,,Nigdy nie jest za późno’’ to seria opowiadająca historię ludzi, którzy na własnych zasadach postanawiają zrealizować swoje marzenia.

Muzyki na żywo już nie było. Patrick Milando nie mógł wyciągnąć innego wniosku, ale może mógłby zmienić sytuację.

Był letni dzień 2020 roku, szczyt pandemii koronawirusa, a pan Milando - francuski waltornista - jechał przez zamknięty i pusty Times Square. Mając wtedy 67 lat, spędził prawie pół wieku jako profesjonalny muzyk, od Metropolitan Opera po kilkanaście lat przy Królu Lwie. Teraz ten musical, podobnie jak wiele innych, został zamknięty. W wieku, gdy jego rówieśnicy kończyli pracę, pan Milando zaczął zastanawiać się nad nowym sposobem płacenia rachunków - 1500 metrów nad  poprzednim.


Pan Milando obok Cessny 172SP uczy ludzi ,,latać wszystkim, od jednosilnikowej Cessny po wielosilnikowy Piper.’’


Pan Milando przegląda listę kontrolną, aby upewnić się, że zostały wykonane najważniejsze kroki przed lotem. Amir Hamja/The New York Times


Czasami szczęśliwie wkraczamy w zupełnie nowe życie. Czasami wskakujemy radośnie z pchnięciem. 

Pan Milando zaczął latać samolotami jednosilnikowymi jeszcze przed pandemią, lecz wyłącznie jako hobby. (Zapisał około 300 godzin lotu.) Zastanawiał się, czy rzeczywiście mógłby zostać zawodowym pilotem? Był za stary, żeby latać głównymi liniami lotniczymi (górna granica to 65 lat), natomiast nie było ograniczeń wiekowych w nauczaniu innych latania.

Pan Milando znalazł małą szkołę lotniczą w New Jersey i zaczął starać się o certyfikat pilota zawodowego. Pozostali piloci byli zazwyczaj o kilkadziesiąt lat młodsi i ani razu nie zauważył innego francuskiego waltornisty. (Zaobserwował, że większość z nich pracowała na komputerach.) Aczkolwiek czuł się jak w domu: latanie coś w nim odblokowało.

,,Istnieje w tym wolność, autonomia. Jesteś panem własnego losu’’ - wspomniał. 

Dziś 71-letni Milando ma dwie kariery - okazuje się, że śmierć muzyki na żywo była mocno przesadzona. Dzieli swój czas pomiędzy orkiestrę i przyjazne niebo, gdzie uczy początkujących pilotów - jakim on sam kiedyś był. (Poniższy wywiad został zredagowany i skrócony.)

Jak zainteresowałeś się lataniem?

Jako muzyk dużo podróżowałem. Bardzo zaintrygował mnie aspekt latania. Kiedy moje dzieci były małe, zdobyłem dla zabawy symulator lotu. Słyszałbyś jak krzyczę w piwnicy: ,,Trzymaj się, trzymaj się!’’ Kiedy skończyłem 60 lat, żona załatwiła mi lekcje latania. Stamtąd zdobyłem licencję pilota prywatnego.

Co lubisz w lataniu?

Jest bardzo spokojnie. Jednym z najprzyjemniejszych momentów jest to, gdy lecisz przez chmury i polegasz na treningu na instrumentach, a potem nagle jesteś ponad chmurami i masz przed sobą piękną panoramę.  To pośpiech. Gdy robisz to po raz pierwszy, zmienia to życie. Zmieniające i potwierdzające życie. Wydaje się to odrobinę bardziej ryzykowne niż gra na rogu. Czy kiedykolwiek było strasznie?

Wydaje się to odrobinę bardziej ryzykowne niż gra na rogu. Czy kiedykolwiek było strasznie?

Najstraszniejsze było lądowanie po raz pierwszy. Pamiętam, że miałem operę w West Palm Beach i byłem tam z moim instruktorem na wysokości 450 metrów, patrzyłem na asfalt, myśląc: No cóż, muszę po prostu wylądować tym samolotem. Po wszystkim czułem, że będę płakać. To było po prostu intensywne i niesamowite

Co skłoniło Cię do zastanowienia się nad zawodowym lataniem?

Kiedy nadeszła pandemia, wszyscy muzycy, pomyśleliśmy: ,,O mój Boże, co my zrobimy?’’ Panowało przekonanie, że muzyka przestanie działać: Broadway nigdy nie miał zamiaru wrócić. Pamiętam, jak pewnego dnia jechałem przez Times Square i widziałem, jak wszystko było zabite deskami. To było naprawdę przerażające, więc pomyślałem: Okej, spróbujmy kariery nr 2. Nie jestem osobą, która siedzi i nic nie robi.


,,Istnieje w tym wolność, autonomia. Jesteś panem własnego losu’’ - Pan Milando mówi o lataniu. Amir Hamja/The New York Times


Jak więc tego dokonałeś?

Znalazłem małą szkołę lotniczą w New Jersey, zwaną Sky Training, i zdobyłem ocenę komercyjną. Później tego lata poleciałem do Minnesoty, aby uzyskać uprawnienia certyfikowanego instruktora, dzięki czemu mogłem uczyć latać innych ludzi. Zdobyłem też uprawnienia na hydroplan, tak na wszelki wypadek. W końcu poleciałem wodnosamolotem nad jeziorem Como we Włoszech i machałem do - kto tam mieszka? George Clooney?
W każdym razie teraz uczę ludzi latać wszystkim, od jednosilnikowej Cessny po wielosilnikowego Pipera.

Czy istnieją podobieństwa pomiędzy muzyką i lataniem?

Mój sukces jako muzyka zawsze przychodził, gdy byłem całkowicie skupiony na danej chwili. Kiedy odłożysz na bok wszystkie niepotrzebne rzeczy, które dzieją się wokół ciebie. To coś, co musisz zrobić, kiedy latasz samolotem. Jako nauczyciel miałem ucznia, który zamarzł 30 metrów od pasa startowego. Musiałem odepchnąć jego ręce od elementów sterujących i je przejąć. Był w psychicznym zamrożeniu, nie mógł się z niego wydostać. Zawsze trzeba być tu i teraz.

Jak często teraz latasz?

To zawiła partia, ponieważ jestem odpowiedzialny za osiem przedstawień tygodniowo w Królu Lwie. Poniedziałek jest wolny, więc zazwyczaj spędzam dzień z uczniami i po prostu śledzę na bieżąco informacje o lataniu różnymi samolotami. Wtedy zazwyczaj zatrudniam kogoś, żeby grał za mnie innego dnia w tygodniu i uczył więcej osób. W rezultacie latam może 15 godzin tygodniowo.

Czy masz jakąś radę dla osób, które są zainteresowane dokonaniem takiej zmiany, ale obawiają się, że są za stare, aby nauczyć się czegoś nowego?

Mówię idź po to, zdecydowanie po to idź. Nie ma powodu do obaw.

Skończyłeś wprowadzać duże zmiany?

Jestem jak rekin, muszę się ruszać. Przebiegłem osiem maratonów, lubię uczyć się języków. Teraz zastanawiam się nad certyfikatem pilota transportu lotniczego, A.T.P., abym mógł zacząć przewozić ludzi na Karaiby. To właściwie ostatni krok w lotnictwie. Za każdym razem, gdy mówię, że to koniec, moje dzieci mówią: ,,Tak, słyszeliśmy to już wcześniej.’’ Więc chyba zdobędę ten A.T.P.

Dział: Styl życia

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.